Zemsta Umarłych

By Nicaa27

11.1K 799 60

Co by było, gdyby wynaleziono lek na wszystkie choroby? Gdyby ludzie nie umierali w męczarniach, okrutnie wys... More

Prolog
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV

Rozdział XI

686 60 16
By Nicaa27

       - Dustin, pospiesz się! – szepnęła głośno zdenerwowana Julie. 

    Chłopak wszedł do auli i delikatnie zamknął za sobą ciężkie drzwi. Spojrzał na Julie, która natychmiast spuściła wzrok, gdy tylko spostrzegła, że oczy chłopaka błądzą po jej ciele. Louis nie zwracał na nich uwagi i od razu zabrał się do dokładnego badania sceny. 

    - Jesteśmy tu bezpieczni. – powiedział, idąc między rzędami identycznych krzesełek. Był bardzo ostrożny, nic nie widział i szedł powoli, muskając delikatnie wierzch tapicerki. – Ale proszę was, na miłość boską, bądźcie cicho! Nie chcemy jeszcze robić rozgłosu.

    - Lou… - zaczęła Julie, ale chłopak szybko jej przerwał.

    - Nie nazywaj mnie tak. – powiedział oschle. 

    - Dobra, ale chodzi o to, że to nie była wina Dustina, że narobił tyle hałasu. Żadne z nas nie widziało tego ciała.

    Dustina przeszły ciarki, gdy tylko przypomniał sobie powoli gnijące ciało, które leżało na podłodze. Światła zgasły na chwilę, jakby ktoś odciął ich od świata, a on, jako, że szedł przodem, pierwszy wpadł na zwłoki. Upał tak niefortunnie, że spowodował niezłe zamieszanie. Odgłos, który wydał przy upadku, przyciągnął wygłodniałego truposza, który w pierwszej kolejności zabrał się za martwe ciało, co pozwoliło Dustinowi, Julie i Louisowi na dostanie się do auli. 

    Mieli szczęście, że byli na tyle blisko sali, której szukali, że zanim wywaliło prąd, zdążyli zobaczyć gdzie są drzwi. Teraz wystarczyło się tylko kierować przed siebie i nasłuchiwać: ostatnie czego chcieli to spotkanie twarzą w twarz z zombie.

    - Może wiecie gdzie są jakieś latarki albo cokolwiek, co pozwoli nam przejrzeć te ciemności? – zakończył tą dyskusję Louis.

    Chciał zmienić temat. Wiedział, że kłótnie na nic się nie zdadzą. Przez ten czas, kiedy byli na siebie skazani, mimo wielu sprzeczek na przeróżne tematy bardzo polubił tych ludzi. Przez swoją oschłość pokazywał jak zależy mu na tym, żeby żadnemu z nich nic się nie stało. Louis był pewny, że nigdy nie wybaczył by sobie takiej sytuacji.

    Nie jeśli może temu zapobiec.

    Wychodząc z piwnicy, poruszony tym co powiedziała Abby, postanowił, że woli umrzeć niż żyć ze świadomością, że ktoś umarł za niego. Bycie przydzielonym do drużyny razem z Julie i Dustinem nie ułatwiało tego zadania. 

     - Na pierwszych zajęciach kółka teatralnego zostaliśmy oprowadzeni po całym pomieszczeniu. – Julie w przeciwieństwie do Louisa szła bardzo pewnie, jakby znała na pamięć każdy centymetr kwadratowy auli. – Panna Scott, nasza opiekunka, pokazała nam również pomieszczenie techniczne. Wiecie podnoszenie kurtyny, zmiana tła… - Dziewczyna weszła po stromych schodach na podest i nie wahając się ani chwilę, skręciła z prawo, tuż za gruby, czerwony materiał. – i sterowanie oświetleniem. 

    Julie stanęła naprzeciwko panelu kontrolnego i po kilku nieudanych próbach wreszcie natrafiła na właściwy guzik – reflektory zapłonęły oślepiającym blaskiem. 

