Za progiem rzeczywistości (W...

By _narcyzaa_

2.9K 691 343

Emilia czuje jak życie zaczyna odbierać jej wszystko co kocha. Jej rodzinny dom, przyjaciół, a przede wszyst... More

PROLOG
1. ROZDZIAŁ
2. ROZDZIAŁ
4. ROZDZIAŁ
5. ROZDZIAŁ
6. ROZDZIAŁ
7. ROZDZIAŁ
8.ROZDZIAŁ
9. ROZDZIAŁ
10. ROZDZIAŁ
11. ROZDZIAŁ
12. ROZDZIAŁ
13. ROZDZIAŁ
14. ROZDZIAŁ
15. ROZDZIAŁ
16.ROZDZIAŁ
17. ROZDZIAŁ
18. ROZDZIAŁ
19. ROZDZIAŁ
20. ROZDZIAŁ
21. ROZDZIAŁ
22. ROZDZIAŁ
23. ROZDZIAŁ
24. ROZDZIAŁ
25. ROZDZIAŁ
26. ROZDZIAŁ
27. ROZDZIAŁ
28. ROZDZIAŁ
29. ROZDZIAŁ
30. ROZDZIAŁ
31. ROZDZIAŁ

3. ROZDZIAŁ

176 53 34
By _narcyzaa_

Przez szybę wkradł się blask słońca, a cienie gałęzi padających na podłogę zaczęły tańczyć. Śpiew ptaków witał poranek, a niektóre z promieni przeciskających się przez firankę zawitały na buzi Emilii. Dziewczyna skulona, przytulała się do walizki. Nagle jakaś osoba zaczęła ją szturchać. Jęknęła i z pomrukiem odparła:

- Jeszcze chwila...

- Emi musimy posprzątać ten chlew, zbieraj się! - usłyszała głos swojej mamy.

- Co.. – przetarła oczy, podnosząc się. Porozglądała się roztargniona.- Przecież ja...

- O co chodzi?

- Nie ważne, – wymamrotała i znów opadła na łóżko. To był sen, pomyślała. To był znowu tylko dziwny sen...

- Nie rozpakowałaś się nawet? - założyła ręce na piersi. - Schowaj ubrania do szafy i pomóż mi z rzeczami na strychu. Jerry tam schował wszystkie zdjęcia, obrazy i bibeloty, aby nigdzie się nie panoszyły – ruszyła w kierunku drzwi, najwyraźniej nie chcąc słyszeć jej odmowy.

- Ta, jasne zaraz pójdę – mruknęła, ale nie miała zamiaru  jeszcze  się podnosić. Jej obolałe mięśnie i przede wszystkim niewyspanie dawało się we znaki. Czuła, że jej organizm domaga się więcej odpoczynku.

- Widzę cię za 5 minut! - krzyknęła idąc schodami na dół.

- Oczywiście bo są wakacje, a ja muszę wstawać o 6 rano ! – odkrzyknęła i rzuciła się twarzą na łóżko. Dopiero co zakończył się rok szkolny, lecz zdążyła przywyknąć do wstawania o 11, a nie o 6. Nie chciała ani trochę ruszać się z miejsca. Łóżko było o wiele wygodniejsze, niż to które posiadała w domu, a oczy same się zamykały gdy wtuliła się w kołdrę. 

- Emi! - krzyknęła mama, przez co opadające już powieki Emilii raptownie, szeroko się otworzyły. Wiedziała, że jej matka nie da za wygraną, więc musiała pogodzić się z porażką i poddała się.

- Juuuż! - odkrzyknęła przeciągle i zmusiła się do wstania. Spojrzała na nierozpakowaną walizkę i wypuściła ze świstem powietrze, wiedząc, że będzie musiała jeszcze ją opróżnić. - Zajmę się tobą później – powiedziała jak gdyby do niej i  ociężałym krokiem zeszła po schodach na dół.

