Obejmuje Dąbkowską ramieniem i zamykam za nami drzwi. Poprawia bieliznę z której ten skurwiel chciał ją rozebrać. Po jej policzkach spływają pojedyncze słone łzy. Zatrzymuje ją i zaczynam ocierać je kciukiem. Sam nie wiem czemu to robię.
— Nie płacz. Ten skurwiel już cie nie dotknie. Obiecuje. - próbuje ją pocieszyć. Ola smutno się uśmiecha ,lecz po jej policzku spływa coraz to więcej łez.
Przytulam ją do siebie i obejmuje ramieniem. Nie wiem czemu ,ale czuje że tak zrobiłby każdy na moim miejscu. Dąbkowska niepewnie zarzuca ręce na mój kark cicho szlochając w moją bluzę. Czuje jak mokra plama na moim ramieniu staje się coraz większa. Nie przeszkadza mi to w ogóle.
Słyszę dźwięk mojego telefonu. Urywa się co oznacza ,że otrzymałem wiadomość tekstową. Wyciągam telefon nie przestając tulić do siebie dziewczyny.
Od: Klient (amfetamina)
Nie wiedziałem ,że gustujesz w takich szmatach Bugajczyk...
— Kurwa. - klnę cicho przez co dziewczyna spina swoje drobne ciało na chwile.
— Co się stało? - opanowuje łzy.
— Ciii... Nic, wszystko dobrze... - kładę swoją rękę na jej głowie i ponieważ dziewczyna jest sporo niższa lekko przyciskam do swojej klatki piersiowej. Ta posłusznie wtula się w mój tors próbując się uspokoić. — Ciii... - uciszam ją i kiwam nami delikatnie na boki pocierając ręka jej plecy.
Wyciągam telefon. Pisze wiadomość.
Do: Klient (amfetamina)
A więc to ten słynny anonimowy klient...
Nie pogrążają się dzieciaku.
Od: Klient (amfetamina)
Zniszczę cie. Zapamiętasz moje nazwisko na całe życie.
Do: Klient (amfetamina)
Spierdalaj. Ode mnie i od niej.
Od: Klient (amfetamina)
A co zależy Ci na niej, co?
Do: Klient (amfetamina)
Nie. Po prostu chce mieć święty spokój choć przez chwile, a żaden smarkaty bachor nie będzie mi groził.
Od: Klient (amfetamina)
Do zobaczenia. Nie umieraj za szybko. Chce jeszcze zobaczyć te pyskatą mordę.
Do: Klient (amfetamina)
Nigdzie się nie wybieram.
Przełykam ślinę i chowam telefon z powrotem do kieszeni. Prowadzę dziewczynę do salonu i sadzam na sofie. Postanawiam nie mówić jej o wiadomościach. Już i tak dość jej wrażeń jak na jeden dzień. Będzie miała nauczkę ,że trzeba uważać na towarzystwo.
Podaje jej chusteczki i idę zrobić jej herbatę. Znajduje tylko zieloną ,więc taką też zaparzam.
Siadam obok niej, przykrywam ją kocem i podaje jej do rąk kubek z gorąca cieczą.
— Jeśli czujesz potrzebę... Słuchaj, możemy po prostu porozmawiać. Jeśli chcesz. - daje jej znać.
Dąbkowska bierze łyk gorącej herbaty i patrzy na mnie błądząc wzrokiem po mojej twarzy.
— Dzięki za to wszystko i w ogóle ,ale czemu dalej jesteś taki... miły? - pyta nie ukrywając zdziwienia. W sumie sam nie wiem. Może dziś po prostu mam ochotę być miły. W każdej chwili może mi się to odmienić. Zaciskam lekko szczękę żeby nie powiedzieć czegoś wrednego albo moim - dobrze już jej znanym - aroganckim tonem.
— Może po prostu taki jestem? - bardziej pytam niż stwierdzam.
— Nieeee. - przeciąga i parska śmiechem. - Ja cie przecież znam... Jesteś straaaasznym chujem. - stwierdza i uśmiecha się pod nosem jakby właśnie coś sobie przypomniała.
— Dziękuje. - dumnie się uśmiecham na co dziewczyna szturcha mnie w ramie i ponownie wybucha śmiechem.
— Jesteś. Okropny. - stwierdza upijając kolejny łyk herbaty. Odwzajemniam jej uśmiech ,który szybko znika z mojej twarzy.
