I will never forget these days

By _humanszach_

4.4K 286 1.3K

Ona nigdy nie zapomni tych dni. Nigdy nie zapomni jego brązowych włosów, sięgających do ramion. Nigdy nie zap... More

1. Pojedynek przyjaciół
2. Ingenere
3. Aspectus
4. Adios, Ester...
5. ,,Gołąbeczki"
6. Śmierć, rozpacz i Boromir
7. Pocałunek
8. ,,Wyzywam cię na pojedynek, Haldir!"
9. Sztylet i łóżko
10. Odzyskany spokój
11. Koniec odpoczynku
12. Śmierć czai się na każdym kroku
13. Dyplomacja
14. To znowu się zaczęło
15. Życie nie ma już sensu
16. Bitwa o Helmowy Jar
17. Na torturach
18. Za dużo alkoholu...
19. W pogoni za prawdą
20. Eomer
21. Trzeba wyrwać z życia najwięcej ile się da
22. ,,Obiecaj, że wrócisz"
23. ,,Nie każdą obietnicę da się spełnić"
24. Wiadro lodowatej wody
25. Nie wyraźne cienie przyszłości
26. Wielki powrót Aspectusa
27. Nowe oblicze Elviry
28. Zakładnik
30. Łaska dla grzesznicy
31. ,,Do ostatniego oddechu"
~Co się działo w zaświatach~
~fortuna kołem się toczy~

29. Serce

82 9 52
By _humanszach_

Mearida siedziała właśnie w sali tronowej wraz ze swoją matką. Velissa zażyczyła sobie by księżniczka zagrała z nią w szachy. Dziewczyna ewidentnie przegrywała z królową, ponieważ nie skupiała się na grze. Myślała bardziej o tym czy jej podejrzenia były słuszne. Kilka dni temu matka powiedziała jej żeby zgadywała kto jest ojcem. Mearida miała już pewną hipotezę ale bała się ją przedstawić Velissie. Wiedziała, że królowa jest bardzo wybuchowa i obawiała się rekreacji Pani Ciemności. W końcu zdobyła się na odwagę.

-Matko, czy to król Gondoru jest moim ojcem?-zapytała na jednym oddechu. Zapanowała cisza. Velissa sięgnęła po królówkę i przesunęła ją kilka pól dalej, nie odrywając wzroku od szachownicy. Dopiero gdy postawiła figurę na zamierzone miejsce odpowiedziała:

-Szach mat.

Mearida milczała. Nie wiedziała jak ma traktować odpowiedź Pani Ciemności. Czy te ,,szach mat" odnosiło się do gry którą przegrała czy matka właśnie gratulowała jej inteligencji. Gdy miała już się o to zapytać do sali wpadł Nataleusz a zanim Orion i straż wraz z nowym więźniem.

-Matko-skłonił się-Ta kobieta, chce z tobą rozmawiać. Twierdzi, że jest królową Zjednoczonego Królestwa Gondoru i Arnoru.

-Poczekaj chwilę synku-powiedziała Pani Ciemności. Na wszelki wypadek przyczepiła czarną woalkę do swojej twarzy by Arwena nie mogła jej poznać, przynajmniej na razie.

-Witaj w moich skromnych progach, pani. Co cię do mnie sprowadza?-zapytała zaintrygowana Velissa.

-Podobno mój syn jest w twojej mocy-odparła Arwena prostując się.

-A tak, twoje elfcie uszy nie zawiodły cię, lady-królowa postanowiła trochę podroczyć się.

-Przyszłam błagać cię o łaskę dla niego. Wiem, że masz swoje warunki i tylko na nich go wypuścisz ale może zechciałabyś oszczędzić go w zamian za moje życie-rzekła półelfka. Pani Ciemności zaczęła udawać, że się zastanawia gładząc swą brodę.

-Podziwiam poświęcenie. Doskonale cię rozumiem, też jestem matką ale nic z tego nie będzie, kochana. Albo Gondor albo Aragorn innych opcji nie przyjmuje. Dam ci dziesięć sekund. Możesz w tym czasie uciekać-uśmiechnęła się Velissa. Arwen patrzyła na nią zszokowana. Co miało znaczyć to dziesięć sekund.

-Jeden... dwa...-Pani Ciemności zaczęła odliczać.

