Przekroczyć Granicę

By Teen_spiritt

2.7M 90K 19.9K

Osiemnastoletnia Maddie jest nieśmiałą, zamkniętą w sobie nastolatką. Jej trudna przeszłość nie pozwala dziew... More

Prolog
Dom Maddie
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Epilog

Rozdział 72

31.1K 970 229
By Teen_spiritt

Wyszłam z domu zła na cały świat. W jednej ręce trzymałam moją walizkę na kółkach, a w drugiej ręke mojego chłopaka.

Bez zbędnych słów zajęliśmy swoje miejsca w samochodzie i odjechaliśmy. Całą drogę patrzyłam przez szybę stukając rytmicznie palcami o swoje udo. Mama na prawdę mnie zirytowała. Najpierw ma mnie gdzieś, cały czas pracuje i w ogóle ze mną nie rozmawia, a potem nagle krzyczy i udaje wielce przejętą mówiąc mi, że nie mam prawa się z nim spotykać. To śmieszne.

Zatrzymaliśmy się przy domu Collina. Chłopak wziął moją walizkę, a ja weszłam za nim do domu. Nie czekając na niego po prostu ruszyłam do jego pokoju. Nie chciałam z nikim rozmawiać. Miałam tego wszystkiego dość.

-Madd, czekaj!-krzyknął Collin biegnąc za mną.

-Zostaw mnie-warknęłam wchodząc do jego pokoju. Poczułam jednak za obejmuje mnie od tyłu i przytrzymuje.-powiedziałam puść!-wrzeszczałam szarpiąc się.

-Uspokój się-powiedział cicho odwracając mnie w swoją stronę. Ze złości zaczęłam bić pięściami o jego tors, a ten czekał aż się uspokoje. Zupełnie nie ruszały go moje krzyki i bicie. Gdy ochłonęłam i zdałam sobie sprawę, że Collin niczemu nie zawinił opuściłam ręce wzdłuż ciała i oparłam głowę o jego klatke piersiową głośno oddychając.

-Przepraszam-odezwałam się w końcu.-to nie twoja wina.

-Nic się nie stało. Musiałaś się na kimś wyżyć, a że byłem najbliżej to padło na mnie. A i tak mnie nic nie bolało.

Zaśmiałam się cicho gdy Collin chwycił mnie za ręke i zaprowadził na łóżko. Usiadłam po turecku i oparłam się plecami o chłodną ścianę.

-Na ile mogę tu zostać?-zapytałam.-nie chce robić ci zmartwień i w ogóle...

-Zostań na ile chcesz-położył swoją dużą ręke na mojej.-i tak mieszkam tutaj sam, więć czuj się jak u siebie.

-Nie będzie ci przeszkadzać moje towarzystwo?

-Nigdy mi nie przeszkadza-odparł, a ja z uśmiechem na ustach przytuliłam się do jego boku.

-Jesteś najlepszy-wyszeptałam gdy ten gładził moje włosy.

-Wiem.

-I ciesze się, że cie mam.

-Wiem-powtórzył, a ja parsknęłam głośnym śmiechem.

COLLIN

-Maddie, pośpiesz się!-krzyknąłem.-czekam na ciebie już półgodziny.

-Idę!-odkrzyknęła zbiegając po schodach w błękitnym sweterku i brzoskwiniowych rurkach. Wyglądała świetnie jak zawsze.-gdzie idziemy?

-Przejść się-wzruszyłem ramionami.-ładna pogoda, nie będziemy siedzieć w domu.

Złączyłem nasze ręce razem i wyszliśmy z domu kierując się w stronę parku. Maddie całą drogę obserwowała spacerowiczów i nalegała abym kupił jej gofra. Więc uległem. Nie potrafię jej odmówić. Później poszliśmy jeszcze na lemoniade i w końcu doszliśmy do parku. Usiedliśmy na ławce nieustannie się śmiejąc. Już sam nie wiem z czego. Po prostu wszystko nam śmieszyło.

Niestety nasz dobry humor przerwał pewien osobnik który zmierzał w naszą stronę. Instynkownie złapałem Maddie za ręke, a ta widząc kto do nas idzie zesztywniała.

Nie dam cie skrzywdzić.

-Znowu się spotykamy-odparł Harry, a ja wstałem wcześniej nakazując mojej dziewczynie siedzieć.-jaki bohater-zakpił.-jak już mówiłem złego nie unikniesz. 

-Zostaw ją do kurwy w spokoju. Nic ci nie zrobiła. To nie jej wina-warczałem.

