I will never forget these days

By _humanszach_

4.4K 286 1.3K

Ona nigdy nie zapomni tych dni. Nigdy nie zapomni jego brązowych włosów, sięgających do ramion. Nigdy nie zap... More

1. Pojedynek przyjaciół
2. Ingenere
3. Aspectus
4. Adios, Ester...
5. ,,Gołąbeczki"
6. Śmierć, rozpacz i Boromir
7. Pocałunek
8. ,,Wyzywam cię na pojedynek, Haldir!"
9. Sztylet i łóżko
10. Odzyskany spokój
11. Koniec odpoczynku
12. Śmierć czai się na każdym kroku
13. Dyplomacja
14. To znowu się zaczęło
15. Życie nie ma już sensu
16. Bitwa o Helmowy Jar
18. Za dużo alkoholu...
19. W pogoni za prawdą
20. Eomer
21. Trzeba wyrwać z życia najwięcej ile się da
22. ,,Obiecaj, że wrócisz"
23. ,,Nie każdą obietnicę da się spełnić"
24. Wiadro lodowatej wody
25. Nie wyraźne cienie przyszłości
26. Wielki powrót Aspectusa
27. Nowe oblicze Elviry
28. Zakładnik
29. Serce
30. Łaska dla grzesznicy
31. ,,Do ostatniego oddechu"
~Co się działo w zaświatach~
~fortuna kołem się toczy~

17. Na torturach

94 9 23
By _humanszach_

Gdy tylko trochę się rozbudziła i zorientowała co wokół niej się znajduje zobaczyła nad sobą Behemota, który trzymał coś podobnego do pałki. Po chwili zmodernizowany ork uderzył ją ową pałką w policzek. Kobieta upadła na ziemie. Czuła jak połowa jej twarzy pulsowała. Z ust poleciała krew, a czarnowłosa krzywiła się z bólu zastanawiając co stało się z jej zębami. Ork odszedł do niej i pociągnął za włosy.

-Nie będziesz teraz odpoczywać-warknął a po brodzie pociekła mu ślina. Potem rzucił ją z powrotem na ziemię.

-Nie krzyczysz? Nie jęczysz? Nawet nic nie mówisz!-zdenerwował się Behemot-Chcę słyszeć twój wrzask, ból wymalowany na twarzy i strach w oczach.

-Po moim trupie-wykrztusiła Elvira. Behemot ze wściekłości kopnął ją w brzuch po czym zostawił ją na kilka minut kulącą się z ból. Kobieta dokładniej się rozejrzała. Leżała na ziemi, po części zasłoniona jakimiś kotarami a po części w jakiej jaskini. Na środku pomieszczenia stał kołek, ze pewne wyższy od niej. Z sufitu zwisały kajdany i różne łańcuchy. Po chwili pojawił się Behomot wraz z kilkoma urkami, którzy trzymali jakieś narzędzia tortur. Jeden z nich podszedł do niej. Podniósł ją i przymocował kajdanami do słupka. Elvira przestraszyła się, co nie umknęło uwadze Behemota.

-Przynieście mi rozgrzane oko Suarona!-zaśmiał się Behemot.

-Nie zrobisz tego-czarnowłosa wyprostowała się.

-A to się zdziwisz-po jego wypowiedzi pojawił się urk, który wykonał rozkaz. Odgarnięto włosy Elvirze, które osłaniały jej szyje. Kobieta wadząc zbliżające się żelazo, poczuła jak do oczu napływają jej łzy. Starała się jej powstrzymać. Miała ochotę błagać o litość ale nie zrobiła tego. Nie mogła pozwolić sobie na taką hańbę. Gdy rozgrzane do czerwoności oko Saurona dotknęło delikatnej szyi Elviry z jej gardła wydobył się okropny wrzask a z oczu mimowolnie wypłynęły jej łzy. Żelazo strasznie ją parzyło. To było okropne. Starała się ruszać głową jak tylko mogła ale urk, który trzymał jej włosy, trzymał też twarz czarnowłosej. W końcu Elvira poczuła jak zabrano żelazo z jej szyi.

-Zabije cię. Zabiję was wszystkich-wysyczała.

-Jeżeli w ogóle przeżyjesz-odpowiedział Behomot, który pomimo że wyglądał jak inni urkowie z charakteru był bardziej ludzki. Owszem był okropny i szły do szpiku kości lecz nie był taki porywczy i krwiożerczy. Na torturach zawsze zaczynał od delikatnych rzeczy by zakończyć życie ofiary łamaniem kości lub krojeniem ludzi na kawałki. Po chwili do namiotu wkroczył urk z biczem w łapach. Elvira starała się stać prosto z podniesionym czołem i zaciętymi zębami.

-Rozebrać ją!-do czarnowłosej zbliżyli się dwaj urkowie, którzy mieli za zadanie zedrzeć z niej ubranie.

