T-shirt || Muke ☑️ [korekta]

By limited_edition_

11.5K 1.2K 426

Gdzie Luke to fan Michaela. Czy dwie krzywdy potrafią stworzyć coś dobrego? #michaeltops! More

0.0
0.1
0.2
0.3
0.4
0.5
0.6
0.7
0.8
0.9
1.0
1.1 (Late Happy Birthday Ash)
1.2
1.3
1.4
1.5
1.6
1.7
1.8
1.9
2.0
Epilog + podziękowania
2.3 (dodatek specjalny +)

2.1

458 45 13
By limited_edition_

Atmosfera przy rodzinnym stole Hemmingsów była bardzo gęsta. Jedynym, który zdawał się tego nie zauważać był Andy, ojciec blondyna. Bacznie przyglądał się Michaelowi nawet podczas spożywania posiłku. Czerwonowłosy czuł się naprawdę niezręcznie. Nie miał, gdzie podziać wzroku, więc utkwił go w talerzu w połowie zjedzonego spaghetti. Kupa makaronu z sosem wydawała się niezwykle interesująca. Zaczął żałować, że zgodził się na obiad z  rodzicami Luke’a. Wiedział, że to dla blondyna ważne, jednak nie sądził, że będzie to aż takie trudne. Nie wiedział, ile jeszcze będzie w stanie wytrzymać. To powoli go przerastało.

Niebieskooki zdawał siebie z tego sprawę, że chłopak siedzący obok niego stawał się coraz bardziej nerwowy. On sam odliczał minuty do końca tego przedstawienia. Hamował się przed tym, żeby złapać czerwonowłosego za rękę i wyjść, trzaskając teatralnie drzwiami. Tak, to było zdecydowanie w jego stylu. Luke był królową dramatu i pokazywał to przy każdej możliwej okazji. Najlepsze było to, że chłopak odkrył to całkiem niedawno i bardzo spodobała mu się ta nowa łatka. Owszem zachowywał się gorzej, niż głodny Michael, ale kogo by to obchodziło. Na pewno nie Luke’a. On miał przy tym za dużo frajdy.

Rodzice niebieskookiego odezwali się dokładnie miesiąc po tym jak Mike znalazł blondyna przed bramą swojego domu. Mówiąc rodzice, mam na myśli Liz. I Luke był pewny, że to również ona namówiła Andy’ego na wspólny posiłek. Młodszy chłopak nie powiedział im, że przyjdzie z kimś. Michael miał być dodatkiem do kolacji, ale jak na razie wyglądało na to, że był obiektem mordu w oczach Pana Hemmingsa.

Liz wciąż rzucała młodych mężczyznom przepraszajce spojrzenia. Jej też nie było to na rękę. Mąż kobiety zawsze był upartym człowiekiem i zamkniętym na swoje poglądy. Widziała, że będzie trudno. Ale wiedziała też, że Andy kochał ich syna równie mocno co ona i nie pozwoliłby mu odejść. Nawet, jeśli dla blondyna naginał swoje zasady.

Tak, wyrzucił go z domu, ale to było pod wpływem emocji. Nie chciał tego. Jednak jako, że był zbyt uparty i pyszny, nie przyznał. Tęsknił za blondynem. Ba! Oboje bardzo za nim tęsknili. Bez niego ten dom był pusty, jakby niezamieszkały, pomimo że przebywały w nim dwie osoby. Liz wiedziała, że to od nich zależą dalsze losy stosunków rodzinnych.

Kiedy danie zostało zjedzone do końca, Pani Hemmings pozbierała wszystkie naczynia, a następnie zabrała je do kuchni. Wróciła z malinowym puddingiem na tacy. Michaelowi aż się zaświeciły oczy. Uwielbiał wszystko co słodkie. Luke’a także.

-Bardzo dobry deser, pani Hemmings. - powiedział Mike, chcąc choć trochę zmusić innych do rozmowy

-Dziękuję Ci. Znalazłam ostatnio przepis w internecie i postanowiłam spróbować swoich sił.

