I Remember

Von VictoriaSparks1

132K 7K 1.6K

KSIĄŻKA W TRAKCIE REDAGOWANIA (mogą wystąpić niezgodności w tekście) Justin i Libby są najlepszymi przyjació... Mehr

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30

Rozdział 10

3.9K 230 73
Von VictoriaSparks1

Justin

- Co masz teraz? - pyta Lily opierając się o jedną z szafek.

Wyjmuję książki i zatrzaskuje drzwiczki od swojej. Uśmiecham się do niej, co dziewczyna od razu odwzajemnia.

- Matematykę - odpowiadam krzywiąc się na samą myśl o tej nudnej godzinie jaka mnie czeka.

Nachylam się nad ciemnowłosą i opieram jedną rękę o szafkę przy jej głowie. Przysuwam się do niej. Dziewczyna chichocze.

- Co ty robisz? - mruczy i kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej lekko mnie od siebie odpycha.

Unoszę brwi, gdy odchodzi od szafek i z rozbawieniem wypisanym na twarzy odsuwa się ode mnie.

- Oh, poważnie? - mówię wyciągając do niej dłoń. - Zaraz idę do piekła. Należy mi się jakaś przyjemność.

Lily wzrusza ramionami, ale i tak się do mnie nie przysuwa. Po korytarzu rozbrzmiewa dźwięk dzwonka i ludzie na korytarzach zaczynają iść w stronę swoich klas. Ciemnowłosa wzdycha i łapie moją dłoń. Sekundę później przyciąga mnie do siebie i rozbija swoje usta o moje. Pocałunek jest krótki, ale wystarczający żeby poprawić mi humor.

- Powodzenia - mamrocze, po czym odwraca się na pięcie i nie mówiąc nic więcej, odchodzi.

Z uśmiechem odprowadzam ją wzrokiem aż do momentu, w którym znika razem z tłumem innych uczniów. Nie jesteśmy parą i nie będziemy. Ale jak na razie szczerze mogę stwierdzić, że Lily podoba mi się jak cholera. Jest tak cholernie seksowna.

Na szczęście klasa matematyczna nie znajduje się daleko od mojej szafki toteż udaje mi się usiąść w ławce dosłownie sekundę przed tym jak Pani Pomfrey wchodzi do klasy i zamyka za sobą drzwi.

- Dzień dobry - mówi i siada na swoim czarnym fotelu.

- Dzień dobry - odpowiada jej chórem cała klasa.

Zaczyna mówić coś o tym jak poszły nam sprawdziany, ale nie bardzo przywiązuję do tego uwagę. Rozglądam się po sali i marszczę brwi, gdy zauważam, że Carter siedzi już w swojej ławce obok Matta. Nie spóźnił się. Gdzie więc w takim razie jest Libby?

Carter, gdy wyczuwa, że na niego patrzę przekręca głowę w moją stronę.

- Gdzie Libby? - pytam bezgłośnie.

Carter kręci głową na znak, że nie ma pojęcia. Marszczę brwi i w tym samym momencie drzwi od sali się otwierają. Drobna blondynka wchodzi przez nie z głową opuszczoną w dół. Pierwsze co zauważam to podkrążone oczy i zmęczenie wypisane na jej twarzy.

- Panno Martin? - atakuje ją od razu Pomfrey przerywając swoje dotychczasowy monolog.

Dziewczyna staje plecami do mnie i unosi głowę, aby spojrzeć na naszą nauczycielkę.

- Czy tym razem też poczęstujesz mnie jakąś wymówką uzasadniającą swoje spóźnienie? - pyta krzyżując ręce na piersiach.

Jej wyraz twarzy jest chłodny i zacięty. Moja przyjaciółka zamiast odpowiedzieć ciętą ripostą tak jak ma w zwyczaju jedynie kręci lekko głową. Jestem bardziej niż zdziwiony i pani Pomfrey najwyraźniej też, bo wyraz jej twarzy nagle się zmienia. Wzdycha i wskazuje na ławki.

- Proszę usiądź i daj mi prowadzić lekcje - mówi o dziwo o pół tonu milszym głosem.

Dziewczyna mamrocze pod nosem podziękowania i odwraca się twarzą do mnie. Bez słowa zajmuje miejsce obok i wyjmuje wszystkie książki. Pani Pomfrey znowu zaczyna mówić o sprawdzianie, a Libby nawet na mnie nie patrząc, udaje, że słucha.

Nie wygląda dzisiaj najlepiej.

Jest blada, a sińce pod jej oczami są widoczne mimo, że zapewne próbowała zakryć je warstwą makijażu. Wygląda tak jakby przepłakała pół nocy.

- Wszystko okej? - pytam cicho.

Wzrok Libby ciągle jest wpatrzony w tablice, a ona sama ani drgnie. Udaje, że w ogóle nie usłyszała mojego pytania.

