I wanna hold you when I'm not...

By larentsupdates

30K 3.5K 4.2K

Czy marzyliście czasami, w tych najgorszych chwilach życia, o usunięciu wspomnień- tudzież konkretnej osoby... More

Prolog
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Epilog
Dodatek

Rozdział szósty

1.6K 238 313
By larentsupdates

23.10.2030

"Wytłumaczysz mi jak przebiega twoja relacja z Harry'm?" 

Liam stał się bardzo dociekliwy w tej sprawie. Od samego rana stara się zrozumieć jakim cudem nadajemy na tych samych falach. Przygarniam od niego kawę i upijam dwa łyki.

"O co ci chodzi?" 

"Czy wspomina coś o przeszłości?" wypala skupiając swój wzrok na palcach. 

"Nie. Jakby.... w ogóle." marszczę brwi. "To znaczy czasami coś wspomni o swojej rodzinie, ale nie wiem o nim nic. Ani skąd jest, ani... ile ma lat... ani jak osiągnął to co osiągnął."

"Nie wydaje ci się to dziwne?" jego ton głos sprawia wrażenie sugestywnego. "Czemu nie dzieli się z tobą informacjami z przeszłości?"

"Nie znamy się wystarczająco długo." stwierdzam po chwili namysłu. "Poza tym nie pytałem."

Przyjaciel parska i nie potrafię pojąć czemu ma takie negatywne nastawienie do niego. Co takiego zrobił, żeby sobie na to zasłużyć?

"Wspominałeś, że zranił twojego znajomego. Opowiesz mi o tym?"

"Nie chcesz o tym słuchać."

"Chcę." zabieram znowu od niego kawę i naciskam, żeby mi powiedział. "Co takiego zrobił?"

Liam przełyka ciężko ślinę i patrzy na mnie z przykrością.

"Zrobił coś strasznego, pamiętam, że dzień po tym jak się o tym dowiedziałem przyłożyłem mu w pysk." kręci z pobłażaniem głową. "Nie jest takim niewiniątkiem za jakiego się przedstawia."

Niespokojnie poprawiam włosy. Myśl, że Harry mógł wyrządzić komuś krzywdę kompletnie nie przekłada się na osobę, którą poznałem. 

"Był egoistą; skupionym na swoich potrzebach skurwysynem. Opowiadanie ci tej historii nie ma sensu, ale ostrzegam cię, Louis, nie sądzę, żeby kiedykolwiek przestał patrzeć na siebie w pierwszej kolejności."

"Zdradził go?" 

"Nie." odpowiada zdawkowo. "Mierzysz zbyt wysoko, aż takim skurwysynem nie był."

"To już nie wiem." z moich ust ucieka westchnięcie i opieram swoją rozpalone czoło o zimne ręce. Daje mi to chwile na ogarnięcie myśli. "Muszę skupić się na pracy."

"Musisz." potwierdza Liam i poklepuje mnie po barku. "I nie spotykaj się z nim."

-

16.11.2030

Może i jestem skończonym kretynem, ale słucham się mojego przyjaciela. Powróciłem do rutyny: pracowałem intensywnie, odwiedzałem rodzinę i olewałem pojedyncze wiadomości Stylesa. Zacząłem znowu zamawiać śmieciowe jedzenie i oglądałem przed snem Netflixa. Najważniejsze w tym wszystkim było jednak to, że przestała mnie boleć głowa. Jak za dotknięciem różdżki. 

W przypływie szczęścia wzięło mnie na robienie porządków. Wyrzuciłem tonę ubrań, w których nie chodzę już od kilku lat. Powycierałem podłogi mopem i wyczyściłem porządnie łazienkę. Dawało mi to satysfakcję. Śmiem nawet powiedzieć, że weszło mi to w zdrowy nawyk.

Ostatniego popołudnia, tuż po rozmowie z klientem, wróciłem do domu i zabrałem się za uprzątnięcie półki na górnym poziomie garderoby. Nie wiem czy kiedykolwiek sięgnąłem w te zakamarki po przeprowadzce. Było tu pełno kurzu i pudeł bez popisu. Jedne z nich rozwalone od spodu były wypełnione albumami i pamiątkami, które przygarnąłem z rodzinnego domu. Inne miały moje stare ciuchy z dzieciństwa, książki, gry wideo i starą konsolę. Jedno z nich chowało teczkę z początków, gdy zaczynałem jako organizator imprez. Wewnątrz nich znajdowały się różne szkice, dokumenty, numery klientów i lokali. I to właśnie między nimi znalazłem schludną kartkę wykreśloną pismem, którego nie znam. 

Był to wiersz.

