Za progiem rzeczywistości (W...

By _narcyzaa_

2.9K 691 343

Emilia czuje jak życie zaczyna odbierać jej wszystko co kocha. Jej rodzinny dom, przyjaciół, a przede wszyst... More

PROLOG
1. ROZDZIAŁ
2. ROZDZIAŁ
3. ROZDZIAŁ
4. ROZDZIAŁ
5. ROZDZIAŁ
6. ROZDZIAŁ
7. ROZDZIAŁ
8.ROZDZIAŁ
9. ROZDZIAŁ
10. ROZDZIAŁ
12. ROZDZIAŁ
13. ROZDZIAŁ
14. ROZDZIAŁ
15. ROZDZIAŁ
16.ROZDZIAŁ
17. ROZDZIAŁ
18. ROZDZIAŁ
19. ROZDZIAŁ
20. ROZDZIAŁ
21. ROZDZIAŁ
22. ROZDZIAŁ
23. ROZDZIAŁ
24. ROZDZIAŁ
25. ROZDZIAŁ
26. ROZDZIAŁ
27. ROZDZIAŁ
28. ROZDZIAŁ
29. ROZDZIAŁ
30. ROZDZIAŁ
31. ROZDZIAŁ

11. ROZDZIAŁ

77 20 6
By _narcyzaa_

Promienie słoneczce od wschodzącego słońca rozpłynęły się na twarzy Emi. Powoli otworzyła oczy, a przed sobą ujrzała stojącego naprzeciwko niej mistrza.

- Pora się zbierać – powiedział na dzień dobry. Emilia podparła się rękoma i wstała. Wciąż zaspana, zamrugała parę razy i dopiero wtedy dostrzegła coś na ramieniu mistrza.

- Jastrząb? - zmrużyła oczy.

- Każdy ma swoje zwierzę mocy, ty masz konia, ja jastrzębia – wyjaśnił, po czym pstryknął palcami. Ptak wybił się w powietrze i lecąc nagle stał się niebywale wielkich rozmiarów.

- No to pora lecieć – zaśmiał się i spojrzał na Emilię. Dziewczyna spojrzała na niego ze strachem. Co miał na myśli, pomyślała.

- Co? - wyjąkała, ale było już za późno.

Szpony jastrzębia zahaczyły o bluzkę Emilii i uniosły ją z całych sił w górę, zatapiając się wśród chmur. Dziewczyna mocno zamknęła oczy i krzyknęła. Skrzydła ptaka odpychały powietrze i jak fale obijało się o obłoki, które napływały na błękitnym niebie.Emi wierciła się na wszystkie strony, próbując z całych sił wydostać się ze szpon jastrzębia. Nagle ptak puścił dziewczynę,a ona poleciała w dół z krzykiem, który krzątał się gdzieś pomiędzy powietrzem, zanikając w nicości. Dziewczyna czuła jak pod jej klatką piersiową serce dudni i skacze jak szalone,jakby miało jej doskoczyć do gardła. Wymachiwała z przerażeniem rękoma próbując jakoś utrzymać się w powietrzu, jednakże wiedziała, że to bezmyślne. Przeleciała przez obłok i spodziewając się śmiercionośnego upadku, nieoczekiwanie znalazła się na miękkim grzbiecie jastrzębia, który w ostatniej chwili nadleciał. Odetchnęła z ulgą, a puls powrócił na swoje miejsce,tak samo jak serce.

- Uwierz mi zabije twojego właściciela, że tak ze mną pogrywa – wysapała.

Leżąc na piórach ptaka, Emi podparła się rękoma i zaczęła chłonąć zachwyt z krajobrazów, które rozciągały się wokół niej. Słońce rozpostarło się z mgły, wychylając się spod kołderki zrobionych z chmur. W powietrzu lewitowały skaliste wyspy, przypominające wzgórza. Po klifach wznosił się bluszcz, pnąc się wzwyż,którego ozdabiały błękitne plamki. Wyspy otaczały wysokie drzewa, które przyciągały uwagą swoimi listkami, zrobionymi wyłącznie ze świetlików, które błyszczały jak diamenty w ciemną noc. Zarośla aż spływały po skalistych wzniesieniach,zwisając z nich. Po skałach od drugiej strony wysp spływał wodospad, mieniąc się od blasku księżyca. Pomiędzy szczelinami skał widać było prześwity wiązek światła. Obłoki lekko nachodziły na wzgórza. Wyspy łączyły plącza, tworząc tym most, przez który można było się przedostać z jednej wyspy na drugą. Słychać było z daleka szum wodospadu, szelest liści i huczenie sowy, która najwyraźniej bacznie pilnowała ciszy nocnej,aż żadna z ryb w źródle nie wyskoczyła na brzeg ani nie odważyła się żaba wskoczyć na kamień, aby zobaczyć pełnię księżyca.

