Za progiem rzeczywistości (W...

By _narcyzaa_

2.9K 691 343

Emilia czuje jak życie zaczyna odbierać jej wszystko co kocha. Jej rodzinny dom, przyjaciół, a przede wszyst... More

PROLOG
1. ROZDZIAŁ
2. ROZDZIAŁ
3. ROZDZIAŁ
5. ROZDZIAŁ
6. ROZDZIAŁ
7. ROZDZIAŁ
8.ROZDZIAŁ
9. ROZDZIAŁ
10. ROZDZIAŁ
11. ROZDZIAŁ
12. ROZDZIAŁ
13. ROZDZIAŁ
14. ROZDZIAŁ
15. ROZDZIAŁ
16.ROZDZIAŁ
17. ROZDZIAŁ
18. ROZDZIAŁ
19. ROZDZIAŁ
20. ROZDZIAŁ
21. ROZDZIAŁ
22. ROZDZIAŁ
23. ROZDZIAŁ
24. ROZDZIAŁ
25. ROZDZIAŁ
26. ROZDZIAŁ
27. ROZDZIAŁ
28. ROZDZIAŁ
29. ROZDZIAŁ
30. ROZDZIAŁ
31. ROZDZIAŁ

4. ROZDZIAŁ

146 42 18
By _narcyzaa_


 Emilia aż podskoczyła, zrzucając z łóżka swój notatnik, w którym pisała. Pamiętnik pomagał jej ze skumulowanymi emocjami i myślami,  dzięki czemu potrafiła je zebrać w całość. Pisząc, nawet nie zauważyła kiedy jej powieki zaczęły mimowolnie jej opadać.

Zaspana, niemal usnęła  z piórem w ręku. Była cała umorusana wylewającym się z niego atramentem.  Na półce obok wciąż palił się płomień z świecy, a zużyte zapałki położone były niedaleko niej. Zdawała sobie sprawę, że nie bez powodu nie usnęła. Jej oczy poraziło jasne światło dobiegające zza okna. Wydawało się, jakby ktoś świecił na zewnątrz latarką, prosto do jej pokoju. Zmrużyła momentalnie oczy, gdy znów poraziło ją światło. Było to już kolejne dziwne zjawisko w tym domu. Nie dość, że nie mogła porządnie się wyspać przez dręczące ją koszmary to teraz to światło. Delikatnie zsunęła z siebie kołdrę i podeszła do okna. Nie była przestraszona ani nie czuła lęku, buzująca w niej złość nie dawała za wygraną, by tam nie podejść. Na pewno nie usnęłaby przy tym głupim świetle.  Przypatrując się widokom za oknem wśród ciemnych zarysów niedalekiego lasu, zobaczyła jak coś migotało.

- O co znowu chodzi... - zirytowana,  przylgnęła nosem do szyby patrząc, w którą stronę zmierza światło. Z lasu wyłoniło się coś ognistego co pofrunęło przed jej okno i przybrało ludzką postać.

Odskoczyła wystraszona i stała  jak gdyby sparaliżowana. Światła nie było, lecz delikatny zarys ciemnej postury wciąż był skierowany w stronę jej okna. Emi przełykając głośno ślinę nie spuszczała z niego oka, by upewnić się że wciąż tam stoi a nie zniknie. Postać przypominała dziecko, co świadczyło o niskim wzroście i podobnej budowie ciała. Niespodziewanie znikła. Czuła jak coś ją ściska w środku, a buzia mimo, że było otwarta nie mogła wydać dźwięku. Gula w gardle nie pozwalała jej na to. Z nadzieją, że nie jest w prawdziwym horrorze dla upewnienia uszczypnęła się czy to nie sen lub czy to nie powód jej fantazji. Nic jednak się nie zmieniło, wciąż stała w ciemnym pokoju, a postaci jak nie było tak nie ma.

- Gdzie się podziałaś..- szepnęła rozdygotana, rozglądając się naokoło

Skrzyp desek, spowodował, że swój wzrok szybko skierowała w tamtą stronę. Oddech stał się cięższy, jakby ktoś kazał jej dźwigać skałę. Drzwi były otwarte, a za nimi padał kogoś cień na panele.

- Czy ktoś tu jest? - przestraszyła się, ale odpowiedz jaką dostała, było kolejne skrzypnięcie paneli. Coraz trudniej jej było oddychać, a tym bardziej trzezwiej mysleć. Wiedziała, ze nie może panikować, ale rzeczy które tu się działy nie były normalne. Nic tu nie było normalne...