-Matko, co ty chcesz z nią zrobić!? Okaż jej litość!-błagała Mearida.

-Co będzie z moim synem?-zapytała przerażona półelfka.

-Cztery... pięć... i dziesięć! Nie chcę mi się już liczyć a poza tym widzę, że nasz gość nie ma zamiaru uciekać-królowa skinęła głową a strażnicy z powrotem chwycili Panią Gondoru.

-Jak już mówiłam też mam dzieci-tu spojrzała na Mearidę i Nataleusza-Bardzo jej kocham i nie przeżyłabym gdyby coś im się stało dlatego chcę ci okazać choć trochę litość, ponieważ widzę jak bardzo miłujesz swego syna...- robiła pauzę robiąc przy tym nadzieję Arwenie-...pozwolę wam porozmawiać ten ostatni raz nim was oboje pozabijam!-wrzasnęła Velissa po czym zaniosła się diabolicznym śmiechem.

-Mamo! Błagam! Nie zabijaj ich oboje!-Mearida nie zamierzała pozwolić na kolejne okrucieństwa. Pani Ciemnośći w ogóle nie reagowała na słowa córki, tylko zbliżyła się do Orina i coś szpneła mu do ucha po czym z uśmiechem wróciła na tron. Po chwili w sali zjawił się Nataleusz wraz z Eldarionem oraz Orion z pieńkiem.

-TY WIEDŹMO! ZOSTAW MOJĄ MATKĘ!-wydzierał się Eldarion gdy głowa Arweny spoczywała na pieńku. Nad nią stał kat przymierzający się do ścięcia. Sama półelfka zalewała się łzami. Nie martwiła się o siebie choć nie chciała umierać, bardziej przejmowało ją to, że po tym jak już zabiją ją to potem na pieniek pójdzie jej kochany syn.

-Nie płacz, pani. Przynajmniej nie będziesz musiała patrzeć na śmierć swojego syna-zaśmiała się Velissa.

-Valarovie ci tego nie wybaczą! Będziesz się smażyć w piekle!-Arwena właśnie przeklinała dzień w którym na świat przyszła Pani Ciemności. Była już w głębokiej rozpaczy, zupełnie jakby oszalała. Przeklinała i wyzywała Velissę by po chwili błagać ją o litość dla siebie i dla swojego syna. Eldraion szarpał się i krzyczał ale strażnicy mocno go trzymali. Gdy topór miała się zetknąć z delikatną szyją Arweny....

-Stój!-rozkazała królowa-Zabijemy ją w inny sposób. Wiem, że członków rodziny królewskiej wypadałoby ścinać ale ja chcę być oryginalna. Niech on stanie prosto przede mną, jak władczyni z władczynią.

Rozkaz wykonano. Po chwili Pani Ciemności stała naprzeciw Pani Gondoru, aczkolwiek ta druga nie wyglądała tak królewsko. Velissa zdjęła woalkę. Arwena przypatrywała się jej z zabójczym spojrzeniem.

-Nie poznajesz mnie? Byłam kiedyś w Rivendell, wiele lat temu. Polubiłam cię, ty polubiłaś mnie ale potem wyjechałam stamtąd jako członki pewnej drużyny-Velissa chciała przed śmiercią uświadomić pół elfce, że spędziła upojne chwilę z jej mężem.

-Elvira...-Arwena szepnęła sama do siebie.

-Taak-Pani Ciemności pokiwała głową-Przyjrzyj się, kochana naszym synom. Czyż nie są podobni? Zupełnie jak bracia!

Gwiazda Wieczorna obróciła głowę. Rzeczywiście wyglądali trochę jak młodsze wersje Aragorna.

-Czy... czy pomiędzy tobą a Estelem coś było?-oczy Arweny znów się zaszkliły.

