Forever Together | Bellamy Bl...

By fanka13

249K 12.8K 3K

" If you are brave enough to say goodbye, life will reward you with a new hello. " ~ Paulo Coelho "Przetrw... More

BOHATEROWIE
ZWIASTUN
Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Trailer
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
WYGRANA
Troubles Up Your Sleeve ☢ Bellamy Blake [2]

Rozdział 47

3K 208 58
By fanka13

Z pomocą Jaspera wydostałam się na zewnątrz, a potem podeszłam do Octavii, która zestresowana chodziła w kółko przed wejściem do lądownika.

- Terra! - krzyknęła, widząc mnie i podbiegła. - Co się stało? - zapytała, wskazując na moje ramię.

- Murphy strzelił i ją trafił - wyjaśnił za mnie Jasper. - Idę pomóc Raven - powiedział, pocieszająco pogłaskał mnie po plecach i truchtem wrócił do mulatki.

- Masz. - Miller podał mi jakąś szmatkę do zatamowania krwawienia. Przyjęłam ją z wdzięcznością i obwiązałam nią sobie ramię.

- Na szczęście tylko mnie drasnęła - powiedziałam, krzywiąc się z bólu. - Jakieś postępy? - zapytałam z nadzieją, na co Octavia i Miller pokiwali przecząco głowami. Zacisnęłam usta i wzięłam głęboki wdech, żeby się nie rozpłakać.

Nagle wewnątrz kapsuły rozległy się strzały wewnątrz lądownika. Gwałtownie spojrzałam w jego kierunku i podniosła paznokcie do ust. Nate objął mnie ramieniem, a ja wymieniłam zaniepokojona spojrzenia z Octavią.

- Będzie dobrze. - zapewnił mnie chłopak. Wzięłam od Tavi krótkofalówkę i po chwili wahania nacisnęłam przycisk.

- Bellamy - zaczęłam przez urządzenie. - Bellamy, nie wiem czy mnie słyszysz czy nie. - z trudem przełknęłam łzy - Ale... Raven mi wszystko powiedziała - pociągnęłam nosem. - Byłam głupia... i tak strasznie Cię przepraszam. - płakałam, a Miller mocniej mnie do siebie przytulił. - Kocham Cię Bellamy. - zacisnęłam usta i znowu pociągnęłam nosem - I dlatego nie mogę Cię stracić.

●Bellamy's POV●

- Stań na tym. - rozkazał mi Murphy, wskazując na stołek pod pętlą. Powoli zrobiłem to, co kazał. - Załóż na szyję.

- To jakieś szaleństwo. - spojrzałem na niego - Ziemianie mogą... - nie skończyłem, bo Murphy wystrzelił dwa pociski wgłąb lądownika.

- Załóż na szyję. - powtórzył. Spojrzałem na pętlę i zły przełożyłem ją sobie przez głowę.

- Zadowolony? - zapytałem, a on mocniej pociągnął za pasy, przez co poczułem braki w tlenie. Próbowałem jakoś obluźnić węzeł na mojej szyji, jednak byłem uzależniony od Murphy'ego.

- Jakiś ty odważny - zaczął. - myślałeś, że jesteś ode mnie silniejszy, że ktoś zaraz Cię uratuje. - mówił na co zacisnąłem szczękę. - Ale już tak nie myślisz co? - zapytał a po chwili znowu pociągnął za pasy. Poczułem jak zaczynam sie dusić więc chwyciłem rękoma za pętlę i próbowałem się utrzymać na palcach na stołku.

- Bellamy - odezwał się nagle tak dobrze znajomy głos w krótkofalowców. - Bellamy nie wiem, czy mnie słyszysz czy nie. - mówiła głosem, jakby zaraz miała się rozpłakać. - Ale... Raven mi wszystko powiedziała. - Na to zdanie moje serce zabiło szybciej. Zna prawdę. - Byłam głupia... i tak strasznie Cię przepraszam. - załkała a ja nie oderwałam wzroku od krótkofalówki. - Kocham Cię Bellamy. - powiedziała pewnie a ja zdobyłem się na uśmiech. - I dlatego nie mogę Cię stracić.