Przez okna wpadało teraz piękne poranne światło, wnętrze domu wyglądało kompletnie inaczej niż wczoraj wieczorem. Dodawało ciepło, poprzez co było przytulniej. Poprzedniego dnia, zdawało się jak by tu mieszkał jakiś potwór z lochnes lub byłby to stary porzucony dom strachów, lecz gdy już nie było białych prześcieradeł na meblach, a pajęczyny w kątach poznikały wraz z chodzącymi nieopodal pająkami, choć czasem zdarzało się je spotkać na lampach dom zdawał się być o wiele ładniejszy. Na szarawej kanapie poukładane były różne kartony z napisami takimi jak: „zdjęcia", „obrazy". „listy" i tak dalej.  Emilia musiała to przyznać, że dom był piękny i wyjątkowy.

- Więc? - zapytała Emi, zniecierpliwiona. Chciała już mieć za sobą to, na co przygotowała ją mama.

- Na strychu jest jeszcze jeden karton z różnymi pamiątkami. Na pewno go znajdziesz będzie podpisany – kobieta grzebała coś w kartonie o nazwie „ zdjęcia", nawet na nią nie patrząc. 

- Oczywiście – bez entuzjastycznie skierowała się na strych. Z rana zawsze nie miała na nic kompletnie energii, więc nie napawała ją myśl tego, że trzeba wszystko oporządzić. 

Powoli zaczęła wchodzić po schodach, które trzeszczały, a sufit był cały w pajęczynach. Wzdrygnęła się na samą myśl o bliskim spotkaniu z pająkami. Nienawidziła tych kilkunożnych stworzeń, które jedyne do czego się przyczyniały to do jej wczesnego zawału serca. Gdy Emilia była już na samej górze widziała przed sobą tuziny pudełek. Wiedziała, że nie ma co liczyć dziś na odpoczynek, tak więc zabrała się za szukanie.

Po piętnastu minutach znalazła karton z napisem „Pamiątki rodzinne". Było ono na samej górze drewnianej szafy. Wzięła pobliskie krzesełko, stojące obok niej, po czym stanęła na nim, aby znieść pudełko. Krzesło kiwało się na wszystkie strony, ale dziewczyna próbowała dosięgnąć palcami brzeg kartonu. Nagle jednak straciła równowagę, a jej noga ześlizgnęła się. Z impetem upadła na ziemię, a niektóre z bibelotów wyślizgnęły się z pudełka i wylądowały na ziemi. Emilia jęknęła i powoli podniosła się, masując głowę i plecy. Pozbierała resztki z pudełka i włożyła je z powrotem do kartonu. Przynajmniej zdjęłam ciebie, pomyślała, uśmiechając się pod nosem.

- Hej! Coś się stało ?- zabrzmiał głos mamy z salonu.

- Wszystko w porządku! - odkrzyknęła w odpowiedzi. Gdy już miała podnieść pudełko, dostrzegła coś pod szafą. Zajrzała pod nią i zauważyła świecący na zielony kolor naszyjnik. Dosięgnęła go ręką, po czym wyjęła go spod szafy. Cała zadrżała. Przyjrzała mu się i im bardziej wytężała wzrok zauważyła podobieństwo, które było wręcz identyczne. Naszyjnik wyglądał tak jak ten z jej snu. Nie mogła w to uwierzyć, ale schowała wisiorek do kieszeni, by później mu się bliżej przyjrzeć. Ruszyła w kierunku schodów, a po drodze zaczęła rozmyślać. Czy był to zbieg okoliczności? Czy może po prostu już kiedyś widziała go? Zeszła z ostatniego schodka i weszła do salonu, gdzie mama siedziała na kanapie i rozmawiała z kimś przez telefon.  Nie chcąc przeszkadzać, Emilia postawiła pudełko na stołku.

 — Dzięki ci — spojrzała kątem oka na córkę. — Już, już jestem— odpowiedziała komuś, a jej wzrok powędrował w kierunku dokumentów rozłożonych na stoliku. - Dzwonię w sprawie prądu...

Emilia doskonale wiedziała, że jak jej mama z kimkolwiek zacznie rozmowę przez telefon to może potrwać wieki zanim skończy. Popatrzyła więc w stronę, uchylonych drzwi, które odsłaniały wysokie regały, pełne starych książek. Skoro naszyjnik znalazłam, być może książka też tu jest?, pomyślała i korzystając z okazji ruszyła do biblioteki. 

