Testament

By See-What-I-See

295K 20.7K 1K

Wybór czytelników w kategorii Paranormalne w konkursie „Skrzydlate Słowa 2018". Rodzice Ellisy nie żyją od wi... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Do czytelników
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Od autora - na zakończenie
Testament II - informacja
Informacja
Konkurs
Wyniki konkursu
TESTAMENT część III

Rozdział 25

4.2K 299 22
By See-What-I-See


Tydzień zleciał mi niesamowicie szybko. Był piątek wieczór, następnego dnia miała się odbyć impreza urodzinowa Sam. Umówiłam się z Robertem, że to ja przywiozę Sam nad jezioro. Po wcześniejszym narysowaniu mi dokładnej trasy, Robert upewnił się teraz czy, aby na pewno znam dokładną godzinę rozpoczęcia.

- Tak, wiem, że mamy być o 19:00 - powiedziałam ze zniecierpliwieniem.

- Nie zawal, Ell - powiedział Robert do słuchawki, po czym rozłączył się.

Opadłam na poduszki. Byłam zmęczona po całym tygodniu pracy i ciągłym pilnowaniu się, żeby nie zdradzić przed Sam szczegółów dotyczących imprezy. Wzięłam do ręki telefon w momencie, w którym zaczął dzwonić.

- Cześć Luke - powiedziałam, uśmiechając się pod nosem.

- Część skarbie. Co robisz?

- Leżę na łóżku i odpoczywam - powiedziałam. Chyba każdy w miasteczku uznawał nas już za parę. Chociaż my nigdy na ten temat nie rozmawialiśmy. Ale prawda była taka, że sami tak właśnie się traktowaliśmy.

- A nie miałabyś ochoty zwlec tego pięknego tyłeczka i jechać ze mną na randkę? - zapytał.

- Może bym i miała. A gdzie na tą randkę? Muszę wiedzieć jak się ubrać.

- Myślałem o jakiejś fajnej restauracji. No wiesz, żeby nie zabierać cię do baru - roześmiał się.

- A co to za okazja? - dopytywałam.

- A musi być jakaś? Pomyślałem, że byłoby miło, gdybyśmy ciągle nie przesiadywali u ciebie. Razem z innymi twoimi domownikami nie z tego świata.

- Dobrze, daj mi godzinę.

- OK. Będę po ciebie o 20:00.

Wyskoczyłam z łóżka i poszłam się przygotować. Nie miałam na nic siły, ale perspektywa wyrwania się z domu poprawiła mi humor. Luke jak zwykle był punktualny.

- Ale się odstawiłeś - zagadnęłam. Wyglądał świetnie w jeansach i sportowej, dopasowanej marynarce.

- Ty też - powiedział, unosząc brwi i mierząc moje ciało od góry do dołu.

- Powiedziałeś, że jedziemy do restauracji. Pomyślałam, że sukienka będzie bardziej na miejscu niż bluza i trampki.

- Racja - odparł i otworzył mi drzwi do auta. - To gdzie jedziemy?

- Do miasta.

Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Okazało się, że Luke zarezerwował dla nas miejsce w cichej i bardzo eleganckiej restauracji. Za każdym razem, gdy jeździłam na większe zakupy, przyglądałam się temu miejscu i miałam nadzieję, ze kiedyś będę mogła tu przyjść. Moje marzenie się spełniło. W środku, kelner zaprowadził nas do małego stolika w ustronnej części lokalu. Usiadłam, nie bardzo wiedząc jak się zachować. Luke widział moje zdenerwowanie i nie krył uśmiechu.

- Coś ty taka sztywna? - zapytał, szczerząc zęby.

- To nie jest śmieszne - powiedziałam - raczej nie chodzę w takie miejsca.

- Przestań, świetnie wyglądasz. Nawet kilku facetów się za tobą obejrzało - dodał, puszczając mi oczko.

- Nie żartuj - odparłam i zagłębiłam nos w menu.

Gdy zamówiliśmy jedzenie, nerwy i stres mnie opuściły. Siedzieliśmy rozmawiając na temat imprezy, która miała się jutro odbyć. Nagle Luke spoważniał.

- Wiesz, Ell. Zaprosiłem cię tu bo chciałbym żebyś wiedziała, że naprawdę mi na tobie zależy. Jesteś dla mnie ważna. Wiem, że nie znamy się długo, ale dawno nie czułem się przy nikim tak jak przy tobie.