Cień zmienił swoje położenie i przeszedł w głąb korytarza. Nie panikuj, uspokajała się w myślach. Emilia spojrzała na opierającą się miotłę o komodę. Wzięła ją. Wyszła z pokoju, trzymając szczotkę w obu dłoniach i  uchyliła delikatnie drzwi, by spojrzeć czy kogoś tam nie ma. Jednakże nikogo nie było. Przez chwilę poczuła ulgę, ale mimo tego wciąż kurczowo trzymała za kij. W najgorszym wypadku przygotowała się na zamachnięcie nim. Idąc wzdłuż korytarza wśród ciemności, na schody zaczęło padać światło i wędrujący cień po ścianach. Dziewczyna po cichu stąpnęła na jeden ze schodków. Oddychając jak najciszej już miała się zamachnąć, w tej samej chwili wydała z siebie pisk i podskoczyła z miotłą w ręce, widząc stojącą jej mamę, która także zaczęła krzyczeć. Gdy obie już się uspokoiły, rodzicielka pomasowała swoje skronie i zapytała zdenerwowana:

- Co ty robisz z tą miotłą? 

Emilia popatrzyła na szczotkę, którą trzymała w ręce i zdała sobie sprawę jak bardzo musi wyglądać żałośnie. Odchrząknęła i opuściła ją. Poczuła jak powoli jej oddech się uspokaja, a zawroty głowy od napięcia i stresu znikają. 

- Nie słyszałaś nic? - spytała swoją mamę, próbując wytłumaczyć tą całą sytuację.

- A co miałam słyszeć? - zmrużyła oczy od świecy.

- Nic nie słyszałaś? Jesteś pewna? - dopytywała. Jak mogła nic nie słyszeć, nic nie zauważyć?, rozmyślała i  znów zaczęła myśleć, czy aby na pewno nie dzieję się to wszystko w jej głowie? Może lunatykowała?

- Emi połóż się spać i daj spokój, to pewnie był deszcz – ominęła ją  i poszła do swojego pokoju. 

Emilia szczerze wątpiła, że ktokolwiek by jej uwierzył w historyjkę siedemnastoletniej dziewczyny, która doświadcza nadprzyrodzonych rzeczy. Owszem, jak była mała wierzyła w duchy i inne stwory, ale teraz podrosła i przecież wie, że nic takiego nie istnieje. Ale jak długo miała ignorować te wszystkie przesyłane jej znaki? Jak mogła nie zacząć wierzyć w to, że to istnieje, skoro pokazywano jej, że to wszystko jest prawdą? Skąd w jej pokoju znalazł się feniks? Co to była za karteczka? Jakim cudem odnalazła ten sam amulet i ta samą księgę co w swoim śnie? A przede wszystkim, co będzie następne? Co będzie dalej? To wszystko przerażało ją, bo przede wszystkim musiała to rozwiązać sama. Mama by pomyślała, że jest jakaś szalona, tak samo pewnie jej najlepsza przyjaciółka. Więc zostawała jej jedynie kłótnia z własną głową, wmawianie sobie, że to wcale nie jest realne. Bo nie jest, prawda?

Emilia wróciła do swojego pokoju, odkładając miotłę obok komody. Kładąc się na łóżku i patrząc w sufit nie umiała zmrużyć już oka. Wszystko przez jej zakołowanie całą sytuacją. Wiele pytań się pojawiało, na które nie umiała odnaleźć odpowiedzi. Czas upływał, a ona wciąż nie spała. Mogła jedynie myśleć o tym, że po prostu wariuje. Nie wiedziała co zrobić i jak sobie z tym poradzić. Rozkładało ją to na łopatki.

Nie zdążyła nawet dobrze przeanalizować tamtej sytuacji gdy to przez ciemności pokoju przedarł się prześwit zielonego światła padającego na kołdrę Emi. Podniosła się lekko, opierając się o wezgłowie. Siedząc zaczęła się rozglądać za światłem. Skąd się wzięło zielone światło?, pomyślała. Przysłoniła oczy, mrużąc je od jaskrawego blasku. Wzrok jej napotkał się na przewieszone spodnie, w których wystawał z tylnej kieszeni medalion. Zeszła z łóżka i idąc na palcach, by być jak najciszej znalazła się przy krześle. Wyżłobione znaki błyszczały zielenią. Sięgnęła po wisiorek i zaczęła go obracać w dłoni. Delikatnie przejechała opuszkami palców po szczelinie, jakby naszyjnik otwierał się.

