✔homecoming | Minjoon | Yoons...

By catonecstasy

8.2K 1.1K 962

[Skończone] Powroty do domu nigdy nie są łatwe. Powroty do osób i zdarzeń zakopanych gdzieś na dnie wspomnień... More

homecoming
1
2
3
4
5
6
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17

7

394 67 54
By catonecstasy

Jin, jak zwykle gdy byli gdzieś większą grupą, szedł na przedzie. Jungkook obserwował, z lekką zazdrością, jego pełen energii krok i uśmiech, który odkąd tylko przekroczyli próg domu, nie schodził mu z twarzy.

Niby noc wcześniej pili to samo, jedli to samo, ba spali w tym samym miejscu; w skrzypiącym starym domu pełnym kurzu i pajęczyn, ale Jungkook nie potrafił wykrzesać z siebie chociaż promila tej samej radości, która emanowała ze starszego chłopaka. Na szczęście nie był w tym osamotniony. Yoongi i Jimin wydawali się równie skonsternowani, bo Jin nigdy nie wydawał się im typem, któremu będzie sprawiało przyjemność życie bez telefonu, bieżącej ciepłej wody i wygodnego łóżka, w którym nie czai się stado robali. Sprawiał raczej wrażenie osoby, której imieniem można zastępować słowo luksus albo wygoda. A jednak, życie potrafi zaskakiwać, Jin potrafi zaskakiwać. I teraz w promieniach porannego słońca wyglądał jakby przemierzał korytarze najlepszego spa na Jeju, a nie leśną, żużlową drogę.

- Mógłbyś...nie wiem. Przestać się tak z dupy cieszyć?- mruknął Yoongi pod nosem. Powiedział to cicho i Jungkook, gdyby nie zwolnił kroku, czekając na niego, pewnie by go nie usłyszał. - Jin! - krzyknął głośniej, prawie od razu tracąc kolor na twarzy.

Jungkook musiał przyznać, mimo że zwykle był bezkrytyczny, jeśli chodzi o wszystko, co dotyczyło starszego chłopaka, że Yoongi nie wyglądał dziś najlepiej. Kac obchodził się z nim wyjątkowo okrutnie i brutalnie. Jego twarz była spuchnięta, a oczy zrobiły się tak małe i czerwone, że prawie nie było ich widać. Przeciwsłoneczne okulary i maseczka przeciwpyłowa, którą starszy chłopak założył przed wyjściem, wcale nie pomagały. Raczej tym bardziej podkreślały jego nienaturalną bladość. Jungkook podał mu, niepytany, wodę w butelce.

- No co? - Jin odwrócił się, ale nie zwolnił kroku, posyłając im przy tym swój najlepszy uśmiech. - Nie mów, że ci się tu nie podoba, Yoongs? - Yoongi jęknął tylko w odpowiedzi.

- To chyba miało znaczyć nie - powiedział na to Jimin, zrównując krok z Jinem. Sam nie był dziś jakoś super radosny, ale w odróżnieniu od starszego chłopaka, miał w sobie jeszcze jakąś energię i chęć do życia. Wyglądał na bardziej zmęczonego niż skacowanego. - I serio chłopaki, w hotelu za rogiem są jeszcze miejsca. Jeśli chcecie to możemy iść tam nawet teraz i wziąć dla was pokój albo pokoje - Yoongi od razu pokręcił głową.

- To nie podłoga - wyjaśnił.

- To starczy metabolizm - rzucił lekko Jin. - Yoongi jest już wiekowy i zaczyna się sypać.

- Jak ja cię nienawidzę...- Jungkook parsknął pod nosem, słysząc to. - I dla twojej informacji wcale nie mam kaca.

- Czy ja coś powiedziałem o kacu? - spytał Jin. - Nawet słowem nie...

- Chodzi o ciebie - kontynuował niezrażony Yoongi, ignorując totalnie drugiego chłopaka. - Kto normalny w weekend budzi się o szóstej rano? To nie jest normalne, Jin. Nie jest zdrowe i nie ma się z czego cieszyć.

