A little different

By vverouu

11.3K 865 81

Historia o pasji i wielkiej miłości do koni, jednak jak sie później okazuje nie tylko do nich... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział10
Rozdzial 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział23
Rozdział 24
Rozdział25
Rozdział26
Rozdział 27
Rozdział28
Rozdział29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział32
Rozdział33
Rozdział34
ORozdział 35
Rozdział36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział41
Rozdział 42
Rozdział 43
Koniec

Rozdział11

309 23 1
By vverouu

Obudzilam sie rano wypoczeta i wyspana. Ale zaraz zaraz rano ? Byla 5:30 ale ze co? Jak? Pierwsze promnienie sloneczne wpadaly do mojego pokoju przez okno. Lezac wspomninalam wczorajszy wieczor. Chcialabym sie teraz bardzo przytulic do Artura. Ale czy cos stalo na przeszkodzie? Przeciez istnieje cos takiego jak spontany prawda ? Raz sie zyje. Wstalam z lozka i poszlam do lazienki starajac sie nie skrzypiec panelami na podlodze i drzwiami. Umylam poranna twarz i wytarlam recznikiem. Swoj wyglad ocenialam na calkiem znosny. Uchylilam drzwi do pokoju Artura. Spal spokojnie na brzuchu przytulony do poduszki. Weszlam do srodka i zamknelam drzwi. Mialam ochote troche na niego popatrzec. Kilka kosmykow wlosow spadlo mu na twarz. Oddech mial spokojny i rownomierny. Jego spokojna wygladajaca jak dziecieca twarz wygladala na bardzo gladka i delikatna. Poruszyl sie przekrecajac na bok, przez co zauwazylam ze nie ma na sobie koszulki. Mialam nadzieje ze mial na sobie dolna czesc bielizny. Usmiechnelam sie do siebie. Jego lewa reka spoczywala przy glowie, a prawa lezala pod poduszka. Kawalek umiesnionych plecow wystawal ponad posciel. Ale czy ja moglabym go obudzic o 6 rano ?Ja ? Jakzebym smiala zrobic cos tak potwornego ? ... Wskoczylam na niego i zaczelam go laskotac. Nawet sie nie poruszyl..nic. Mimo tego ze siedzialam mu na plecach nie dal zadnego znaku zycia. Zamurowalo mnie...Co jest?!  Nie zdazylam sie zorientowac kiedy podniosl sie i jak przekrecil sie pode mna lapiac mnie za rece a nastepnie laskotajac.

-To ja sobie tutaj grzecznie spie, a ty na mnie napadasz? A ty niedobrzelcu jeden- mowil do mnie wciaz mnie laskoczac. A ja zwijalam sie ze smiechu turlajac sie juz obok niego

-Przestan. Prosze. Stop.Juz wiecej nie bede. Artur.Nie - krzyczalam do niego starajac mu sie wyrwac

-Cicho, bo wszystkich pobudzisz wariacie maly. - powiedzial przyciagajac mnie do siebie i podnaszac koldre, zebym mogla sie do niego przytulic. Polozylam glowe na jego nagim torsie.

-Co ty tutaj wlasciwie robisz ?- zapytal zaciekawiony

-Ja ? Wlasciwie to nic- odpowiedzilam zupelnie luzno jakby nigdy nic

- Nic tak ?

-A ja tu jestem? A ja cos tu robie ? Niezauwazylam- gralam nic nie wiedzacego czlowieka

- Nic tu nie robisz ? tak?- odsunal sie ode mnie kawalek uniosl lekko i znowu zaczal mnie laskotac, a ja nie moglam wytrzymac i smialam sie w nieboglosy.

- Ciiiiii- szeplnal mi do ucha

Kiedy wciaz nie przestawal mnie laskotac, a ja nie przestawalam sie smiac zblizyl usta do moich zaprzestajac laskotek i zaczal mnie lekko calowac, a ja rozplynelam sie drugi raz w ciagu ostatnich dwunastu godzin.

Byl niesamowity. Odwzajemnilam jego pocalunek, dajac mu do zrozumienia, ze bardzo odpowiada mi taki stan. Wodzilam palcami po jego napinajacych sie miesniach plecow. Podobnie jak poprzednio powoli odsunal sie od moich ust, ale tym razem nie wypuszczajac mnie z ramion. Przytulil sie do mnie mocno kladac mi glowe na brzuchu i wlasnie w takiej pozycji zasnelismy.

Przebudzilam sie jakas godzine pozniej, Artur jeszcze spal a ja wymknelam sie, zeby zalozyc stroj do jazdy i isc zjesc jakies sniadanie. Wybralam moje bordowe bryczesy i czarna koszulke na ramiaczka. Zjadlam kanpki z twarogien i rzodkiewka, zabralam jablka i pobieglam do stajni w super humorze. Otworzylam drzwi domu z impetem zupelnie nie spodziewajac sie ze moge kogos spotkac.

