KISS ME SLOW

By Crazy__Princess9

268K 9.2K 2K

Nie wiedziałem, że to Ty na mnie czekasz, bo byliśmy dziećmi, kiedy zakochaliśmy się w sobie. Nie wiedzieliśm... More

Prolog
2.Nick, nie zostawiaj mnie tu.
3.Historia lubi się powtarzać.
4.Chcesz się mną zajmować?
5.Jesteś zazdrosny?
6.Czasami mam wrażenie, że opowiada o nas.
7.Żaden z nas na Ciebie nie zasługuje.
8.Pozwól mi Ci zaufać.
9.Co powiesz na camping?
10.Chcesz mieć z nim dzieci?
11.Szaleje za Tobą.
12.Nie ma drugiej takiej, jak Ty, Victoria.
13.Zaczynamy zabawę.
14.Teraz ja się zrewanżuje.
15.Nikt się o tym nie dowie.
16.Nie da mi spokoju.
17.Tu chodzi o Ciebie.
18.Tą dziewczyną byłaś Ty.
19.Shane z Tobą przyszedł?
Nowa książka
20.Przy Tobie miłość była prawdziwa.
21.Rozstanie wpisane jest w miłość.
22.Zrobię wszystko.
23.I pomyśl o mnie.
24.Byłam Wam to winna.
25.Żaden z nas nie będzie jej miał.
26.Moje dziecko potrzebuje ojca.
27.Jesteście dla mnie wszystkim.
Epilog
Podziękowania
Nowa książka

1.Gdzie jest Twoja dzisiejsza zabawa?

16K 452 39
By Crazy__Princess9

Victoria POV

Wyjmuję tosty z tostera i zaczynam pochłaniać jedzenie w szybkim tempie, bo zostało mi już naprawdę niewiele czasu do rozpoczęcia zajęć. Nagle w moje oczy rzuca się sylwetka Nicka, który właśnie wchodzi do pomieszczenia. Wywracam oczami, próbując ignorować jego obecność. Szatyn podchodzi do mnie, wyrywając z moich rąk tosta i go dokańcza.

- Nie mogłeś sam sobie zrobić?! - warczę, piorunując go wzrokiem.

- Przecież chętnie się ze mną podzieliłaś - żartuje, co powoduje, że staję się jeszcze bardziej wkurzona.

- Akurat - prycham, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Zresztą wypad z mojego domu. Zaraz musimy być na wykładzie - oznajmiam, chcąc go wyminąć, lecz On mi na to nie pozwala.

- Wedle rozkazu, moja pani. - Śmieję się, na co głęboko wzdycham. - Jesteś słodka, gdy się złościsz. - Przejeżdża palcem wskazującym po moim policzku, po czym ode mnie odchodzi.

Stoję przez chwilę w tym samym miejscu, a słysząc trzask zamykanych drzwi, mam pewność, że Nicholas opuścił moje mieszkanie. Zaczerpuję powietrza przez nos i zmierzam w kierunku swojego pokoju, żeby się trochę ogarnąć. Zadowolona, że udało mi się zrobić wszystko w krótkim czasie, schodzę szybko po schodach i ubieram na siebie skórzaną kurtkę oraz swoje ulubione botki, po czym wychodzę z domu. Zamykam drzwi na klucz i podążam w stronę szatyna, który stoi przed moim domem ze swoim motorem.

- Musiałeś wybrać motor? - Wzdycham markotnie, bo każdy wie, że nie jestem zwolenniczką jazdy na motorze.

- Zawsze nim jeżdżę. - Zauważa, śmiejąc się z mojej miny.

- Przecież samochód też masz. Nie mogłeś zrobić wyjątku, kiedy wiedziałeś, że z Tobą jadę? - Patrzę na niego znacząco, mając nadzieję, że zmieni swoje zdanie i pojedziemy samochodem.

- Przy mnie wszystkie Twoje lęki znikną, wierz mi. - Oblizuje prowokująco swoje wargi, a ja jedynie posyłam mu wrogie spojrzenie i przekładam jedną nogę przez motor, wtulając się w chłopaka.

Nick odpala silnik i włącza się do ruchu, a ja ściskam go jeszcze bardziej. Zawsze mam wrażenie, że zaraz coś się stanie. Nie rozumiem, jak jazda na tej maszynie może być pasją, ale ja za tym nie przepadam. Mogę wsiąść jedynie na ten pojazd tylko z Nicholasem, z nikim innym nigdy.

Dojeżdżamy na miejsce, a szatyn parkuje motor na parkingu. Kiedy mam pewność, że stoimy bez ruchu, wysiadam z pojazdu i mam zamiar skierować się w stronę wejścia, jednak On mi to uniemożliwia. Obejmuje ręką mój nadgarstek i patrzy w moje oczy.

