Następnego dnia rano byliśmy już w domu. Po tym locie nie byłem ani trochę zmęczony. W samolocie było mało ludzi więc można było się wyspać. Już jutro musimy iść do Irs'u. Gabo musi wrócić do internatu jeszcze dzisiaj wieczorem. Tata kazał nam poczekać w salonie i poszedł na chwilę na górę.
- Dobra wszystko gotowe-powiedział gdy wrócił
- Ale co?- zapytał Gabo
- Przed wyjazdem rozmawialiśmy z Lorenzo o twoim pokoju tutaj w domu więc gdy byliśmy w Barcelonie zadzwoniłem aby wyremontowali pokój. Lorenzo zaproponował abyście mieli jeden pokój. Ten pokój jest największy z całego domu więc bez problemu można było przerobić go na pokój dla 2 chłopców.
- Serio zaproponowałeś swój pokój?- zapytał mnie mój brat
- Taa pomyślałem że będzie fajnie- odpowiedziałem
- Tak będzie super... czy to znaczy że mam się do was wprowadzić?-zapytał
- Nie..nie.. jeszcze nie... Dopiero wtedy kiedy wszyscy już będą o tym wiedzieć ale pomyśleliśmy że będzie fajnie jak będziesz mieć tutaj pokój.- powiedział tata- już wkrótce będę miał dla was ważną wiadomość. Przynajmniej do czasu kiedy nie ogłoszę tej wiadomości publicznie nikt nie może się dowiedzieć że jesteśmy rodziną
- Jaką wiadomość ?-zapytałem zdezorientowany
- Wkrótce się dowiecie.. A teraz idźcie obejrzeć wasz pokój
Obaj wbiegliśmy schodami na górę. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. Pokój był wspaniały. Na końcu pokoju w rogu stały dwa łóżka a obok nich dwie szafki nocne a między łóżkami puchaty dywan wyglądający jak murawa na boisku. Na środku pokoju stały 2 pufy w kształcie piłki i mały stoliczek a przed nimi przy ścianie stał sporych rozmiarów telewizor. Stał na dużej szafce. W jednej z otwartych półek tej komody była konsola a niżej chyba każda najlepsza gra na konsole. Dwa metry od telewizora na przeciw siebie stały dwie małe brameczki między nimi był kolejny dywan o wyglądzie murawy i leżało tam kilka małych piłek. Obok drzwi po jednej stronie stała spora szafa a z drugiej strony dwie duże komody. Ściana za łóżkiem wyglądała naprawdę pięknie. Na tapecie było widać stopę która dopiero co kopnęła piłkę oraz lecącą ku bramce piłkę. Pokój był cudowny!
- Wow jest mega- powiedział Gabo
- Tak jest super- dodałem
- I co chłopcy podoba wam się?-zapytał tata gdy do nas podszedł.
- Oczywiście że tak!- powiedziałem
- Tak jest cudowny- dodał Gabo
- To świetnie. Zaraz będzie obiad a potem muszę odwieźć już Gabo.
- Okej tato- powiedziałem gdy odszedł
* Izabel
Postanowiłam pójść do pokoju Dede, Ricky'ego, Martina i Gabo. Chciałam sprawdzić czy Gabo już wrócił. Jutro zaczynamy już lekcje więc powinien już tu być.
- Witajcie chłopcy- powiedziałam gdy weszłam do pokoju
- Dzień dobry Pani dyrektor- odpowiedzieli mi
- Coś się stało?- zapytał Dede
- Nie nic się nie stało. Chciałam tylko sprawdzić czy Gabo już wrócił.-powiedziałam
- Nie jeszcze go nie ma - powiedział Martin
- Dzwonił do was może?- pytałam
- Nie.. nie dzwonił odkąd pojechał. Rozmawialiśmy tylko raz odkąd pojechał.- powiedział Ricky
- Dobrze dziękuję wam- powiedziałam
- Coś się stało pani dyrektor?- zapytał Martin
- Nie wszystko w porządku- powiedziałam i wyszłam
Poszłam do swojego gabinetu. To dziwne że Gabo jeszcze nie ma. Postanowiłam zadzwonić do jego babci żeby się upewnić że wszystko jest okej.
- Halo dzień dobry Pani Amelio- powiedziałam do telefonu
- Dzień dobry-odpowiedział głos z drugiej strony
- Chciałam zapytać kiedy Gabo wróci do szkoły. Dzisiaj czy może jutro rano?-pytałam
- Coo? Gabo u mnie nie było- odpowiedziała a mnie zmroziło
- Jak to?!-zapytałam
- Ja już nie mam praw opiekuńczych-powiedziała a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć
- Ale jak to?
- Niech pani zapyta Diego Guevare- odpowiedziała i się rozłączyła. Po tej rozmowie natychmiast zadzwoniłam do Diego i poprosiłam aby do mnie natychmiast przyjechał. Powiedział że wkrótce będzie u mnie. Siedziałam jak na szpilkach czekając na niego. Po kilku chwilach ktoś zapukał. Sądziłam że to Diego ale był to Gabo.
- Dzień dobry pani dyrektor. Chciałem tylko powiedzieć że już jestem- powiedział
- Dobrze dziękuję że mnie informujesz. A teraz możesz już iść- za nim porozmawiam o tym z Gabo najpierw pogadam z Diego. Gdy Gabo już wyszedł z gabinetu po paru minutach pojawił się Diego.
- Witaj Izabel- powiedział wchodząc- Chciałaś porozmawiać
- Tak chciałam porozmawiać. Usiądź proszę- wskazałam na krzesło
-Dobrze powiedz już o co chodzi bo trochę mi się spieszy.
- Dzwoniłam do babci Gabo ponieważ martwiłam się że go jeszcze nie ma a ona powiedziała mi że jego u niej nie było. Powiedziała natomiast że nie ma już praw opiekuńczych i że powinnam zapytać o to ciebie.
- No cóż nie wiem o co mogło chodzić?- Widziałam że kłamie. Znam go bardzo dobrze- Może chłopak chciał ci zrobić żart i poprosił babcie aby mu pomogła- próbował brzmieć przekonująco
- Diego mów mi prawdę!-krzyknęłam
- Już spokojnie nie krzycz. Powiem ci ale nikt absolutnie nikt nie może się o tym dowiedzieć. Rozumiesz?
- Oczywiście Diego ta rozmowa nie wyjdzie z tego gabinetu.
- No więc kilka tygodni temu okazało się że Gabo to mój syn.
- Co?! Jak to
- Jestem jego biologicznym ojcem. Babcia Gabo nie ma już praw rodzicielskich ponieważ udało mi się je wywalczyć w sądzie.
- Dlaczego nic o tym nie powiedzieliście?
- Na razie nie chcemy żeby ktoś się o tym dowiedział. Dlatego Gabo z nami jeszcze nie mieszka.
- Wiesz to dla mnie zaskakująca wiadomość. Czyli Gabo był z tobą przez ten tydzień?
- Tak był z nami.
- Diego korzystając z tego że już tu jesteś chciałam ci tylko powiedzieć że mimo że nas zdradziłeś ja nie chcę się z tobą kłócić.
- Izabel po pierwsze nie zdradziłem was tylko ty sobie coś uroiłaś a poza tym to już nie jest zwykła kłótnia. To jest wojna! Wkrótce się o tym przekonasz. Zabiorę wam wszystko wliczając w to 2 najlepszych zawodników jastrzębi.
- Chcesz teraz przenosić ich do innej szkoły? Oszalałeś? A po za tym uspokój się trochę.
- Dobra Izabel nie mam już dla ciebie czasu.- wyszedł i trzasnął drzwiami.