-Za grosz nie masz honoru! Ty psie cholerny! Wypruję z ciebie flaki!-wrzeszczała wiercąc się ale daremne były jej wysiłki. Urkowie zdarli z niej koszule i wszytko co miała na sobie. Stała przykuta do jakiegoś słupa, naga, zapłakana, cała buzująca się ze wściekłości. Za każdym razem, gdy poczuła na swoich plecach bicz, krzyczała przekleństwa w stronę urków. Z każdym uderzeniem czuła coraz większy ból oraz traciła siły. Całe jej plecy były pokryte szkarłatną cieczą a Elvira stawała się kłębkiem cierpienia. W końcu nie wytrzymała i osunęła się na ziemię.

-Jesteś żałosna... Myślałem ,że wytrzymasz więcej a ty już po biczowaniu mdlejesz-zakpił z niej Behemot. Elvira nie miała siły mu odpowiedzieć. Leżała próbując złapać oddech i zapomnieć o krwawiących plecach oraz o tym, że leży goła u stup tego potwora. Czuła się taka zhańbiona, na dodatek na jej szyi widniało oko Saurona. Po chwili poczuła jak obrzydliwe lepkie ręce obracają ją na plecy i podnoszą jej nogi do góry, związując je czymś. To była strasznie nie wygodna oraz bolesna pozycja gdy miało się rozerwane plecy i czuło się jak do nóg dopływa za mało krwi. Elvira przez ten cały czas miała zamknięte oczy by nie patrzeć na okropne wyrazy twarzy urków oraz tego co zamierzają jej zrobić. Nagle poczuła straszny ból w stopach. Odruchowo otworzyła oczy z krzykiem. Behomot uderzał w jej stopy jakimś drewnianym kijem z diabelskim uśmiechem na ustach.

-Proszę przestaaaaaań!-wrzasnęła przez łzy. Nie obchodziła ją w tej chwili godność, tylko to by przestać czuć ból, który od stóp rozchodził się po całym ciele. Już po chwili została uciszona uderzeniem bicza o swój brzuch. Została jeszcze tak potraktowana kilka razy po czym straciła przytomność...

Zobaczyła Panią Światła, która wyciągnęła rękę w jej stronę.

Musisz żyć. Jeszcze nie nadszedł twój czas.

Elvira nie wiedziała co ma zrobić, nie była w stanie odpowiedzieć więc tylko wyciągnęła rękę w stronę Białej Pani, gdy ich dłonie się złączyły czarnowłosa wręcz podskoczyła, gdyby nie kajdany przykuwające ją do słupa. Cała trzęsła się z zimna, uświadomiła sobie, że została oblana lodowatą wodą. Nie miała siły nic powiedzieć więc tylko próbowała zabić Behemota wzrokiem.

-Widzę, że więcej bólu już nie wytrzymasz. Poczekaj tu sobie chwilę a my pójdziemy przygotować maszynę do łamania kości-powiedział Behemot po czym wraz z innymi urkami znikł z pola widzenia Elviry. Kobieta leżała chwilę trzęsąc się z zimna i obawiając się kolejnych tortur. Nagle przypomniała jej się Pani Galdriela. Zdała sobie sprawę, że miała teraz chwilę żeby się uratować i wyjść z tego cało. Musiała tylko pomyśleć...

-Ach Pani Galdrielo, pomóż. Daj mi jakiś znak...-szeptała do siebie. Wtem spojrzała na swoje ubranie leżące niedaleko, z kieszeni spodni coś się świeciło. Evira dała z siebie wszytko by nogami przyciągnąć je do siebie. Jakimś cudem udało jej się wyjąć eliksir który dostała od pani Galadreili, gdy opuszczali Lothorien. Była to malutka buteleczka, wypełniona błękitnym światłem, wystarczyła by na jeden łyk. Elvira pomimo związanych rąk, obolałych nóg i utraty dużej ilości krwi wypiła do dna. Nagle poczuła wypełniające ją ciepło, szczęście oraz siłę. Ból, strach i inne złe emocje poszył w niepamięć. Kobieta uwolniło dłonie jednym szarpnięciem. Rany na plecach i brzuchu zniknęły, zostały tylko delikatne blizny. Elvira szybko nałożyła na siebie buty, spodnie oraz koszulę, która została trochę porwana przez urków. Wzięła swój miecz i ruszyła w poszukiwaniu zemsty na tych kreaturach.

