Peril life // Janoskians

By crazyblond

59.9K 4K 274

Po zniknięciu rodziców nie mieliśmy zamiaru wyprowadzać się ze słonecznego LA. Nigdy nie miałam przyjaciółek... More

Prologue
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34 cz.1

Rozdział 11

2.1K 142 2
By crazyblond

Za drzwiami zobaczyłam ... Tori. Zdziwiłam się ale wpuściłam ją do środka.

-Myślałam, że przyjdziesz koło północy.

-A co już się z kimś całowałaś?

W moim gardle urosła wielka kulka, której nie potrafiłam przełknąć. Moje oczy musiały wyglądać jak alufelgi od Jeepa.

-No co? Żartowałam - zaśmiała się a ja odetchnęłam.

Zaczęła przyglądać się całemu domowi.

-Ostatnia kontrola. Piwnica jest wasza. Zabrałam pilota i nie będzie jak otworzyć naszego magazynu. Ale w razie czego schowałam trochę rzeczy u ciebie pod łóżkiem. W pudełku po butach. Dobrze. Dostajesz dziesięć na dziesięć. I piętnaście na dziesięć za wygląd - uśmiechnęła się.

I znów ktoś zapukał do drzwi.

-To pewnie chłopcy.

-Wyjdę przez taras. Buziaki - rzuciła i przebiegła przez salon do drzwi prowadzących na dwór.

Sama podeszłam do wejścia i otworzyłam braciom Brooks. Oznajmili, że James zajmie się muzyką i powinien być w ciągu pół godziny z laptopem a Skip ma przywieźć głośniki. Przygotowaliśmy przekąski i napoje. Alkohol schowaliśmy w zamrażalniku.

-Ślicznie wyglądasz - szepnął Luke mijając mnie z miską chipsów, kiedy stałam na stole ściągając zasłony.

Poczułam, że się rumienie. Zaczęłam schodzić ale pośliznęłam się na szklanej części stołu. Już czułam zbliżający się ból. Zacisnęłam oczy. Mijały kolejne sekundy ale nic nie nadchodziło. Przecież to niemożliwe żeby umarła od takiego upadku. Otworzyłam oczy. Nade mną była najpiękniejsze kasztanowe tęczówki na świecie, które skanowały każdą część mojej twarzy. Zaczęły od oczu i nosa. Zatrzymały się na ustach.

-Jednak powinienem cię chronić. Nawet przed tobą samą.

-Dziękuję - nie odrywałam od niego wzroku.

-Teraz są szaro-zielone. Czyli jesteś skupiona i się wstydzisz.

Nic nie odpowiedziałam. Miał rację.

-Och, jakie słodziaki - zaśmiał się Beau. - Czekajcie, zrobię zdjęcie.

Jednak do tego nie doszło, bo Luke odstawił mnie na ziemie. Zebrałam firanki i złożyłam je na łóżku Tori. Kiedy byłam pewna, że wszystkie rzeczy się tam znajdują zamknęłam drzwi na klucz. Na dole wszystko było już gotowe a James i Daniel rozstawiali sprzęt. Przywitałam się z nimi i wyjrzałam na taras. Bliźniacy szarpali się z trampoliną a Beau leżał i ... no cóż można określić, że pachniał. Czytałam, że jest leniwy ale nie wiedziałam, że aż tak.

-Skąd ją macie? - spytałam na głos wskazując na batut.

-Przynieśliśmy od nas - mrukną najstarszy z braci.

-Co jeszcze? Może od razu przyniesiecie kolorowe piłeczki?

-Wiedziałem, że o czymś zapomnieliśmy - zielonooki zerwał się wyciągając telefon i wbiegł do domu.

-On tak na serio? - zdziwiłam się.

-Nie wiem. Ale ja tu wewnętrznie krwawię. W instrukcji wyglądało to łatwiej - rzucił Jai.

Podeszłam i pomogłam ciamajdom rozłożyć jedną z atrakcji wieczoru. Kiedy skończyliśmy przyszła Demi z kilkoma dziewczynami. Po pół godzinie miałam już prawie pełny dom. Przyszło więcej niż pięćdziesiąt osób. Beau staną na stoliku z którego wcześniej spadłam w ramiona Luke'a. Wziął od Jamesa mikrofon i zaczął gadać.

-Siemka. Mnie znacie, a jak nie to jestem Beau. Jednak nie po to marnuję ślinę. Wiecie może u kogo jesteście? No właśnie. Właścicielką tego domu i panią imprezy jest Vicky - wyciągnął do mnie rękę w zapraszającym geście.

Przyjęłam ją i z asekuracją Luke'a stanęłam koło najstarszego z braci. Czułam jak moje policzki płoną. Żywym ogniem. Uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na tłum.

-Jest nowa w naszej szkole. Pokażmy jej na co stać Melbourne. I przywitajmy jak należy.

Wszyscy zaczęli klaskać i krzyczeć. Yammouni włączył muzykę a chłopcy zabrali mnie do prowizorycznego baru. Luke nalał wódkę do siedmiu kieliszków i soku do takiej samej ilości szklanek. Po chwili staliśmy w małym kółku składającym się ze mnie, bliźniaków, Beau, Daniela, Jamesa i Demi. Każdy miał w rękach kieliszek i szklankę.