- Chłopaki...- tym razem to Jimin próbował zażegnać ich kłótnię. Jungkook znał ten ton głosu, sam go często używał, gdy ci zaczynali ze sobą dyskusje, które potrafiły się ciągnąć godzinami.

Jungkook miał czasem wrażenie, że obaj; zarówno Jin jak i Yoongi, mają wpisane je w dział hobby i specjalne talenty na swoich CV. Mimo że ich kłótnie osiągały czasem legendarne długości i do niczego zazwyczaj nie prowadziły, to obaj po ich zakończeniu, nie wydawali się na siebie obrażeni. Raczej zadowoleni; jakby właśnie osiągnęli kolejny poziom w jakiejś grze.

- Może lepiej mi powiedzcie, co chcecie kupić? Skupmy się na tym teraz - zaproponował nieśmiało Jimin. - OK?

- Jak chcesz - odburknął Yoongi, Jin wzruszył ramionami.

- Mają tam w ogóle jakieś jedzenie? - wtrącił nieśmiało Jungkook. Jimin obruszył się. - No, co? Wczoraj przejeżdżaliśmy obok sklepu i nie wyglądało, jakby tam cokolwiek sprzedawali.

- Jest wystarczająco dobrze zaopatrzony - odparł Jimin, wkładając bluzę, którą cały czas niósł przewieszoną przez ramię.

O ile słońce świeciło dziś od rana i było nawet ciepło, to w lesie i jego cieniu nie było już tak przyjemnie. Jungkook czuł, jak jak włosy na przedramionach zaczynają mu stawać dęba, rozmasował je szybko i włożył ręce pod pachy.

- Nie mają tylko kosmetyków za bardzo. Jak coś chcecie to będziemy musieli jechać do drugiej wioski. Jak już trochę wytrzeźwiejemy.

- Tylko ramen chcę - powiedział Yoongi, kręcąc głową. - Jinnie chciał soju kupić - pokazał ruchem głowy na chłopaka, który wciąż był na czele pochodu. Kamień, który kopał odkąd wkroczyli na ubity asfalt, wleciał mu do rowu melioracyjnego i nie wyglądał na równie szczęśliwego jak na początku, ale znalazł sobie nową zabawkę - jakiś badyl wyciągnięty z krzaków, którym zaraz uderzył Yoongiego po łydkach, gdy ten przeszedł obok. Młodszy chłopak tylko westchnął ciężko, nawet tego nie komentując.

Zbite w gęsty szpaler, świerki rosnące po obu stronach drogi, zaczęły się powoli przerzedzać. Na początku Jungkook myślał, że to tylko złudzenie i słońce, które chowało się za koronami drzew, nie stawało się wcale mocniejsze. Szum drzew, wokoło zaczął cichnąć. W prześwitach, niskich, rozłożystych krzaków, którymi były upstrzone okoliczne wzgórza, pokazywały się nieśmiało, jakieś zabudowania; a raczej ich resztki. Kawałek podniszczonego, zbutwiałego płotu, porośnięty mchem i paprociami mur, stary, rozwalający się budynek gospodarczy. Nawet ścieżynki, po obu stronach drogi, prowadzące do gospodarstw, wydawały się równie niechlujne i nieporządne. Kamienie, którymi były wyłożone nie pasowały do siebie. Mniejsze i większe były precyzyjne poukładane wokół dziur w ziemi, zamiast je zakrywać.

Jungkook mógłby przysiąc, że kiedy jechali tu wczoraj, to w okolicy nie znajdowało się aż tyle opuszczonych budynków, a sam dom Jimina był bliżej cywilizacji. Pamiętał słupy telefoniczne, pamiętał solidny mur i jakiegoś kolesia, który palił ognisko i na pewno stał tam samochód na parkingu. Aż się obejrzał, starając się wypatrzeć zjazd w prawo prowadzący do domu stojącego na wzgórzu albo chociaż jego zagracony ogród, ale leśny tunel, którym szli, wydawał się ciągnąć w nieskończoność. Nigdzie nie dojrzał nawet czerwonego znaku, który kazał zwolnić przed zakrętem. Nawet ścieżka, którą skrócili sobie spacer, schodząc w dół, na drogę, zniknęła mu z oczu. Musieli być naprawdę daleko.