    Błysk był tak intensywny, że oślepił Louisa i Dustina i oboje musieli zakryć swoje oczy. Dopiero po chwili, gdy ich wzrok przyzwyczaił się do światła, zerknęli za stojącą na podeście Julie, która ukłoniła się w teatralnym geście. 

    - Ale jak? – wyjąkał Dustin piskliwym głosem. Odchrząknął i dodał już normalnie: - Przecież w całej szkole wysiadły korki. Widzieliśmy to na własne oczy. 

    - Problem w tym, że my nic nie widzieliśmy. – poprawił go Louis. – Jak odpaliłaś światła?

    - Mówicie o tym, jakby to był mój pierwszy przebłysk geniuszu. – powiedziała Julie. Próbowała udać obrażoną, jednak jej to nie wyszło i wybuchła śmiechem. – Musicie się nauczyć, że nie jestem taka tępa na jaką wyglądam. 

    Dustin i Louis jednocześnie spuścili głowy i zaczęli intensywnie oglądać czubki swoich poplamionych butów. 

    - Nie udawajcie, że nigdy nie pomyśleliście o mnie „głupia cheerleaderka”. Każdy tak sądzi, dopóki nie pozna mnie lepiej. – Julie westchnęła głośno i domyślając się, że nie spotka się z żadnym odzewem ze strony chłopaków, powiedziała: - Sala ma własny agregat. Właśnie na takie przypadki. Podobno kiedyś w środku wystawiania „Hamleta” zabrakło prądu i wybuchła panika. Dyrekcja postanowiła, że nigdy więcej nie dopuszczą do powtórzenia tego zdarzenia i kupili agregat. 

    Po przeszukaniu rekwizytorni Louis i Julie nie znaleźli żadnych latarek ani innych przydatnych przedmiotów – jedynie kilka sukienek z głębokiego rokoko.

    - Czy zanim odeszłaś, zdążyłaś wystąpić w chociaż jednej sztuce? – spytał Louis.

    Przegrzebywał się właśnie przez stertę kapeluszy, gdy natknął się na coś, co mogło im się do czegoś przydać. Dotknął palcami chłodnego metalu.

    - W jednej. „Skąpiec”. Potrafisz wyobrazić sobie mnie w pudrowanej peruce i bufiastej sukni? 

    Julie zaśmiała się perliście. Wspólne poszukiwania sprzętu sprawiły, że lodowy mur, który postawili między sobą zaczął powoli topnieć. 

    - Właściwie pewnie nie wyglądałabyś tak źle. – odparł Louis, zanim zastanowił się nad sensem wypowiadanych słów. Nie dał Julie szansy na rewanż i szybko zmienił temat. – Patrz co znalazłem. Myślisz, że się przyda?

    Julie zaśmiała się jeszcze głośniej niż poprzednio i łapiąc się za brzuch powiedziała:

    - Chcesz żebyśmy szli na hordy zombich z lampą naftową?

    - Są na baterie. – odrzekł chłopak. – Widzisz, tu jest włącznik.

    Julie dotknęła pstryczka i lampa od razu się zapaliła. 

    -  Nie wiemy na jak długo starczą. 

    - Bierzemy. – skwitował chłopak. – Tego jest więcej, każdy będzie miał swoją. 

    Do ich uszu dotarł głośny huk i przyduszony krzyk. Zerwali się na równe nogi i pobiegli zobaczyć, co się dzieje z Dustinem. Julie stanęły przed oczami najgorsze możliwe scenariusze. 

    Gdy tylko zobaczyli przykucniętego Dustina, z gardła dziewczyny wydał się nieokreślony dźwięk, coś pomiędzy jego imieniem, a chrumkaniem świni. 

    Podbiegła do niego i uklęknęła. 

    - Dustin! – teraz Julie krzyknęła wyraźnie jego imię.

    - Nic mi nie jest. Za mocno zamknąłem tą klapę i nie zdążyłem cofnąć dłoni. 