-Tak. Darzyliśmy się wielkim uczuciem... On mi się oświadczył i dał piękny pierścionek. Mieliśmy wziąć ślub, spędziliśmy wspaniałą noc... Aragorn... On był taki męski... Całą noc rozkoszowaliśmy sobą zresztą ty jako jego żona i matka jego dzieci wiesz jaki jest dobry w tych sprawach. Chciał zerwać zaręczyny z tobą ale w ostatniej chwili rozmyślił się... a ja opuściłam Minas Tirith nie zadając sobie sprawy z tego, że pod sercem niosłam księżniczkę i księcia Zjednoczonego Królestwa Gondoru i Arnoru... Gdyby nie ty może wróciłabym do Aragorna ale nie... Musiałaś zostać jego żoną a na dodatek urodzić mu syna! Zabiję ciebie, twojego męża, dzieci wszystkich! Zabije każdego kto stanie na drodze do mojej potęgi! Ja jestem panią tego świata! Różą Śródziemia! Jedynym światłem! Jestem płomieniem, który strawi wszystko! Jestem oceanem nienawiści! Jestem śmiercią! Jestem królową wszechświata! Zobaczysz Arweno, jeszcze Valarovie złożą mi pokłon!

-Marzenia ściętej głowy-warknął Eldarion.

-Uważaj żebyś ty nie miał ściętej głowy-prychnęła Velissa- a poza tym nie przeszkadzaj dorosłym w rozmowie, smarkaczu. Masz mi coś do powiedzenia, wasza wysokość? Ostatnie życzenie?

-Oszczędź Eldariona. Daruj mu życie. Błagam...-wyszeptała zrozpaczona pani Gondoru.

-Mamo, nie! Po co w ogóle tu przyjechałaś!? Ta wiedźma tak czy siak by mnie zabiła-księciu zaszkliły się oczy.

-Nie martw się o mnie synku-uśmiechnęła się smutno-Zawsze byłam i będę przy tobie, mój skarbie. Mam nadzieję, że ty i twoje siostry zapamiętacie mnie jako dobrą matkę.

-Za dużo cukru! Zaraz się rozpłynę! Ale najpierw wyrwę i rozerwę ci serce, tak jak wy wszyscy zrobiliście to mi. Ty, Aragorn, Valdivira...-ręka Velissy zaczęła zbliżać się do lewej piersi Arweny. Pani Ciemności użyła swojej mocy. Gwiazda Wieczorna czuła jak jej serce powoli, tak by zadać jej więcej bólu próbuje się wyrwać z jej organizmu, jak odrywa się od naczyń krwionośnych, przepych się przez płuca, żebra i skórę by znaleźć się w dłoni Velissy.

Krzyk pólelfki rozdzierał ciszę panującą w Królestwie Ciemności.

-Błagam cię matko! Nie rób tego! Miej litość!-Mearida zaczęła płakać. Odwróciła wzrok. Nie była w stanie znieść tego, że taka kobieta wydała ją na świat.

-MAMO! NIEEE! MAMO! AAAAAAAAAAA!-Eldarion wiercił się jak owad, który wpadł do pajęczej sieci i walczył o życie ale strażnicy trzymali go mocno i nie chcieli puścić. Książę widział jak Velissa gołymi rękami wyrwała serce jego matce, która była wręcz święta. Widział cierpienie i ból w oczach Arweny ale najgorszy był jej krzyk. Młodzieniec był pewien, że sam umrze słuchając tego. Postanowił dobrze zapamiętać sobie twarz tej wiedźmy by pewnego dnia tak samo postąpić z nią, jak ona postąpiła z jego matką. Nataleusz zaś przyglądał się tej scenie blady jak papier. Wiedział, że ma okrutną matkę i zawsze jej się trochę bał dlatego już postanowił być jej posłuszny i nie wyrażać żadnego sprzeciwu ale dziś to przegięła. Gołymi rękami... takie coś!

-MÓJ OJCIEC NIE PUŚCI CI TEGO PŁAZEM! JA TEŻ NIE! ZABIJĘ CIĘ! BĘDZIESZ CIERPIEĆ NAJBARDZIEJ Z NAS WSZYSTKICH! BĄDŹ PRZEKLĘTA! VALAROVIE CI TEGO NIE WYBACZĄ! NIECH POCHŁONIE CIĘ TWÓJ WŁASNY OGIEŃ-wrzeszczał Eldarion.

-Zamknijcie go w lochach-rozkazała Velissa oglądając serce, które przed chwilą biło jeszcze w piersi Arweny.

-STRACIŁAM DZIŚ MATKĘ!-krzyknęła Mearida, wychodząc z sali tronowej.

- A przy okazji, ją też zamknijcie razem z tym gondorskim śmieciem-dodała Pani Ciemności. Gdy królowa została już sama z synem powiedziała:

-Dobrze, że chociaż ty mi się udałeś... 