- Jak uroczo. - stwierdził Murphy i pociągnął za linę. - Szkoda tylko, że ty nie będziesz mógł jej powiedzieć tego samego w cztery oczy. - zaśmiał się. - Muszę przyznać, że nie źle ich nabrałeś. Wpatrzeni są w Ciebie prawie tak jak w Clarke lub Terrę. - przerwał i patrzył jak balansuję na nierównym stołku i próbuje poluzować pętlę. - Ale my znamy prawdę. Prawda? - podszedł do mnie. - Jesteś tchórzem. - patrzył mi ze złością w oczy. - zrozumiałem to, kiedy wykopałeś spode mnie skrzynkę. Sam mówiłeś, że dajesz im to, czego chcą.

- Źle zrobiłem. - odpowiedziałem słabym głosem, a oczy miałem lekko zaszklone od braku tchu. - Powinienem ich powstrzymać. - Murphy pokiwał głową.

- Już tego nie cofniemy - powiedział, zaciskając usta, a w oczach miał łzy.

- Co z Tobą będzie? Myślisz, że pozwolą Ci wyjść? - zapytałem, próbując zyskać więcej czasu lub całkowicie odwieźć go od tego pomysłu.

- Księżniczka raczej nie żyje. - zaczął - A król zaraz zginie. Została jeszcze królowa, ale myślę, że może sie przydać, na przyklad dla zabawy w nocy - stwierdził, patrząc mi prosto w oczy. Szarpnąłem się ostrzegawczo. - Więc kto będzie rządził? Ja. Może utłukę tę małą kochanice Ziemianina. - dodał, a czara się przelała. Spróbowałem go kopnąć, ale się cofnął i znowu pociągnął za linę, tylko tym razem całkowicie zacząłem tracić grunt pod nogami, a dostęp do powietrza miałem mocno ograniczony.

Nagle pod podłogą rozległ się dziewczęcy krzyk. Raven. Spojrzałem na Murphy'ego, w nadzieji, że może go nie usłyszał, ale on tylko uśmiechnął się złośliwie w moim kierunku i poluzował pasy, na tyle, że nadal nie mogłem się za bardzo ruszyć, ale nie byłem już całkiem zagrożony. No tak, nadzieja matką głupich.

- To pewnie ona - stwierdził i zaczął strzelać w podłogę.

- Nie!! - krzyknąłem, albo przynajmniej chciałem krzyknąć, bo głos uwiązł mi w gardle.

Patrzyłem na to z przerażeniem. W pewnym momencie zamiast dźwięku wystrzału, rozległ się głośny klik. Skończyła mu się amuncja. Postanowiłem to wykorzystać i szybko zdjąć pętlę z szyji, jednak nie uszło to uwadze Murphy'ego. Szybko podszedł do mnie i bez chwili zwątpienia wykopał spod moich nóg taboret.

●Terra's POV●

Siedziałyśmy z Octavią na ziemi przed drzwiami kapsuły. Obie ze łzami w oczach. Nie było żadnego odzewu ze środka, więc w głowach miałyśmy same czarne myśli. Nagle podbiegł do nas zdyszany Jasper.

- I co? - zapytałam go, podnosząc się na równe nogi.

- Raven powiedziała, że chyba jest gotowa i mamy się przygotować - odpowiedział, biorąc karabin.

- Wszyscy strzelcy, przygotować się. - rozkazałam strażnikom. - Będziemy wchodzić.

- Trzymaj - powiedział Miller, podając mi karabin. Pokręciłam przecząco głową i odsunęłam to od siebie.

- Nie dam rady. - odpowiedziałam na jego pytającą minę. - Trzęsą mi się ręce. - podniosłam je na wysokość oczu. Na to uśmiechnął się pocieszająco i poklepał mnie po ramieniu.