-A Rosie? Też kurwa powinna żyć!-krzyknął, a pare ludzi spojrzało na chłopaka.

-Ale to nie jest moja wina do jasnej cholery!-wyrzuciłem ręce w powietrze.-pogódź się z tym! Nie mogłem temu zapobiec.

-Mogłeś tam z nią kurwa pojechać.

-Ty też-odbiłem pałeczkę.-skąd miałem wiedzieć, że coś jej się stanie. Zostaw nas w spokoju i się z tym pogódź.

-Nigdy się z tym nie pogodzę-Harry podszedł bliżej mnie tak, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi.-to twoja pierdolona wina i teraz ty będziesz cierpiał tak samo jak ja.

-Nic jej nie zrobisz, rozumiesz?-fuknąłem mu prosto w twarz.-nigdy nie pozwolę, żebyś ją skrzywdził.

Chwyciłem wciąż przestraszoną dziewczynę za ręke i ruszyliśmy w stronę domu. Czułem jak Maddie trzęsie się więć objąłem ją w talii i w takiej pozycji poszliśmy aż pod sam dom. 

-A co jak na prawdę coś mi zrobi?-gdy tylko weszliśmy do domu Maddie rozpłakała się. Widząc ją taką bezbronną i zapłakaną sam miałem ochotę się rozryczeć.

-Cśś, spokojnie-podszedłem do niej i mocno przytuliłem.-nic ci nie zrobi. Nic gdy jestem obok-szeptałem w jej włosy czując jak ufnie się we mnie wtula i cicho płacze.-będzie dobrze. Zobaczysz. Nie myśl o tym teraz.

Maddie pokiwała twierdząco głową i popatrzyła w moje oczy. Chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i kciukiem starłem jej łzy z policzków, a później złączyłem nasze usta w długim, delikatnym pocałunku. Dłonie Maddie powędrowały na moją klatkę piersiową, a ona sama oddała pocałunek. Moje dłonie z kolei zatrzymały się na jej talii i resztkami sił starałem się nie dotykać ją niżej niż w talii. Maddie chyba wyczuła to bo zaśmiała się w moje usta i wyszeptała:

-Możesz mnie dotykać śmiało.

-Jesteś pewna?-spytałem.-ostatnio jak chciałem to bałaś się i...uciszyła mnie krótkim pocałunkiem.

-Ufam ci Collin. Jesteś moim chłopakiem i ci ufam. Wiem, że nie zrobiłbyś mi krzywdy.

Pocałowałem ją ponownie wkładając w to wszystkie emocje. Delikatnie moje ręce sunęły w dół. Widziałem, że się denerwuje dlatego robiłem to po woli. W końcu położyłem swoje ręce na jej pośladkach, a ta na chwilę zesztywniała, a później znowu zaczęła oddawać pocałunek. Czułem jak płonie we mnie pożądanie. Delikatnie ścisnąłem jej pośladki, a ja jęknęła mi w ustach, po cyzm się zaczerwieniła.

-Uroczo się rumienisz-wyszeptałem w jej usta ponownie zaczynając ją całować.  Zbierając się na odwagę podniosłem dziewczynę za tyłek dociskając bardziej do ściany. Ta oplotła mnie nogami w pasie a ręce zarzuciła na swoją szyję.

-Nie puść mnie-zaśmiała się, a ja jej zawtórowałem.

-Nigdy, skarbie.




Książka po wolutku dobiega końca, bo mam już pomysł na kolejną ^^ ~
ale żeby was pocieszyć, powiem, że niedługo stanie się coś niespodziewanego.
 Ale co? To niespodzianka!
Buziaki :*

Continue Reading

You'll Also Like

129K 3.6K 26
- Czyli moje uczucia nic dla ciebie nie znaczą? - Jęknęłam ze łzami w oczach, które próbowałam za wszelką cenę powstrzymać. - Nie miałam cię za takie...
64.2K 1.5K 32
27 rozdział - 27 listopada. 28 rozdział - 6 grudnia. 29 rozdział (najprawdopodobniej ostatni tej części) - 29 grudnia. Wszystkie zmiany i opóźnieni...
16.6K 581 27
Szesnastoletnia Nelly ma wszystko czego pragnie. Rodzinę, przyjaciół i pieniądze. Wszystko oprócz osoby, która mogłaby pomóc jej uwolnić się z przekl...
292K 10.6K 24
Dla Cartera muzyka jest całym życiem. Gdy rodzice zabraniają mu udziału w konkursie dla młodych talentów z powodu złych ocen chłopak nie zamierza się...