"Louis,"

Kocham w Tobie wszystko
co Ty w sobie nienawidzisz
wszystko czego nie widzisz
jest wyrazem Twojego ograniczenia na piękno

ale to też nie jest złe

po prostu taki jesteś

mój nieskazitelny Aniele,
żadne pióro z Ciebie nie spada
złoto sypie jak przechadzasz
święcę się na ranek i na noc
bo Twój pyłek spoczywa tylko na mnie
Boże,
jestem takim szczęściarzem


Wiersz był niepodpisany, jednak autor śmiesznie zaciągał 'y'. Wydawało mi się, że widzę go pierwszy raz na oczy. Że nigdy go nie czytałem. Że nie wiem nawet skąd go mam.

Zacząłem szperać głębiej i odkryłem sygnet z tańczącymi misiami. Byłem przekonany, że nie należał do mnie.

To było co najmniej dziwne, ponieważ.... ja nigdy nie byłem zakochany. W liceum miałem chłopaka, a później skupiłem się na pracy. Aiden nie chodził w pierścionkach, a przede wszystkim wysiadał kiedy przychodziło do napisania choćby zdania. Gardził poezją. 

Przewertowałem kartki i natrafiłem na jeszcze jedno znalezisko. Liścik.

Louis,

pewnie jak się obudzisz będę dawno poza domem. Przygotowałem zapiekanką (patrz: palnik). Nie wychodź z domu przed 12, bo ma do Ciebie przyjść niespodzianka. Klienci mogą poczekać. Do zobaczenia na dzisiejszej kolacji. Kocham cię, pamiętaj.

Ktoś dla mnie gotował. Ktoś sprawiał mi niespodzianki. Ktoś mnie kochał.

Patrzyłem na liścik z lekkim bólem głowy. I znowu nic nie rozumiałem.

-

Kiedy zacząłem sobie uświadamiać, że coś jest bardzo nie tak? Dawno. Jednak dopiero dzisiaj przyznałem przed samym sobą, że nie pamiętam całości mojego życia, a moje wspomnienia są niejasne i wybrakowane. Na przykład kojarzę jak poszedłem na bankiet, ubrany w piękny garnitur w motylki, ale nie pamiętam całego wydarzenia. Ani dlaczego w ogóle na nim byłem. Zakątki mojej pamięci ukazywały obraz Liama pocieszającego mnie na posadzce. Obok nas leżał rozwalony garnek. Płakałem. Ale nie wiem dlaczego- przez co nie czułem jakiegoś sentymentu ani smutku.

Od rana boli mnie niemiłosiernie głowa. Próbuję znaleźć czynniki, które do tego doprowadzają, ale... dzień nie różnił się od poprzedniego. Dostawałem szału.

Zamówiłem pizzę, którą jadłem skręcając się z bólu w rogu kanapy. Bardzo szybko straciłem apetyt, a film przestał być spójny. 

Budzę się jakiś czas później, gdy słyszę natarczywe pukanie do drzwi.Otwieram bez większego namysłu. Mógł być to morderca, a ja bym miał wyjebane.

"Hej." 

Harry. 

"Hej?" światło z korytarza oślepia mnie i podwaja odczuwany ból. Syczę, spuszczając wzrok w dół. "Niech to szlag."

"Louis, wiem, że powinienem uprzedzić przed przyjściem, ale... to był impuls, wybacz." Harry'emu plącze się język. Opiera rękę o framugę i zaciska oczy. "Czy możemy porozmawiać? Tak... całkiem na poważnie."

"To nie jest najlepszy moment." odpowiadam. 

"Nie jesteś sam?"

"Nie o to mi chodzi." wzdycham z poirytowaniem. Nie chcę się na nim wyładowywać, ale sam się napatoczył. "Po prostu kurwa nie jestem teraz w nastroju. Boli mnie wszystko i nie chce mi się rozmawiać o tym, że nie odpowiadam na twoje jebane smsy. Ani o organizacji ślubu twojej mamy."

Harry stoi zdębiały i oddycha trochę głośniej niż chwilę temu.

"Rozumiem." nie umiem znieść dosłyszalnego smutku w jego głosie. "Możemy do tego wrócić kiedy indziej, ale... mogę ci jakoś pomóc?"

Robi mały krok w moją stronę, więc chcąc nie chcąc stwierdzam, że wypadałoby go wpuścić do środka. Pozwalam mu na to zbyt obolały, żeby się przejmować.

"Jeśli zaproponujesz lekarza to przysięgam, że w pierwszej kolejności trafisz do niego ty nie ja."

"Jezu, Lou, spokojnie." 

W całym mieszkaniu panuje ciemność, jest też zimno. Harry obchodzi salon i siada na fotelu, przyglądając mi się z daleka.

"Nie powinieneś być w takich chwilach sam." 

Prycham w nicość, otulając się kocem.

"Człowiek jest zawsze sam w najgorszych dla niego momentach."

Nie komentuje tego, przez co ogarnia nas wspólna melancholia. Sięgam do apteczki znajdującej się pod stołem i połykam ketonal na sucho.

"Mogę zapalić?" pyta, wymachując w powietrzu paczką. Przytakuję. "Myślisz czasami o tym jak by się coś potoczyło, gdybyś zrobił tą jedną rzecz inaczej?"

