Kolejny dzień
Elizabeth
Dziś ten dzień. Poznam Avengersów. Ale się jaram.
Jest 6.45. Szybko wstaję z łóżka i kieruję się do swojego pokoju. Nathan jeszcze śpi. Wchodzę do łazienki i biorę szybki prysznic. Kiedy wyszłam zawinęłam się w ręcznik i podeszłam do szafy wyciągając z niej szarą bluzę z napisem, Jeansy z wysokim stanem, białe skarpetki i adidasy. Idę do łazienki i przebieram się w wybrane ciuchy.
Podchodzę jeszcze raz do szafy i tym razem wyciągam z niej strój w którym będę startować w zawodach. Jest to czarny top i czarno białe legginsy. Wybrane rzeczy wkładam do plecaka. Biorę go i wychodzę z pokoju.
W kuchni czeka na mnie już zrobione śniadanie. Ktoś tu chyba już wstał. Szybko zasiadłam do stołu i zaczęłam jeść.
Po chwili z talerza znikły wszystkie kanapki, a z pokoju obok wychodzi już gotowy do drogi Nathan.
-Możemy już jechać.- oznajmił.
***
Za piętnaście minut zaczynają się lekcje. Siedzę pod klasa i czekam na Sophi. Dziś jest wyjątkowo dużo ludzi. A no tak zawody, przyszli również z innych szkół żeby nas oglądać. O, Sophi już idzie.
-Hej Matko Naturo.- przywitałam się ze mną przyjaciółką.
-Hej. Ty tak na serio?- spytałam.
-Yea.- kiwnęłam głową.- Ciekawe kto pierwszy zawita do naszej klasy?
-No...
-A tak w ogóle wzięłaś strój?
-Tak.
W tej chwili dzwonek zadzwonił. Po wejściu do klasy zajęliśmy swoje miejsca.
Po paru minutach jako pierwszy do klasy wszedł Thor.
-Witajcie. Jam jest Thor, syn Odyna.
Wszyscy się przywitali, ale oczywiście musiałam coś odwalić. Kiedy wszyscy ucichli ja się przywitałam.
-Dzień dobry.- wszystkie oczy patrzyły się na mnie, ale po chwili znów wróciły na Boga piorunów.
-Pewnie znacie może jego brata Lokiego...- kocham przerywać innym.
-Adoptowanego...
-Zgadza się, a wiesz, że...
-Tak, wiem, miałeś jeszcze siostrę.- kiwnął tylko głową i dalej zaczął opowiadać o Azgardzie o którym wszystko wiem.
Po około 15 minutach Thor pożegnał się z nami i wyszedł a do klasy jako kolejny wszedł Burce Banner.
-Witam wszystkich.- uśmiechnęł się lekko a klasa równie się przywitała, lecz szybko ucichli. To był czas na mnie.
-Witam obu panów, a szczególnie pana, Panie Banner.- szczerym uśmiechem obdarowałam naukowca, który go odwzajemnił.
Z nim rozmawialiśmy o fizyce. Tylko dwie osoby były tym bardzo zainteresowane do póki nie zaczęliśmy robić różnych doświadczeń.
Bruce pożegnał się z nami. Kolejnym gościem była Natasha Romanoff.
-Ręce do góry- krzyknęła wyciągając z kieszeni dwa pistolety.- Spokojnie, tylko żartuje.- zaśmiała się pod nosem widząc przerażone miny uczniów.- To kto jest reprezentantem waszej klasy?- spytała, zmieniając temat.
Po mału podniosłam rękę do góry.
-Ooo dziewczyna. Wszystkie inne klasy wystawiły chłopaków.- kiwnęłam głową, na znak, że wiem o tym.- Dobrze, kto mi powie jak nazywa się ta broń?- spytała wyciągając z jednej z kieszeń pistolet.
Oczywiście ja to wiedziałam i szatynka obok szturchnęła mnie, abym powiedziała.
-Tanfoglio Force 99 Compact... zgadza się?- kiwnęła głową a ja tylko lekko się uśmiechnęłam.
-A ten?- wyciągnęła z kieszeni kolejny.
-Walther p 38.- powiedziałam pewna siebie, pokazała mi jeszcze kilka innych pistoletów, oczywiście znałam nazwy każdego z nich.
Jej czas się skończył, więc się pożegnała, a za nią wszedł Kapitan Ameryka.
-Cześć wszystkim.- przywitał się z nami wesołym głosem, odpowiedzieliśmy mu tym samy. Oczywiście jak to ja muszę mu coś powiedzieć. Podnoszę rękę.- Tak?
- Mógłbyś zdjąć swoją maskę?
-Oczywiście.- zdejmuje lateks z głowy i przeczesuje swoje rozczochrane bląd włosy.
-Chciałem wam opowiedzieć o wojnie, ale bym was tym znudził, więc porozmawiajmy, pytajcie.- znowu podnoszę rękę.- Już nie mogę niczego zdjąć.- zaśmiała się Kapitana.
-Nie o to chodzi.- pauza- Jak mamy się do pana zwracać?
-Możecie mi mówić Kapitanie.
-Aye, aye Kapitanie!- zasalutowałam.
Klasa zadawała mu pytania o jego przyszłości i jak sobie radzi teraz. Czas minął więc Steve pożegnał się z nami i wyszedł. A do klasy jako kolejny wparował nie kto inny niż Anthony Stark.
-Cześć dzieciaki.- krzyknął jak najgłośniej bo po jego wejściu zrobił się duży szum.
