I don't need a boyfriend anyw...

By as_like_me

1.5M 87.1K 53.4K

Kiedy leniwa i sarkastyczna Carter wraz z rodzicami przeprowadza się do małego miasteczka w Kalifornii, jej ż... More

1. Zac Efron tu mieszkał?!
2. Myślisz, że jest już za późno na powrót do Tokio?
3. Szkoła ssie...
4. Error! Ken i Barbie na wolności!
5. Pompon ci w oko!
6. Masz zamiar mnie prześladować, Vincent?
7. Fatalny kłamca.
8. Impreza w USA.
9. Boo, ty zdziro!
10. Stół szwedzki
11. Tylko wariaci są coś warci
12. Nienawidzę, kiedy próbujesz sprawić, że zacznę cię lubić.
13. Druga szansa
14. Szkolna nocowanka
15. Trafiony - zatopiony
16. Mądry Austin, głupia Carter
17. Hetero, homo & bi
18. Buntownicy z wyboru
19. Opóźniony refleks
20. Pozwól, że ci w tym pomogę
21. Zawody czas zacząć
22. Mam kontynuować?
23. Czarnowłosa i trzy misie
24. Poznaj mojego tatę
25. Projekt X
26. Zagrajmy w grę
27. Jeden dzień...
28. ... dwie strony medalu.
30. Chłopak mojej dziewczyny
31. Ty i ja, ja i on
32. Halloween I
33. Halloween II
34. Te sprawy, o których nie wiemy
35. Poszukiwana - Poszukiwany
36. Gołe gierki
37. San Francisco, skarbie
38. Wielkie BUM
39. Dziewczyna, która ukradła Breeze'a
40. Co zrobisz dla miłości?
41. Wszystkie ręce na pokład
42. Pan Breeze
43. Kiedy musimy się pożegnać
44. Ty i ja, jakby sami
45. W Walentynki Walę Drinki
46. Mama i tata
47. Sprawa Lisy
48. Widoki na przyszłość
49. Uciekająca panna młoda
50. Wszystko, co mamy

29. Pomieszane z poplątanym

29.7K 1.8K 1.2K
By as_like_me

Nie miałam bladego pojęcia, co dzieje się ostatnio z moim życiem.

Tym bardziej nie wiedziałam, co jest obecnie pomiędzy mną i Breezem.

Ostatni weekend był jakimś szaleństwem wieńczącym naszą pokręconą znajomość, a wczorajszy dzień już w ogóle wywrócił wszystko do góry nogami.

W zaledwie kilka tygodni przeszliśmy od mojej niechęci do niego, jego ignorowania mnie, całowania się na parkingu pod marketem, wspólnego knucia za plecami naszych przyjaciół i w końcu zaliczenia pijackiej przygody w łóżku.

To wszystko sprawiało, że czułam się zdezorientowana i zmieszana swoimi czynami oraz uczuciami. Nie pomagała świadomość, że dla niego prawdopodobnie to nie były nic nie znaczące zdarzenia, co dał mi wyraźnie do odczucia.

Przynajmniej załóżmy, że nie kłamał.

W takim wypadku to jakiś dziwny sposób stanowiło dla mnie problem i pocieszenie zarazem.

Naprawdę nie wiedziałam, co powinnam o tym wszystkim myśleć.

Nie chciałam, żeby wyobrażał sobie zbyt wiele, albo co gorsza - zakochał się we mnie.

Chociaż to mało prawdopodobne, ale...

Jednocześnie byłam na tyle samolubna, że schlebiało mi jego zainteresowanie i nie potrafiłam się go wyrzec. Chciałam go coraz więcej z każdą kolejną chwilą i nie mogłam się powstrzymać przed spędzaniem z nim czasu, do czego podświadomie dążyłam.

Nie, nie zakochałam się w nim.

Nawet nie wiedziałam, co to znaczy.

Nie mogłam tego zrobić.

Po prostu nie!

Breeze po prostu był pierwszym chłopakiem, który okazał mi większe zainteresowanie i nie zrażały go ani moja niechęć, ani trudny charakter. To o to chodziło.

Nie rozumiałam tego, ale przez swoją zawziętość stał się ważną częścią mojego nowego życia i jego główną rozrywką, która zastępowała mi dotychczasowe podróże i przygody.

