24.11.2030
Mówi się, że każdy nałóg jest zły. Ale co jeśli nałóg pozornie pomaga? W tym krótkim wstępiku pragnę wyznać, że coraz częściej łączę tabletki przeciwbólowe z papierosem. Dostarcza mi to (przez niedługą chwilę) spokój wewnętrzny i zewnętrzny.
Po ostatniej rozmowie z Liamem staram się ignorować każde połączenie Harry'ego. Dwa dni temu przyszedł do mnie z nadzieją, że mu otworzę. Musiał się zawieść, kiedy moje kroki oddaliły się od drzwi, a zamek nie zaskoczył. To go nie zatrzymało przed zostawianiem liścików na wycieraczce. Wszystkie z nich wypisane na starych paragonach z zaciągniętymi w specyficzny sposób igrekami.
Na jednym z nich było napisane "W następny wtorek wylatuję na ślub mamy. Proszę spotkaj się ze mną do tego czasu."
I chociaż z początku nie mam takiego planu, dzieje się coś co zmienia moje zdanie. Przy jednym z silniejszych bólów głowy (byłem akurat na parkingu u klienta) przypominam sobie wspomnienie z udziałem Harry'ego. Stałem tam z wielkim plecakiem, obok mnie był Harry w długich, kręconych włosach do ramion. Wszystko było przyspieszone, ale jego uśmiech rozjaśnił też i mój. 'Bonjour, mon petit.' powiedział. Na co ja przechyliłem głowę w niezrozumieniu. 'Jestem Harry. I dobrze by było nauczyć się kilku francuskich słówek zanim przyjedzie się do serca Francji'
To wspomnienie... było tak silne i nieprawdopodobne, że musiałem odwołać spotkanie.
-
Można by powiedzieć, że gdy wbiegłem do restauracji ochrona i kelnerzy rzucili się za mną w pogoń. Wzięli mój akt za przestępczy aniżeli... zdesperowany. Bardzo szybko zatrzymali mnie przy kuchni.
"Proszę pana! Proszę natychmiast się wycofać-"
"To Tomlinson." syczy jeden z przechodnich kelnerów, obrzucając mnie złowrogim wzrokiem. "Pan Styles go dopuszcza."
"Nie mogę mieć żadnych wątpliwości." oznajmia mu na to ochroniarz i przytrzymuje mnie mocniej za ramię. "Poproście szefa, żeby sam zadecydował co z nim zrobić."
Gdy jeden z pracowników restauracji wchodzi do kuchni, ja stoję przy ścianie, nawet nie próbując się wyrwać. Styles także niemal wybiega z pomieszczenia, a na mój widok wyciera w oszołomieniu ręce o fartuch.
"Zostawcie go." daje znak ochroniarzowi, żeby odszedł. "On jest ze mną."
"Następnym razem niech nie wpada tutaj jak poparzony!" krzyczy staruszek przez ramię. "Zwykłe szaleństwo." następnie znika w tłumie gości. Reszta także się rozchodzi dzięki czemu zostajemy kompletnie sami.
"To było dosyć niespodziewane." wyznaje Styles, narzucając mi swoje spojrzenie. "Lou." ścisza głos i nachyla się bardziej w moją stronę, tak, że nasze rzęsy się prawie stykają. "Chcesz...na osobności?"
Trudno mi wydobyć głos. Ból zagłusza wszystko co ważne albo prawnie moralne. Dlatego tylko potakuję i daję się poprowadzić do gabinetu.
Harry zdejmuje cały uniform i zawiesza go na oparciu krzesła. Wszystko robi ostrożnie, cicho, jakby dawał mi czas. Jego twarz wygląda na bardziej wychudzoną niż zwykle, jest ubrany w wytarte vansy i dresowe spodnie. Nie mam siły przyglądać mu się dłużej. Opadam na kanapę i zamykam oczy, wtulając się w najbliższą poduszkę.
"Czy coś się stało?" jego słowa brzmią jak przez ścianę. Tępo. Niewyraźnie.
"Chciałeś porozmawiać, co nie?" szepczę. "Więc oto jestem."
Słyszę jak Harry chodzi po gabinecie i nie wydaje z siebie żadnego dźwięku.
"Dlaczego mnie ignorowałeś? Przez Liama?''
YOU ARE READING
I wanna hold you when I'm not supposed to
FanfictionCzy marzyliście czasami, w tych najgorszych chwilach życia, o usunięciu wspomnień- tudzież konkretnej osoby- z waszych myśli? Tej która zraniła was słowami, cieleśnie zostawiła blizny na zapłakanych policzkach, oderwała skrzydła i zakopała je pod sw...