- Odbijemy go. - zapewnił mnie i odwrócił się, dołączając do reszty.

Po dłuższej chwili czekania, wewnątrz rozległy się liczne strzały a ja z przerażeniem wpatrywałam się w drzwi. Kręciłam się w tą i z powrotem, z nerwów obgryzając paznokcie.

Nagle rozległ się głośny dźwięk i drzwi zaczęły się otwierać. Wszyscy strzelcy podnieśli broń.

- Raven, udało Ci się! - krzyknął Japser i razem z pozostałymi odbezpieczył broń.

Chciałam więc tam od razu, ale Miller mnie zatrzymał, dając znak, że najpierw idzie Jasper. Szłam zaraz obok Octavi i tuż za Jordanem. Nagle brunet rzucił się w jakimś kierunku, a zaraz potem zobaczyłam dlaczego.

Bellamy wisiał na środku tego pomieszczenia, powieszony na linie zrobionej z pasów bezpieczeństwa. Co za ironia. Powinny ratować życie, a nie je odbierać.

- Bellamy! - krzyknęła Octavia, która też jak tylko dostrzegła co się dzieje, rzuciła się na pomoc bratu.

Razem z nią podbiegłam, aby odciąć linę, podczas gdy Jasper trzymał starszego Blake'a za nogi, by się nie udusił. Octavia odpięła klamrę jednego z pasów, a Bellamy wraz z Jasperem upadli obok nas. Rzuciłam się w ich kierunku i ukleknęłam obok glowy Bellamiego.

- Bellamy oddychaj! - szeptałam, zdejmując pętlę z jego szyji.

- Wszystko dobrze. Wszystko dobrze. - mówiła Octavia słysząc, że jej brat bierze głębokie wdech. Z trudem, ale bierze. Chwyciłam Bellamiego za rękę i pogłaskałam go po policzku, płacząc ze szczęścia.

- Jest cały! - krzyknął Jasper do pozostałych i zaśmial się z ulgą.

Bellamy bardzo powoli ogarniał otoczenie, jednak zanim zdążył całkiem dojść do siebie, on już stał na nogach.

- Murphy! - krzyknął zachrypniętym głosem. - Murphy! To koniec! - zaczął wspinać się na wyższy poziom po drabince. - Podaj się! - próbował podnieść władz, który John czymś zablokował. - Nie uciekniesz! - Bell cały czas siłował się z drzwiami.

Nagle rozległ się głośny wybuch a cały statek się zatrząsł. Podparłam się o ścianę, żeby zachować równowagę. Bellamy dostał się na górny poziom a Jasper zaraz za nim. Odetchnęłam z ulgą i zsunęłam się na metalową podłogę, a następnie położyłam się na plecach zaraz obok Octavii.

- On żyje. - powiedziałam szeptem, a O uśmiechnęła sie do mnie.

- Tak. - odpowiedziała i pociągnęła nosem. - Mój braciszek jest cały. - Starała łzy szczęścia z policzków.

- Udało się. - nie dowiedziałam. - Naprawdę nam się udało. - Octavia wzięła mnie za rękę i mocno ścisnęła.

- Miałaś wątpliwości?

- I to wielkie - odpowiedziałam na co obie zaśmiałyśmy się z ulgą.

1222 słowa + notka. No mam nadzieję, że wam się podoba.
~fanka13

Continue Reading

You'll Also Like

9K 683 32
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
7.5K 390 22
Co gdyby to Hailie wychowała się z ojcem a chłopcy z Gabrielą? Co gdyby to oni stracili matkę? Co gdyby Hailie miała córkę w wieku 19 lat? Co gdyby t...
8.9K 530 23
Uczeń z problemami i świeżo upieczony nauczyciel oraz opcja pomocy. Tylko czy pomoc w tym przypadku ma tylko jedno znaczenie. Oni widzą kilka znaczeń...
10.4K 1.1K 13
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...