- Co? - rzucam, marszcząc nos. Chłopak posyła mi szelmowski uśmiech i stuka swoim palcem w policzek, dając mi coś do zrozumienia. - Chyba sobie śnisz - fukam, wyrywając się z jego uścisku i idąc do budynku.

- Do zobaczenia, mała! - Słyszę za sobą, na co przymykam lekko oczy, żeby się uspokoić.

Nikt nie działa mi na nerwy tak, jak ten kretyn. Potrafi rozzłościć mnie w jednej sekundzie i sprawić, że wybaczenie mu, staje się czymś niemożliwym. Jednak, mam do niego jakiś sentyment i, mimo wszystko, nie wyobrażam sobie życia bez tych naszych docinek.

Wyłapując wzrokiem Cindy, od razu zrywam się z miejsca i idę w jej stronę. Kiedy jestem wystarczająco blisko, przytulam ją na powitanie, a Ona odwzajemnia uścisk.

- Co tam? - zagaduje, kiedy się od siebie odsuwamy.

- Nic nowego - mamroczę, obejmując swoje ramiona. - Rozpoczęcie dnia z Nicholasem - naświetlam jej, wzdychając.

- Znasz go praktycznie całe życie. Powinnaś już się do tego przyzwyczaić. - Chichocze, na co przewracam oczami.

- Jak bym nie była przyzwyczajona, to zareagowałabym zupełnie inaczej - anonsuje, posyłając jej znaczące spojrzenie. - Zastanawiam się tylko, czemu jest taki chamski - wyznaję, lekko się krzywiąc.

- To cały Nick. Razem z Jay'em to ich urok - oświadcza, klepiąc mnie po ramieniu. - A poza tym, mam wrażenie, że Nicholas ma na Ciebie oko. - Jej usta wykrzywiają się w cwany uśmiech, a moje oczy poszerzają się dwukrotnie.

- Co? - wyduszam z siebie, bo jej słowa wprowadzają mnie w intensywne osłupienie.

- Nawet nie próbuj mi wmówić, że tego nie zauważyłaś. On na Ciebie leci. - Daje mi kuksańca w bok, poruszając sugestywnie brwiami.

- Ekhem...Cindy. Pobudka! - Odchrząkuję, chcąc przywrócić ją do porządku.

- No powiedz, że Ci się nie podoba. - Patrzy na mnie podejrzanym wzrokiem, na co kręcę głową w boki.

- Wygląd to nie wszystko. Nie może podobać mi się arogancki dupek. - Bronię się, bo stwierdzenia dziewczyny są niedorzeczne. - Zresztą już o nim nie gadajmy - proponuję z bezradności.

- W porządku. - Unosi swoje ręce na wysokość swojej głowy w celu obrony, a ja mogę wyłapać na jej twarzy chytry uśmieszek.

Momentalnie w mojej głowie przypomina się coś ważnego i choć nie miałam się tym przejmować, muszę się upewnić. Poprawiam swój kosmyk włosów i delikatnie odchrząkuję.

- Cindy. - Zwracam na sobie jej uwagę. - Czy wczorajsza impreza się udała? Totalnie odleciałam.

- Było fajnie. - Wzrusza ramionami. - Też się upiłam, więc wszystkiego nie pamiętam. - Śmieje się, na co jej wtóruję.

- Dobrze, że nie robiliśmy żadnych głupot - rzucam, chcąc ją podejść, żeby coś mi powiedziała.

- Taa...to by była totalna wtopa. - Macha rękoma, a ja mam pewność, że między mną a Nickem nic się nie wydarzyło.

Mam zamiar skierować się w stronę sali wykładowej, bo zaraz zaczynają się zajęcia, lecz czuję, jak ktoś zasłania mi oczy. Uśmiecham się delikatnie i odwracam się w stronę sprawcy.

- Hej, Tori! - Jake obdarza mnie ciepłym uśmiechem, na co odwdzięczam się tym samym. - Co powiesz na imprezę dzisiaj? - proponuje, a ja wypuszczam powietrze z ust.

- Chyba to nie jest dobry pomysł. Wczoraj przesadziłam i potrzebuję odpoczynku - mówię, posyłając mu grymas.

- Nie daj się prosić. Wpadniemy tylko na chwilę. - Składa ręce, jak do modlitwy, a ja chichoczę pod nosem i postanawiam ulec.

- No dobra. Ale jak jutro umrę od bólu głowy, to nie żyjesz - grożę mu, po czym oboje wybuchamy śmiechem.

