oddychaj, Blythe | 𝐀𝐧𝐧𝐞 �...

By Awarko

125K 12K 6.1K

„Panno Shirley, brakuje mi dnia. Płynąc, widziałem tylko noce, czarny węgiel i umorusanych nim ludzi. Brak mi... More

bohaterowie
I. Ania Shirley była wiosną
II. Idziemy do domu
III. Dobrze, że wróciłeś, Blythe
IV. Zaprosiłam dwie osoby
V. Idę się uczyć, e, no, geometrii!
VI. Napisał do ciebie list, Aniu
VII. To nie jest list romantyczny
VIII. Lustro pełne obrzydzenia
IX. Mamy prawdziwą gwiazdkę
X. Zaniemogłeś, Blythe
XI. Przyniosłam ci zimę!
XII. W moim domu śpi podróżnik
XIII. Proszę, Marylo!
XIV. Troszczysz się o mnie, Shirley?
XV. Możesz sobie tylko wyobrazić!
XVI. Zabiorę cię na bal!
XVII. Oddychaj, Blythe
XIX. Jaką panną młodą bym była?
Epilog
kilka słów na koniec
Ja pocałuję Anię! (one shot)
Topniejący śnieg (śmierć Gilberta Blythe'a)
morze i okręt (jan blythe, maryla cuthbert, shirbert)
brzydko jest przysięgać (diana x gilbert)
nowe ff do AWAE
ff jako sezon 4
to będzie nasza tajemnica (one shot)

XVIII. Jesteś moim oddechem

3.9K 447 629
By Awarko

     Gilbert otworzył oczy, czując ogromny ciężar w płucach. Zupełnie tak, jakby ktoś stanął mu na klatce piersiowej i ani myślał z niej zejść. Łapał powietrze jak ryba, małymi haustami, próbując opanować skutki nocnego ataku. Przeszły go dreszcze, więc odchylił nieco pościel, by nie ugotować się z gorąca. Jego prawa ręka była czymś przykryta, więc spojrzał w jej stronę i dostrzegł palce Ani Shirley splecione ze swoimi. Rudowłosa spała z głową na łóżku, mrucząc coś pod nosem. Na jej policzkach błyszczały ślady po łzach, więc Blythe pochylił się nieco i wytarł je wierzchem dłoni.

     Kaszlnął i sięgnął po leki, po których wzięciu podniósł się do pozycji siedzącej. Pochylił się nieco do dołu i chwycił Anię pod ramionami, po czym pociągnął w górę, czując ogromny ucisk w klatce piersiowej. Ostatkiem sił przełożył ją na łóżko i okrył kocem, który przyniosła Maryla, gdy noce stały się zimniejsze. Wstał i opatulił dziewczynę, po czym uśmiechnął się, widząc, jak przekręciła się na bok, zaciskając ręce na krańcu pościeli, tym samym przytulając się do niego.

     — Och, głuptasku — szepnął. — gdybyś tylko wiedziała, jak wielkim lekarstwem jesteś. Odkąd pojawiłaś się w Avonlea, jesteś każdym moim oddechem. To przez brak ciebie tak zaniemogłem. — Pogładził ją po policzku i objął mocniej. — Tak chciałbym móc cię mieć zawsze obok siebie, moja Aniu Shirley.

***

     — Mówię ci, że Gilbert mieszka u Cuthbertów! — wykrzyknęła Diana, idąc drogą w kierunku Jabłoniowego Wzgórza. Śnieg kłaniał się pod naciskiem jej stóp, zupełnie tak, jakby i jego zdumiało piękno panienki Barry. Dziewczynka opatuliła się szalikiem i zatrzymała, opierając o drzewo i spoglądając na Cole'a. Chłopak przygryzł wargę i spojrzał w kierunku Zielonego Wzgórza. Wiatr potargał mu płowe włosy, jak czochra się małe dziecko, by się rozpogodziło. Poranek podnosił uśpione miasteczko, gdy dwójka przyjaciół wracała z kwiatowego balu, wnosząc oddech wiosny w zamarznięte piękno Wyspy Księcia Edwarda.

     — A nawet jeśli, cóż ci do tego, Diano? — zapytał. — Ania ma w końcu okazję, by porzucić swoją aniową dumę i porozmawiać z Blythe'm szczerze o tym wszystkim, co widzimy w szkole. a raczej widzieliśmy, dopóki nie wypłynął nie wiadomo gdzie. — Usiadł z bezsilności na śniegu. — Gdyby był wtedy w szkole, gdy graliśmy w tę grę... On by pierwszy Anię pocałował, a Billy spaliłby się ze wstydu. — Cisnął w dal śnieżną kulą. Śnieg potoczył się po drodze i rozbryznął w błocie, tuż pod stopami Diany. Czarnowłosa kopnęła jakiś brudny kamień i spojrzała w niebo.