W krótkim czasie moja codzienność zaczęła krążyć wokół jego osoby.

Nawet zbyt bardzo...

Ugh, spokój Henderson.

— Ziemia do Carter — Lisa pomachała mi ręką przed oczami. — Wszystko w porządku?

Spojrzałam na koleżankę i zamrugałam kilka razy, odpędzając od siebie natłok myśli.

— Już po dzwonku — zauważyła szatynka.

Rozejrzałam się i stwierdziłam, że faktycznie jesteśmy ostatnimi osobami, które zostały w klasie.

— Ugh — mruknęłam i szybko zajęłam się pakowaniem swoich rzeczy do plecaka. — Zawiesiłam się.

— I to porządnie — stwierdziła dziewczyna. — Nawet nie zauważyłaś, że skończyła się lekcja... —popatrzyła na mnie dziwnie. — Coś się stało?

— Nie — pokręciłam głową i podniosłam się wreszcie z krzesła, opuszczając w pośpiechu salę biologiczną. — Przypomniałam sobie, że nie odrobiłam pracy domowej z angielskiego i próbowałam wymyślić coś na szybko — skłamałam.

— Nie przejmuj się — Lisa posłała mi uśmiech. — Na długiej przerwie zdążysz coś naskrobać.

— Tak, jasne — rzuciłam na odczepnego.

Wiem, jestem okropną koleżanką.

Idąc korytarzem moja uwaga została przykuta przez grupkę chłopaków okupujących jeden z parapetów.  Dokładnie tak jak w pierwszym dniu szkoły zobaczyłam tam chłopców z drużyny, którzy rozmawiali o czymś, co chwilę zanosząc się głośnym śmiechem.

Z pewnością wspominali ostatnią imprezę i mogłam mieć tylko nadzieję, że Vincent nie pochwalił im się jej zakończeniem. Przynajmniej taka była między nami umowa.

W przeciwnym wypadku będzie musiał pożegnać się ze swoją ulubioną częścią ciała.

Ups.

— Carter! — pierwszy zauważył mnie Christiansen. — Cześć, skarbie.

— Cześć, Scott — wywróciłam na niego oczami, podchodząc do chłopaków, kiedy Lisa pożegnała się ze mną i poszła do swojej szafki zabrać podręcznik potrzebny na jej kolejne zajęcia.

— Jak tam po sobocie? — chłopak poruszył znacząco brwiami. — Główka bolała?

— Tak — odpowiedziałam stając obok niego. — Wiem, że nie masz pojęcia jak to jest, bo taki problem zwykle mają tylko ludzie posiadający mózg, więc...

Scott na chwilę się zblokował, a chłopcy wydali z siebie odgłosy rozbawienia.

— Z czego tak rechoczecie? — usłyszałam znajomy głos, kiedy Vincent z Robertem zatrzymali się przy grupce.

— Twoja cheerleaderka mnie obraża — fuknął z oburzeniem Scott.

— Nie ona pierwsza i nie ostatnia — Vincent wywrócił oczami, a następnie jego szare tęczówki skupiły się na mnie. — Henderson — rzucił na powitanie i lekko skinął głową.

— Breeze — odpowiedziałam i spojrzałam na Roba z małym zaskoczeniem. — Hej, Rob...

Już dawno nie widziałam tej dwójki razem i wydało mi się to dziwne.

Czy coś mnie ominęło?

— Hej, Carter — brunet posłał mi lekki uśmiech. — Miło cię widzieć.

— Ciebie też — odpowiedziałam i poprawiłam ramiączko plecaka. — Niestety muszę już iść na historię, więc zostawiam was i możecie sobie plotkować do woli — postanowiłam, że później zorientuję się o co chodzi.

Ostatni raz rozmawiałam z Robertem na imprezie, kiedy był nawalony w trzy dupy, a w towarzystwie Breeze'a nie widziałam go jakiś milion lat.  Wczoraj spędziłam z Vincentem cały dzień i słowem nie wspominał, że się pogodzili.

Och, zapomniałam! W sumie ostatni raz widziałam Roba pieprzącego Austina w kiblu, więc cóż...

Emmm... 

Chyba nikogo nie zdziwi, że stojąc obok niego jak gdyby nigdy nic, czułam się trochę niezręcznie.