—Że coś może tak pięknego istnieć — szepnęła do siebie i uśmiechnęła się pod nosem.

Jastrząb odbijał powietrze, lecąc wśród kłębków waty lejących się po niebie. Czarne włosy jak węgiel fruwały w powietrzu. Emilia uśmiechnęła się i rozłożyła ręce jak ptak i wypięła do przodu pierś. Lekki wiaterek musnął ją w polik oddając jej zimny pocałunek, który wprawił ją w gęsią skórkę. Jastrząb powoli zbliżał się do jednej z wysp. Ptak jak piórko,opadające na ziemię, stąpnął delikatnym krokiem na wyspę.Zielonkawą trawę lekko huśtał wiaterek oddając w powietrzu zapach dopiero co skoszonej zieleni. Zapach fali kwiatów wetknął się w nozdrza dziewczyny. Niebo wydawało się morzem, w którym pływały fioletowe chmury przypominające swym wyglądem koralowce. Wysokie choinki wydawały się je dotykać. Nagle zaczęły spadać z nieba pojedyncze, delikatne płatki śniegu. Po chwili w powietrzu stało się gęsto od wirujących swobodnie śnieżynek,które wydawały się co chwilę zmieniać kierunek. Tylko czasem,gdy pojawiał się lekki wiaterek jak na rozkaz zwracały się w jednym kierunku. Wyglądało to jak śnieżny taniec, który z czasem tak kończył się lądowaniem na ziemi. Biały tiul pokrył zielonkawą trawę, a świetliki rozproszyły śnieżynki i pofrunęły gdzieś w głąb lasów. Aby nie było pusto na gałązkach, które wcześniej ozdabiały, jedna z płatków śniegu rozkazała ozdobić je cukrem pudrem. Wszystko wyglądało jak z baśni. Skały otaczały całą wyspę, a z ziemi wystawały różowe kryształy, o różnych rozmiarach. Odbijał się od nich blask słońca, a smugi światła trafiały w kolejny kryształ, tworząc tym trójkąt, w którym na środku medytował mistrz. Emilia zachwycona widokiem, zaczerpnęła świeżego powietrza. Oczy rozglądały się na wszystkie strony to tu to tam, chcąc uchwycić jak najwięcej szczegółów. Z wrażenia otworzyła usta i rozszerzyła oczy, nagle wybuchając śmiechem. Dziewczyna zeskoczyła z jastrzębia i zaczęła tańczyć razem z śnieżynkami, wyciągając ręce do góry. Włosy podążały za nią, zaplątane w płatki śniegu, które przyczepiły się nie tylko do jej ubioru ale i buzi. Nagle zaprzestała obracania się i spojrzała się na mistrza, który nagle gwizdnął. Gdy drganie doszło do jastrzębia, on podbiegł do mistrza i odbijając się wzwyż stanął się normalnych rozmiarów, siadając na jego ramieniu.

—A-Ale j-jak ? — zapytała zdumiona, bliżej podchodząc. Harald pstryknął palcami, przez co trójkąt zniknął.

—Myślałem, że dłużej ci zajmie przyjście tu, cóż myliłem się —krzyknął do dziewczyny, idąc przed siebie.

—Nie rozumiem —odkrzyknęła, podbiegając do mistrza.

—Nie jest łatwo się tutaj dostać — powiedział.

—Zauważyłam.