- ...no i zwrócą nam pięćdziesiąt procent - Jin musiał zakończyć jakiś wywód. Machał przy tym badylem, którego dalej nie wyrzucił i prawie uderzył nim w twarz Yoongiego. - To i tak nieźle. Nastawiłem się, że nic nie dostaniemy z powrotem. Prześlę wam kasę transferem albo oddam wam gotówkę.

- Jak ci wygodnie - odparł Jimin znudzonym tonem. Złapał Jungkooka za koszulkę, gdy pomarańczowa półciężarówka wyskoczyła zza zakrętu, trąbiąc przy tym głośno.- Co za debil - mruknął pod nosem.

Byli już na końcu prostej drogi. Dalej szła już wężykiem w dół, obok drzew morwowych, a potem ostro skręcała w lewo; tam gdzie stał sklep spożywczy. Jin był już przy nim i zawiązywał nawet nowe znajomości. Jungkook nie widział, z kim rozmawia, ale wyglądało na to, że z właścicielem sklepu, który pokazywał mu wędki ustawione przy jednej ze ścian. Jimin dalej patrzył w górę drogi, miotając przekleństwa pod nosem.

- Chodź - Yoongi pociągnął go za ramię i całą trójką zeszli na dół.

- Jimin, cześć! - chłopak, z którym rozmawiał Jin, wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, odwracając się w ich stronę.

- Hej, Tae - Jimin odwzajemnił uśmiech i o dziwo pozwolił mu się przytulić. Yoongi aż spojrzał zaskoczony na Jungkooka, który od razu pokręcił głową. Nie miał pojęcia, kim był ten koleś. Nie kojarzył jego twarzy, a nawet jeśli się kiedyś spotkali to był wtedy bobasem. Ledwie wtedy chodził, więc o zapamiętywaniu twarzy wiedział jeszcze mniej. - To mój kumpel, Yoongi - Jimin pokazał ruchem głowy na chłopaka. - A to...

- Jungkook! - krzyknął podekscytowany Tae. Szybko uścisnął dłoń Yoongiego, przedstawiając się błyskawicznie, a potem wziął do ręki rękę Jungkooka. Być może on sam nie kojarzył Taehyunga, ale chłopak wydawał się doskonale kojarzyć jego samego. Uśmiechnął się do niego niepewnie, mamrocząc pod nosem swoje imię. - Nawet nie wiesz, ile razy zastanawiałem się, jak możesz teraz wyglądać - Taehyung wciąż trzymał jego dłoń i ściskał ją entuzjastycznie. Jungkook skrzywił się lekko. Chłopak nie wyglądał na starszego od nich, ale jego ubrania i to jak się zachowywał mówiły zupełnie co innego.

Szara marynarka, którą miał na sobie, była na niego dużo za duża i za szeroka w ramionach. Przez to i przez jej zwężaną talię, chłopak wyglądał jak żywcem wyciągnięty z lat dziewięćdziesiątych. Ściśnięte ciasno, czarnym cienkim paskiem szare spodnie z tego samego materiału tylko potęgowały ten efekt. Były niemodne, ale w zestawieniu z sandałami, które wyglądały na tą samą markę, w którą ubierał się zazwyczaj Yoongi, przestawały takie być. Jungkook nie wiedział co o tym sądzić. Niby Taehyung wyglądał, jakby dostał wezwanie do sądu rolniczego i pożyczył ten zestaw od swojego taty albo starszego brata, który był o niebo lepiej zbudowany, a jednak nie mógłby nazwać go po prostu wieśniakiem.

Mimo tego że chłopak mówił dziwnie; jak jakaś wioskowa babcia to i tak wyglądał w Jukrim nie na miejscu. Jakoś tak awangardowo i aż za modnie. Może przez te sandały, albo kolczyki, albo farbowane włosy. Jungkook nie był w stanie tego powiedzieć, ale wiedział jedno. W tym stroju bardziej pasowałoby mu za tło dzielnica Gangnam w Seulu albo jakiś paryski fashion week, a nie wioskowy sklep.