— Faceci nie plotkują — prychnął Dan, komentując moje ostatnie słowa.

— Jasne — posłałam mu wymowne spojrzenie. — A ja jestem owczarkiem niemieckim.

— Hau hau — rzucił Scott. — Przynieś piłeczkę!

Pokazałam mu środkowy palec i ostatni raz rzuciłam spojrzeniem w stronę Breeze'a, który miał na sobie zwykły czarny podkoszulek, swoje wytarte jeansy i typowo potargane włosy, a i tak wyglądał bardzo dobrze. 

Gdzie tu jest sprawiedliwość ja się pytam?!

Dlaczego faceci nic nie muszą robić i od niechcenia wyglądają zajebiście?!

Ja stałam przed lustrem półgodziny dzisiejszego poranka, a wyglądałam jak gówno z wielkim pryszczem, który wyskoczył mi na środku czoła i bolał jak jasna franca. No bo dlaczego nie?

— Czas na mnie — powtórzyłam bardziej dla siebie samej i odwróciłam się na pięcie, zanim dosłownie rzuciłabym się na niego i zaczęła go całować.

Co się do cholery dzieje z moimi hormonami?!

To nie jest normalne, żeby mieć obsesję na punkcie obściskiwania się i myśleć o tym przez cały czas. Tym bardziej, jeżeli ta obsesja dotyczy jednej konkretnej osoby, z którą w ogóle nie powinnam mieć nic do czynienia, gdybym była chociaż trochę mądra.

Mój pech, że nie byłam.

Mój mózg przestawił się na taki tryb działania jak u głównych postaci w adaptacji "Romea i Julii" z Leo DiCaprio i Claire Danes, gdzie zaledwie chwilę po poznaniu bohaterowie nie mogą wytrzymać pięciu sekund bez macanek i obściskiwania się w każdym możliwym miejscu.

Byłam już prawie przy wyjściu z budynku i udaniu się do kolejnego, kiedy poczułam szarpnięcie na ramieniu i zostałam wciągnięta do jednej z pustych klas. Po chwili drzwi zatrzasnęły się, a ja zostałam przyparta do ściany.

Zamrugałam kilka razy w dezorientacji, zanim spojrzałam na swojego oprawcę.

— Już myślałam, że zagadałeś się ze swoimi kumplami — prychnęłam, stając twarzą w twarz z szatynem. — Jesteś pewien, że nikt nas nie widział? — zapytałam, unosząc znacząco prawą brew. — Chłopcy mogli się domyślić...

— Powiedziałem im, że idę się odlać — wywrócił wymownie oczami. — Nikt mnie z tego nie będzie rozliczać, przestań się przejmować.

— Czy ty masz jakąś rozpiskę z tym, które sale są otwarte w czasie przerw? — zapytałam raczej retorycznie, bo wcale nie obchodziła mnie odpowiedź.

Ważne, że byliśmy tu teraz sami z daleka od ciekawskich spojrzeń.

Przez całą biologię nie mogłam się tego doczekać, wymieniając wiadomości z Vincentem i planując naszą "schadzkę". 

— Nah — Breeze pokręcił głową z uśmiechem. — Po prostu mam swoje sprawdzone miejsca.

— Chyba wolę tego nie wiedzieć — skomentowałam, kiedy pochylił się i potarł czubkiem swojego nosa o mój, robiąc przy tym zabawną minę.

— Jak tak dalej pójdzie to niedługo będziesz znać je wszystkie — stwierdził i spojrzał mi w oczy. — Jesteś cholernie piękna, Henderson.

— Powiedź mi coś, czego nie wiem — wyszczerzyłam zęby w zadowoleniu, na co Vincent zmarszczył nos i odsunął się lekko.

— Skromna jak zawsze — skomentował, na co skinęłam głową i zarzuciłam ręce na jego kark, przyciągając go do siebie ponownie.

— Pocałujesz mnie wreszcie? — zapytałam z niecierpliwością.

Na twarzy Breeze'a pojawił się ten jego krzywy uśmieszek, który wręcz zbyt dobrze znałam.

— Może... — mruknął niskim tonem, a następnie pochylił się i pocałował lekko moją skroń, by po chwili zostawić kilka muśnięć wzdłuż linii mojej  szczęki.