— A więc witaj w Orlim Gnieździe — odpowiedział, idąc po skałkach wystających z rzeki. Skałki obijały fale wody, ochlapując je kropelkami wody, osadzającymi się na kamieniu i spływając z powrotem do rzeki. Lilie pływały na tafli wodnej, a lekki wiaterek rozwiewał ich kwiaty, które tańczyły walca z śnieżynkami.Liśćmi lilii już zajął się puch, a rzeka falując powoli zamarzała od zimna, tworząc na tafli niezwykłe mozaiki, na której właśnie zasypiały śnieżynki. Krople na skałach zastąpił już lód. Pod wpływem ciężaru, gdy dziewczyna stąpała po kamieniach,cienka j powierzchnia lodu pękała i tworzyła na nim rysy.

Emilia nagle zatrzymała się widząc tuż przed swoim nosem latającą lilie, która wyglądała tak jakby ją właśnie zerwano z łodyżką i odwrócono do góry nogami. Dziewczyna chcąc ją złapać, nie widząc że zboczyła z drogi upadła na lód, przez śliską powierzchnie, która nie była chyba przeznaczona dla jej butów.Nastolatka zaczęła się głośno śmiać, siedząc rozkrokiem ,wśród latających lilii. Mistrz zatrzymał się i także się zaśmiał. Emi spojrzała się z wielkim uśmiechem na Haralda i powiedziała:

—Nie zastanawiałeś się nigdy mistrzu nad tym, jakie jest to przepiękne miejsce?

Harald kolejny raz się zaśmiał.

—Zapamiętaj, to nie wygląd stwarza miejsce pięknym, ale my sami — odparł,łapiąc duży oddech. — A teraz niestety, musimy ruszać dalej, to już niedaleko ! — krzyknął odchodząc.

—Ale... —zacięła się. — Ale czy nie możemy jeszcze tu zostać ? —dokończyła swoje pytanie, wstając i otrzepując się z resztek śniegu.

—Nie mamy na to czasu! — usłyszała głos spomiędzy krzaków, za którymi zniknął mistrz.

Emi westchnęła.

Dziewczyna zgrabnie skacząc po kamieniach, stąpnęła na chropowatą powierzchnię, którą okrył śnieg. Z każdym jej krokiem, puch skrzypiał. Emi zaczęła iść po wąskiej, wydeptanej ścieżce,którą omijały szerokim łukiem śnieżynki, spadające z chmur.

—Gdzie on jest ? — rozglądała się.

Droga,po której szła, była oddzielona od reszty niskim płotkiem, który także już zaczął posypywać cukier puder. Drzewa z obu stron zwisały nad nią. Na gałązkach zwisały sopelki lodu. Służyły one jako latarnie, ponieważ świeciły, oświetlając dalszą drogę.Dziewczyna nagle natrafiła na skrzyżowanie, patrząc to w lewo, tow prawo nie wiedziała gdzie iść. Ślady na dróżce jakby się rozpłynęły w powietrzu, a jakiegokolwiek znaku nigdzie nie było.

—Gdzie teraz ? — zapytała samą siebie.

Emi zamknęła oczy i skupiła się na swoim oddechu. Powietrze wdzierało się w jej nozdrza, a wydychane zostawało ustami. W tym celu chciała wsłuchać się w otoczenie, próbując odnaleźć zmysłami mistrza,czego uczył ją Harald na plaży. Jednak tym razem musiała spróbować kontrolować zmysły, by nie zgubić odpowiedniej ścieżki.

—Uda ci się, uda ci się — powtarzała szeptem.

Wiatr prześlizgiwał się przez gałązki drzew, płatki śniegu jak kropla spływały z nich, oddając odgłos szelestu. Dziewczyna czuła jak pod grubą warstwą śniegu chcą się przebić przebiśniegi.Odczuwała jak cała wyspa porusza się wraz z wiatrem, jak wodospad przestał robić szum, zamarzając. Widziała, to jak ryby chowają się pod taflą wody, którą coraz szybciej opętywał lód. Emilia zmarszczyła brwi i zawędrowała wzrokiem na natkane przez nią skrzyżowanie. Wiatr pędząc na przód odbił się od płotka i rozwiał się na dwie strony drogi. Nagle jej uwagę zwrócił odgłos odbijających wiatr skrzydeł. Z drzew wyleciał ognisty feniks,skręciwszy w prawo, dziewczyna otworzyła natychmiastowo oczy i zaczęła biec za nim.

—Zaczekaj ! — Odpychając gałęzie drzew oraz przeskakując korzenie,pospiesznie zahamowała tuż przed pnącym się mostem, który zanikał wśród chmur.