— Rozumiem ,że nie masz ochoty rozmawiać o... No wiesz. Tamtym. - zmieniam temat przełykając głośno ślinę. Poprawiam na sobie bluzę.
— Nie ma o czym rozmawiać. Zwykły dupek. Chciał mnie naćpać, przelecieć i zostawić. Najpewniej. - urywa. Ślepo patrzy w punkt przed sobą.
Czuje jak złość zaczyna we mnie kipieć.
— Zabije skurwysyna. - mruczę ledwo słyszalnie. Nie chce ,żeby pomyślała ,że mi zależy bo nie zależy. Mi na niczym i na nikim nie zależy. Właściwie mało się różnie od tamtego skurwiela. Z tym ,że ja nie gwałcę kobiet. Tylko je wykorzystuje.
— Słucham? - Ola wyglada na zdezorientowaną. Patrzy na mnie pytająco.
— Pytam czy już lepiej? - kłamie.
— Tak już wszystko w porządku. - odpowiada i chce odstawić pusty kubek na stolik ,ale uprzedzam jej ruch ,zabieram naczynie z jej ręki i wstaje ,aby następnie odłożyć je do zlewu. — Mam prośbę? - mówi cicho jakby bała się mnie o coś prosić.
— Hmm? - mruczę i odwracam się do niej przodem.
— Możemy nie wspominać nic Mateuszowi i Adrianowi? - pyta i wbija wzrok w podłogę.
Wzdycham ciężko i karcę ją wzrokiem ,ale z drugiej strony próbuje zrozumieć. No ale kurwa nie rozumiem. Wydaje mi się ,że powinni wiedzieć ,zwłaszcza po tym jakie wiadomości mi wysyłał ten typ.
— Wydaje mi się ,że powinni wiedzieć. - na mojej twarzy pojawia się grymas. Nie wiem czemu mnie to w ogóle interesuje. Powinienem mieć na to wyjebane. Jak na wszystko inne.
— Proszę! Zrobię wszystko. - błaga mnie. Jakbym mógł odmówić sobie takiej propozycji.
— Wszystko? - nachylam się nad nią na tyle blisko jej twarzy ,że nasze oddechy się mieszają.
— No dobra może trochę przesadziłam z tym „wszystkim" - kładzie rękę centralnie na mojej twarzy i lekko ją od siebie odpycha. Rzucam jej niezadowolone spojrzenie.
Dąbkowska wstaje z kanapy ,a mój wzrok skupia się na jej tyłku i kołyszących się ponętnie biodrach. Nie wiem czy robi to specjalnie ,ale na pewno jedno dobrze wiem - długo tak nie wytrzymam.
Już po chwili jej smukła sylwetka znika za białymi drzwiami od jej pokoju.
Zostaje sam w salonie. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na chłopaków.
—————perspektywa Aleksandry————
Podchodzę do łóżka i opadam na nie bezwładnie. Po chwili jednak zrywam się gdy czuje w powietrzu dziwną mieszankę zapachu. Coś jakby męskich perfum, trawki i tytoniu.
Wstaje z łóżka i zaczynam rozglądać się po pomieszczeniu. Zauważam, jak na pierwszy rzut oka, papierek przy jednej z poduszek.
Podnoszę bibułkę. Nie wiem co robi skręt w moim pokoju ,ale wiem ,że nie należy do mnie. Wnioskując po ilości obecnych osób w mieszkaniu ,może on należeć jedynie do Igora.
Do głowy przychodzi mi głupi pomysł.
Chęć rozrywki przerasta mój zdrowy rozsądek i sprawia ,że idzie się jebać razem z logicznym myśleniem.
Wyciągam zapalniczkę z kieszeni mojej bluzy. Przykładam bibułkę do ust. Podpalam skręta i zaciągam się dymem marihuany. Po niecałej minucie odlatuje. Czuje jak moje nogi robią się miękkie i w niczym nie widzę problemów.
Na moim telefonie widnieje powiadomienie. Jednak znajdując się w takim stanie nie umiem go odczytać.
Od: Krystian
Pożałujesz.
———notatka———
Wiem wiem. Taki sobie wyszedł🥀. No ale przynajmniej mam ochotę pisać dalej♥️. Niedługo się rozkręci obiecuje. I nie będzie już tak nudnawo. Pozdrawiam wszystkich. 🔥🔥
Także proszę i zapraszam serdecznie poniżej do komentowania. 🥂
I pamiętajcie ,że nie gryzę. 🥀
Do następnego 🍁🤟🏻