Otworzyła szerzej drzwi i weszła do środka. W pomieszczeniu unosił się zapach kartek, które przeżyły już swoje lata, a także bzu, który rósł przed domem i jego woń wdzierała się przez otwarte okno. Kurz tańczył w promykach światła, a Emilia zaczęła wędrować pomiędzy regałami, przypatrując się książkom. Jej ekscytacja mieszała się razem ze zdenerwowaniem. Bo jeśli i ksiązka istnieje, to co to właściwie oznacza? Co w niej jest? Czy to naprawdę tylko sny? Wszystkie te pytania, kołotowały się w jej głowe i na żadne z nich nie miala odpowiedzi. Nie mogła jednak ich uciszyć, z każdym momentem stawały się one głośniejsze i wierciły jej dziurę w mózgu. Przez chwilę przymknęła oczy i próbowała sobie przypomnieć nazwę owej księgi. Nie umiała jednak konkretnie określić jak się nazywała, więc zdała się na intuicję. Dotykała palcami brzegów okładek i po niektóre wyjmowała z myślą, że to ta. Niestety na próżno, bo nawet bo dziesięciu minutach jej poszukiwań nie było po niej śladu. Poniekąd poczuła ulgę, ale z drugiej strony i rozczarowanie. W głębi duszy, wierzyła że ją tu znajdzie. Nie wiedziała z jakiego konkretnego powodu, ale naprawdę w to wierzyła. 

- Gdzie jesteś? -   zadała sobie pytanie w duchu, po czym westchnęła zrezygnowana i oparła się o jeden z regałów. Wtedy wydarzyło się coś, czego nie oczekiwała. Dziewczyna upadła do tyłu, gdy to regał jak drzwi, otworzyły się. Obróciła się, a przed sobą zobaczyła  na drewnianym oparciu książkę. Serce zaczęło jej podskakiwać do gardła, bo to była ona. To była księga z jej snu. Czy babcia miała tajne przejścia? Czy tata o tym wiedział? 

Zakłopotana, a zarazem zaskoczona podeszła bliżej. Wzięła do rąk księgę, obróciła ją w dłoniach przypatrując się jej bliżej, by dowiedzieć się czy to na pewno ona. Nie miała jednak wątpliwości. To była ona. Brzuch rozbolał ją od zdenerwowania. Nie wiedziała czemu to wszystko tak się łączyło, ale coraz bardziej ją to przerażało. Nie chciała być w tym miejscu, głównie z powodu tego, że nie wiedziała czy jej mama skończyła rozmowę i za niedługo tu nie wparuje. Nie wiedziałaby jak wytłumaczyć jej, że znalazła tajne przejście w regale.  Skierowała się do wyjścia, które od razu się  za nią zamknęło. Emi  położyła książkę na biurku i zdmuchując kurz, rozczytała tytuł: ,,Tajemnice trzech żywiołów''. Zaczęła  delikatnie przekartkowywać strony, które były tak cienkie, że bala się, że zaraz którąś z nich rozerwie. Jeden mocniejszy ruch, a kartka by się cała podarła. Widziała tam, różne rysunki, napisy do nich i fragmenty jakby opowiadań, aż zatrzymała się na jednej z nich, gdzie natknęła się na zdjęcie znanego jej już amuletu. Otworzyła szeroko oczy z niedowierzenia i  wyjęła z kieszeni wisiorek i porównała go. Były takie same. Teraz wiedziała, że to wszystko co się właśnie działo to nie jest sen, to jest realne i dzieje się naprawdę.  Wzdrygnęła się, słysząc skrzypienie desek w stronę biblioteki, szybko schowała księgę za siebie, a amulet wrzuciła z powrotem do kieszeni. Słyszała jak jej serce łomotało pod klatką piersiową, chcąc dosłownie z niej wyskoczyć.

- Już w bibliotece? - zaśmiała się jej mama, oparta o framugę drzwi

- Mówisz jakbyś mnie nie znała – mocniej ścisnęła trzymaną  z tyłu książkę. Mama potaknęła, po czym dodała:

- Prąd ma być już jutro więc w końcu będziemy miały telewizje i nasz ulubiony serial – uśmiechnęła się. - Pamiętasz ? - na samą myśl dziewczyna uśmiechnęła się. 