     — Ale się nie spalił, bo Blythe wyjechał! — Machnęła rękoma w górę. — A teraz wrócił i aż mnie ściska, że nie wiem, gdzie jest. — Położyła dłoń na sercu. — I z kim jest... — Sięgnęła wzrokiem ku domowi Cuthbertów. — Ach, Cole, chciałabym żeby Ania i Gilbert pojechali z nami na bal do ciotki Józefiny! Wtedy zagrałabym moją ulubioną melodię i tańczyliby, a potem...

     — A potem Ania odepchnęłaby go i powiedziała, że nie potrzebuje jego towarzystwa, by miło spędzić ten czas. Diano. — Przewrócił oczyma. — Znasz przecież naszą drogą Shirley.

     — Znam — szepnęła Diana. — I wiem, że Gilbert to jej bratnia dusza.

***

     Mateusz Cuthbert miał naprawdę stalowe nerwy, a jego spokój życiowy można było porównać do delikatnej lilii kołyszącej się na tafli małego jeziora. Trudno było go zdenerwować i w zasadzie udawało się to nielicznym, w których czołówce można by postawić Anię Shirley, jednakże Cuthbert kochał ją tak mocno, że przymykał oko na większość jej ekscesów.

     Jego małe i spokojne jezioro zostało jednak zamienione w szalejące w sztormie bagno, gdy otworzył drzwi do pokoju dziewczynki i zastał ją śpiącą w ramionach Gilberta Blythe'a. W pierwszej chwili cofnął się na korytarz i przytrzymał ściany, w drugim zaś momencie przez myśl przemknęła mu zdenerwowana twarz Maryli. Przestąpił więc próg i zbliżył się do łóżka, patrząc na swoją podopieczną.

     Przeczesał siwe włosy, nie wiedząc zupełnie co robić. Czy mówić Maryli? A może wynieść Shirley? Albo obudzić ową dwójkę i powiedzieć coś pouczającego? Nie, ostatnia opcje zdecydowanie nie wchodziła w grę; wczesnym rankiem Mateusz nie wysiliłby się na pouczające przemowy. Uciekł wzrokiem ku oknu, widząc, że jest stanowczo za bardzo otwarte. Skierował się więc w jego stronę w celu zamknięcia go, gdy usłyszał cichy szelest kołdry.

     — Panie Cuthbert, wszystko w porządku? — Usłyszał za sobą głos Gilberta. Westchnął ciężko i odwrócił się w jego stronę, zderzając się spojrzeniem z umęczonymi oczyma chłopaka.

     — Ja... ech... A-ania... — Nie wiedział co mówić, spojrzał więc tylko w stronę rudowłosej dziewczynki. Gilbert podniósł się momentalnie, podchodząc do niego z trudem. Oparł się o ramę łóżka i popatrzył na siwego opiekuna dziewczynki.

     — Ania uratowała mi życie — powiedział cicho. — Panie Cuthbert, nie zrobiłaby nic niestosownego, a i ja z mojej strony nic takiego nie uczyniłem. — Skłonił głowę. — Ja tylko... — zawahał się. — Kocham pana c-córkę. — Zacisnął usta i popatrzył na mężczyznę zmęczonymi oczyma, w których tliły się wszystkie uczucia, które w sobie nosił. — J-ja wiem, ż-że dokuczałem jej na początku, że sprawiłem wiele przykrości, jednak... ja wszystko to naprawię, panie Cuthbert.

     Ania słuchała go z otwartymi oczyma, wodząc palcem po prześcieradle. Do jej uszu dobiegał dźwięczny głos chłopaka i chrząknięcia Mateusza, który kiwał co raz głową. Czuła na policzkach dziwne ciepło, tak obce od wiatru, który pałętał się wokół niej. Dłonie jej zadrżały, gdy usłyszała to jedno, jedyne słówko na K. Gilbert Blythe. Gilbert Blythe powiedział, że ją kocha.

     — Wróciłem do Avonlea nie dla złota, nie dla domu, w którym i tak nic nie ma — kontynuował Blythe. — Wróciłem dla Ani, rozumie pan? — Zacisnął powieki, czując ogromny ból przy sercu. — Wróciłem dla i do Ani... — powtórzył.