Jego wyznanie sprawiło, że ja również spoważniałam.

- Luke, czy coś nie tak? - nie wiedziałam czego się spodziewać.

- Tak. Chciałem po prostu żebyś to wiedziała.

- I po to zabrałeś mnie na kolację? - dziwnie się zachowywał.

- Chciałem zrobić coś wyjątkowego. Chciałem żebyś poczuła, że naprawdę mi zależy - powiedział nerwowo.

- Luke, naprawdę się cieszę, że to mówisz. Mnie też na tobie zależy, ale szczerze mówiąc teraz się zestresowałam. Cała ta - wskazałam ręką na pomieszczenie wokół nas - sytuacja.

- Naprawdę nic się nie dzieje Ell. Chciałem po prostu gdzieś cię zabrać. To wszystko - wyjaśnił.

Nie wierzyłam mu, ale skapitulowałam i skinęłam głową. Resztę wieczoru spędziliśmy już w bardziej rozluźnionej atmosferze. Restauracja była cicha, ale większość stolików była zajęta. W tle grała cicha muzyka. I nagle go zobaczyłam. Siedział kilka stolików od nas i spoglądał w naszą stronę, popijając drinka i uśmiechając się do mnie. Hakael. Jego się nie spodziewałam. Moja mina chyba zaniepokoiła Luke'a, bo od razu zareagował.

- Elly, co się stało? - powiedział i na sekundę odwrócił się w tył, żeby zobaczyć na co tak patrzę. Po chwili znów spojrzał na mnie i ponowił pytanie.

- Ja... Nic. Nic się nie stało. Myślałam, że kogoś zobaczyłam - skłamałam.

- Jesteś pewna?

Już miałam odpowiedzieć twierdząco, gdy zobaczyłam, że demon wstaje od swojego stolika i kieruje się w naszą stronę.

- Witam - ukłonił się swoim teatralnym gestem - czy nie przeszkadzam państwu? - zapytał.

- To zależy, panie...? - zapytał Luke, obserwując dokładnie gościa i czekając aż ten się przedstawi.

- To jest Arthur... Hell - powiedziałam szybko, zanim demon zdążył się odezwać.

- Hell...? - zapytali jednocześnie. Luke ze zdziwieniem, a Hakael z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Mina demona zaniepokoiła Luke'a, który teraz skierował się bezpośrednio do niego.

- Nie tak się pan nazywa? - zapytał.

- Nie, nie. To moje nazwisko. Po prostu panna Ellisa ma nieco inny akcent niż mój - skłamał.

- A skąd się znacie?

- Z biblioteki. Pan Arthur wypożycza u nas książki - znów skłamałam. Demon miał niezły ubaw, obserwując moje próby wybrnięcia z sytuacji.

- Tak... - powiedział, przeciągając nieco odpowiedź.

- A co pana skłoniło do podejścia do naszego stolika - zapytał Luke.

- Chciałem się przywitać z panną Ellisą. Bardzo cenię sobie jej porady w sprawach książek. Uznałem, że byłoby niegrzecznie, gdybym wyszedł stąd bez odpowiedniego przywitania - odparł.

Luke nie wyglądał na przekonanego. Nic zresztą dziwnego. Hakael, nie pasował zupełnie, ani wyglądem, ani zachowaniem do naszego świata. Wyglądał raczej, jak wyjęty żywcem z innej epoki. Poruszał się sztywno, a z twarzy przypominał raczej wyretuszowanego modela niż przeciętnego czytelnika książek. Jedyne, za co dziękowałam teraz w duchu było to, że jego zęby były bardziej ludzkie niż ostatnim razem.

- Skoro już się pan przywitał to czy możemy zostać sami? - zapytał Luke, nie siląc się nawet na grzeczność. Widział jak bardzo jestem zdenerwowana i starał się pozbyć niechcianego gościa.

Demon skierował swój wzrok ze mnie na Luke'a, zmrużył oczy i z udawaną grzecznością odparł,

- Oczywiście. W takim razie zostawię państwa. Dobranoc i życzę udanego wieczoru. Do zobaczenia Elliso - dodał, spoglądając znów na mnie i posyłając mi czarujący uśmiech.