- Tak, pamiętam mamo - potaknęła głową. Przypomniały jej się dawne czasy, gdy z mamą siedziały co wieczór i oglądały w kółko te same odcinki, a tata z dezaprobatą patrzył na nie, robiąc im popcorn. Uważał, że elektronika to powód zacofania cywilizacji. Zawsze się z niego śmiały, że żyje w średniowieczu. To były momenty, warte do zapamiętania, które Emilia doceniała i żałowała, że teraz tak nie jest. Nie chciała być aż tak obojętna w stosunku do swojej matki, jak to się stało. W zasadzie nawet nie spostrzegła, kiedy ta granica została przekroczona.

- Pomożesz mi jeszcze? Te wszystkie pudła są okropne! Twoja babcia uwielbiała bibeloty i wszystko co tylko błyszczy - zapytała zmarnowanym głosem i oparła swoje ręce na biodrze.

- Zaraz przyjdę – zapewniła ją, mając nadzieję, że na tym skończy się rozmowa. Jej ręce zaczęły się pocić na śliskiej okładce książki i czuła, jak zaraz może ona jej wypaść z rąk. 

- Wszystko w porządku? Wyglądasz jakbyś miała zemdleć... - zmarszczyła brwi.

- Nie, nie, wszystko w porządku, zaraz przyjdę naprawdę -  mimo tego, że starała się nie poznać po sobie tego, że jest cała rozdygotana to ciężko było to ukryć, ale na szczęście jej mama nie dopytywała. Pokiwała jedynie głową i  wyszła z biblioteki.

Emi odetchnęła z ulgą. Wyjęła książkę i schowała ją do jednej z szuflady w biurku. Wytarła swoje spocone ręce o ubranie, po czym normując swój oddech poszła do salonu. Miała nadzieję, że przynajmniej na chwilę zapomni o dziwnej książce.

W pokoju zastała mamę układającą na kominku ramki ze zdjęciami i różnymi figurkami. Zaczęła wykonywać polecenia, które jej złożyła rodzicielka począwszy od ścierania kurzy do trzepania dywanów. Momentami dziewczyna na chwilę mogła nie myśleć o dzisiejszych znaleziskach, ale mogła się tylko tymczasowo nacieszyć bo później znowu jej myśli wędrowały w kierunku księgi i amuletu.

                                                                                             ***

Za oknem już robiło się ciemno, a w domu paliły się setki świec po to, aby było w nim widno. Dziewczyna i jej mama zaczęły sprzątać po kartonach i foliach, w których były opakowane szklane figurki. Emilii rozbłysły się oczy na widok leżącej na ziemi foli bąbelkowej. Kto by jej nie lubił?, pomyślała. Podniosła ją i zaczęła ściskać pęcherzyki.

- Nigdy ci się to nie znudzi ? - prychnęła mama.

- Nie wiem o co ci chodzi – wzruszyła ramionami, uśmiechając się pod nosem. - To bardzo relaksujące...

- Wiesz co jest relaksujące? Moje cudowne łóżko, więc jeśli skończymy wcześniej sprzątać będę mogła do niego pójść i się do niego wtulić i.. - przerwał jej głos córki.

- Dobra,  dobra kumam nie musisz nic dodawać...– potrząsnęła głową, zbierając kolejne foliowe torebki i styropiany. 

- Wygląda dosyć czysto – mama zaczęła rozglądać po salonie. 

Od razu pomieszczenie rozbłysło miłą atmosferą, stało się kolorowo i trochę ciasnawo, ale przytulnie. Emilia zauważyła dużą różnicę, pomiędzy tym co było a tym co jest teraz. Teraz ten ,,dom strachów'', wyglądał już bardziej jak normalny dom, w którym się mieszka. Jednak jedyne czego nie można było się pozbyć z niego to tej dziwnej energii, którą nadal Emilia czuła, że unosi się w powietrzu. Energii, która mówiła, że z tym domem jest coś nie tak.