Dotyk jego warg na mojej skórze doprowadzał mnie do szaleństwa. Dosłownie czułam mrowienie w miejscu, gdzie nasza skóra się stykała i chciałam tylko więcej.

Jego oddech łaskotał moją twarz, kiedy miękkie wargi chłopaka przylgnęły niespiesznie do moich.  Westchnął cicho i pogłębił nasz pocałunek.

— Na to czekałaś? — zapytał, przesuwając koniuszkiem języka po mojej dolnej wardze.

— Yhm — odpowiedziałam, a on korzystając z okazji postanowił zbadać wnętrze moich ust, pieszcząc je przyjemnie. 

Na to uczucie moje ciało przeszedł dreszcz.

Postanowiłam skopiować jego ruchy i sama delikatnie przesunęłam językiem po podniebieniu Veena, mocniej zaciskając palce na jego karku, który cały czas obejmowałam.  

Dlaczego z nim to jest tak cholernie dobre?

 — Muszę już iść — stwierdziłam, zostawiając na jego ustach pojedyncze pocałunki. —  Zaraz skończy się przerwa.

  — To idź — oznajmił, nie przerywając naszego kontaktu i oparł dłonie o ścianę po obu stronach mojej głowy.

— Jak mam iść, kiedy zagradzasz mi drogę? — nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

— Masz problem? — Breeze odsunął swoją twarz od mojej i zrobił minę niewiniątka, wzruszając przy tym ramionami.

— Na serio musisz mnie wypuścić — zabrałam dłonie z jego karku i skrzyżowałam ręce w geście protestu. — Ta scena robi się stanowczo zbyt urocza.

  — Ale ja jestem uroczy... — Breeze wyszczerzył zęby w zadowoleniu.

— I skromny — dokończyłam patrząc mu wymownie w oczy.

— Jak my do siebie pasujemy — ostatni raz pochylił się składając przeciągły pocałunek na moich ustach, aż wreszcie odsunął się o kilka kroków i uniósł dłonie w geście poddania się. — Idź już na te swoje zajęcia, bo inaczej nigdy stąd nie wyjdziemy.

— Jeżeli przynosiłbyś mi jedzenie i załatwił dostęp do netflixa to nie miałabym nic przeciwko — wzruszyłam ramionami i nie mogąc się powstrzymać ujęłam jego twarz w dłonie i wcisnęłam w jego wargi całusa, a następnie odsunęłam się szybko i podeszłam do drzwi. — Widzimy się na obiedzie? —zapytałam, spoglądając na Breeze'a przez ramię. — Chyba musisz mi coś powiedzieć o Robercie, hm?

 —  Pewnie tak, ale nie tylko o nim — oparł się o jedną z ławek i posłał mi swój firmowy uśmiech. — Do zobaczenia później?

  — Do zobaczenia — odpowiedziałam i w końcu opuściłam salę, a raczej zmusiłam się do wyjścia z niej.

Szybko wmieszałam się w tłum kręcących się po korytarzu uczniów i wyszłam na dziedziniec, skąd mogłam dostać się do budynku nauk humanistycznych. 


                                                                      ***


Lekcje dłużyły mi się dzisiaj niemiłosiernie i nie pomagało nawet to, że na muzyce byłam razem z Tomem. Przez całą godzinę szurnięta nauczycielka kazała nam śpiewać jakieś bzdurne piosenki jej własnego autorstwa i nawet nie miałam jak zagadać mojego przyjaciela o jego relację z Evą.

A było o czym rozmawiać sądząc po ich zachowaniu na imprezie i kilku zdaniach, które wymieniliśmy dzisiaj w drodze do szkoły.

Serio, kurna.

Martinez to jakaś pieprzona swatka.

Na jednym jego przyjęciu powstało więcej par niż w całym sezonie "Randki w ciemno".

Bez jaj, koleś powinien prowadzić jakiś program w telewizji.

  —  To była najgorsiejsza godzina mojego życia — jęknął Tom, kiedy w końcu opuściliśmy klasę pani Sanders.

  — Chyba najgorsza — poprawiłam go markotnie.

— Jeden pies — brunet machnął ręką. — Umieram, a zaraz po przerwie mam wychowanie fizyczne...