- Pamiętasz Namjoona? - spytał Taehyung niespodziewanie.

- Kogo? - wydusił z siebie Jungkook, gdy ten wreszcie puścił jego dłoń. - Ja...ja...- zająknął się.

- Daj spokój, Tae. Jungkook miał może z trzy lata, jak nas widział ostatnio - czyjś głos dobiegł ich z wnętrza sklepiku.

Po chwili, zza lodówki, wynurzył się wysoki blondyn, którego Jungkook kojarzył z poprzedniego dnia. Widzieli go po drodze, gdy dorzucał gałęzi do ogniska.

- Przepraszam, ale...- zająknął się Jungkook. Sam nie wiedział dlaczego, ale ściszył głos - Nie kojarzę was wcale - dodał jeszcze ciszej, czując, jak raptem zalewa go fala wstydu, której nie powinien czuć.

- Nie przepraszaj, nic się nie stało przecież - zapewnił go Namjoon z uśmiechem, mrużąc śmiesznie oczy.

Dopiero wtedy uderzyło Jungkooka, jak bardzo są do siebie podobni z Taehyungiem. Ich gestykulacja była podobna. W jakiś sposób nieśmiała, ale żywiołowa, która wręcz hipnotyzowała i zwracała na siebie całą uwagę zgromadzonych. Ich oczy, gdy się śmiali, wyglądały tak samo, ale gdy przestawali to robić, wyglądali zupełnie inaczej, co było w jakiś sposób niepokojące i nie na miejscu. Tak naprawdę to więcej ich różniło, ale coś jakieś ulotne podobieństwo, którego nie potrafił opisać, coś powodowało, że wyglądali jak rodzina. Może chodziło faktycznie o gesty, a może o sposób w jaki mówili. Jungkook naprawdę czuł się zbity z tropu.

- Joon jest starszy ode mnie - powiedział niespodziewanie Taehyung.

- Nie pytałem - zaprotestował od razu zakłopotany Jungkook. - Ja...

- Gapiłeś się - teraz to Taehyung się uśmiechnął. Jego oczy wyglądały jak dwa, idealne półksiężyce. Dokładnie tak samo wyglądały oczy Namjoona, gdy Jimin powiedział coś cicho, czego on sam niestety nie dosłyszał. Jungkook miał wrażenie, że mogło to dotyczyć jego samego. - Jimin - Taehyung szybko zwrócił się w stronę starszego chłopaka - Sorry, że wczoraj nie zajrzeliśmy w końcu do ciebie. Mam praktyki i Namjoon musiał mnie zawieść na stadninę

- Stadninę? - spytał zaskoczony Jimin.

- Taehyung studiuje weterynarię - wyjaśnił szybko Namjoon. - Wypił wczoraj z wujem po kolacji i musiałem robić za kierowcę. Sorry, nie mieliśmy do ciebie numeru, żeby ci powiedzieć. Wróciliśmy naprawdę późno i...

- Nie szkodzi - zapewnił ich szybko Jimin. Jungkook znał go na tyle, żeby stwierdzić, że chyba sam zapomniał o umówionym spotkaniu. Widział w jego oczach ulgę, ale mogło mu się to tylko zdawać. - Chłopaki przyjechali więc...- wzruszył ramionami. - No nie było dziś już tak źle.

- A było wcześniej? Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? - spytał niespodziewanie Yoongi, który do tej pory siedział na ławce, na przystanku autobusowym, nie odzywając się wcale. - Stało się coś?

- Nic ważnego - Jimin znów wzruszył ramionami.