     Dziewczynka powstrzymała się od westchnięcia. Może jednak się myliła? Może Gilbert Blythe był najromantyczniejszym chłopcem jakiego dane jej było poznać? A może Ruby od początku miała rację, gdy wodziła za nim rozanielonym wzrokiem, gdy piekły mu zapiekankę, gdy obserwowały go podczas pogrzebu ojca i w szkole? Może tak naprawdę Gilbert Blythe był jednym z tych, o których Ania mogłaby powiedzieć miłość życia?

     — Gilbercie, myślę, że... — zaczął Mateusz, na co Ania poderwała się gwałtownie.

     — O, nie, Mateuszu, tym razem nie wymigasz się stodołą! — powiedziała odrobinę za głośno, po czym zakryła usta dłonią. Blythe spojrzał w jej stronę z zaskoczeniem, po czym roześmiał się gromko. Dziewczyna poczuła, jak policzki palą ją z gorąca i obdarzyła Mateusza groźnym spojrzeniem. — Blythe, mógłbyś przestać się śmiać? — Zgromiła chłopaka.

     — Wybacz, Aniu — powiedział, gdy kaszel przerwał mu śmiech. — Jednak myślę, że stodoła bardzo potrzebuje pana Mateusza.

     — Otóż to, otóż to! — Zgodził się pan Cuthbert, kierując się w stronę drzwi. Ania powiodła za nim zawiedzionymi oczyma.

     — Mateuszu! — krzyknęła, kładąc ręce na biodrach. — Uciekasz szybciej niż wzrok Prissy przed panem Philipsem, gdy klasa ich przyłapie. — Mateuszu, wracaj! — Zeszła na podłogę, gdy opiekun coraz bardziej się oddalał.

     — Krowy do wydojenia, kury trzeba nakarmić... — Mówił sam do siebie. Ania stanęła na progu i fuknęła na niego, po czym odwróciła się w stronę Blythe'a. Chłopak uśmiechnął się do niej czule, stojąc o własnych siłach przy łóżku. Wyglądał o niebo lepiej niż ostatnio, jak gdyby odżył tej strasznej nocy.

     — Gilbercie Blythe'cie, jeśli wyobrażasz sobie, że... — zaczęła, jednak chłopak przerwał jej stanowczo.

     — Ja nie wyobrażam sobie, ja wiem, Aniu — powiedział. — Wiem, że...

     — Aniu, ubierz się, pojedziesz ze mną do Charlottetown! — Głos Maryli wtrącił się w ten romantyczny moment niczym komar w letni wieczór. — Byle szybko, trzeba oporządzić konie!

     Blythe popatrzył na dziewczynę z troską, po czym usiadł na łóżku i popatrzył w okno. Zima powoli domyślała się, że będzie musiała zrzucić swe okrycie z Avonlea i pozwolić wiośnie, by je na nowo ubrała. Ludzie wyruszali do Charlottetown, ku dworcom i portom, załatwiali swoje codzienne sprawy, tkwili w swych domach i mierzyli się z problemami. A on w tym zwyczajnym Avonlea chciał powiedzieć tak niezwyczajnej dziewczynie, jak bardzo ją kocha.

     — Mateusz ma stodołę, ja Marylę. — Wzruszyła ramionami i wybiegła w stronę opiekunki. Blythe schował twarz w dłoniach.


•♡•

Jeszcze jeden rozdział, epilog i koniec. Jeju, tak mi smutno. Mimo że to bardzo proste i luźne FF, to będzie mi.go brakować :(
Kocham Gilberta zakochanego w Ani, okay :(

Spróbuję napisać przez wakacje coś w tym stylu, ale niczego nie obiecuję!

Continue Reading

You'll Also Like

31.2K 1.3K 88
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Anglii, a rodzice...
81.1K 4.5K 30
„Pamiętam jak go poznałam, rzucał głupimi żartami, wydurniał się, robił z siebie pośmiewisko, żeby sprawić mi uśmiech na twarzy. - Co za idiota - pom...
26.4K 955 11
Zagubiona wśród rzeczywistości dziewczyna trafia do krainy gdzie jej problemy w Anglii znikają, a pojawiają się nowe.
139K 5.8K 53
Ona chce nowego życia bez przeszkód. On chce ją poznać. ⚫uczucia ⚫emocje ⚫słowa Historia, która zmieni wszystko. Na ich drodze stanie mnós...