— Biedna wiewiórka — uniosłam dłoń i poklepałam go po ramieniu. — Idź do Evy, na pewno szybko cię pocieszy.

  — Jak Veen ciebie? — odgryzł się Tom. — Nadal czekam na szczegółową opowieść o tym jak straciłaś dziewictwo, siostro.

 Uniosłam rękę wyżej i trzepnęłam go z całej siły w tył łba, na co zachwiał się i prawie wywalił potykając się o własne krzywe nogi.

  — Auć! — Tom chwycił się za bolące miejsce.  — Z czym masz problem?!

—  Nie mów o tym głośno — syknęłam, rozglądając się dookoła. — Przypominam, że Breeze nadal oficjalnie chodzi z Austinem.

  — Ale nieoficjalnie pieprzy ciebie, bo związek z Austinem jest tylko podkładką do tego, żeby Rob ujawnił się z byciem gejem — dopowiedział brunet i spojrzał na mnie znacząco.

— Tak — rzuciłam bez przemyślenia. — Znaczy nie... Znaczy... Ugh... — zaczęłam się mieszać. — To tak trochę jest, ale nie do końca, bo to był tylko raz i Austin z Robem... — próbowałam jakoś wyjaśnić całą skomplikowaną sytuację. — A dzisiaj Rob przyszedł z Vincentem i wyglądało jakby było między nimi znowu w porządku, a Breeze chce o czymś pogadać w czasie tej przerwy, więc może chodzić o to, że Rob i Austin w końcu...

— Przestań — Tom popatrzył na mnie jak na idiotkę, zatrzymując się raptownie na środku korytarza. — Nic z tego nie ogarniam i już mnie zaczęła boleć głowa.

— Po prostu to jest skomplikowane — westchnęłam.

Tom powoli pokiwał głową z namysłem.

— Czyli ty i Breeze jesteście razem, tak? — zapytał.

 — Nie do końca — odpowiedziałam zgodnie z prawdą. — Bo...

  — Zakochałaś się w nim? — przerwał mi przyjaciel, zanim znów zdołałam zaplątać się wyjaśnieniach.

— Nie!   — zaprzeczyłam szybko. —  Pfff... Oczywiście, że nie!

 — To po co się w to wszystko pakujesz? —  dociekał Tom, a ja nie potrafiłam mu na to odpowiedzieć.

  — Sama nie wiem... — wzruszyłam ramionami. — Lubię się z nim całować?

— I tylko dlatego? — przyjaciel uniósł brwi w zdziwieniu. 

— A musi być coś jeszcze? — poczułam się dziwnie widząc u Toma tak poważne podejście do sprawy, którego się nie spodziewałam. — Dlaczego ty chcesz się spotykać z Evą?

 — Bo jest  mądra, zabawna, piękna i zdolna — zaczął wymieniać. — Lubię z nią rozmawiać i spędzać czas...

  — I wcale nie liczy się to, że przespałeś się z nią w sobotę — prychnęłam, chcąc rozluźnić atmosferę, ponieważ zaczynałam czuć się nieswojo z takim wydaniem Toma.

— Kocham się w niej od wieków Carter, więc to nie tak, że chcę tylko seksu — stwierdził brunet. — I bez tego chcę być z nią i zobaczyć, co z tego wyjdzie — oznajmił z powagą. — A ty chcesz się bawić z Breezem w przyjaciół z korzyścią, chociaż nawet nie jesteście bliskimi znajomymi.

— Wcale nie chcę się w to bawić — zaprzeczyłam. — Ja...

Poczułam jak mój telefon wibruje w kieszeni i przerwałam swoją wypowiedź, żeby odczytać wiadomość. Wpisałam kod odblokowujący ekran i spojrzałam na wyświetlacz.

Breeze: Gdzie jesteś? 

Przygryzłam dolną wargę i  spojrzałam na Toma.

  —  Idź do niego i wyjaśnijcie to sobie, zanim zjebiecie to na samym początku — powiedział mój przyjaciel.  — Jeżeli jesteś pewna, że nic do niego nie czujesz, to lepiej sobie odpuść.

Problem w tym, że chociaż to sobie wmawiałam, to wcale nie miałam takiej pewności.

  — Nie lubię, kiedy jesteś taki mądry — mruknęłam z niezadowoleniem.