-Auć- uslyszalam i szybko zlapalam drzwi zagladajac za nie z niewinna mina

-Michal...- powiedzialam cichutko widzac jego mine

-Kobieto ty mnie kiedys zabijesz- i wybuchnal smiechem rozcierajac sobie ramie po spotkaniu z drzwiami.

Pierwszy raz widzialam jak sie smieje w taki sposob. Wyszlam zamykajac delikatnie drzwi trzymajac glowe w dole i probujac powstrzymac smiech.

-Sorka- wyszeptalam, a on usmiechnal sie przygarnal mnie do siebie jakby probowal pocieszyc. Poglaskal po ramieniu i powiedzial

-Chodz, trzeba zaczac treningi a dzis przyjezdzaja dwa nowe konie trzeba pomyslec gdzie je postawic. A Quickowi przyda sie solidny trening przed ta sobota.- usmiechnal sie, puscil mnie i ruszylismy w strone stajni. Popatrzylam na niego i rzucilam w niego jakblkiem.

-Porcja witamin raz !- zachowujac pokerowa twarz a w srodku skrecajac sie ze smiechu.

Zlapal jablko i raz podrzucil, nastepnie probujac.

-Doobłee- powiedzial z pelnymi ustami a ja wychnelam smiechem. I nasladujac go odpowiedzialam

- Włiemm

Zapowiadal sie super dzien, jak dogadywalam sie z Michalem to juz w ogole bylo ekstra. Po drodze postanowilismy ze znowu wsiadziemy razem na konie ktore maja jechac na zawody i potrenujemy do zawodow nawzajem sprawdzajac sobie bledy.

W trakcie jazdy zamienilismy sie konmi, bo to wkoncu Michal mial jechac na Quicku te zawody a nie ja. Musial przynajmniej kilka razy cos skoczyc. Kiedy wsiadl na siwka ten dziwnie sie poddenerwowal. Zrobil sie niespokojny i nieufny, widac bylo ze z dystansem stawial kazdy kolejny krok. Jego reakcja spowodowala ze zaczelam mu sie przygladac. Pode mna byl naprawde spokojny i bezproblemowy, zaczelo mnie to zastanawiac. Przeciez Michal byl dobrym jezdzcem a mimo to Quick znowu zaczal mu sie stawiac. Skakal przeszkody i nie wylamywal, ale byl dziwny i czul to i Michal i ja. Kiedy on siedzial na siwku, wyznaczyl mi parkur i prosil zebym kilka razy go pokonala i niektore przeszkody osobno. Pino byl chyba troszke nizszy od Quicka, ale bardziej umiesniony i rozbudowany, przez co mialam wrazenie ze siedze na jakiej malej beczce. Nie zeby to bylo zle, ale zupelnie inaczej niz na moim wierzchowcu. W parkurze mialam szesc przeszkod, a na placu stalo osiem. Przeszkody w wysokosci 115-120 cm. Nie skakalam czesto przed trenngami w dzwonnicy takich wysokich przeszkod. Pino byl bardzo zrownowazonym i mial bardzo taktowny i przyjemny galop. Po pokonaniu ostatniej przeszkody w parkurze, uslyszlam jak Michal krzyknal zebym zrobila najazd z lewej na okser. Tak zrobilam, pozbieralam gniadosza i nakierowalam go na przeszkode. W ostatniech chwili zorientowalam sie ze ta przeszkoda nie ma wcale sto pietnascie centymetrow ani tes sto dwadziescia. Te dziesiec centymetrow a robilo wielka roznice. Pino podniosl sie do pozycji poionowej i wybil tylnymi nogami od ziemi, a ja zabralam sie z nim nie slodziewajac sie takiego wielkiego wybicia. Oczywiscie ten kon na codzien jest w stanie skoczyc do 160cm, ale dla mnie130 to i tak bylo duzo. Michal zaczal sie smiac, jak zobaczyl moja mine po wylafowaniu. Dopiero po chwili otrzasnelam sie i zaczelam robic to samo co on klepiac gniadosza po szyji. To byl niesamowity trening. Na koniec Michal oddal mi mojego kochanego siwka, ktory uspokoil sie kiedy znowu na niego wsiadlam.

-Co ty z nim robisz ze on jest taki spokojny ?-zapytal stepujac w rownej lini ze mna

-Nic po prostu jestem lepszym jezdzcem od ciebie- Pokazalam mu jezyk. BOZE CZY JA TO NAPRAWDE ZROBILAM ?Szlag... popatrzylam na.niego katem oka bo pomyslalam ze ma mnie za jakas nienormlana, ale ulzylo mi kiedy on sie usmiechnal zrobil smutna minke i powiedzial

-Pewnie takkkk, to kiedy da mi pani lekcje prywatna ?- zapytal z zawadiackim usmiechem.

Nic nie odpowiedzialam tylko wrovilam do stępowania.

W stajni spotkalam Artura, ktory niosl wlasnie siodlo do pierwszego konika w swoim grafiku. Usmiechnal sie do mnie, odlozyl siodlo i podszedl zeby mnie przytulic. Zamienilismy kilka zdan apropo naszego dzisiejszego dnia i wrocilismy do pracy. Ja szlam odebrac dwa nowe konie  z Michalem bo mnie o to prosil, a Artur poszedl z jakas mloda klaczka na hale.