Nataleusz przełkną ślinę spoglądając na martwe ciało półelfki lady Arweny.

Eldarion i Mearida siedzieli w celi. Zadawali sobie sprawę, że są rodzeństwem ale w tej chwili bardziej przejmowali się śmiercią Arweny.

-Jak mogłaś żyć przez tyle lat z taką kobietą?-zdziwił się książę, wycierając nos.

-To było ciężkie życie. Nawet nie masz pojęcia jak cierpię i jak żałuję, że jestem córką takiego potwora-dziewczyna spuściła głowę.

-Ale jesteś też córką wspaniałego człowieka. Idealnego króla, rycerza i ojca - Aragorna, syna Arathorna i to w niego się wdałaś-uśmiechnął się smutno Eldarion.

-Dziękuję-szepnęła księżniczka. Nagle drzwi do ich celi otworzyły się. Staną w nich Orion.

-Czego chcesz?-warknął syn Elessara.

-Ciszej chłopcze-zganił go mężczyzna-Orkowie nie mogą nas usłyszeć. Chodźcie za mną.

Zaintrygowane rodzeństwo udało się za Orionem. Doradca Velissy zdał sobie sprawę, że musi wreszcie zacząć działać. Wiedział, że samymi chęciami nie zmieni swojej pani. Przede wszystkim postanowił uwolnić Mearidę i Eldariona, by mogli uciec z tego piekła. Prowadził ich przez ciemne korytarze.

-Orionie co to ma znaczyć?-zapytała księżniczka zdziwiona postępowaniem najwierniejszego sługi Velissy. Od pewnego czasu zaczęła podejrzewać, że mężczyzna zakochał się w jej matce, więc nie chciało jej się wierzyć że robi coś wbrew woli Pani Ciemności. To znaczy miała nadzieję, że właśnie robi coś czego nie powinien...

-Mearido, to ja przyjąłem cię i twojego brata na świat gdy się urodziliście. W tamtej chwili chciałem byście zastąpili mi dzieci których nigdy nie miałem. Pragnąłem wam zastąpić ojca choć w malutkim stopniu ale nie udało mi się szczególnie w twoim przypadku. Udaremniłem ci tyle ucieczek z królestwa twojej matki, na dodatek wydałem twoją pierwszą miłość nie byłem dla ciebie dobry tak jakbym chciał. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Ja robiłem to wszytko bo twoja matka tego ode mnie wymagała a ja nie byłem w stanie jej odmówić... Dziś chcę odpokutować moje winy wobec ciebie oraz oczyścić ręce królowej Velissy z kolejnej krwi więc daje wam konie, mapę, jedzenie oraz kilka minut na to byście opuścili ten kraj. Dam wam jeszcze list, który przekażecie królowi Aragornowi tam są informacje które przydadzą mu się na wojnie z waszą matką. Powodzenia, kochani-uśmiechnął się Orion.

-Orionie, ja wybaczam ci i bardzo dziękuje za to co dla mnie teraz robisz. Matka zapewne każe ci nas gonić. Postaraj się opóźnić pościg-rodzeństwo już wsiadało na czarne rumaki.

-Jedźcie, już i powstrzymajcie królową Velissę przed zniszczeniem MInas Tirih-powiedział Orion. Po chwili Eldarion i Mearida zniknęli mu już z oczu. Mężczyzna domyślał się, że Pani Ciemności stanie się z powrotem Elvirą dopiero gdy porozmawia z Aragornem.


Komentarze mile widziane <3

Continue Reading

You'll Also Like

1M 18.6K 43
What if Aaron Warner's sunshine daughter fell for Kenji Kishimoto's grumpy son? - This fanfic takes place almost 20 years after Believe me. Aaron and...
2.3M 118K 65
↳ ❝ [ INSANITY ] ❞ ━ yandere alastor x fem! reader ┕ 𝐈𝐧 𝐰𝐡𝐢𝐜𝐡, (y/n) dies and for some strange reason, reincarnates as a ...
769K 30.7K 66
Love has the power to heal the deepest wounds. #ElvenKingsNeedLoveToo Set during Lord of the Rings. Thranduil/OC Thranduil's not afraid to do whate...