I znowu cisza.

Clifford zastanawiał się po co blondyn go tutaj spraszał. To Luke miał z nimi do pomówienia. Czerwonowłosy czuł, że gdyby nie jego obecność wszystko wyglądałoby inaczej. Nie mógł stwierdzić czy lepiej. Nie wykluczył latających talerzy i bitwy na jedzenie. Przed tym spotkaniem zrobił sobie w głowie listę rzeczy, o których by mógł rozmawiać z rodzicami chłopaka, jednak ta, jakby wyparowała i została jedynie pustka, którą Mike usilnie próbował zapchać malinową słodkością.

Luke zaczął się naprawdę denerwować. Wymienił jedynie z rodzicami krótkie przywitanie przy wejściu, jednak to wszystko. Tak miała wyglądać ich rozmowa? Cóż Hemmings w takim razie zastanawiał się czy znają definicję tego słowa. Jego noga zaczęła rytmicznie poskakiwać. Wyglądał tak, jakby wystarczyło jedno złe słowo, a może nawet i zły ruch mógłby go spłoszyć. Był gotowy do wyjścia.

Nagle Pan Hemmings odchrząknął i w końcu zabrał głos pierwszy raz tego popołudnia.

-Więc, Michael. - zaczął - Skąd podchodzisz? Gdzie pracujesz? Kim jesteś dla mojego syna?

-Tato. - mruknął ostrzegawczo na dociekliwość ojca. Położył dłoń na udzie Clifford i ścisną lekko w geście wsparcia

-Pochodzę z Australii i jestem muzykiem. Aż dziwne, że państwo mnie nie kojarzą. Podobno jestem idolem Luke’a.

-Wiedziałam, że cię z kądś kojarzę. Luke miał oklejony tobą cały pokój. - tym razem głos zabrała Liz, gestykulując łyżeczką trzymaną w ręce

-Mamo! - szkarłat oblał policzki blondyna

-Nie odpowiedziałeś na ostatnie pytanie. - przypomniał się Andy

Mike spojrzał niepewnie w stronę niebieskookiego ze wzrokiem proszącym o pomoc. Blondyn zrozumiał aluzje

-Nie martw się, tato. Nie pieprzymy się jeszcze, jeśli i to ci chodzi.

Wszyscy spojrzeli na Luke’a z wymalowanym szokiem na twarzy. Blondyn rzadko przeklinał i każde takie słowo z ust niewinnego chłopca brzmiało dziwnie.

Mike spuścił wzrok na swoje dłonie, czując ciepło na policzkach.

-Zepsułeś mi syna. - Andy pokręcił głową dezaprobatą

Liz przygryzła wargę, żeby się nie roześmiać jednak finalnie nie wytrzymała i zalała się salwą śmiechu. Po chwili dołączył się do niej Mike, a po nim Luke. I nawet Andy’emu kąciki ust drgnęły do góry. Ten moment zmienił całą atmosferę. Od teraz już chętnie rozmawiali na różne tematy. Rodzice blondyna często zawstydzali swojego syna, opowiadając historie z jego dzieciństwa. Luke reagował zawsze tak samo - czerwienił się po same uszy. Mike opowiedział o jego mało stabilnym życiu, co niezbyt dobrze przyjęła pani Hemmings. Czerwonowłosy, jednak obiecał, że będzie przy Luke’u zawsze, kiedy będzie mógł co już przyjęła z aprobatą.

W końcu zrobiło się późno i chłopcy zaczęli się zbierać. Podziękowali za pyszny obiad i obiecali, że pokażą się razem niedługo. Luke chwycił za klamkę i otworzył drzwi. Kiedy był już w połowie na zewnątrz, odezwał się ojciec niebieskookiego:

-Luke, poczekaj chwilę. - poprosił

Blondyn powoli się wycofał, by stanąć ponownie kilka metrów od swojego taty.

