- To miłe że tak pan o nas mówi i że pan nam to proponuje- zacząłem- ale my jesteśmy jastrzębiami a jak raz stajesz się jastrzębiem to już zawsze nim jesteś.
- Spokojnie nie musicie odpowiadać teraz.. Przemyślcie to- powiedział Felix- Tak jest świetnie panowie!- krzyknął do swojej drużyny gdy strzelili gola.
- Możecie sobie postrzelać na drugą bramkę- powiedział tata- My i tak będziemy potrzebować tylko jednej- powiedział rzucając we mnie piłkę. Złapałem ją i pobiegłem pod drugą bramkę. Porozciągaliśmy się i zaczęliśmy strzelać na bramkę. Szybko nam się to znudziło bo strzelanie na pustą bramkę jest nudne. Zauważyłem że Orły się na nas patrzą więc postanowiłem im trochę podokuczać.
- Gabo może wykonamy nasz ulubiony rzut wolny- powiedziałem delikatnie dając mu do zrozumienia że orły na nas patrzą
- Świetny pomysł-odparł ustawiając piłkę. Ja natomiast stanąłem obok metalowego muru i czekałem aż Gabo zacznie. Postanowiliśmy wykonać wolny który dał nam mistrzostwo InterCopa. Gabo kopnął w poprzeczkę a gdy piłka się odbiła główką wbiłem ją do bramki. Tata tylko się zaśmiał gdy to zauważył. Orły były wściekłe.
- Tacy mądrzy jesteście - zawołał jeden
- Właśnie nie macie z nami szans. Jesteście po prostu za słabi- dodał Camillo
- Nie bądź tego taki pewien- powiedział Gabo
- Właśnie to wy nie macie z nami szans i tak tylko przypomnę że my już was pokonaliśmy w finale. Nie zapominajcie kto odbierał puchar- zaśmiałem się
- Ale to my teraz jesteśmy lepsi - powiedział Felipe
- Może to sprawdzimy?- zaczął tata
- Jestem za - dodał Felix
- Mamy zagrać my dwaj przeciwko nim? - zapytałem
- My dwaj na nich 20- dodał Gabo
- Cóż pewnie będzie łatwiej niż przeciwko strażnikiem- zaśmiałem się ale nie byłem tego pewien
- Spokojnie zagracie 2na2 plus bramkarze - powiedział tata
* Diego
- Przygotujcie się- powiedziałem
- Czemu nie pozwoliłeś żeby grali tylko we dwóch- zapytał mnie Felix- Strażnikom dali radę. Obawiasz się że orły by ich rozjechały?
- Nie obawiam się że gdyby Lorenzo i Gabo wygrali drużyna by się podłamała- zacząłem- a to nie byłoby dobre teraz dla nas
- Myślisz że dali by radę?- pytał dalej
- Myślę że tak. Może nie z taką łatwością jak ze strażnikami ale pewnie by wygrali- uśmiechnąłem się
- Dobra zaczynamy- krzyknął Felix- Gabo i Lorenzo damy wam w prezencie naszego rezerwowego bramkarza a przeciw wam zagrają Camillo i Felipe z podstawowym bramkarzem. Zaczynajcie
Zaczynali Camillo i Felipe. Chcieli zagrać bardzo agresywnie i od razu strzelić gola ale Gabo pokrzyżował im plany odbierając piłkę. Natychmiast zagrał długą piłkę do Lorenzo ten bez problemu ją przyjął i natychmiast bez przyjęcia w tępo podał ją do Gabo. Ten będąc już w polu karnym oddał ją piętką do Lorenzo a ten także piętką podał do Gabo a ten wbił ją do bramki. Świetna akcja w ich wykonaniu.
- Brawo!-zawołałem
Po chwili grę wznawiały orły. Tym razem piłkę odebrał im Lorenzo i pobiegł w stronę bramki. Sądziłem że zakończy tą akcję sam ale zagrał "na pamięć" do Gabo a ten nie miał problemu by władować piłkę do siatki. Później znów zagrali bardzo efektownie a Lorenzo strzelił z przewrotki. W kolejnych akcjach wszystko wyglądało podobnie. Gabo i Lorenzo świetnie się bawili. A gdy po 15 minutach obaj mieli po trzy gole na koncie Camillo i Felipe bardzo się zdenerwowali. Próbowali faulować ale to także im nie wyszło. Moi synowie byli na to przygotowani.
- Oni są genialni- powiedział zachwycony Felix
- Chyba wiesz po kim to mają- powiedziałem
- Taaa- zaśmiał się- Musimy mieć ich w drużynie! Tylko nie wiem jak to zrobimy.
- Jest jeden sposób- powiedziałem
- Zdradzisz szczegóły? - zapytał
- Trzeba ich skłócić z Irs'em a jesteśmy już na dobrej drodze - zaśmiałem się
- Racja wtedy sami będą chcieli do nas przejść.-powiedział- Dobra koniec panowie- krzyknął Felix po kolejnych golach moich synów.
- To było bardzo interesujące - powiedziałem gdy wszyscy tu podeszli. Orły były wyraźnie zdenerwowane.- Na dzisiaj skończyliśmy. Chłopcy idziemy- powiedziałem po czym poszedłem chłopakami do samochodu.