- Nie wygląda to tak wcale źle – skwitowała dziewczyna, a po chwili już na sobie miała sokoli wzrok matki.

- Pff, co przepraszam bardzo? Napracowałam się – oburzyła się sarkastycznie, szturchając ramieniem córkę. Przez chwilę poczuła, że może nie będzie tak zle jak się jej wydaje. Może jednak uda im się wyjść na prostą po tym wszystkim co ich rozdzieliło? Uwielbiała przecież wieczorne filmy z mamą i uwielbiała się z nią droczyć i przekomarzać, więc czemu by nie postarać się tego nie odzyskać? 

 - Która godzina? - mama Emi spojrzała na zegar, tym samym wybudzając córkę z letargu. - O Jezu już 23:00! Idź spać, jutro to zaniesiemy na strych. Jestem wykończona 

- Dobranoc – pożegnała się Emi, jednak wiedziała, że nie pójdzie spać. Chciała mieć okazję, by wślizgnąć się do biblioteki i przekonać się co jest w księdze. 

- Dobranoc – uśmiechnęła się do niej, łapiąc za album ze zdjęciami. Kobieta prawie zawsze to robiła tuż przed snem, gdy jej mąż zaginął. Emilia nie wiedziała na czym polega jej ten cały ,,wieczorny rytuał albumowy'', ale nie dopytywała, stwierdzając, ze musi ją to uspokajać, tak jak ją pisanie pamiętnika.

 Mama była tak zafascynowana oglądaniem zdjęć, że kompletnie nie zwracała uwagi co się dzieje wokół niej. Palce wciąż przewracały kartki albumu. Na ten widok na twarzy Emilii zakwitł delikatny uśmiech. Ten obraz zawsze ruszał coś w jej sercu i mogłaby cały czas przyglądać się swojej skupionej mamie, której też unosiły się kąciki ust przy każdym oglądanym zdjęciu. Jednakże, dziewczyna wiedziała, że to jest jej chyba jedyna okazja, żeby postarać się o to, aby jakoś dostać się do biblioteki. Tak więc, jak najciszej, ominęła salon i przedostała się do odpowiednich drzwi.

Wślizgnęła się po cichu do środka i usiadła przy biurku. Udało jej się, a adrenalina dała się we znaki bo stała się o wiele bardziej energiczna, niż wcześniej.  Szperając po szafkach znalazła zapałki, którymi zapaliła świecę, po czym  z kolejnej  wyjęła księgę. Gruba okładka była zakurzona w wyrzeźbione na drewnie wzory, w które wdzierał się brud. Jedynie odznaczał je złoty napis na grzbiecie. Emi otworzyła ją ponownie, a lekki wiatr buchnął na nią i zaczął szarpać płomień świeczki. Nie mogła przestać z zachwytem jej się przyglądać, jakby była wręcz hipnotyzująca. Serce zabiło jej mocniej, kiedy to znalazła pierwszy rozdział. Wypuściła ze świstem powietrze i przystąpiła do czytania liter, napisanych atramentem:

- Rozdział pierwszy – szepnęła .- Gdy nadeszło nad krainą zło, potężne zło chmury rozpościerały się nad niebem a ci których życie było oddane dla Tanona stali się pogrążeni i zaplątani w swoich myślach. Ailema wielką mocą rozdarła czarną szatę powiewającą nad krainą i stworzyła z siebie trzy żywioły, które miały chronić jej krainę przed wszelkim złem. Jednakże czarna szata może być i zaszyta i znów pojawi się nad krainą więc po to trzem królom, którzy panowali nad trzema kręgami Ailema obdarowała ich tą oto księgą, która od wieków jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Wróżki znad wybrzeży na jej prośbę zebrały kosmyki włosów jednorożca i mocząc je w atramencie napisały trzy księgi – przewróciła na kolejną stronę, lecz dalsza część była wyrwana. Zmarszczyła brwi. Czemu jest wyrwana?, zadała sobie pytanie w myślach. Na kolejnej zaś był kolejny rozdział.

