to będzie nasza tajemnica (one shot)

2.1K 181 155
                                    

dla mojej kochanej taquiner, żebyśmy nie musiały narzekać, że nie ma ff do Anki i w ogóle to beznadziejnie jest bez Gilberta. (a jest beznadziejnie bez Gilberta) ♡♡♡

NIE SPODZIEWALIŚCIE SIĘ MNIE TU, CO NIE? XD WIEM, ŻE POTRZEBOWALIŚCIE CHOREGO BLYTHE'A XD BĘDZIE DUŻO WIELKICH SŁÓW I PONĘTNY GILBERT, CZY POTRZEBUJEMY WIĘCEJ? LECIMY!

♡♡♡

      Gilbert Blythe uwielbiał się śmiać

    Jeśli ktoś miałby opisać go jednym słowem, na pewno użyłby przymiotnika "wesoły". Owszem, jego imię może znaczyło "przysięga" lub też "sławny potomek", jednak jaką przysięgę i jaką sławę uosabiał chory na zapalenie płuc chłopak? Jeśli już, to rozsławiał okrutną chorobę i przysięgał sobie, że każdy kolejny atak kaszlu zabierze go z tego świata. Takie to były te gilbertowe przysięgi.

     Był to jednak chłopak o szelmowskim uśmiechu i radosnej duszy, skorej do żartów i śmiechu. Czy dusza ludzka może się śmiać? Jeśli ktoś kiedyś zastanawiałby się, czym właściwie była ludzka dusza, to Gilbert Blythe określiłby ją jako żart Boga. Chichot niebios. Anielski kawał. Nieśmiertelny kawał, który wlókł się za człowiekiem jak anegdota z wieczności. Dusza

    Dusza Gilberta Blythe'a była więc wesoła, tak samo jak i ten, który ją nosił. Nie dziwne więc, że nawet choroba w domu Cuthbertów była dla niego fundamentem do kabaretu. Może wkradło się do repertuaru jego życia kilka dramatów, mroźne tragedie i komedia pomyłek, ale Gilbert Blythe nie był fanem tragedii tak samo jak Ania Shirley. I może właśnie dlatego Bóg uczynił z ich romansu komediodramat. 

    — Marylo, nie możesz ty tam iść? — Usłyszał czarnowłosy chłopak, gdy otworzył oczy pewnego zimowego ranka. — Ale ja się boję! Spadnę ze schodów! Zobaczysz, spadnę ze schodów i to będzie twoja wina! Mateuszu, Maryla przyprawia mnie o śmierć! Czy da się kogoś przyprawiać o śmierć? Marylo, przyprawiasz mnie lepiej niż swoje bożonarodzeniowe ciastka! Mateuszu, dlaczego nigdy nie wspierasz mnie w tak absurdalnych rzeczach! Mateuszu! — Głos Ani Shirley roznosił się po całym domu. Blythe przewrócił oczyma i uniósł się na łokciach, słysząc kroki poddenerwowanej panny z Zielonego Wzgórza.

    Ledwo zdążył pomyśleć coś więcej, drzwi otworzyły się z hukiem i uderzyły w komodę, która zatrzęsła się z trwogi od tego nagłego powitania. Od progu padło szybkie "przepraszam!" i po chwili Ania Shirley weszła do pokoju z miską pełną wody i jakąś ścierką przewieszoną przez ramię. Obrzuciła Blythe'a spojrzeniem pełnym znudzenia i podeszła do okna, mrucząc coś pod nosem. Chłopak przyjrzał się jej uważnie; zwykle splecione ściśle rude warkocze rozluźniły się nieco, a kręcone kosmyki wirowały wokół piegowatej twarzy dziewczynki. Biały fartuszek upstrzony był mąką, a chude, blade dłonie dziewczyny nosiły na sobie ślady cynamomu, który uparcie dodawała do chleba Maryli, by — jak to mówiła — "miał coś więcej niż smak". 

    — Mycie okien jest gorsze niż ósemka dzieci pani Hammond. To gorsze niż biedny pan Thomas pod kołami pociągu! Jestem pewna, że wolałabym tragicznie umrzeć pod kołami pociągu, machając mojej miłości życia jadącej na, sama nie wiem, na przykład wojnę, niż myć okna w styczniu. To jakby robić ślizgawkę dla śniegu, a samemu nie móc wyjść na lodowisko, bo Jezioro Lśniących Wód nie zamarzło tak dobrze! Dlaczego w Avonlea nie ma stacji kolejowej? — Westchnęła, po czym zamoczyła szmatkę w wodzie, podwijając uprzednio rękawy.

     — Może była, ale złożyli ją przed twoim przyjazdem, co by nie zbierać tragicznych pożegnań — zauważył z lekkim uśmiechem Gilbert, a Ania Shirley wzdrygnęła się nieco, fukając pod nosem. 

🎉 Zakończyłeś czytanie oddychaj, Blythe | 𝐀𝐧𝐧𝐞 𝐰𝐢𝐭𝐡 𝐚𝐧 𝐄 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧 🎉
oddychaj, Blythe | 𝐀𝐧𝐧𝐞 𝐰𝐢𝐭𝐡 𝐚𝐧 𝐄 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz