Omega

By Heloiza_97

603K 34.2K 1K

Heather Shaw jest najbardziej zaciekłą i bezwzględną prawniczką w całym stanie Illinois. Oskarżenie drży prze... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
15.
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
32.
33.
34.

14.

17.5K 1.1K 22
By Heloiza_97

Kiedy wrócił Heather zerwała się z kanapy w salonie i stanęła wyprostowana ze spuszczoną głową. 

- Proszę, usiądź.  - Posłusznie wykonała jego polecenie. Sam zajął miejsce obok niej. Po chwili milczenia zorientowała się, że chce żeby na niego popatrzyła. Uniosła oczy i spotkała się z niewielkim uśmiechem. Ethan z zadowoleniem pokiwał głową. - Rozpakowałaś się. 

- Mhm, ale nie mogłam znaleźć żelazka. - Po tym jak to powiedziała zorientowała się jak głupie to było. Żaden alfa nie prasował swoich ubrań. To słabsze osobniki zajmowały się takimi przyziemnymi rzeczami. 

- W porządku. Zapomniałem ci powiedzieć, że tak jak pralka jest w piwnicy. Ale mogę poprosić kogoś żeby to zrobił za ciebie. 

- Zrobię to sama. - Odpowiedziała szybko. Myśl o spotkaniu wilkołaka innego niż Ethan ją przerażała. 

- Dobrze. Jak uważasz.  Musimy porozmawiać o naszej więzi. Mówiłaś, że wiesz kim są dla siebie bratnie dusze. Mniej więcej? - Heather przez cały czas kiwała głową. Wzrok ponownie utkwiła w swoich dłoniach i Ethan zaczynał tracić cierpliwość. 

- Przestałam się tym interesować, kiedy zrozumiałam że po mnie nie przyjdziesz. - Jednym zdaniem zgładziła całą jego irytacje. Zastąpiła ją poczuciem winy. 

- Przepraszam. - Chciał ją objąć, ale podejrzewał jak zareaguje. Jednak nie miał zamiaru w ogóle jej nie dotykać. Musiał zacząć ją ze sobą oswajać. Ujął jej dłoń i zaczął miarowo poruszać kciukiem po jej kłykciach. Początkowo się wzdrygnęła, ale nie wyrwała ręki. - Wiesz, że jako moja partnerka awansowałaś w pozycji stada? 

- Tak, ale dalej jestem słaba. - Oboje mogli mieć pewność, że to się nie zmieni. Mógł z niej zrobić swoją lunę, ale i tak na zawsze pozostanie omegą. O randze decydowała pierwsza przemiana. Nie dało się tego zmienić w żaden sposób. 

- Tutaj nikt tego przeciw tobie nie wykorzysta. Nie jesteśmy jak twoja stara wataha. - Znów tylko kiwnięcie głową. Przewrócił oczami i lekko ścisnął jej dłoń. Jak na zawołanie spojrzała mu prosto w oczy. - A propos, może wiesz dlaczego Robinsonowi tak bardzo zależy żebyś została w jego stadzie? - Zastanawiał się nad tym, od kiedy Caleb zadzwonił po raz pierwszy. Gdyby nie była jego bratnią duszą nie zastanawiałby się ani przez moment. Odesłałby ją do jakiejś słabszej watahy. 

- Widziałeś moją wypłatę?- Mruknęła, czując że coś jest nie tak. O ile zazwyczaj emocje i nastrój innych wilkołaków były dla niej zagadką. To Ethan był dla niej otwartą księgą. Chyba, że była zbyt przestraszona żeby skupić się na otaczającym ją zapachu. 

-Jest aż tak wysoka? - Zapytał autentycznie zainteresowany. Nie był zdziwiony tym, że Caleb ją okrada. Nie był tym też szczególnie zdenerwowany. Inne rzeczy, które jej robił bardziej go wściekały. 

- Jest.- Wilkołak uśmiechnął się ponownie, ale od razu spoważniał.

- Twoja praca. - Heather znowu odwróciła wzrok, ale tym razem zobaczył błysk łez w jej oczach. - Nie możesz wrócić do Chicago. Jesteś tego świadoma? - Zmienna odchyliła głowę do tyłu. 

- Tak. - Zastanawiała się co każde jej robić w wolnym czasie skoro musi zrezygnować z pracy. Ethan wyczuł jej przygnębienie i mimowolnie przysunął się bliżej. Wolną rękę położył na jej ramieniu i palcami musnął jej szyję. Wydała z siebie dźwięk pomiędzy chlipnięciem, a sapnięciem ale siedziała nieruchomo. 

- I wiesz, że to dla twojego dobra? - Swoim dotykiem rozproszył ją na tyle, że nie zaczęła płakać. Zadowolony z efektu wcale nie zamierzał przestawać. 