-Piłaś kiedyś szoty - zagadnął Skip.

Pokręciłam głową.

-W ogóle nie piłam alkoholu - wyznałam.

Wszyscy spojrzeli na mnie jakbym powiedziała, że widzę duchy.

-Na prawdę? Nic? Nigdy? - zdziwiła się Demi.

Znów zaprzeczyłam.

-To gdzieś ty się uchowała? - zaśmiała się.

-Dobra. A więc nowicjuszka. Po prostu przechyl kieliszek jak najszybciej, połknij wódkę i szybko popij sokiem - poinstruował mnie Jai.

Każdy nachylił się nad przezroczystą cieczą, a następnie szybko wlali ją w usta i od razu zapili to sokiem. Poszłam w ich ślady. Gorzki płyn przepłyną po gardle delikatnie po nim drapiąc. Jednak pozostawił nieprzyjemny posmak, który zbiłam pijąc sok.

-No nieźle jak na pierwszy raz - przyznał Beau. - To co druga kolejka?

-Chyba nie chcesz się upić na początku imprezy? - dociekała dziewczyna o turkusowych włosach.

Chłopak zrezygnował z kolejnej dawki procentów i ruszył na parkiet.

-Serio? Spisywali cię, biłaś się, byłaś zamieszana w narkotyki a nie piłaś zwykłej wódki? - dopytywał Luke.

-Tak się składa, że nie.

-Niby taka bad girl a ... - zaczął ale mu przerwałam.

-A co? Coś jeszcze chcesz wiedzieć? Nie palę fajek ani żadnego zioła. Żadnych dragów, morfiny czy ecstasy. Jestem czysta.

-To dobrze - puścił mi perskie oczko i ruszył w kierunku swojego starszego brata, który ocierał się o jakąś rudą laskę.

Impreza się rozkręciła. Piłam, tańczyłam, skakałam, śmiałam się, śpiewałam i tak w kółko. Mimo, iż sama byłam nieźle wstawiona nikogo nie kontrolowałam co do ilości alkoholu jaką wypił. Ale zauważyłam, że Luke się wstrzymuje. Wszystkim zrobiło się gorąco, więc przenieśliśmy się na zewnątrz. Ku mojemu zdziwieniu stał tam ogromny basen wypełniony plastikowymi piłeczkami. Ludzie bez namysłu rzucili się w tamtą stronę, jednak część zdecydowała się na trampolinę. Muzyka dalej dudniła i mogłam się założyć, że przynajmniej pół osiedla nie śpi. Czułam jak alkohol krąży w moich żyłach i ogarnął mnie przypływ odwagi. Odnalazłam wzrokiem w tłumie, turkusowe włosy i ruszyłam w ich stronę. Demi siedziała na kanapie i gadała z kimś popijając alkohol z czerwonego kubka.

-Możemy zamienić dwa słowa?

-Jasne.

Przeprosiła swojego rozmówce i ruszyła za mną do ogrodu. Przeszłyśmy w ustronniejsze miejsce. Jak dla mnie była pijana ale nie miała problemu z chodzeniem. Ani razu się nie wywaliła. Musiała się przyzwyczaić.

-O co chodzi?

-Co ci mówił Luke na mój temat?

-Myślisz, że ci powiem?

-Tak. Tak myślę. Myślę, że powiesz mi wszystko. Co do słowa. W szczególności dlaczego jesteś nimi tak blisko.

-Bo to jest tak, że ja kiedyś byłam z Beau. W tym czasie zaprzyjaźniłam się z bliźniakami. Mówimy sobie niemal wszystko. Są dla mnie jak rodzeństwo i wiem, że nie ma sensu niczego ukrywać. Oni mają tę samą świadomość. Zauważyłam, że ostatnio coraz więcej czasu Luke poświęca gitarze, graniu i w ogóle jest trochę nieobecny. Pogadałam z nim sobie. Chodziło o to, że kogoś poznał. Stwierdził, że lubi tę dziewczynę. Co jakiś czas rzucał jakieś teksty o oczach i uśmiechu. Tak gdzieś dwie godziny przed naszym poznaniem napisał mi sms - wyciągnęła telefon.

Sprawdziłam nazwę kontaktu. Faktycznie Lukey Brooks. Przeczytałam wiadomości jeszcze ze dwa razy za nim do mnie dotarło.

-Każdy kto jest ważny dla niego, jest ważne dla mnie. Więc musiałam "ją" poznać. I potem ty okazałaś się tą dziewczyną. Zauważyłam, że w rozmowie jesteś mało otwarta. Albo coś ukrywasz albo w przeszłości stało się coś o czym nie chcesz wspominać. - Albo oba na raz, pomyślałam - Znam się na tym. Nie musisz mi mówić jeżeli nie chcesz.

-Czekaj. Czyli on o mnie gadał? - spytałam a ona kiwnęła głową. - I o to ci chodziło jak mówiłaś, że jestem " ta znana Vicky?" - kolejne kiwnięcie.