Tak naprawdę odkąd Jungkook, zobaczył go na ganku domu dzień wcześniej, pokrytego kurzem, spoconego i zmęczonego ponad miarę, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że coś jest nie tak, ale zrzucił to od razu na swoją wybujałą wyobraźnię. W końcu Jimin go przytulił, tak? Ucieszył się na jego widok, głaszcząc delikatnie po policzku. Wyglądał inaczej, ale przecież pracował i zajmował się porządkami w domu, sam, bez niczyjej pomocy od kilku dni. Był przepracowany i to, że nie miał energii było naturalne. Aż sam zaczął przeklinać się za to w myślach. Powinien wiedzieć lepiej, znać chłopaka lepiej. W końcu był jego bratem. Te siniaki pod oczami, które widział u niego wczoraj nie były ze zmęczenia. Ta dziwna sztywność w jego ruchach, ta nienaturalnie prosta postawa i wewnętrzne napięcie, nie było winą zakwasów. Jimin się czegoś bał.

- To nic takiego, serio - zapewnił go od razu szybko Jimin, ściskając go za ramię.

- Jesteś pewien? - Jungkook spytał go cicho, ale Jimin znów tylko przytaknął. Chłopak wiedział już, że nie wyciągnie z niego nic więcej.

- To gdzie jest to miejsce? - głos Jina wziął go z zaskoczenia. Prawie przeklął na głos, odwracając się w jego stronę. - Daleko to? - pytał dalej. Dopiero wtedy Jungkook zobaczył w jego ręku pleciony, wiklinowy koszyk, którego starszy chłopak na pewno nie niósł wcześniej.

- Nie za bardzo, za zakrętem - odpowiedział mu Taehyung i zdjął z szopy, która robiła za sklep, jedną z wędek. Podał ją starszemu chłopakowi i po chwili zastanowienia dorzucił jeszcze podbierak i coś, co wyglądało jak wiaderko z zanętą.

- Chcesz iść łowić? - spytał Jimin z niedowierzaniem. - A co ze...

- Nie cały dzień przecież - przerwał mu Jin. - I możemy zjeść śniadanie na pomoście. Co to za różnica, czy zjemy tu czy w domu?

- Taka, że tam masz kuchnię - powiedział Yoongi, ale zaraz zmienił zdanie, gdy starszy odwrócił się w jego stronę. Jungkook co prawda nie widział twarzy Jina, ale mógł sobie ją doskonale wyobrazić. Zły Jin, zwłaszcza rano, był siłą, z którą trzeba się było liczyć. Nie dało się go przegadać i Yoongi doskonale o tym wiedział. - No dobra - mruknął zrezygnowany, wstając z ławki. - Macie jakiś ryż instant, czy coś takiego? - spytał Taehyunga.

- Mamy, mikrofalówkę i kawiarkę też mamy - odparł chłopak i zaczął prowadzić ich obydwu w stronę sklepu.

- To ja...- Jungkook zająknął się. - Ja pójdę z nimi - dodał. Jimin odprowadził go wzrokiem aż do schodów.

- Sorry jeszcze raz za wczoraj - powiedział Namjoon, gdy Jungkook zniknął za kolorową wiatą. - Głupio wyszło...

- Nie tłumacz się - odparł Jimin i od razu się skrzywił. Nie chciał brzmieć, jakby był zły, bo nie był, ale jakoś samo tak wyszło. Odchrząknął i przeniósł wzrok na Namjoona, starając się zamaskować uśmiechem swoje zakłopotanie. - Naprawdę, nic się nie stało - dodał ciszej. Brzmiał strasznie niepewnie, nawet we własnych uszach. - Poza tym, jak już mówiłem, chłopaki zrobili mi niespodziankę i przyjechali, więc nie było dziś tak źle - skłamał gładko.

Nie potrafił powstrzymać dreszczu, który od razu przeszedł mu po kręgosłupie, kiedy przypominał sobie ciemną postać, którą w nocy widział w drzwiach pokoju. "To był tylko sen" powtórzył w myślach, zamykając na chwilę oczy. "Tylko głupi sen".

- Nie wiedziałeś o tym, że mają przyjechać? - spytał zaskoczony Namjoon, wyrywając go z zamyślenia. Jimin przez chwilę patrzył na niego bez słowa, na chwilę tracąc wątek.