Emilia widząc rozpływającego się ptaka w obłokach, delikatnie stąpnęła jedną nogą na most.

—Tak, super, akurat tamtędy — powiedziała, odczuwając małe bujnięcie się mostu. — Raz się żyje — złapała się za plącza z obu stron i zaczęła iść po drewnianych belkach.

Złącze wiszące nad przepaścią pod ciężarem dziewczyny uginało się i bujało na wszystkie strony. Emilia zatrzymała się przy mglistej otchłani. Nastolatka wyciągnęła rękę i włożyła ją wpośród chmury, po czym pospiesznie ją wyjęła. Bacznie przyglądała się swojej dłoni, ruszając palcami i obracając ją.

—Coś chyba... —zacięła się przyglądając się obłokom. — Coś chyba poczułam... — dokończyła. Słysząc szmery, aż podskoczyła z przerażenia. — Halo ? — zapytała, przez co szepty natychmiastowo ucichły. — Czy ktoś tu jest ? — niedostała odpowiedzi. W powietrzu panowała cisza, a obłoki wciąż swobodnie się bujały na niebie. — Chyba... coś mi się przesłyszało — zmarszczyła czoło. — Raz kozi śmierć — powiedziała sama do siebie.

Emilia weszła w mglistą otchłań. Wszystko wokół było rozmazane.Nastolatka szła przed siebie, co jakiś czas się niepokojąco rozglądając. Czuła w głębi niepokój, który nachylał się nad jej uchem i mówił: "Uważaj!". Dziewczyna brała głęboki wdech i wydech, aby uspokoić swój umysł. Choć to nie pomagało i tak miała nadzieję, że zadziała. Niespodziewanie usłyszała cichy głos dochodzący zza jej pleców:

—Czy to ona ? —wyszeptał.

—Ciszej! Bo usłyszy! — nakazał drugi głos.

Emilia przełknęła głośno ślinę. Biorąc się na odwagę, zapytała zduszonym głosem:

—Halo? Kim jesteś?

Przystanęła,rozglądając się. Nagle dziewczynę dotknął ktoś w ramię.Emilia szybko odwróciła się i krzyknąwszy, zaczęła powoli się cofać.

—Tak.. —zaciął się cichy szept. — To musi być ta.

Emilia niespokojnie oddychając, poczuła jak ktoś dotyka jej nadgarstka.Dziewczyna wyszarpała rękę i ruszyła biegiem wśród chmur. Było to trudne, gdy na wszystkie strony bujał się most, przez co dziewczyna kiwała się razem z nim. Jednak nie zwracając na to uwagi miała w myśli tylko jedno: "Muszę się jak najszybciej stąd wydostać". Przed nią ukazały się wyciągnięte zza chmur dłonie błądzące, próbując jakby coś dotknąć lub złapać. Emi prześlizgnęła się dołem i siedząc wciąż na belkach mostu, zaczęła tyłem posuwać się ku przodu, nie odwracając wzroku od rąk. Dziewczyna wyszła z obłąkanych obłoków, dysząc, położyła się i popatrzyła w niebo, wypuszczając powietrze.

Tum turu tum 11 rozdział skończony!! He he musieliście aż 11 rozdziałów przeczytać tego czegoś, jestem pod wrażeniem serio haha. Dobra, a tak serio dzięki że jesteście kochani <33 Miłego wieczoru :** 

Continue Reading

You'll Also Like

291K 10.9K 54
Larissa Wolf to prosta, nic nie znacząca, nieśmiała dziewczyna. Niefortunnie zakochana w najpopularniejszym chłopaku w szkole. Była zdziwiona jak po...
55.1K 5.2K 24
Odebrano mu ją. Uwięziono. Ukryto. Gdy Souline trafiła w ręce wroga, potwór czyhający pod skórą króla Ognia, wypełznął na wierzch. Ames zrobi wszystk...
586K 20.4K 43
Cassandra dorastała mając świadomość, że jako Omega resztę swojego życia spędzi w kuchni. Tylko dlaczego tak bardzo pragnie czegoś innego? Kiedy los...
2.1K 468 34
Scarlett po ukończeniu 17 lat udaje się na Eryndor do Akademii Czarów, gdzie trafiają wszyscy obywatele posiadający wysoki rodowód magiczny z landów...