-Widać, że ty też coś do niego czujesz. Teraz tylko poczekaj. Ale jeżeli jakimś dziwnym ... cudem się mylę i on jest ci obojętny to daj mu o tym wyraźny sygnał. Jest wyjątkowy. I sądzę, że zależy mu na tobie. Lubię cię. I to bardzo. Jak z tobą gadam czuję, że znalazłam bratnią duszę. Jak nad tym popracujemy to może kiedyś będziemy przyjaciółkami. Ale jeżeli zranisz go w jakikolwiek sposób to żebyś była ideałem mojej przyjaciółki to nie będzie miało znaczenia.

Sama czułam do niej to samo ale już wiedziałam, że nie ma szans. Miałam zamiar skrzywdzić Luke'a. I to bardzo. Jednak nie dałam tego po sobie poznać. Kiwnęłam głową i podziękowałam jej. Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę była najtrzeźwiejszą osobą na tej imprezie i była w pełni świadoma tego co mówi. Jej słowa zaczęły odbijać się echem w mojej głowie.

Zależy mu na tobie.

Weszłam do domu i przepchnęłam się przez tłum. Cudem weszłam po schodach na piętro i doczołgałam do łazienki.

Zależy mu na tobie.

Otworzyłam drzwi i zauważyłam całującą się parkę. Od razu zawróciłam i weszłam do swojego pokoju. Tam był spokój. Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku.

Dalej słyszałam słowa Demi w swojej głowie.

I sądzę, że zależy mu na tobie.

Ktoś wszedł do pokoju.

-Hej, szukałem cię - to był Luke.

Zależy mu na tobie.

-I znalazłeś. W moim pokoju - usłyszałam swój własny głos i się tym przeraziłam.

-Oj, tobie to już chyba starczy - zaśmiał się i położył koło mnie.

-Nie mam zamiaru pić więcej. Obiecuję - przyłożyłam rękę do serca.

-Wierze. A jakbyś próbowała to bym ci nie pozwolił.

Zapadła cisza, którą po chwili przerwałam.

-Dlaczego tak się o mnie martwisz?

-Bo cię lubię.

-Lubię mnóstwo ludzi ale nie troszczę się o nich tak jak ty o mnie.

-Bo jesteś dziewczyną.

-I to daje mi przywilej?

-Raczej zaszczyt - mrukną z uśmiechem.

Niby w pokoju było ciemno ale zauważyłam jak błyszczą jego oczy. Nie wiem ile czasu tak leżeliśmy wpatrując się w siebie nawzajem, jednak po chwili chłopak przerwał ciszę.

-Dlaczego uciekłaś po pocałunku?

-Mówiłam. Chwila słabości.

-Nie oszukasz mnie. Aż tak źle całuję?

Zaśmiałam się i po chwili zaprzeczyłam.

-To dlaczego?

-Bo ... - postanowiłam wyznać tylko pół prawdy. - bo to mi przypomina o czymś co było kiedyś.

-Ktoś cię skrzywdził? - mrukną a ja potwierdziłam.

-Ale nie chcę o tym gadać.

Uszanował moją decyzję i zmienił temat.

Sprawdziłam godzinę. Była 2:16. Podjęliśmy decyzję, że jeszcze wrócimy. Oznajmiłam, że pójdę potańczyć a on miał zamiar znaleźć braci. Na pożegnanie objął mnie w tali i cmokną w policzek. Odchodząc przesuną rękę po moim brzuchu delikatnie wkładając ją pod koszule i przyłożył usta do ucha.

-Jesteś niesamowita - szepnął i odszedł.

Przeszedł mnie dreszcz. Najpierw podniecenia a potem ... przerażenia. Chris robił podobnie. Podeszłam do baru i prawie duszkiem wypiłam jakiegoś drinka. Sięgnęłam po kieliszek z wódką i łyknęłam bez popijania. Teraz wiedziałam dlaczego ludzie piją. By zapomnieć. W ciągu następnej godziny spożyłam cztery kieliszki czystej wódki, dwa i pół piwa a potem jeszcze tequile.

Następnie urwał mi się film.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Heju! Przepraszam za tak długą przerwę ale nie miałam komputera. Jak wam się podoba rozdział? Znów Lucky moment Aww ^^ Co sądzicie o rozmowie z Demi? Nawet nie wiecie jak cieszą mnie wasze komentarze. I proszę o więcej. Teraz już rozdziały będą pokazywać się częściej. Tak więc dziękuję i czekajcie na następny ;)

Ily <3 Kofam was :*

Continue Reading

You'll Also Like

5.6K 614 34
"Nie jestem już dzieckiem do cholery zrozum to wreszcie jestem prawie pełnoletni i mam prawo umawiać się z kim chce, to jest moje życie więc się odpi...
3.7K 515 23
Lee Felix pisał znakomite wypracowania, co zaimponowało jego nauczycielowi, panu Hwangowi. Uczeń zupełnie przypadkowo nabrał bliższą relację z profe...
22.1K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
3.7K 293 16
Kiedy nieoczekiwanie twoje życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni za prawą pewnego szatyna o lazurowych oczach, ale potem przewraca się jeszcze...