- Nie było tu tego wcześniej..- zastanowiła się. - Prawda? - zapytała samą siebie, szepcząc. Już nie była pewna, co widziała, a czego nie. W zasadzie to niczego już nie była pewna.

                                                                                ***

Spocona obudziła się, ciężko oddychając. Spuściła nogi z łóżka i spojrzała za siebie. Za oknem słońce niemal dopiero wychodziło zza horyzontu. Dziewczyna pomasowała skronie. Co się ze mną dzieje, to był sen?, pomyślała. Cały czas nie miała pewności czy to co się dzieje jest realne. Była w tym wszystkim zagubiona, ale tym bardziej ją to motywowało do odkrycia prawdy. Bo Emi nigdy tak szybko się nie poddawała. Tym razem też nie zamierzała odpuścić, aby dociec o co w tym wszystkim chodzi.

Zerknęła na leżące spodnie na krześle. Chwiejnym krokiem podeszła do nich. Przeszukując wszystkie kieszenie, a w tym też nogawki, ale nie mogła znaleźć amuletu. Rzucając jeansy na łóżko oparła się o krzesło.  Westchnęła i w zasadzie nie wiedziała co myśleć. Przecież dopiero co tu był. Dopiero co brała go w ręce. Emilia zauważyła, że odkąd tu jest wszystko zaczęło jej się zlewać. Dzień po dniu mijał jakby to była chwila i cały czas miała wrażenie jakby wszystko działo się bardzo szybko. W dodatku nie widziała już różnicy między jawą, a snem...Pomyślała jednak jeszcze o jednym miejscu, gdzie mógłby być medalion - biblioteka.

Po cichu otworzyła drzwi, których skrzypienie rozeszło się po całym korytarzu. Modliła się wręcz, aby jej mama się nie obudziła. Delikatnie idąc po nie skrzypiących deskach, zeszła na dół, gdzie poszła do biblioteki.

 Zamknęła za sobą drzwi i usiadła przy biurku, przeszukując wszystkie półki i patrząc pod regałami, niestety bez skutku. Nigdzie nie mogła go znaleźć. Zdeerwowana i rozczarowana nie miała już siły na szukanie go dalej. Pomysły jej się skończyły, a głowa zaczeła coraz bardziej pulsować od jej niewyspania.

Opadła na krzesło, a wtedy krzyknęła. Najwyraźniej mama Emi musiała usłyszeć dochodzący pisk, ponieważ już do biblioteki doszedł hałas skrzypienia schodów. Emilia szybko wstała z krzesła i oparła się o regały. Jej usta drżały, oddech stawał się niespokojny, a ciarki miała na całym ciele. Przed sobą zobaczyła feniksa, który usiadł na biurku i poruszając delikatnie skrzydłami patrzył wprost na nią. Dziewczyna wyciągnęła ku niemu dłoń, by go dotknąć i sprawdzić czy aby na pewno on tu jest, lecz wtedy usłyszała zgrzyt otwierającej się klamki. Emilia szybko odwróciła głowę w stronę otwieranych drzwi, a gdy z powrotem spojrzała na biurko. Feniks zniknął, a po nim leżał medalion. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Kiedy on zniknął, a przede wszystkim jak zniknął tak szybko?, pomyślała, a wtem podskoczyła na głos jej mamy.

- Coś się stało ? – spojrzała na jej szmaragdowe, piękne oczy.

- Nie, nic – przecząco kiwnęła głową. - To tylko...- zacięła się.

Wzrok Emi powędrował niżej, wzdłuż szyi jej mamy. Jak zawsze nosiła złoty łańcuszek z kluczykiem. Kluczyk, pomyślała. Zmarszczyła brwi i powędrowała myślami w stronę wczorajszej nocy. Medalion miał szczelinę, lecz ta szczelina nie była byle jaka. Był to zamek od klucza. Spojrzała na zmieszaną twarz jej mamy.

- Emi? Wszystko w porządku? – wyraz jej twarzy wyraził troskę. 

- Ten kluczyk...- na te słowa mama wzięło do dłoni ozdobę z łańcuszka i zaczęła ją obracać w dłoniach.

- Tak... Z tego co wiem, był bardzo ważny w rodzinie taty – uśmiechnęła się pod nosem, jakby na samą myśl o nim robiło jej się ciepło na sercu.

