Peril life // Janoskians

By crazyblond

59.9K 4K 274

Po zniknięciu rodziców nie mieliśmy zamiaru wyprowadzać się ze słonecznego LA. Nigdy nie miałam przyjaciółek... More

Prologue
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34 cz.1

Rozdział 15

1.6K 127 9
By crazyblond

~VICKY'S POV~

Nadal nie wierzyłam jak mogłam popełnić taką głupotę. Skuliłam się bardziej na tylnym siedzeniu i próbowałam ukryć się w kurtce Luke'a. Ten zaś aktualnie trawił informacje, które na mnie wymusił. Nerwowo przeczesywał włosy palcami co jakiś czas delikatnie ciągnąc za ich końce. Panowała napięta atmosfera i grobowa cisza. Beau wjechał na podjazd. Luke był lekko skonsternowany, kiedy wraz z Jai'em udałam się do swojego domu. Weszliśmy po schodach. Spod łóżka wyjęłam torbę. Spakowałam do niej dwie koszulki, bieliznę, szczotkę do włosów i szczoteczkę do zębów. Kiedy sięgałam do półki z piżamami Jai, który do tej pory siedział na łóżku i przyglądał się moim poczynaniom zatrzymał mnie.

-Nie wygodniej ci w koszulkach Luke'a?

-Coś sugerujesz? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-Nie. Tylko chodź już. Piżama ci nie potrzebna.

-Dobrze. Tylko daj mi wziąć prysznic.

-U nas też jest woda - zażartował by rozluźnić atmosferę.

Brunet zarzucił moją torbę na ramię po czym wyszedł. Zamknęłam dom i przeszliśmy do sąsiedniego ogródka. Chłopak otworzył przede mną drzwi. Weszliśmy do salonu. Był pusty. Na stole leżała karteczka. Beau informował w niej Jai'a, że pojechał do Jamesa.

-Jai? - zagadnęłam.

-Tak?

-Gdzie spał Luke dziś w nocy?

-Najpierw chciał mnie zagonić do Beau. Ale nie oddawałem mu swojego łóżka więc zasnął na podłodze. Chyba nie chciał cię zostawiać. Przekonywałem go, że jakby coś się działo to ja jestem tuż pod tobą ale Luke jest bardzo stanowczy.

-Zauważyłam.

-Nie przejmuj się. Wiem, że to było dla ciebie trudne ale jeżeli chcesz możemy o ty nie wspominać. Okey?

-Dobrze. Dziękuję - podeszłam i przytuliłam go.

Przeszliśmy do kuchni gdzie Brooks zrobił herbatę. Siedzieliśmy tak już dobre pół godziny, rozmawiając kiedy do pomieszczenia wszedł Luke. Spuściłam wzrok i skupiłam się na ciepłym kubku, który ogrzewał mi ręce. Chłopak podszedł do lodówki i wyciągnął z niej mleko, po czym nalał go sobie do szklanki. Cisza trwała. Nagle siadł koło mnie.

-Przepraszam - wyszeptał.

-Nie gniewam się. Skąd mogłeś wiedzieć.

-Właściwie dlaczego to zrobiłaś? - zaciekawił się drugi z bliźniaków. - Wróciłabyś spokojnie do domu a nas następnego dnia by wypuścili.

-Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Chyba... chyba się o was martwiłam, więc wymyśliłam, że byłam wtedy u was. Ja z tobą - po raz pierwszy spojrzałam na Luke. - No domyślasz się co mogliśmy rzekomo robić. A Jai narzekał, że jesteśmy za głośno. Cała historia.

No może nie cała. Pominęłaś tę część dlaczego tak trudno było ci skłamać.

-Nawet nie wiesz jak jesteśmy ci wdzięczni - odparł JJ.

-Nie ma za co.

-Jest.

-Luke dlaczego spałeś na podłodze? - zmieniłam temat.

-Bo ktoś zajmował moje łóżko.

-Wiesz, że bez potrzeby zanosiłeś mnie na górę?

-Dlaczego?

-Bo ja mogłam spać w salonie a ty w swoim łóżku.

-Nie przeszkadzało mi to.

-A mi tak, bo przeze mnie się pewnie nie wyspałeś.

-Dobra skończmy z tym twoimi problemami - zaśmiał się. - Chciałem, żeby było ci wygodnie, bo kanapa jest twarda. Ale jeżeli dziś też zaśniesz to cię tu zostawię.

-Och nie Luke. Nie zostawisz mnie chyba samej. Czekaj czy ty ze mną zrywasz? - udawałam łkanie.

Jai nie mógł opanować śmiechu. Po chwili Luke dostał sms. Odpisał i od razu nam pokazał telefon.


Demi : Gdzie Cię wywiało? Gdzie jest Jai? I co z Vicky, bo nie mam jej numeru?

Ja : Przeziębiliśmy się. Vicky jest u nas, też chora. Zabrali nas dziś na komisariat.