— Ktoś czasem musi — Tom wyszczerzył zęby i machnął ręką. — Idź, bo przepada ci lunch.

Wywróciłam na niego oczami i chowając telefon do kieszeni jeansów ruszyłam z miejsca, gdzie rozmawialiśmy, aby dostać się wreszcie na stołówkę.

Szczęśliwie większość uczniów była już na obiedzie, więc korytarze nie były zatłoczone i szybko udało mi się dotrzeć na miejsce, gdzie od razu zaczęłam rozglądać się za swoimi znajomymi.

Właściwie za jedną konkretną osobą.

Nie byłam głodna, więc darowałam sobie zaglądanie do bufetu i od razu przeszłam do sali, gdzie uczniowie siedząc przy stolikach i rozmawiając, spożywali swój posiłek.

Moje spojrzenie padło na stolik, który zwykle zajmowałam z Lisą i Austinem, ale tym razem nie dostrzegłam przy nim swoich przyjaciół.

  — Myślałem już, że troll uwięził cię w łazience — usłyszałam za sobą głos Veena i odruchowo poczułam jak moje serce przyspiesza swoje bicie.

— Zagadałam się z Tomem — odpowiedziałam zgodnie z prawdą i odwróciłam się do niego twarzą, żeby zobaczyć szeroki uśmiech formujący się na jego ustach. — Gdzie są wszyscy?

  —  Przesiedli się do większego stolika — stwierdził Breeze.

  — A ty czekałeś tutaj, żeby przestraszyć mnie na śmierć? — uniosłam na niego brew.

— Nie — zaprzeczył. — Po prostu poszedłem do bufetu po wodę — uniósł do góry pokrytą szronem butelkę.

— Ugh, tak — poczułam się jak idiotka i odwróciłam wzrok udając, że się rozglądam. — To gdzie ten stolik?

— Zaprowadzę cię — zaoferował Vincent i już miał ruszyć, ale chwyciłam jego dłoń i powstrzymałam go.

 — Czekaj! Powinniśmy najpierw pogadać — powiedziałam, kiedy spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami.

  — Tak — zgodził się powoli. — Ale może zrobimy to po treningu i wtedy wszystko ci wyjaśnię? — zaproponował.

— Nie — pokręciłam głową. — To musi nastąpić teraz.

Puściłam jego rękę, żeby nie wzbudzać podejrzeń i z powrotem wyszłam ze stołówki, kierując się w stronę łazienki dla niepełnosprawnych, która zawsze była pusta.

Słyszałam za sobą kroki szatyna, więc nawet nie odwróciłam się wchodząc do pomieszczenia i zapalając światło. Breeze po chwili dołączył do mnie i przekręcił zamek w drzwiach.

— Okay — powiedział powoli i rozejrzał się po ciasnym pomieszczeniu. — Ciekawe miejsce na pogadankę — stwierdził i spojrzał na mnie z zaciekawieniem. — Coś się stało?

— Co my wyprawiamy? — zapytałam prosto z mostu.

— Co masz na myśli? —   popatrzył na mnie z niezrozumieniem.

—  Mamy zamiar spotykać się w tajemnicy przed wszystkimi i obściskiwać w dziwnych miejscach, kiedy ty będziesz udawał, że chodzisz z Austinem? — sprecyzowałam. — Wiem, że mówiłam, że to mi pasuje, ale tak sobie myślę jaki to ma sens i ...

  — Hej, hej! — Vincent położył dłoń na moim ramieniu, przerywając mój wywód. — Skąd ci się to wszystko wzięło?

— Nie wiem — westchnęłam ciężko. — Po prostu Tom uświadomił mi jak to wygląda, a ja nie chcę być tą żałosną laską bawiącą się w przyjaciół z korzyścią — powiedziałam szczerze. — To do mnie zupełnie nie pasuje.

— Do mnie też nie — stwierdził Breeze. — Mówiłem ci, że nie bawię się w takie układy.

— Więc co? — spojrzałam pytająco w jego szare tęczówki. — Zasada "robimy to bo jest fajnie" nie jest dobrym pretekstem do komplikowania sobie życia — stwierdziłam. — Lepiej będzie jednak dać sobie spokój.