Chwilę później obserwowałam, jak demon opuszcza restaurację, przystając na moment w drzwiach by jeszcze raz spojrzeć w naszym kierunku. Luke też go obserwował.

- Co to za typ? - zapytał, gdy demon wyszedł.

- Mówiłam ci. Przychodzi do biblioteki - powiedziałam, dopijając wino w kieliszku jednym łykiem.

- Dziwak, jakich mało. Aż mnie dreszcze przechodziły, gdy na niego patrzyłem.

- Tak... Znam to uczucie - powiedziałam - Luke, wybacz ale chciałabym już wracać - dodałam z przepraszającym uśmiechem. Wizyta demona totalnie wyprowadziła mnie z równowagi.

- Jasne - odparł Luke i skinął głową na kelnera.

Pod domem, siedziałam jeszcze chwilę w aucie. Luke nerwowo bawił się kluczykami samochodu, a ja czułam, że chce powiedzieć mi coś, na co nie miał odwagi w restauracji.

- Luke o co chodzi? Cały wieczór dziwnie się zachowujesz - powiedziałam, chcąc wydusić z niego prawdę.

- Nic, Ell - wiedziałam, że kłamie.

- Luke? - powiedziałam bardziej nerwowym tonem.

- No dobrze. Powiem ci. Chciałem poprawić ci humor. Amalie...

- Co Amalie? - wiedziałam już co chce powiedzieć.

- Amalie opowiedziała kilku osobom w miasteczku, co u ciebie widziała. Wiem też, że z tych kilku osób zrobiło się już naprawdę spore grono i, że całe miasteczko znów o tobie mówi.

Słuchałam w skupieniu, patrząc przed siebie i kiwając głową. Luke kontynuował.

- Jak zapewne się domyślasz, Amalie nieco ubarwiła swoją historię, a każda kolejna osoba dodała coś od siebie. Zrobiła się z tego historia niczym z horroru. Chcę tylko, żebyś się tym nie przejmowała. Gdyby ktoś ci coś powiedział, po prostu nie zwracaj na to uwagi. Ludzie w końcu zapomną.

- Tak, wiem Luke. Ciągle muszę nie zwracać uwagi i czekać, aż ludzie zapomną - powiedziałam. Na samą myśl tego, przez co znów będę musiała przejść robiło mi się niedobrze.

- Wierz mi, powiedziałem Amalie, co o tym myślę.

- I co, pomogło? - zapytałam ironicznie.

Luke jedynie spuścił wzrok.

- Jestem zmęczona, pójdę już. Dziękuję ci za wspaniały wieczór. I nie martw się, dam sobie radę. Widzimy się jutro - powiedziałam, całując go w policzek.

Luke skinął głową i poczekał, aż wysiądę. Potem odjechał. Weszłam do domu i z impetem rzuciłam torebkę na podłogę.

- Kurwa! - byłam wściekła. Zrzuciłam buty, kopiąc je w kąt i poszłam do kuchni po piwo.

- Nareszcie jesteś skarbie! - Hakael siedział na krześle w kuchni, a jego nogi spoczywały skrzyżowane na stole.

- Czego chcesz? - krzyknęłam wystraszona.

- Chciałem porozmawiać. Pan Robins chyba mnie nie polubił - dodał z ironią.

Stałam w progu nie bardzo wiedząc, co robić. Demon wstał, podszedł do mnie i usadził na krześle obok. Potem otworzył lodówkę, wyjął z niej piwo i postawił przede mną.

- Zdaje się, że po to tu przyszłaś - powiedział, sadowiąc się obok mnie.


Continue Reading

You'll Also Like

6.8K 570 28
Rose namawia swoich przyjaciół na próbę przywołania demon. Wszyscy stwierdzają, że nim się nie udało... Jednak ich przyjaciel Theo przekona się, że b...
5.1K 1K 19
Ich pierwsze spotkanie wypełnione było wonią krwi i stertą trupów. Pozostało po nim jedynie wspomnienie i łuska podarowana z obietnicą zjednoczenia...
3.9K 109 5
co gdyby hailie była odważna i nie przestraszona tutaj sie o tym dowiecie
2K 159 14
,,- Więc ustalmy nowe zasady. - szepnęłam, pogłębiając pocałunek " Czy możliwym jest to, by jedno zadanie, wciągnęło dwójkę ludzi w skomplikowaną int...