- Mieliśmy jechać wszyscy razem na Jeju - powiedział wreszcie. - Ale potem... moja matka - urwał i nabrał gwałtownie powietrza. Nie da rady powiedzieć tego słowa na głos. "Umrzeć", "umarła"; nie potrafił ich jeszcze swobodnie używać. - Więc przyjechałem tu...- mówił dalej. Czuł na sobie uważny wzrok Namjoona, ale o dziwo nie stresował się. Był tym nawet trochę zdziwiony. - Żeby wiesz...sprzątać. Oni mieli jechać na Jeju i się tym nie przejmować. Co prawda Kook się odgrażał, że przyjedzie, żeby mi pomóc, ale myślałem, że tak tylko mówi i nic z tego nie będzie.

- To chyba dobrze, nie? - spytał Namjoon. - Szybciej to skończycie.

- Oby - odparł Jimin prawie od razu. - Chcę...wrócić do Seulu jak najszybciej.

- Nie tylko ty - Namjoon uśmiechnął się słabo. Schował ręce do kieszeni i wbił wzrok w horyzont. Patrzył w stronę rozlewisk, nad którymi krążyły już ciemne chmury i stado czarnych jak smoła gęsi, które z wrzaskiem poderwały się do lotu. Jimin też przeniósł na nie wzrok. Wykręcały właśnie niedaleko pomostu. Jedna ósemka, druga. Wzbijały się coraz wyżej i wyżej, a potem opadały gwałtownie, uderzając skrzydłami w taflę wody.

- Co? - spytał zdumiony. Dopiero, gdy ptaki oddaliły się od nich, zrozumiał sens jego słów. - Mieszkasz w Seulu?

- No tak - odparł Namjoon równie zaskoczony. - Nie wiedziałeś?

- No nie, skąd niby? - odparł pytaniem na pytanie Jimin.

- Studiujemy tam z Taehyungiem. Ja informatykę na uniwerku seulskim, a on weterynarię na Konkuk. Dostał stypendium całkiem niedawno i się przeniósł z Busan. Mama wszystkim się tym chwali - wzruszył ramionami. - Nie wiem, co jest takiego specjalnego w tej szkole, poza tym, że jest prywatna, ale żeby się tak jarać...

- Konkuk? - Jimin zdziwił się jeszcze bardziej, przerywając mu. - Ja też jestem na Konkuk. Sztuka i projektowanie - wyjaśnił.

- Och - Namjoon od razu zamknął usta. - Och, jak Yeji...

- Jimin! - głos Jina przerwał tok myślenia Jimina. Chciał o coś jeszcze zapytać Namjoona, ale myśl od razu uleciała mu z głowy. Spojrzał w stronę starszego chłopaka, który stał na schodach sklepiku z opakowaniami ramenu w dłoniach. - Ostry chcesz makaron, czy nie?- spytał. Jimin przez moment poruszał ustami. - No, decyduj się - zaczął go ponaglać.

- Nie wiem - powiedział szybko. Jeszcze przez chwilę jakaś myśl próbowała uformować się w jego głowie. Naprawdę się starała, ale Jin był głośniejszy i bardziej zajmujący, więc zaraz ulotniła się na dobre. Gdy poszedł z nim do środka sklepu, czyjeś imię obijało się o skraj jego świadomości, ale zaraz ucichło.

Continue Reading

You'll Also Like

23.7K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
283K 23.4K 92
Zakończona ✔ Jeon Jungkook jest skromnym chłopakiem mieszkającym w małej wiosce, gdzie zajmuje się spadkiem po swoim ojcu. Wszystko w życiu chłopaka...
16.9K 924 44
Kiedy wydaje ci się, że zakochujesz się od pierwszego wejrzenia... - Dlaczego nie powiedziałeś mi od razu? Dlaczego mnie oszukiwałeś? Zrobiłem z sieb...
46.3K 4.5K 70
[zakończone] ❝ Tańczą jak para, co tańczy od lat Któryś już sezon Który nie wiedzą, nie ❞ Pomimo tego, że poznali się nagle, ich dusze tak naprawdę z...