Vincent pochylił się i popatrzył mi intensywnie w oczy.

  —  Co ty pierdolisz? — zapytał retorycznie. — Znowu chcesz się bawić w robienie kroku na przód i dwóch w tył?

  — Ja po prostu nie chcę  się w tobie zakochać i żebyś ty zakochał się we mnie — wyrzuciłam z siebie. — To sprawiłoby same problemy, bo moje życie nie sprzyja przywiązywaniu się do ludzi i miejsc.

Wyznałam mu moją największą obawę.

Nie tyle, co nie chciałam. Ja nie mogłam się w nim zakochać i jego dotyczyło to samo.

Pomiędzy nami zapadła długa cisza, w czasie której zwyczajnie gapiliśmy się na siebie.

  — To znaczy, że nie chcesz być moją dziewczyną? — odezwał się w końcu Breeze, kiedy myślałam już, że zaraz stąd wyjdzie, albo mnie wyśmieje.

— Chcę — odpowiedziałam. — To znaczy mogę... — poprawiłam się. — Lubię spędzać z tobą czas i z jakiś powodów ciągnie nas do siebie fizycznie, ale nie chcę tych wszystkich komplikacji, więc obiecajmy sobie, że żadne się nie zakocha — poprosiłam. — W przeciwnym razie zakończmy to już teraz i zapomnijmy o całej sprawie będącej między nami.

— Boisz się, że ja będę cierpieć, czy ty? — zapytał i przekrzywił lekko głowę. — To przez to ciągle mnie odpychasz, prawda?

— Ugh... — spuściłam głowę i odsunęłam się od niego. — Wiedziałam, że nie zrozumiesz.

— Dobrze, już dobrze — chłopak powstrzymał mnie przed wyjściem z łazienki. — Jeżeli to jest dla ciebie ważne to obiecuję, że się w tobie nie zakocham, okay?

Ponownie popatrzyłam na niego, próbując wyczuć czy mówi prawdę.

Niestety w tej kwestii byłam kiepska.

— Obiecujesz? — chciałam się upewnić.

— Obiecuję — Vincent skinął powoli głową. — Czy to cię uspokaja?

— Tak — przyznałam z ulgą. — W końcu kto powiedział, że związek musi być oparty na uczuciach?  — skrzywiłam się lekko. — Ty tylko sprowadza same problemy, a my chcemy się tylko dobrze bawić w swoim towarzystwie.

  — Tak — zgodził się Vincent. — Dlatego właśnie zapytam cię o chodzenie, ale najpierw musisz zostać dziewczyną Roberta...   — oznajmił, a ja poczułam jak moja szczęka opada w szoku. 


 Jak w tytule - wszystko pomieszane z poplątanym.

Zapraszam was z powrotem do posiedzenia na huśtawce z Veenem i Carter.

Jak nudno byłoby, gdyby oni po prostu zaczęli być razem bez żadnych "ale"?

Jeżeli niewiele z tego rozumiecie, to witam w klubie.

Nieźle skopałam ten rozdział, ale obiecuję, że od następnego zacznę prostować ten bałagan!

Buziaki ♥

Zapraszam do śledzenia mojego autorskiego konta na instagramie, żeby być ze mną w kontakcie i uzyskiwać na bieżąco informacje dotyczące moich książek:

user na ig: as.like.me

www.instagram.com/as.like.me



Continue Reading

You'll Also Like

46.6K 1.1K 41
"Pragnęłam go. Wszystkiego, co z nim związane. Jego demonów, zranionej duszy, jego ust na moim ciele. Ust, które paliły mnie, ściągając na mnie piekł...
26.4K 1.8K 34
[Friends to Lovers, 17+, Hokej, Grudzień 2023] Pierwszego grudnia, przerywając pieczenie pierników w domu Bailesów, na świat przyszła Ginger. Ginger...
28.7K 2.6K 43
Jest to moja pierwsza książka amatorska. Nie jestem z niej do końca zadowolona, ale zostawiam ją z sentymentu. ~ 2020 "Zachowanie Karola od jakiegoś...
54.2K 1.5K 55
- Bo cię kocham! - To przestań. - Nie potrafię. Zbliżające się wakacje powodowały napływ wielu emocji. Jednakże nie wszystko może być po naszej myśl...