24.Byłam Wam to winna.

4.4K 194 65
                                    

Nicholas POV 

    Przyglądam się śpiącej dziewczynie, wciąż ściskając jej dłoń. Po tym, jak pan Munro wrócił do nas i poinformował, że po Shane'ie ani śladu, od razu zawiozłem Tori do szpitala. Lekarze podłączyli ją do kroplówki i respiratora, ale wciąż nie znają nazwy antidotum. Mimo, że wierzę, że wszystko się ułoży, od kilku godzin strach mnie nie opuszcza. Nawet nie chcę dopuszczać do siebie myśli, że mogłoby pójść coś nie tak.

    - Jeszcze się nie wybudziła? – Z moich rozmyślań wyrywa mnie czyjś głos, który okazuje się należeć do Eliota.

    - Nie – neguję, kręcąc przy tym głową w boki. – Chociaż to i tak nic nie zmieni. Dopóki nie podadzą jej lekarstwa, będzie bliska śmierci – wypowiadam słabym głosem.

    - Wciąż szukamy. Nawet na moment nie przestajemy szukać czegoś, co nam pomoże – zapewnia, a ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale niestety to nam nie wystarczy, żeby wszystko się ułożyło.

    - Shane musi wpaść w moje ręce, abym mógł go zatłuc. Zapłaci mi za to – anonsuje poważnie, nie spuszczając wzroku z twarzy brunetki.

    - Nie dziwię Ci się – odpowiada, biorąc głęboki wdech. – Widać, że jesteś wykończony. Idź, napij się kawy, a ja mogę z nią tu zostać – proponuje, przyjacielsko się uśmiechając.

    - Naprawdę? – dopytuję, uważnie skanując jego twarz spojrzeniem.

    - Pewnie, to żaden problem. – Wzrusza ramionami. – Jeśli tylko się obudzi, od razu Cię zawołam – daje słowa.

    - Dzięki – rzucam, mając zamiar puścić jej dłoń, gdy nagle zauważam, że dziewczyna porusza swoimi powiekami, a następnie otwiera oczy. – Tori? – Siadam na skraju łóżka, nachylając się nad nią lekko.

    - Gdzie ja jestem? – wydusza z siebie resztkami sił.

    - W szpitalu. Podali Ci leki, które mogą dać nam jeszcze trochę czasu – tłumaczę, subtelnie gładząc jej ramię. – Najważniejsze, żebyś odpoczywała – dopowiadam.

    - Dobrze, że jesteś przy mnie – szepcze, starając się uśmiechnąć, lecz słabo jej to wychodzi, a mimo to nadal wygląda pięknie.

    - Zawsze będę – zauważam, unosząc nieco dłoń brunetki, żeby bez problemu móc cmoknąć jej skórę.

    - To ja zostawię Was samych – odzywa się Eliot, o którym całkowicie zapomniałem.

    Chłopak posyła nam krótkie spojrzenie, po czym opuszcza pomieszczenie. Przenoszę swoją rękę na włosy dziewczyny, zaczynając je głaskać, wiedząc, że ten ruch ją uspokaja. Tak bardzo chciałbym ją zapewnić, że już niedługo z tego wyjdzie, ale nie mam tu żadnej pewności. Nienawidzę świadomości tego, że nie mogę jej pomóc.

    - W tej chatce nic nie znaleźli, prawda? – zgaduje, spoglądając prosto w moje oczy, przez co jest mi jeszcze trudniej o tym rozmawiać.

    - Szukają innego tropu, żeby go znaleźć – urywam, masując się po skroni.

    - Tak jak myślałam – mamrocze, głęboko wzdychając.

    - Nie martw się tym. Znajdziemy to antidotum – obiecuję, choć sam nie wiem, kogo próbuję przekonać bardziej. – Może jeszcze przypomnisz sobie coś, co mogłoby nam pomóc. Co pamiętasz z tamtej nocy?

    - Niestety nic szczególnego. Kiedy się wtedy rozdzieliliśmy, spotkałam Eliota, a On przywołał do nas kelnera. Wypiłam tylko trochę tego szampana – powtarza, na co dokładnie analizuję te słowa.

KISS ME SLOWWhere stories live. Discover now