-To ja poczekam na zewnątrz. Do widzenia. - powiedział Clifford i zniknął za drzwiami

Zapadła cisza. Chłopak czekał aż ktoś zacznie rozmowę. Na pewno nie miał być to on sam. Nie miał im więcej do powiedzenia. Wszystko przekazał już przy wizycie w szpitalu.

-Wróć do domu, synu.

Luke myślał, że się przesłyszał i zakrztusił się powietrzem.

-A gdzie haczyk? Mam zerwać kontakt z Michaelem?

-Broń Boże! Po prostu tęsknimy za tobą. Ja tęsknię. - Pan Hemmings spuścił głowę na znak skruchy

-Synku, myślę, że tata chce powiedzieć, że…

-Wiem, mamo, ale chcę to usłyszeć od niego.

Andy wypuścił powietrze ze świstem.

-Jesteś moim jedynym synem. Nie rozumiem, dlaczego kazałem Ci się wtedy wynieść. Teraz bardzo tego żałuję. Wiem, że cię tym zraniłem. Powinienem cię wspierać bez względu na to jakiej jesteś orientacji. To już nie jest dla mnie ważne. Nie interesuje mnie z kim sypiasz. To twoja sprawa.
Ten okres był dla ciebie na pewno bardzo trudny. Nie dość, że się od ciebie odwróciłem to jeszcze ta cała sprawa w szkole, a później pobicie. Mówiłeś do mnie, ale ja nie potrafiłem  słuchać. Tak cię przepraszam, Luke. Kocham cię i chcę, oboje chcemy, żebyś wrócił.

W niebieskich tęczówkach tliło się wzruszenie. Jeszcze nigdy jego ojciec nie powiedział mu tylu słów. Takich miłych słów. Niewiele myśląc, zamknął ojca w szczelnym uścisku, do którego po chwili dołączyła się Liz. Ta chwila pokazała im jak silną są rodziną i że nie ma nic złego co by na dobre nie wyszło.

Odsunęli się od sobie i to był czas by i blondyn coś powiedział.

-Kocham was bardzo mocno. Skłamałbym, gdybym powiedział, że za wami nie tęskniłem. Ale przykro mi. Nie mogę wrócić. Teraz mam Michaela i choć nie będziemy się widzieć codziennie to z nim chcę dzielić swoje jutro. Mam nadzieję, że zrozumiecie.

Rodzice popatrzyli na niego ze smutkiem i bez nadziei. Finalnie zrozumieli syna. Powiedzieli, że dla niego drzwi tego domu zawsze stoją otworem.

Andy nie powiedział tego na głos, ale, patrząc na Mike’a i na Luke’a widział siebie i Liz podczas czasów młodzieńczych. Skoro ta miłość przetrwała tyle to może blondyn przy odrobinie szczęścia będzie naprawdę szczęśliwą osobą. Tego mu życzył.

*

Blondyn leżał na łóżku, a czerwonowłosy składał motyle pocałunki na jego nagiej klatce piersiowej, obojczykach i szyi. Robił wszystko, by omijać usta chłopaka co drugiego doprowadzało do szewskiej pasji. Uwielbiał się z nim drażnić. Z ust Luke’a co jakiś czas wyrywał się pomruk zadowolenia i przyjemności. Lubił to jak Mike się z nim obchodził. Był delikatny i czuły. Zawsze patrzył na reakcje niebieskookiego i jeśli coś było nie tak, to on natychmiast się poprawiał. Wystarczyło jedno słowo, a podniecony do granic możliwości Mike przestawał robić cokolwiek. Liczył się, że zdaniem Luke’a.

Zatrzymał się chwilę dłużej przy zgięciu szyi i tam zostawił pokaźny czerwony ślad. Luke jedynie pojękiwał z przyjemności.

-Mój mały chłopiec. - wyszeptał do ucha młodszego i poczuł jak przechodzi go dreszcz

Mike zostawiał się jakim cudem przez tak krótki okres czasu mógł się zakochać w niebieskookim. Stał się jego oczekiem w głowie. Nie wyobrażał sobie dalszych dni bez młodszego. Uwielbiał jego każdy szczegół. Nawet humorki. Bo to był jego Luke.