- Poważnie? - prycham, wkurzając się na jej zachowanie. - Od wczoraj zachowujesz się dziwnie. Czemu jesteś na mnie zła?

Nadal nic.

Wzdycham i opieram się o swoje krzesło. Nie rozumiem co jej się stało. Od wczorajszej długiej przerwy zachowuje się dziwnie. Jeszcze ten sms, który przysłała mi wieczorem? Nic z tego nie rozumiem. Do końca lekcji nic się nie zmienia. Gdy dzwoni dzwonek dziewczyna wstaje i zaczyna pakować książki.

- Libby! - podchodzi do niej jak zwykle szczęśliwy Carter. - Robię dzisiaj imprezę, wpadniesz prawda?

Dziewczyna unosi głowę i spogląda na niego sceptycznym wzrokiem.

- W środku tygodnia? - zadaje pytanie, a Carter marszczy brwi na jej chłodny ton głosu. - I z jakiego to powodu chcesz żebym się tam pojawiła? - prycha.

Zamyka torbę i zaczyna wychodzić.

- Przecież ja zawsze chcę cię na moich imprezach - mówi tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

Wstaję z ławki i korzystając z tego, że klasa jest już pusta zagradzam jej drogę. Jestem cholernie zdezorientowany. Myślałem, że to na mnie jest zła, ale najwyraźniej Carter też sobie przeskrobał.

- Nie zachowuj się jak dziecko - wytykam jej, na co dziewczyna krzyżuje ręce na piersiach. Nawet na mnie nie patrząc zaczyna przyglądać się swoim paznokciom.

- Mów co ci jest - dodaje Carter stając po mojej prawej stronie.

Libby wzdycha i w tym samym momencie do klasy wraca Matt.

- Co wy robicie? - pyta patrząc się na każdego z osobna.

- Libby ma do nas jakiś problem, ale nie chce powiedzieć o co jej chodzi - wyjaśnia Carter. - No dalej, blondyneczko - mówi. - Słuchamy.

Jasnowłosa wzdycha i robi krok w tył. Powoli unosi głowę i z sceptycznym wyrazem twarzy patrzy najpierw na mnie, później na Matta, a na koniec na Cartera.

- Po wczorajszym wieczorze wywnioskowałam, że już macie kogoś na moje miejsce. Nie pcham się tam gdzie mnie nie chcą - mamrocze pod nosem i odrzuca włosy do tyłu.

- Że co? - pyta Matt.

- Chodzi ci o Lily? - dodaję.

- Dlaczego mielibyśmy cię nią zastępować? - marszczy brwi w niezrozumieniu Carter.

Libby wzdycha i wyrzuca ręce w powietrze.

- Może dlatego, że nawet nie powiedzieliście mi wczoraj, że się spotykacie? - odpowiada. - Od trzech lat robimy wszystko razem. Wszystko! Nawet chodzimy do lekarza z Mattem, bo ten sam się boi - gdy to mówi Matt robi się czerwony na twarzy tak jakby nie chciał żeby te słowa zostały wypowiedziane na głos. Wewnętrznie się śmieje, ale powstrzymuje się z wydobyciem tego na zewnątrz, bo wiem, że to nie jest odpowiednia pora.

Marszczę brwi i kręcę głową.

- Nie, to nie tak - odpowiadam ostrożnie. - Zoe do ciebie napisała, ale ty jej nie odpisałaś.

- Nikt do mnie nie pisał!

- Co ja? - do rozmowy włącza się Zoe, która staje w progu. - I co wy tu robicie? To jakieś zebranie czy co?

Kładzie dłonie na biodra i posyła zdezorientowane spojrzenie każdemu z nas.

- Napisałaś wczoraj do Libby żeby przyszła, prawda? - pytam upewniając się.

Dziewczyna przytakuje głową i podchodzi bliżej nas. Wyjmuje telefon z kieszeni czarnych spodni.

- Nie napisałaś! - wtrąca Libby.

- Napisałam! - odpowiada pewnym głosem i zaczyna robić coś w telefonie. - No zobacz, że... oh - jej wyraz twarzy nagle się zmienia. - Zapisało się w kopii roboczej - mamrocze cicho i krzywi się.

Carter wzdycha. Matt przewraca oczami, a ja mamroczę pod nosem jakieś bezsensowne słowa.

- Przepraszam, Libby! - mówi dziewczyna krzywiąc się lekko. - Byłam pewna, że to wysłałam, zobacz - wystawia w jej stronę telefon i pokazuje jej dowód.

Blondynka, gdy tylko zauważa wiadomość w jej telefonie zmienia wyraz twarzy. Każdy z nas posyła jej wyczekujący wzrok. Libby wzrusza ramionami.

- Hej, to naprawdę wyglądało tak jakbyście mnie olali - tłumaczy się.

- Jesteś głupia - mówi Carter. - Nigdy w życiu bym cię nie wymienił, kobieto - dodaje posyłając jej pobłażliwy wzrok.