***

Bawię się sałatką, która znajduje się na talerzu, nie mając ochoty jeść. Spoglądam na swoją przyjaciółkę, która rozgląda się po pomieszczeniu. Marszczę brwi, bo dziewczyna sprawia wrażenie, jakby kogoś szukała. Odwracam głowę lekko w bok, szukając znanej mi osoby, lecz nikogo nie dostrzegam.

- Wszystko ok? - pytam w końcu, jednak dziewczyna nawet na mnie nie patrzy i ignoruje moje pytanie. - Halo! Cindy - kieruję do niej ponownie, przez co w końcu obdarowuje mnie swoim spojrzeniem.

- Przepraszam, nie słuchałam Cię - tłumaczy się, odchrząkując. - O czym mówiłaś? - Patrzy ukradkiem w prawą stronę, po czym wlepia we mnie swoje ciemne tęczówki.

- Może Ty lepiej mi coś powiesz. - Patrzę na nią znacząco - Na kogo się tak zawzięcie patrzysz?

- Nie wiem, o czym mówisz. - Spuszcza swój wzrok w dół, co potwierdza moje przypuszczenia. Szatynka kiwa lekko głową w stronę jakiegoś chłopaka, więc dyskretnie mu się przyglądam. - To Samuel - oznajmia cicho, gdy wracam do niej spojrzeniem.

- Niezły - komentuję, bo naprawdę jest niczego sobie.

- Wygląda, jak mistrz seksu. - Duma, a ja parskam śmiechem na jej słowa.

- Ogarnij się Ty napalona idiotko! - Szturcham ją w ramię, po czym obie wybuchamy śmiechem. - Idź i się z nim umów - ponaglam ją, bo nie rozumiem, czemu Cindy jeszcze tego nie zrobiła.

- Poczekam jeszcze trochę. Muszę się upewnić, że na pewno jest tego wart - mówi, marszcząc lekko brwi, a ja kręcę z rozbawieniem głową w boki.

Chwytam swój telefon i wchodzę na instagrama, żeby zobaczyć co dzieje się na świecie. Nagle czuję, jak ktoś na mnie wpada, przez co obejmuje mnie swoimi rękoma. Odwracam się w stronę sprawcy, skanując jego twarz swoim zrezygnowanym wzrokiem.

- Znowu Ty? - wypuszczam powietrze z ust, patrząc na szatyna, który siada obok mnie.

- Wybacz, nie chciałem na Ciebie wpaść. - Usprawiedliwia się, przysuwając mój talerz przed siebie. - Poczęstuję się. - Posyła w moją stronę swój specyficzny uśmiech, a ja nie mówię mu nic, tylko dla tego, że nie mam ochoty na lunch.

- Hej, piękna! - kieruje Jayden do szatynki, na co Ona jedynie gromi go spojrzeniem i odwraca wzrok w przeciwną stronę. - Jak się masz? - dopytuje, obejmując ją ramieniem.

- Od kiedy Cię zobaczyłam źle - fuka, strzepując jego rękę.

- Ty zawsze umiesz mnie rozbawić. - Śmieje się i spogląda na mnie. - A Ty przyjaciółko?

- W porządku, nieprzyjacielu - odpowiadam , co wywołuje rozbawienie na jego twarzy. - Spadam już - informuję, wstając z dotychczasowego miejsca.

Podążam wzdłuż korytarza, chcąc iść się przewietrzyć. W moje oczy rzuca się sylwetka Vanessy, która od razu piorunuje mnie wzrokiem. Prycham pod nosem, a widząc jej twarz, moje samopoczucie się pogarsza. Czyli jednak istnieje osoba, która irytuje mnie bardziej niż Nicholas. Ta dziewczyna nie ma za grosz wstydu, do tego nienawidzi mnie, bo wmówiła sobie, że chcę odebrać jej Nicka. Jej zachowanie jest co najmniej śmieszne, ponieważ nie są parą, a nie daje mu spokoju. Nie to, żeby mnie to obchodziło, ale powinna się trochę ogarnąć.

***


Dojeżdżamy na miejsce, przez co przewieszam swoją torebkę na ramieniu i wychodzę z samochodu. Wraz z Jakem kierujemy się do wejścia klubu, rozmawiając na jakiś temat.

- Dziś w ogóle nie pijesz? - zagaduje, gdy wchodzimy do środka.

- Piję, ale z umiarem - oświadczam, podchodząc do baru.

Biorę kartkę z drinkami i poszukuję czegoś dla siebie. Po decyzji mówię barmanowi moje zamówienie i czekam na napój. Uważnie przyglądam się ruchom chłopaka i dziwię się, jak Oni mogą robić to wszystko w tak szybkim tempie.