Demi: Co?! Beau wie?

Ja : Wymyślili, że jeździmy w wyścigach O.o Wie. Sam nas odbierał.


-Pozdrów ją ode mnie i podaj mój numer - poleciłam.

-Sam go nie mam.

-Widzisz. Ciebie zaszczyt nie kopną w dupę. A ja mogę ci podokuczać, bo mam numer Vicky.

-Dałaś mu swój numer? Wiesz, że teraz będzie wydzwaniał do ciebie po nocach?

Kolejna fala śmiechu przeszła przez kuchnię.

-Przynajmniej nie będę sama - zaśmiałam się. - Dobrze. A teraz panowie sobie poplotkują a ja idę wziąć prysznic. Tylko bez podglądania.

Chłopcy zaczęli jęczeć, że to nie fair i tym podobne ale nie ruszali się z kuchni. Weszłam na piętro i wyciągnęłam z szafy Luke'a koszulkę. Następnie udałam się do łazienki. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi. Kiedy pierwsze krople wody dotknęły mojej skóry wzdrygnęłam się czując przechodzący po ciele dreszcz. Przypomniał mi się cały dzisiejszy wieczór.

Co ty wyprawiasz! Dlaczego się do nich zbliżasz. Przywiązujesz się do nich. A masz ich zniszczyć.

Jak to jest? Ciągle to sobie powtarzam i dalej nic do mnie nie dochodzi. Dlaczego nie mogę się na nich wyłączyć? Dlaczego są dla mnie tak bliscy? Może to ze względu na to, że mamy takie samo życie? Życie w kłamstwie, przed którym trzeba uciekać i oszukiwać bliskich. Za każdym razem jak jestem zmotywowana i już mam im dokopać ... Luke się śmieje, albo robi coś słodkiego, troszczy i martwi się o mnie. Miałam jeden cel i tylko jedno zadanie. A nie potrafiłam go wykonać. Przez chwilę myślałam, że może wycofanie się byłoby dobrym pomysłem ale to niemożliwe. Nie mogłabym zrezygnować z brata. Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się ręcznikiem, który wcześniej dał mi Luke. Wytarłam się i ubrałam w prowizoryczną piżamę. Zeszłam po schodach. Teraz chłopcy siedzieli w salonie.

-To teraz ja pójdę - zadeklarował się Luke.

Odprowadziłam go wzrokiem do schodów po czym usiadłam koło Jai'a i kontynuowaliśmy rozgrywkę. Wygrałam! Ale zakładam, że to było ustawione. Po chwili przyszedł starszy z braci.

-Idź się umyj Jai! Śmierdzisz! - zaśmiał się.

-A ty nie?

-Ja właśnie wyszedłem z pod prysznica - otrzepał się jak pies strząsając mokre krople wokół siebie.

Jai podniósł brzeg koszulki pod nos i się skrzywił.

-Masz racje - zatrzymał grę i wyszedł.

Lukey siadł koło mnie i skanował wzrokiem każdy kawałek mojego ciała.

-Skąd masz tę bransoletkę? - brunet wskazał na przegub.

Dopiero teraz sobie o niej przypomniałam.

-Dostałam w prezencie.

-Od kogo?

-A co ty taki ciekawski?

-Tylko pytam. A chociaż wiesz co jest na niej napisane? - zaprzeczyłam. - Kocham cię, znaczy po włosku.

-Poliglota - zaśmiałam się.

-Umiem co nieco włoskiego. W końcu nie bez powodu moim ulubionym daniem jest Spaghetti Bolognaise.

-Serio? Też kocham spaghetti ale wolę Napoli.

-Jesteś wegetarianką?

-Nie. Po prostu nie lubię mięsa z kluskami - zaśmiałam się a on mi zawtórował.

-Uroczo się śmiejesz - przybliżył się.

-Naprawdę? Dziękuję - nachyliłam się w jego stronę wplatając palce w jego mokre włosy.

-A może byśmy dokończyli to co przerwał nam Jai? - wyszeptał mi wprost do ust.

-Co przerwał? - zaciekawił się wymieniony chłopak, a my odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.

-Obgadywanie ciebie - parsknęłam śmiechem.

Zaczęliśmy się śmiać a kiedy Jai był tyłem do bliźniaka wyczytałam z jego usta krótkie "Thanks".

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hejka! Co u was nowego? Chwalcie się ^^

Jak rozdział? Nie jestem z niego za bardzo zadowolona :/ Jakoś tak... no ale czekam na wasze opinie. Dziś notka jest krótka, bo nie mam na nic weny ani humoru :c Jakiś taki dołek...

Kocham i ściskam, Vicky :*

Continue Reading

You'll Also Like

52.7K 2K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
3.7K 515 23
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
11.3K 912 42
Jestem córką Syriusza, anioła najjaśniejszej gwiazdy. Moje życie było idealne, przynajmniej tak zawsze mi się wydawało. Wszystko zmieniło się w chwil...
92.4K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...