"Styles, weź wsadź sobie te egzystencjalne pytania w dupę."

"Pytam serio." mówi z niewzruszeniem, zaciągając się nikotyną. "Co by było gdybyś został? Co by było gdybyś porzucił swoje marzenia?"

"Nie wiem. Prawdopodobnie wciąż wylądowałbym w tym samym miejscu. Wszystko sprowadza się do zaplanowanego scenariusza, który obejmuje kilka możliwości."

Harry przemieszcza się bliżej mnie i podaje mi fajkę.

"Nie myślisz, że mogłoby być lepiej?"

Opieram głowę o poduszkę i pochłaniam to co daje mi ta mała namiastka ulgi. Boże, chyba wrócę do tego nałogu.

"Jestem tym kim miałem być." wzruszam ramionami. "Jestem najlepszą wersją jaką mogłem się stać."

"Brzmisz jak na haju."

"Mówi facet, który zaczął zadawać głupie pytania." oddaję mu papierosa i przyciskam palce do czoła. "Może mam raka."

Kiedy spoglądam na Harry'ego wygląda jakby uszła z niego dusza. Nawet w ciemności zauważam jak pobladł.

"Louis...." jego głos załamuje się i przeobraża w prawdziwy szloch. "Mówisz poważnie?"

"Google mi tak mówi." 

"Ty skończony pojebie." odzywa się, oddychając z ulgą. Przeciera oczy kciukiem i zatacza ręce wokół skulonych nóg. "Nie możesz mówić takich rzeczy. Nie możesz.... mnie tak straszyć."

"Ledwo mnie znasz." 

"Wmawiaj sobie co chcesz." wstaje z kanapy i wyrzuca niedopałek przed okno. "Ale mam już szczerze dość tej twojej gry. Nie zamierzam jej ciągnąć, Louis."

"Gry." śmieję się bez humoru. "Jakiej kurwa gry, Styles?"

"Powiedziałem, że mam jej dość." powtarza prawie z krzykiem. "Od chwili kiedy wszedłeś do restauracji nie wierzyłem w to co widzę. Nie rozumiem czemu dałeś mi szansę, po prostu... ja bym sobie jej nie dał."

"Dobra, Styles, nie wiem do czego zmierzasz, ale nie mam na to siły." ścieram łzy z kącików oczu i kładę się płasko na kanapie. "Rozgość się, a jak nie chcesz tu być to wydupiaj."

"Wow. Nie szczędzisz dzisiaj." obserwuję jak siada tuż przy mnie, po czym ogląda mnie z wysokości. Otwieram szeroko oczy i śledzę jego ostre rysy twarzy. Wygląda pięknie, nie okłamujmy się. 

Nie uchodzi mojej uwadze chwila, gdy unosi dłoń do mojego policzka i głaska go delikatnym ruchem. Wszystkie pozytywne uczucia wybuchają z bólem. Mieszają się i wymieniają. Harry zbliża się do mnie mimo faktu, że z moich kącików puszczają się ciurkiem łzy. Nie umiem uwierzyć, kiedy chwyta oburącz twarz i ściera je jedna za drugą. 

Chyba nigdy w całym swoim życiu nie byłem tak sprzeczny swoim emocjom i jednocześnie nie byłem tak pewny, że pragnę kogoś pocałować.

Oczywiście to się dzieje. Nasze usta subtelnie się o siebie ocierają i ból równoważy się ze spełnieniem. Przyciągam go do siebie i wybucham potężnym płaczem, bo to wszystko jest popieprzone, ale chcę więcej. Każde styknięcie jest pewniejsze, owiane miękkim dotykiem ust Harry'ego, większą czułością i utęsknieniem. Otulam swoje ręce wokół jego szyi, ugniatając ją. 

"Mon petit." szepcze, przenosząc pocałunki w inne miejsca, gdy opadam rozstrojony na poduszkę. Jestem na skraju snu. "Nareszcie w domu."


17.11.2030

Boję się, że mnie rozsadzi. Ten ból. Ogarnia coraz większą część mózgu. Ściskam w rękach poduszkę, będąc uziemionym pod ciałem Stylesa. Jeśli tak dalej pójdzie, przysięgam, że nie wytrzymam i się zabiję. Zaczynam dygotać na całym ciele i to właśnie to budzi Harry'ego.

"Masz dreszcze." zauważa i złącza nasze dłonie w jedno. Z chwilą kiedy to robi przechodzi mnie dosłowny prąd. Krzyczę w poduszkę i ledwo potrafię nabrać oddech. "Jezu chryste...."

"Harry. Odsuń się ode mn-ie." wychlipuję, a w następstwie spoglądam mu prosto w oczy i próbuję powstrzymać drżenie dolnej wargi. 

Harry nie rozumie. Niczym pocieszającym nie jest fakt, że ja też.


















Continue Reading

You'll Also Like

18.7K 1.6K 18
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
236K 8.5K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...
50.7K 1.9K 43
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
137K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...