Przekroczyć Granicę

By Teen_spiritt

2.7M 90K 19.9K

Osiemnastoletnia Maddie jest nieśmiałą, zamkniętą w sobie nastolatką. Jej trudna przeszłość nie pozwala dziew... More

Prolog
Dom Maddie
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Rozdział 63
Rozdział 64
Rozdział 65
Rozdział 66
Rozdział 67
Rozdział 68
Rozdział 69
Rozdział 70
Rozdział 71
Rozdział 72
Rozdział 73
Rozdział 74
Rozdział 75
Rozdział 76
Rozdział 77
Epilog

Rozdział 10

36K 1.1K 286
By Teen_spiritt

COLLIN

Stałem jeszcze chwilę opierając się o mur i oddychając ciężko. Po chwili rozglądnąłem się i krzyknąłem na pozostałych:

-Co jest?! Nie macie swoich problemów?!

Wszyscy momentalnie uciekli więc zostałem sam. Nie na długo bo po chwili podeszli do mnie chłopcy.

-Stary, co żeś ty odwalił?-zapytał Thomas.

-Zamknij mordę-warknąłem głośno oddychając.

-Dlaczego jej nie uderzyłeś?-zapytał Zack.-przecież...

-Nie wiem kurwa-przerwałem mu uderzając ponownie w ścianę tak, że poczułem piekący ból na dłoni.-nie wiem dlaczego-wyszeptałem już łagodniej.

-Nigdy, przenigdy nikogo nie oszczędzałeś. Nawet nam się dostało-powiedział Thomas.-a ty prawie ją uderzyłeś. Brakowało milimetrów. Stary, tu chodziło twój wóz.

-Myślisz, że nie wiem!?-popatrzyłam na nich gniewnie.-nie wiem czemu jej kurwa nie uderzyłem. Zepsuła mój wóz. A mimo to pozwoliłem jej odejść.

-Fiu fiu...coś nowego-zagwizdał jeden z moich kumpli.

-Zamknij się-warknąłem w jego stronę i wyrzuciłem ręce w górę.-wszyscy się zamknijcie! Nie będe się wam tłumaczył bo prawda jest taka, że nie wiem dlaczego to zrobiłem! Czemu jej nie uderzyłem. Muszę ochłonąć.

Spojrzałem ostatni raz na chłopaków i odwróciłem się idąc w stronę samochodu. Całą drogę zaciskałem dłonie na kierownicy. Za cholere nie wiem dlaczego jej się nie dostało. Spojrzałem na te zapłakane, przerażone oczy. Przenigdy nie widziałem kogoś tak przerażonego, nawet gdy tego kogoś biłem. A ona wyglądała jakby miała zemdleć. W momencie gdy miałem ją uderzyć moja pięść zatrzymała się przed jej twarzą. Była cała mokra od łez i potu.Drżała jak galareta. Cicho szlochała. Po prostu musiałem ją wypuścić. Nie wiem czemu. Czy żałuję, że ją nie uderzyłem? Nie wiem. Uszkodziła mój wóz, ale jednocześnie była taka bezradna i tak przerażona, że kurwa nie dałem rady jej uderzyć.

Zaparkowałem obok jakiegoś klubu i udałem się do środka.

-Co dla Ciebie?-zapytał kelner gdy zajmowałem miejsce przy barze.

-Coś mocnego. Pare razy-rzuciłem czekając na swój alkohol i podziwiając stryptizerki które wyginały się i tańczyły machając tyłkiem obok napalonych, pijanych facetów.

Wypiłem duszkiem pare kieliszków i poprosiłem o jeszcze. Jebać, że przyjechałem samochodem. Zamówię taksówkę, a jutro odbiorę auto z parkingu. Nie miałem ochotę na taniec czy chociażby na szybki numerek w kiblu. Dzisiaj tylko alkoho, dlatego odprawiałem z kwitkiem napalone laski które machały mi tyłkiem przed nosem.

Byłam już nieźle zalany, więc postanowiłem zadzwonić po taksówkę, ale trochę mi zajęło powiedzenie adresu. Na szczęście kelner trochę mi pomógł. Na chwiejnych nogach ruszyłem w stronę drzwi. Wychodząc uderzyło we mnie przyjemne, chłodne powietrze. Wsiadłem do taksówki i powiedziałem adres swojego domu, a po chwili byłem już na miejscu. Wybełkotałem coś niezrozumiałego, podałem mu pieniądze i poczłapałem do domu.