    Dopiero teraz oboje zobaczyli fioletowe palce, które Dustin wydostał spod drewna. Wstał nieporadnie, wspierając się na zdrowej dłoni. 

    - To nie wygląda zbyt dobrze. – powiedział Louis, przyglądając się kończynie kolegi. – Możesz nimi ruszać?

    Dustin spróbował zgiąć palce, ale natychmiast jego twarz wygięła się w wyrazie tępego bólu. 

    - Nie dam rady. 

    Louis pokręcił głową, próbując znaleźć jakieś odpowiednie rozwiązanie. 

    - Możemy później coś wymyślimy. 

    - O cholera. – zaklęła Julie.

    - Ej, damie nie przystoi. – powiedział Dustin. 

    - Nie o to chodzi. – Julie głośno przełknęła ślinę, czuła, że jej przełyk robi się suchy jak wata. Tępo wpatrywała się w drzwi, nie ruszała się, jakby jej nogi wrosły w drewno i do końca życia miała pozostać w takiej pozycji. 

    Louis i Dustin odwrócili się, tak, że teraz stali przodem do drzwi. 

    Do drzwi, w których stał zombie. 

    Zgniłozielona skóra i przekrwione białka oczu kazały im uciekać, jednak oni stali jak sparaliżowani. Może dlatego, że się bali. Może dlatego, że nie byli przygotowani, żeby w tym momencie rozpocząć swoją akcję. Może dlatego, że wszyscy w tym samym momencie pojęli, kto lub co, stoi przed nimi.

    - Och Johnny. – szepnęła Julie. Zamgliło się jej przed oczami od łez, które napłynęły. – Co się z tobą stało?

   Louis jako pierwszy odzyskał zdolność szybkiego myślenia. Czy dlatego, że Johnny, a raczej jego pozostałość, nie był jego chłopakiem ani kumplem z drużyny? Nie wiedział, jednak wpadł na najlepszy pomysł wyjścia z tej sytuacji. Trybiki w jego mózgu pracowały w zawrotnym tempie, kiedy on podjął decyzję. 

    - Biegnijcie do garderoby aktorów i się wydostańcie stąd. Teraz! 

    Jego okrzyk sprowadził Julie i Dustina na ziemię, który poderwali się do biegu w lewą stronę. On pobiegł w przeciwnym kierunku, do pomieszczenia technicznego. 

    Kiedyś Louis interesował się techniką, więc szybko pojął, który guzik uruchamia muzykę. Mimo beznadziejnej sytuacji myślał, że wybuchnie śmiechem, gdy usłyszał pierwsze takty „Jeziora Łabędziego”. 

    Cóż musi wystarczyć, pomyślał. Ustawił maksymalną głośność i mając nadzieję, że jego plan zbawi wszystkie zombie do auli, pobiegł w kierunku swych towarzyszy. 

    Kiedy przebiegał przez podest, spojrzał w wnętrze sali i zobaczył, że ich działania przynoszą zamierzony skutek – coraz więcej truposzy pojawiało się na widowni. Jednak duża odległość od nich, pozwalała na spokojną, o ile można tak ją nazwać w tych warunkach – ucieczkę.

    Wpadł do garderoby i od razu zobaczył co się dzieje. Dustin próbował wywarzyć drzwi ramieniem, ale one stawiały opór. Julie szukała czegoś w szafach, ale nie znalazła nic, co pomogłoby Dustinowi. 

    Zostali zamknięci. Są w pułapce. Ich plan się nie powiódł. 

    Louis podjął jedyną racjonalną decyzję – wrócił na salę. Na szczęście Julie i Dustin zrozumieli co chciał zrobić i poszli za nim. 

    Zombie były coraz bliżej, ale trójka nastolatków zamiast iść prosto na nich, skręciła w lewo, tuż na schody prowadzące na balkon. 