Aragorn nie oszczędzał Brega. Był zły na siebie, że stracił tyle czasu pytając się innych czy nie pojadą z nim. Strasznie martwił się o Elvirę. Bał się, że przeżywa w tym czasie nie wyobrażalne męki albo już nie żyje. Pomimo, że doskonale władała mieczem to jednak była delikatną i piękną kobietą. Czułby się trochę lepiej gdyby wiedział gdzie urkowie przetrzymują Elvirę. Aragorn domyślała się, że czarnowłosa mogła się znajdować gdzieś u Sarumana ale czy na pewno. Nie miał czasu by stać i myśleć, bo życie jego ukochanej zależało od każdej sekundy. Do oczu zaczęły napływać mu łzy. Czuł się taki bezradny. Żałował, że nie spędził więcej czasu sam na sam z Elvirą. Może i to było szaleństwem wybierać kogoś takiego mając do wyboru piękną Arwenę, córkę Elronda o której rękę starało się przez tyle lat. Nie dawał już rady. Zatrzymał Brega i z krzykiem upadł na kolana. Nie ukrywał już łez oraz tego, że stracił nadzieję. Było ciemno a on nie widział żadnych śladów wskazujących na to, że gdzieś tu była Elvira. Nagle coś usłyszał. Było tu trochę za głośno. Owszem za nim był Helomy Jar w którym hucznie świętowano zwycięstwo ale ten dźwięk był taki jakiś dziwny. Aragorn przyłożył głowę do podłoża. Wydawało się mu, że hałas wydobywa się z podziemi. Nie był pewien ale słyszał jakieś maszyny, krzyki urków oraz brzęki stali. Mężczyzna podskoczył jak oparzony. Czyżby gdzieś pod jego stopami znajdowała się Elvira. Zaczął dreptać w okolicy tego miejsca, oddalał się coraz dalej, czas leciał. Aragorn nawiedziła myśl mówiąca, że ten dźwięk był jego wytworem wyobraźni. Szybko ją od siebie odpędził. Chodził na czworaka i macał ziemie aż w końcu natkną się na malutki fragment drewnianej deski, która okazała się dobrze ukrytymi drzwiami. Aragorn zszedł pod ziemie. Nie skradał się tylko pędził niczym wiatr aż natkną się na jakieś trzydzieści może dwadzieścia urków walczących z jego ukochaną, która można było już z daleka zauważyć, że próbowała zabijać tak by to była bolesna śmierć. W prawej dłoni trzymała miecz, który wbijała w oczy wrogów a w drugiej kulę z kolcami, którą właśnie wbiła w krocze jednego z urków. Aragorn chwilę późnej przyłączył się do niej.

-Aragorn!-krzyknęła radośnie.

-Elviro! Ty żyjesz!-ucieszył się mężczyzna hamując łzy szczęścia. Po kilku minutach gdy, wybili wszystkich urków stanęli i spojrzeli sobie w oczy. W ich głowach kłębiły się różne myśli. Jak na zawołanie rzucili się w swoje ramiona a usta złączyli w pocałunku. Całowali zachłannie jakby mieli się już nigdy nie zobaczyć. Ciągle było im mało, chcieli więcej.

-Aragorn..-westchnęła Elvira.

-Kocham cię Elviro-powiedział Obieżyświat opierając swoje czoło o jej.

-Ja ciebie też-odpowiedziała po czym ponownie pocałowała Aragorna. Nie obchodziły już ją skutki takiej miłości. Pragnęła tylko spędzić resztę życia u boku ukochanego mężczyzny. Nagle poczuła silny ból w potylicy. Potem widziała już tylko ciemność...


Opinia autora:

Nie jestem zadowolona ze scen w których były opisane tortury Elviry, poprawiłam je miliard razy ale ciągle coś mi nie pasowało. Ten pomysł z torturami zrodził się parę miesięcy temu i wtedy ułożyłam sobie go idealnie w głowie lecz teraz nie mogłam przywrócić mu dawnej świetności więc mam nadzieję że zadowolicie się tym co jest :)

Liczę też na to, że ta część się wam podobała i z utęsknieniem (xd) będziecie czekać na kolejną.

Miel widziane są teorie spiskowe Xd i serduszka oraz obserwacje oraz opinia na temat tego opowiadania.

Pozdrawiam.

Continue Reading

You'll Also Like

314K 6.9K 35
"That better not be a sticky fingers poster." "And if it is ." "I think I'm the luckiest bloke at Hartley." Heartbreak High season 1-2 Spider x oc
5.4K 374 14
Woda jest nieustępliwa i twarda... Woda jest łagodna i cicha, rzeźbi skałę... i duszę Wojownika... Cykl "Dzieci Żywiołów": Ziemia Ogień ...
304K 6.6K 46
Three wars. Three wars, they've gone through. You'd think it'd be enough for them. It's more than enough. It's more than enough for all of them. It'...
26.8K 792 30
This book contains a lot of funny trashs, some aus about Jughead Jones & Sweet Pea from Riverdale. COMPLETED •Started: 10/12/20 •Ended: 20/12/20