-Pierdolony klucz-mruknąłem próbując trafić w dziurkę. Gdy mi się to udało otworzyłęm drzwi wchodząc do środka. Po drodzę zacząłem zdejmować buty, koszulę i spodnie więc trafiając o pokoju zostałem w samych bokserkach. Jebać, że jutro szkoła. Nie idę.
***

Obudziłem się następnego dnia z lekkim bólem głowy i z saharą w ustach. Mam mocną głowę więc parę mocnych kieliszków nie są w stanie zrobić mi z głowy prawdziwego piekła. Wypiłem tylko wodę i ponownie ległem na kanapie. Nie miałem ochotę ani biegać, ani iść na siłownię, czy chociażby walić w worek w pokoju. Bo chociaż mam w domu worek treningowy, sztanki lub bieżnię to jednak i tak wolę chodzić na siłownię. 

Spałem gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Ignorując to, że jestem w samych bokserkach ruszyłem w stronę drzwi.

-Czego oni chcą?-warknąłem mając na myśli kumpli. Gdyby tu przyszli nie weszliby do domu. Nie mam dzisiaj ochoty na ich odwiedziny. Chcę tylko spać.

Otworzyłem drzwi drapiąc się po głowię. W drzwiach zastałem osoby których najmniej się spodziewałem.

-Mama? Tata?-wypaliłęm robiąc wielkie oczy.-co wy tu robicie?

-O to samo mogę zapytać Ciebie-bąknęła kobieta.-czemu nie w szkolę?

-Nie chciało mi się. 

-Byłeś na imprezie-domyślił się tata, a ja pokiwałem głową. Błagam, idźcie już.

-Nic się nie zmieniłeś-westchnęła moja starsza siostra. Lucille miała dwadzieścia siedem lat, kochającego męża i córkę.-nadal się upijasz i olewasz w szkolę.

-Tylko jeden dzień. Po drugie po co przyjechaliście? Mogłem być w szkolę i byście mi nie otworzyli.

-Dzwoniliśmy do Ciebie-powiedziała mama.-nie odbierałeś więc wiedzieliśmy, że albo jesteś poza domem albo w domu.

-Collin-usłyszałem cichutki pisk, więc spojrzałem niżej. Przede mną stała mała, czteroletnia dziewczynka; córka Lucille i Erica-jej męża. Jest na prawdę uroczą dziewczynką. Czarne włosy które miała splecione w warkocza, biała koszulka z jakąś postacią z bajki i różowe legginsy. 

-Cześć mała-powiedziałem i wziąłem ją na ręce. Większość...a właściwie wszyscy mają mnie za skurwiela. Twierdzą, że jestem niebezpieczny, że lepiej do mnie nie podchodzić, że mogę zabić samym patrzeniem i że nienawidzę dzieci. Bo taka prawda. Wszystko się zgadza. Nawet to, że nie lubię dzieci. Ale Tess czyli moja chrzestnica to co innego. Ją akurat uwielbiam. A dlaczego? Bo jest słodka, nie przeszkadza tak bardzo i umię zająć się sobą. Dlatego tak bardzo ją uwielbiam. Przy niej całkowicie się zmieniam. W wściekłego lwa w kotka. Ale nigdy nie pokazałem się z dzieckiem na ulicy. Wszyscy, zwłaszcza ci ze szkoły by zaczęli się ze mnie śmiać lub zadzwoniliby po policję, że ukradłem dziecko. Bo może wyglądam jak morderca, ale Tess nie zrobiłbym krzywdy. Traktuję ją jak swoją córkę którą i tak nigdy nie będe miał. Wystarczy mi Tess.

-Wchodźcie do środka-powiedziałem trzymając brunetkę na rękach. Wszyscy weszli do domu, a ja poszedłem do kuchni zrobić im herbatę.

Continue Reading

You'll Also Like

39.4K 794 63
Ta książka opowiada o pewnej Sophie która ma przyjaciela Leona oraz wroga Nathaniel'a którzy są braćmi, dziewczyna ma także przyjaciółkę Ginny którą...
41K 2K 40
Weronika zwyczajna 15-latka która ma trudne życie w domu jak i w szkole, pewnego dnia postanawiają wraz z matka wyjechać do Niemiec. Zaczynaja nowy r...
108K 2.6K 29
To nie jest tak, że jesteśmy wyjątkowi. Wszyscy jesteśmy tacy sami, a dopiero druga osoba, daje nam takie poczucie. Co mógłbyś powiedzieć o mnie? Po...
16.6K 581 27
Szesnastoletnia Nelly ma wszystko czego pragnie. Rodzinę, przyjaciół i pieniądze. Wszystko oprócz osoby, która mogłaby pomóc jej uwolnić się z przekl...