- Mhm. -Nawet drobne iskierki elektryczności, które rozchodziły się po całym jej ciele w miejscu w którym dotykał jej skóry nie rozpuściły wielkiej bryły lodu w żołądku. 

- Jesteś prawnikiem, prawda? W jakiej kancelarii pracowałaś? 

-Foley&Magnes. - Powiedziała, kiedy zdołała przełknąć łzy. 

- Są dobrzy? 

- Najlepsi.- Wyciąganie od niej takich informacji było bardzo czasochłonne i nie do końca miał na to czas. 

- Dzisiaj napiszesz wypowiedzenie i je wyślesz. Na razie musisz zająć się swoją rolą w watasze. - Heather wyprostowała się i energicznie zaczęła kręcić głową. 

- Nie mogę. - Szczerze zdziwiony uniósł brwi. Kobieta zdziwiona tym, że pozwolił jej dalej mówić kontynuowała. -Nie mogę tego tak zrobić. Muszę tam pojechać i się wytłumaczyć. Prawie zostałam wspólnikiem. - Zakryła twarz dłońmi. Ethan przez moment milczał. To znacznie skomplikowało sprawę. Zwłaszcza, że formalnie Heather nadal nie należała do jego watahy. O tym też musiał jej powiedzieć. 

- Pojadę z tobą. I weźmiemy ze sobą kilku naszych ludzi. - Pokiwała głową niezadowolona z tego co musi zrobić. - Skarbie, jest jeszcze jedna rzecz, o której muszę ci powiedzieć. Nie chciałem tego robić zanim nie będziesz w lepszym stanie. Ale skoro mamy jechać na jego terytorium...- Heather nie podobał się ton jakiego użył Ethan. Jakby nie był się czegoś bał. Tak potężny wilkołak nie powinien się bać niczego, więc wywołało to u niej uzasadniony strach. - Wiesz co to oznaczenie? 

- Tak. 

- Będę musiał cię ugryźć jeszcze dzisiaj. - Zadrżała. - Ale potrzebuje twojej zgody. 

- Okej. - Jej wilczyca nie była tak przerażona tą wizją jak sama Heather, wręcz przeciwnie. Nigdy nie była bardziej zadowolona. 

- I jest coś jeszcze. - Zdziwił się, kiedy wyszeptała zgodę. Spodziewał się innej reakcji, ale był mile zaskoczony i dumny. Dlatego nie chciał mówić reszty. Jednak musiała się dowiedzieć. - Kiedy to zrobię będziemy musieli...

- Tak, to akurat wiem. - Mruknęła zrywając się na równe nogi. Podniosła załzawione oczy. - Możemy to zrobić od razu? Chcę to mieć za sobą. - Nadzieja, że Ethan jest inny niż pozostali została szybko zniszczona. 

- Nie, Heather... - Wstał i chciał chwycić jej ręce, ale zdążyła się odsunąć.

 - Jeżeli Caleb mnie przez to nie dotknie to możesz to zrobić. Mnie jest wszystko jedno. - Tak naprawdę próbowała oszukać sama siebie. Fakt, że Caleb i inni członkowie jego watahy ją gwałcili jej nie dziwił. Jednak Ethan był jej rycerzem w lśniącej zbroi. Nie powinien nawet o tym wspominać. 

- Ale mnie nie jest wszystko jedno. - Podszedł do niej i chwycił jej dłonie. Tym razem nie próbowała się wyrwać. Powoli nachylił się i pocałował ją w czubek głowy. - Możemy z tym poczekać. Znamię będzie wystarczające na ten moment. Hmm. 

- Dobrze. - Wyszeptała stojąc z zamkniętymi oczami. Czuła jak ogromny kamień spada jej z serca. 

- Teraz pójdziemy coś zjeść i opowiem ci o watasze. 


Continue Reading

You'll Also Like

591K 6.6K 8
Odważni nie żyją wiecznie, ostrożni nie żyją wcale... Romeo i Julia wśród motocyklistów Dziesięć lat to szmat czasu. Właśnie tyle obiecali sobie Mae...
163K 10.1K 37
Zoe - jedyny człowiek w stadzie - zawsze traktowana była jak obcy. Według watahy nie powinna była się narodzić, ponieważ w hierarchii wilczego społec...
56.4K 3.1K 15
Moja rodzina to jeden wielki sekret, którego nikomu nie wyjawiamy. Żyjemy z dala od ludzi, aby się nie wydać. Co piąte nasze pokolenie to smoki. Nies...
649K 27.1K 26
Amanda Wooder to miłośniczka przygód i nieustraszona, 26-letnia pani doktor. Ale czy będzie taka odważna spotykając watahę wilków podczas swojej now...