Chłopcy nie powiedzieli sobie jeszcze tych dwóch słów, ale nie spieszyli się z tym. Ich związek, wbrew pozorom, rozwijał się powoli i nie przeszkadzało to ani jednemu, ani drugiemu. Póki byli razem, a ich agrafka spinała te dwa serca, oni byli szczęśliwi.

Michaelowi robiło się przykro, kiedy myślał o tym, że za chwilę znowu będzie musiał wrócić do Australii. Jego dusza była podzielona między San Francisco, a jego miastem. Pocieszał się myślą, że tak będzie tylko do ukończenia szkoły przez blondyna. Po za tym na razie Luke nie chciał opuszczać rodziców, z którymi się przed chwilą pogodził ani Caluma, który wciąż był jego przyjacielem i Mike to wszystko rozumiał. Nie chciał na niego naciskać.

Spojrzał w oczy blondyna przypominające ocean. Wpatrywali się w siebie i żadne nie odwróciło wzroku.

-Wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteśmy razem - odezwał się niebieskooki, odnajdując dłoń towarzysza i splótł ich palce ze sobą

-Ja też nie. To wydaje się takie nierealne.

-Zrobisz coś dla mnie?

-Co takiego?

-Pocałuj mnie.

Michaelowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Natychmiast przywarł do ust blondyna. Ich złączone dłonie umiejscowił po dwóch stronach głowy chłopaka. Mógł wyczuć napierający na niego metalowy kolczyk. To zawsze go tak cholernie podniecało. Ich wargi poruszały się zgodnym rytmem. Pocałunek był powolny, jednak pełen uczuć, którymi siebie darzyli. Mike przejechał językiem po dolnej wardze blondyna, a ten chętnie dał mu dostęp do swojego języka. Luke uśmiechnął się, nie przestając całować drugiego. Clifford uwielbiam smak swojego chłopaka. Był słodki, niemal tak samo jak sam blondyn. Oderwali się od siebie dopiero wtedy, kiedy zabrakło im tchu. Mike oparł czoło o czoło Luke’a i teraz oddychali swoim własnym powietrzem.

Luke nie przestawał się uśmiechać. Był cholernie szczęśliwy, mogąc dzielić swój dzień i każdą wolną chwilę z czerwonowłosym.

Mike cmoknął chłopaka w nos i zszedł z jego ciała. Wziął wcześniej przygotowany komputer, który położył po drugiej stronie łóżka.

-Co oglądamy? - zapytał czerwonowłosy

-Zaskocz mnie.

-,,Seks w wielkim mieście.”

-Jesteś taki przewidywalny, Michael. - pokręcił głową. Wtulił się w Clifforda, gdy tylko ten wrócił na swoje miejsce. Gdzieś w połowie filmu jego powieki zaczęły opadać. Nie walczył ze zmęczeniem. Już nie bał się, że gdy tylko otworzy ponownie oczy zastanie go pustka. Wiedział, że Michael będzie przy nim i to sprawiało, że z niecierpliwością czekał aż się obudzi i zobaczy te zielone oczy.

Hej, hej!

Jeszcze tylko epilog i koniec. Cieszycie się?

Ogólnie to mam dwa pomysły na nowe ff. Jeszcze nie wiem czy będę pisać je równocześnie, czy poczekam aż jedno skończę, a drugie zacznę. W każdym razie możecie się niedługo spodziewać nowej historii! Będę was informować.

Dajcie gwiazdkę i komentarz i do zobaczenia w epilogu. 😊

Continue Reading

You'll Also Like

23.7K 2.1K 20
gdzie luke próbuje pomóc michael'owi, który potrzebuje jedynie dotyku ;
73.5K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
76.7K 6.9K 92
Bars and melody wiodą spokojne życie jako sławny zespół. Oboje mają kochające rodziny i jeden z nich dziewczynę. Podczas trasy koncertowej promującej...
235K 8.4K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...