Wieczorem musialam zrobic oklady na nogi Quickowi i wyczyscic Lady. Dzien minal w super humorze. Po drodze do domu spotkalam zmierzajacego w ta sama strone Michala, zatrzymal sie jak mnie zobaczyl, zeby na mnie zaczekac. Usmiechnelam sie i ruszylam z nim do domu. Rozstalismy sie przy drzwiach.

-To do zobaczenia jutro. -  powiedzial

-Narazie, obys jutro mial taki super humor jak dzis.- odeszlam na gore.

Na gorze w kuchni spotkalam Artura i Damiana. Nasz kolega teamowy przyjechal dzis wieczorem. Siedzieli przy stole i pili sobie piwo. Napadla mnie jakas fala zmeczenia. Weszlam do kuchni witajac sie z Damianem i podeszlam do Artura kladac reke na jego glowkie i przytulajac do brzucha. On objal mnie w pasie i tak sobie stalam sluchajac chwile o czym rozmawiaja.

- Zmeczona ?- zapytal nagle spogladajac na mnie

-Troszke, pojde sie wykapac-powiedzialam przytulajac sie do niego mocniej.

Chwycilam jogurt jagodowy z lodowki i poszlam do swojego pokoju. Zostawilam rzeczy stajenne na podlodze i pomaszerowalam w samym szlafroku do lazienki nie zwracajac uwagii na to czy ktos moze byc w korytarzu. Juz otworzylam drzwi do lazienki, ale przypomnialam sobir ze nie zabralam ze soba recznika i odwrocilam sie zeby po niego wrocic. Zupelnie nie przeszkadzalo mi ze moge kogos spotkac i nagle ktos zakrecil mna wpadl do lazieki i zamknal drzwi. Artur stal przede mna przyciskajac mnie do sciany swoim cialem. Od razu sie rozbudzilam.

-Gdzie maszerujesz w tym seksowmym szlafroczku ?-zapytal

-Zapomnialam reczniczka a chcialabym sie wykapac i musze wrocic do pokoju, bo troszke nie ladnie pachne. - powiedzialam glaskajac go po glowie, ktora znajdowala sie kilka centymetrow od mojej twarzy.

Patrzylam na niego, ogladajac kazdy centymetr jego twarzy. Bylam zmeczona i wlasnie jeszcze bardziej to odczulam, ale tez kiedy znajdowal sie tak blisko mnie wszystko we mnie sie gotowalo. Zdalam sobie wlasnie sprawe, ze w tym momencie stoje przed nim zupelnie naga w samym szlafroku. Powoli zaczal glaskac moj policzek, a ja wpatrywalam sie w jego oczy i pod dotykiem jego reki czulam przyjemne delikatne pieczenie. Minuty plynely a my stalismy tak napawajac sie soba. Zblizyl usta do moich i delikanie musnal mnie w ich kacik. Bylo mi dobrze.

-Przyniose Ci recznik,a ty wskakuj sie wykapac- powiedzial cichutko i oddalil sie zostawiajac mnie w blogim stane oparna o sciane.

Zdjelam recznik i opuscilam go na podloge. Rozpuscilam wlosy i weszlam pod prysznic. Ciepla woda splywala po moim ciele, kojac zmeczenie. Poczulam lekki chlod na plecach. Artur pewnie przyniosl recznik i grzecznie pozwolil mi delektowac sie prysznicem. Opatulilam sie recznikiem i wysuszylam lekko wlosy. Naciagnelam szlafrok, poniewaz zapomnialam pizamy i wrocilam do pokoju idac ciemnym korytarzem. Chlopakow w kuchni juz nie bylo. Przebralam sie w pizame a konkretnie w jakis luzny tshirt i majtki, bo nigdzie nie moglam znalezc mojej pizamy pizamy. Trudno , jutro jej poszukam. Zasnelam nie myslac o niczym. To niczmym to obraz Michala kiedy sie dzis smial w mojej wyobrazni, nie pamietam co bylo potem...odlecialam...

Ps Dedyk dla Cyzzki, ktora lezy w domku i pewnie umierajac bardzo sie nudzi :*

Continue Reading

You'll Also Like

92.1K 4.8K 26
Biedronka i Lidl Czy są to wrogowie, których już nie da się pogodzić? Czy też wręcz przeciwnie? Czy silne uczucie którym jest wzajemna nienawiść...
117K 2K 167
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.
51.9K 2.9K 3
Szesnastoletnia Nina przylatuje do Barcelony na wakacyjny kurs hiszpańskiego. To jej pierwszy samodzielny wyjazd, dlatego jest zdeterminowana, by sob...
59.1K 3.7K 10
Gdyby ktoś zapytał Jimi, co chciałaby zmienić w swoim życiu, odpowiedziałaby niemal od razu: swoje imię, nadane po ulubionym gitarzyście taty i... ni...