- Tylko, żebyś później nie wyżywała się na mnie z powodu kaca. - Reflektuje blondyn, śmiejąc się.

- Bez obaw, jestem w miarę odpowiedzialna - zapewniam go. - A Ty nie pijesz? - Marszczę brwi, widząc, że chłopak nie zamawia żadnego alkoholu.

- Obiecałem Ci podwózkę w obie strony, a poza tym sam muszę wrócić do domu - tłumaczy, na co przewracam oczami.

- Możemy wrócić taksówką albo zadzwonię po Cindy. - Wzruszam ramionami, nie dostrzegając żadnego problemu. - Baw się ze mną.

- Kiedy indziej. - Puszcza mi oczko, na co wypuszczam powietrze z ust i odbieram swoje picie.

Biorę łyk i stwierdzam, że napój jest strasznie dobry. Rozglądam się po klubie, żałując swojego ruchu, bo w zasięgu mojego wzroku pojawia się Nicholas, który obściskuje się z jakąś brunetką. Kręcę głową w boki i szybko odwracam spojrzenie od tej dwójki.

Nick jeszcze nigdy nie miał dziewczyny na stałe. Chłopak jedynie lubi zabawiać się z nimi przez jedną noc, po czym je zostawia i szuka nowej lafiryndy. Zawsze kręciło mnie to, że szatyn traktował mnie inaczej i miał do mnie szacunek. Nie bawił się moimi uczuciami, przez co czułam się w jakiś sposób ważna. Nie mogłabym się w nim zakochać, bo złamane serce jest mi zbędne, jednak jest w nim coś pociągającego i czasami nie dziwię się, czemu dziewczyny tak na niego lecą.

- Chodź potańczyć - rzucam w stronę Jake'a, zeskakując na ziemie.

- To nie jest najlepszy pomysł. Nie umiem tańczyć - przekrzykuje głośną muzykę, a ja chwytam jego dłoń i pokazuje na parkiet.

- Po prostu poskaczemy. - Macham ręką i idę do grupki tańczących ludzi, zaczynając balansować w rytm muzyki, co Jake próbuje naśladować.

Nawet nie wiem, kiedy godzina w klubie minęła. Moja próba nie upicia się poszła na marne, ale nie przejmuję się tym, bo bawię się świetnie. Krzyczę w stronę Jake'a, że idę do toalety, na co On kiwa znacząco głową i wraca do tańca. Szybko załatwiam swoją potrzebę, po czym poprawiam usta szminką i wychodzę z łazienki. Nagle ktoś zagradza mi drogę, przytwierdzając mnie do ściany. Unoszę swoją głowę, napotykając znany mi kolor tęczówek.

- Jeszcze się ze mną nie przywitałaś - szepcze szatyn, sunąc nosem po moim policzku.

- Nie chciałam przeszkadzać Ci w randce - mruczę, lekko się od niego odsuwając. - Gdzie jest Twoja dzisiejsza zabawa? - warczę, czując, że trudno mi o tym mówić.

- Zostawiłem ją i przyszedłem do Ciebie - odpowiada niemalże natychmiast, przyglądając mi się z uśmiechem.

- To lepiej do niej wracaj, bo ode mnie nie dostaniesz tego, czego chcesz. - Kładę swoje ręce na jego torsie i go od siebie odpycham, lecz chłopak obejmuje moje nadgarstki, uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy.

- Wydaje mi się, że grzeczne dziewczynki powinny już spać. - Mruży swoje oczy. - Ledwo pozbierałaś się po jednej imprezie, a już przyszłaś na drugą?

- Najwidoczniej nie jestem taka grzeczna, jak Ci się wydawało - oznajmiam, mając na celu go sprowokować.

- Czyli chętnie się tego dowiem - rzuca tajemniczo, przez co napięcie mocno gęstnieje. - Przyjmiesz moje wyzwanie?

Continue Reading

You'll Also Like

110K 3.5K 35
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
18.5M 561K 41
Co, jak dwoje nastolatków o buntowniczym i łamiącym wszelkie prawa zachowaniu - zamieszkają razem? Chciałabym ZAZNACZYĆ, że w tym opowiadaniu znajdu...
5.3M 13.8K 3
Młoda, niewinna i zawsze poukładana Hailie Monet w przykrych okolicznościach dowiaduje się o tym, że ma aż pięciu starszych, obrzydliwie bogatych, wł...
427K 17.3K 54
A co jeśli to kobieta uratuje wielkiego szefa mafii? Powinno być chyba na odwrót, prawda? Czasy kobiet w opałach jednak już dawno minęły. Hank jest...