- Rozdział drugi – rozpoczęła. - Żywioły wywodziły się z kręgów które gdzie były położone. Krąg *papilionem był niedaleko wodospadów i rozciągających się wód wiodących  donikąd, więc odtąd to król tego iż kręgu dostał żywioł wody. Krąg * eclipsim wzniesiony był przy już nieczynnym wulkanie, gdzie jego wielkość była potężna, aż zanadto, więc odtąd król tego iż kręgu dostał żywioł ognia. Krąg *strutionum położony jest na wysokich górach i wzniesieniach otoczony wieloma górami, gdzie wiatr halny tam jest tak ogromny, że niekiedy zdmuchuje ze wzgórza wszystkie drzewa, dlatego też odtąd to król tego iż kręgu dostał żywioł powietrza. Potomkowie tych króli mieli odziedziczać płynącą w krwi odtąd magię, lecz tylko płynęła ona w krwi ludzi o złotym sercu i godnego jej posiadania. Moc jednak tam płynęła i się nie ujawniała na zewnątrz, dlatego też czarodzieje zaczęli nie wierzyć w trzy żywioły. Mówiło się zaś, że trzy żywioły pojawią się w momencie kiedy w krainie znów zaistnieje mrok. Każdy z wybranków miał zwierzę mocy oraz patrona. Zwierzę mocy oddawało swoją moc wybrance bądź wybrankowi, a patron chronił przed wszelkim złem oraz uleczał swojego właściciela. Razem wzięci tworzyli olbrzymią energię, która przeistaczała się w moc danego żywiołu. Żywioł wody ma zwierzę mocy jako – konik morski, a patrona jako – Ibisa. Zatem żywiołowi ognia daje moc– feniks, a jego patronem jest- koń. Ostatni z żywiołów to żywioł powietrza ma zwierzę mocy jako- zając, a patrona jako – wilk – zakończyła czytać rozdział i wzięła się za następny.

- Rozdział trzeci – przewróciła kartkę, gdzie zobaczyła narysowany amulet, na kolejnej kartce zaczęły się napisy. - Symbol, który po sobie zostawiła Ailema ukazywał tryskalion, najpotężniejszą jasną moc w kierunku zła, stworzona z połączenia trzech żywiołów wszystkie dusze, które zabrało zło zostawały uwolnione, mówi się, że był to klucz do klatki, w której uwięzione były dusze. Ci których dusze zostały wyssane przez zło stawali się druidami, lecz w okropnej postaci – przewróciła na następną stronę. - Nikt jednak nie spodziewał się, że Ailema ukryła coś jeszcze albowiem...- w tej chwili kartka była przerwana. - Albowiem? - zapytała samą siebie odwracając kolejne kartki, lecz te całkiem wyblakłe nie były w stanie do odczytania. - Głupie bajki dla dzieci – prychnęła i zamknęła księgę, przy czym podmuch zdmuchnął palącą się świeczkę. Poczuła się dogłębnie oszukana. Jak mogła w takie coś uwierzyć? To nadaje się na dobrą książkę fantasy, ale nic więcej. Nic z tego nie może być realne...Bo tu? W tym świecie? Coś nadprzyrodzonego? Magia? To absurd, pomyślała.

Emilia nie wiedziała jednak, że ten absurd to początek kolejnych, w które tak samo będzie jej ciężko uwierzyć...

Continue Reading

You'll Also Like

190K 15.7K 125
~Manga nie jest moja, tylko tłumaczę! ~ Zreinkarnowano mnie w ciele fałszywej świętej, które pięć lat później umrze, gdy pojawi się kolejna święta. J...
170K 13.3K 126
Oryginalny tytuł: "사실은 내가 진짜였다" (czyt. "Sasil-eun Naega Jinjjayeossda") Tytuł angielski: "Actually, I Was The Real One" Polski tytuł: "Prawdę m...
1.5K 74 7
Szesnastoletnia Valentina Gilbert, to albinistka z czarnymi oczami. Całe swoje życie spędziła w Chicago, ze swoją szczęśliwą rodziną, i przyjaciółmi...
50K 3.7K 58
Deku to 16-sto letnia omega żyjąca w świecie 5 królestw. Królestwo z którego pochodzi deku jest na 4 pozycji pod względem siły więc by zapewnić sobie...