- To znaczy? - dociekała. Musiała się dowiedzieć co on oznacza, do czego służy i pierwszorzędnie czy jeśli kluczyk jest powiązany z medialonem, czy to oznacza, że jej tata wiedział o nim i o tym wszystkim co tu się dzieje?

- Należał do twojego ojca...- wzięła głębszy oddech. - Wszędzie go ze sobą nosił, ale nigdy się nie dowiedziałam do czego służy. Jedyne czego się od niego dowiedziałam to, że była to rozdzinna pamiątka, przekazywana z pokolenia na pokolenie – zamilkła. - Teraz gdy zniknął, ja go mam – uśmiechnęła się.

- Czemu ci nie powiedział? -nie dawała za wygraną, chciała zdobyć więcej informacji na jego temat.

- Zawsze wymijał temat – wzruszyła ramionami, zakańczając tym rozmowę. Emilia nie wiedziała co o tym myśleć. Byli przecież z mamą małżeństwem od jakiś dwudziestu lat. Zawsze zresztą myślała, że po jego zaginięciu dał jakąś wskazówkę lub po prostu coś po sobie zostawił. I zaczęła się zastanawiać, czy może tą rzeczą nie jest właśnie ten kluczyk. Z ciągłych myśli, wyrwał ją ponownie głos mamy:

 - Musze pójść do jakiegoś sklepu, jeśli w ogóle gdzieś tu jest – westchnęła i ruszyła w kierunku drzwi.- W lodówce nic nie ma, więc śniadanie będzie trochę później dobrze? - pociągnęła za klamkę, patrząc na córkę przez ramię

- Jasne – pokiwała głową, kątem oka sprawdzając czy wisiorek nadal leży na biurku, ale nadal tam był.

Mama wyszła z biblioteki, a gdy Emi usłyszała skrzypienie schodów jak wchodzi na górę, podeszła szybko do amutelu. Spojrzała na leżący medalion. Przygryzła wargę i wzięła go do ręki, przypatrując się mu  z uwagą. Przejechała opuszkami palców po wgłębieniach, jakie zostały wyrzeźbione w tryskalion. Odwróciła go i wtedy zobaczyła szczelinę. 

- Zawsze wymijał temat – szepnęła. - Tylko..- zacięła się. - dlaczego? - spytała samą siebie. Czemu niczego nie powiedział mamie? Czemu coś przed nią ukrywał? I przed nią też? I co w zasadzie chciał ukryć? Z korytarza dobiegł ją głos mamy:

- Wrócę za jakąś godzinę ! 

- Okej! - zawołała w odpowiedzi, po czym usłyszała jak trzaskają drzwi. W końcu mogła zostać sama, nie stresując się. Mogła mieć czas dla siebie, ale wiedziała jak chce go spędzić. To wszystko tak ją intrygowało, tym bardziej, że zaczęło dotyczyć też i jej zaginionego ojca, tak też  musiała dowiedzieć się jeszcze więcej i zastanawiała się co może jeszcze odkryć. Tata zawsze wydawał jej się prawy, lojalny i szczery, teraz jednak zdawało jej się, że może to nie do końca prawda? Ile jeszcze miał sekretów? Ile jeszcze o nim nie wiedziała, skoro nawet sama jej mama nie dowiedziała się do czego służy głupi kluczyk i czemu to tak ważna pamiątka rodzinna?

Continue Reading

You'll Also Like

439K 20.1K 198
To jest opowieść o. pewnej dziewczynie z białymi włosami i fioletowe oczy to Leslie Sperado. I mieszka z rodziną Sperado,którzy mają posiadającą taje...
763K 50.3K 200
Oryginalny tytuł: "사실은 내가 진짜였다" (czyt. "Sasil-eun Naega Jinjjayeossda") Tytuł angielski: "Actually, I Was The Real One" Polski tytuł: "Prawdę m...
43.8K 2.6K 181
Tłumacze to manhwe na discordzie jeśli ktoś chciałby przeczytać zapraszam Demoniczny kultywator, Xie Tian, uważa się za jedynego słusznego kandydata...
170K 13.3K 126
Oryginalny tytuł: "사실은 내가 진짜였다" (czyt. "Sasil-eun Naega Jinjjayeossda") Tytuł angielski: "Actually, I Was The Real One" Polski tytuł: "Prawdę m...