    Balkon to miejsce, gdzie podczas wszystkich wydarzeń siedzą nauczyciele. Widzą stąd najlepiej scenę i widownię pod sobą. Teraz stało się to bardzo przydatne, gdyż był to idealny punkt obserwacyjny. 

    Dustin podszedł do drzwi, które znajdowały się dokładnie piętro wyżej od tych wejściowych do sali, przez które teraz wchodziły tłumy truposzy. Naparł na nie całym swoim ciałem, ale one ani nie drgnęły. Louis zaczął mu pomagać i zdawały się one powoli ustępować. Nie były zamknięte jak te poprzednie, te były po prostu bardzo mocno zatrzaśnięte. 

    Julie obserwowała tłum na dole i nie zauważyła, że jeden z zombiaków dostał się na schody, które prowadziły na balkon. Zanim zdążyła krzyknąć, ten ją zaatakował. Dziewczyna kopała go i szarpała, ale na nic to się zdawało. Nagle ktoś wymierzył truposzowi mocnego kopniaka, który zwalił go z powrotem na schody. 

    Julie dopiero teraz dokładnie się przyjrzała napastnikowi – to Johnny ją zaatakował. Musiała przyznać, że nawet jako odrażająca, krwiożercza istota był na swój sposób pociągający. 

    Ten jeden moment, kiedy się zawahała sprawił, że truposz złapał ją za kostkę. Tym razem jej ciało przeszedł dreszcz, spowodowany dotykiem zimnej skóry. Zaczął ją ciągnąć razem z sobą, a ona krzyczała najgłośniej jak potrafiła. Jak zza mgły dotarł do niej męski głos.

    - To nie on! Julie, zabij go! 

   Julie wyciągnęła z kieszeni puszkę gazu pieprzowego i wymierzyła go w przeciwnika. Kiedy miała go prysnąć truposzowi w twarz, przed oczami stanęły jej wszystkie chwile spędzone z Johnnym. Było im razem tak dobrze, a ona miała go teraz ogłuszyć? W gdzieś w tle usłyszała otwierane drzwi. 

   Nie zdążyła odpowiedzieć sobie na to pytanie, ponieważ czyjaś stopa znowu uderzyła zombiaka w twarz. Teraz bezwładnie sturlał się po schodach, niczym gumowa piłka. 

   Dustin podał Julie rękę i pomógł jej wstać. Nie było czasu na pretensje – udało im się otworzyć drzwi i musieli się jak najszybciej stąd wydostać. Wybiegli szybko na korytarz na piętrze. 

   Gdy tylko wydostali się na zewnątrz, Louis i Dustin zatarasowali drzwi pobliską szafką. Nie chcieli powtarzać kolejny raz tego strasznego scenariusza. Rozbiegli się w przeciwnych kierunkach, aby sprawdzić czy pozostałe drzwi, którymi można się tu dostać są zatarasowane. Ku ich zdziwieniu reszta wejść była nie do przejścia, co mogło oznaczać dwie rzeczy. 

    Znaleźli się w paszczy wroga albo ktoś jeszcze stara się przetrwać. 

Continue Reading

You'll Also Like

124K 4.9K 24
Ten świat jest zbudowany na kłamstwie. My jesteśmy tylko pionkami, jeden niewłaściwy ruch i wszystko się sypie. Życie Cassie było idealne tylko z p...
93.6K 7.2K 29
Straszne historie, opowieści z dreszczykiem [pisane przeze mnie] "Duchy zawsze w końcu doganiały swą ofiarę i nie da się zamknąć przed nimi drzwi, bo...
589K 22.8K 50
Trylogia. Pierwsza część to: "Najpiękniejsza ŚMIERĆ" (Okładka zmieniona). Druga część to: "Zmartwychwstała ŚMIERĆ" ...
6.9K 418 36
14-letnia Kaja która nie była zbytnio lubiana w szkole przez fascynacje krwią wreszcie ukończyła szkołę.Ma ona w planach pojechać wraz z dziadkiem do...