-Nie jestem dzieckiem!- fuknęłam.
-Dobrze madam.- kiedy wszyscy się uciszyli powiedział:- No to tak, jestem Tony Stark czyli Iron Man. Playboy, Miljarder, filantrop. Jeżeli macie jakieś pytania, pytać śmiało.
-Nie wierzę, że pan się jeszcze nie zabił.
-A miałbym?
-Skacząc ze swojego poziomu ego, na poziom swojego IQ, tak.- nie mogłam się powstrzymać od śmiechu tak jak reszta klasy.
Kolejne 10 minut przebiegło dość szybko. Niektórzy robili sobie zdjęcia z Iron Manem, a ja spytałam się jeszcze o jego zbroje. Odpowiadał na pytania z zadowoleniem, chociaż to się tym chwalił niż opowiadał, ale cóż. Na koniec spytał kto reprezentuje naszą klasę. Oczywiście podniosłam rękę a mężczyźna uśmiechnął się szeroko i powiedział.
-Liczę na to, że wygrasz.- wyszedł spokojnie z klasy i jako ostatni do niej wszedł mój kochany Barton. Czekałam na niego.
-Witajcie kochani!- rówieśnicy odpowiedzieli tym samy, ale szybko ucichli.- Dlaczego tak szybko ucichliście?- spytał zaniepokojony Łucznik.
-Kiedy każdy z was wchodził do klasy nasza koleżanka zawsze dodawała swoje dwa grosze.- powiedział uśmiechnięty Lukas.
-No to co mi powiesz?- spytał siadając na mojej ławce.
-Mogłabym po trzymać twój łuk?
-Oczywiście, tylko bez strzał.- powiedział podając mi "narzędzie"
-A szkoda.- odebrałam łuk i zaczęłam naciągnąć cięciwie. Jest naprawdę mocna.
Musze czymś szczelić. Szturchnęła szatynkę i powiedziałam jej żeby skleiła taśma klejącą kilka kredek. Kiedy to zrobiła podała mi "strzałe", naciągnęłam ja na cięciwie i wystrzeliłam w szklane naczynie, które stało na półce na końcu klasy. Wazon rozbił się robiąc przy tym dużo hałasu. Momentalnie wzrok całej klasy powędrował na mnie. Ja po mału odwróciłam się i powiedziałam:
-Ups... nie chciałam, ale... łuk aż sam się prosił żebym nim strzeliła...- po moich słowach klasa zaczęła się śmiać a wraz z nią sam Clint.
Oddałam łuk mężczyźnie, który nie mógł przestać się śmiać. Ja za to podeszłam do rozbitego szkła i zaczęłam go zbierać do póki z głośników nie wydobył się głos dyrektora.
-Proszę zawodników o przejście na salę. Czas się przygotować do konkurencji.
Po tym komunikacie odezwał się łucznik.
-Kim jest reprezentant waszej klasy?- zapytał rozglądając się po klasie.
Po mały wstałam i wzięłam mój plecak na plecy i stanęłam przed Bartonem.
-Ja nim jestem.- odparłam spokojnie.
-Wow... to będzie niezłe widowisko.- powiedział cicho myśląc, że go nie słyszę.- Dobrze, to chodźmy.- objął mnie ręką i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
Ja odwróciłam się jeszcze i zobaczyłam jak wszyscy trzymają za mnie kciuki. Pomachałam im na pożegnanie i wyszłam.
-Startujesz w mojej konkurencji?- spytał mnie Clint.
-Tak... ale nie tylko... w sumie to we wszystkich... bez mojej zgody, choć przyznam, że będzie ciekawie, szczególnie przy twojej jeżeli będzie na samym końcu.
-Właściwie ona jest na końcu... dobrze, ja cię teraz żegnam i widzimy się na zawodach trzymam za ciebie kciuki.
W tym momencie nasze drogi się rozeszły. Ja poszłam do szatni się przebrać w strój.
Kiedy to zrobiłam, weszłam na salę w której były różne sprzęty na których możemy poćwiczyć. Na razie nie widziałam wolnego stanowiska, więc postanowiłam się porozciągać.
Kiedy skończyłam jeden chłopak odłożył łuk i poszedł gdzieś. Podeszłam do stanowiska i chwyciłam "narzędzie" do ręki. Wyciągnęłam strzałe i naciągnęłam ja na cięciwie. Trafiłam w sam środek. Odłożyłam łuk i podeszłam do drążka. Chwyciłam się go i zaczęłam się podciągać. Czułam jak połowa zgoromadzonych wpatruje się we mnie.
Kiedy zeszłym ze sprzętu i spytałam:
-Nie macie nic ciekawego do roboty?- odwróciłam się tyłem chcąc iść do łazienki.
-Nie dasz rady z nami.- powiedział jeden chłopak wychodząc z tłumu.
Jest dużo ludzi którzy powiedzą ci, że nie dasz rady ale ty musisz się odwrócić i powiedzieć:
-No to kurwa patrz!- ryknełam wściekła odwracając się do debila.
W tym momencie do po sali wszedł nie kto inny, niż sam...
______________________________________
POLSAT
*Rozdział nie sprawdzony
Witam, witam moi kochani czytelnicy. Jak rozdział? Nie za nudny? I przepraszam, że "długo" nie dodawałam rozdziału, ale nie mogłam go raz i porządnie napisać. Więc może zrobimy taki mini mini maratonik? Jeśli chcecie to piszcie👇👇
Do zobaczenia🙋😘