- Ja też nie - dodaje Zoe chichocząc.

- I ja - przyłącz się Matt posyłając jej szeroki uśmiech.

- Nigdy w całym moim życiu, wariatko - mówię, gdy blondynka posyła mi wyczekujący wzrok.

Chichocze na moją odpowiedź i z uśmiechem rozkłada ręce. Przewracam rozbawiony oczami i przytulam ją do siebie.

*

Na imprezie pojawiamy się wszyscy w pełnym składzie. Zaprosiłem też Lily, ale dziewczyna powiedziała, że przyjdzie później. Mimo, że impreza trwa niecałą godzinę dom jest pełny ludzi.
Gubię Libby i Zoe po przejściu kilku kroków.

- Gdzie one są? - pytam Matta, który rozgląda się i wzrusza ramionami.

Idziemy w stronę Cartera siedzącego na ziemi z grupką ludzi.

- Co ty robisz, stary? - pytam śmiejąc się z niego.

- Gramy w butelkę - odpowiada zadowolony z siebie.

Matt prycha i podaje mi piwo, które od razu od niego biorę.

- Ile ty masz lat? - pyta ciemnowłosy stojący obok mnie.

Chłopak rozbawiony wzrusza ramionami.

- Jebać to - odpowiada. - Może być fajnie. Gracie czy tchórzycie?

W tym samym czasie wybuchamy śmiechem. Carter jest już nieźle nawalony.

- My gramy! - krzyczy Zoe, która nagle pojawia się przy mnie i ciągnąc za sobą Libby siada do kółka.

Carter klaszcze podekscytowany, a Libby próbuje wstać i uciec jak najszybciej. Jednak ciemnoskóra trzyma ją za rękę na tyle mocno, że ta nie może się nawet ruszyć.

- Pieprzyć to - mamrocze ze śmiechem Matt i biorąc łyka siada obok nich.

Unoszę głowę. Wszyscy znajdujący się w kółku posyłają mi wyczekujący wzrok.

Oh, serio?

Wzdycham i powoli siadam do kółka. Ludzie przyjmują to z entuzjazmem.

- Ja nie chcę - słyszę głos Libby.

Dziewczyna posyła mi zrozpaczony wzrok, a ja puszczam jej oczko.

- Dasz radę, kochanie - cmokam do niej.

- DOBRA ZACZYNAAAAMYYYY! - krzyczy zbyt podekscytowanym głosem Carter i kręci butelką. Zatrzymuje się ona na Zoe, która w tym samym momencie lekko się krzywi.

- Prawda czy wyzwanie? - pyta Carter.

- Prawda - odpowiada automatycznie dziewczyna.

- Oooo! - krzyczy chłopak. - Zawsze chciałem cię o to zapytać! - Zoe unosi brwi i spogląda na niego wyczekująco. - Naprawdę pieprzyłaś nauczyciela od chemii?

Unoszę brwi i zaczynam chichotać obserwując jak wyraz twarzy dziewczyny się zmienia. Carter jest bezpośredni, jak zawsze.

- To było rok temu! - krzyczy próbując się bronić. - Musiałam jakoś zaliczyć przedmiot, tak?

Wszyscy zaczynają się śmiać.

- Wiedziałem! Widziałem jak gapił ci się na cycki na każdej lekcji - mówi.

Zoe przewraca oczami i zabiera mu butelkę.

- Błędy młodości, okej? - sapie pod nosem i kręci butelką.

Chociaż kręceniem tego nazwać nie można. Ona po prostu lekko w nią uderzyła przez co przesunęła się odrobine i skierowała czubek w stronę Libby.

- To było niesprawiedliwe! - krzyczy blondynka. - Jeszcze raz!

- Nie - odpowiada twardo Zoe. - Tak wypadło, więc tak miało być. Prawda, czy wyzwanie?

- Ale--

- Libby... - zaczyna Carter. - Nie utrudniaj.

Dziewczyna zaciska szczękę i wypuszcza głośno powietrze ust.

- Ugh - warczy. - Prawda.

Zoe uśmiecha się zwycięsko i poprawia swoje ciemne włosy.

- Straciłaś dziewictwo w pierwszej klasie z jakimś randomowym facetem na imprezie. Prawda czy fałsz? - pyta uśmiechając się cwanie.

Oblizuje usta i obserwuję jak mina Libby zmienia się w jeszcze bardziej skrępowaną. Przegryza wnętrze policzka i odchrząkuje cicho. Na jej policzki wpływa nieznaczny rumieniec, a ja dosłownie zaczynam się denerwować prawie tak samo mocno jak ona. Zoe nie powinna tego robić.

- Wyzwanie - zmienia nagle zdanie.

- Ale... - próbuje zaprotestować Zoe.

Wątpię, że dziewczyna miałaby problem z odpowiedzeniem na to pytanie w innych okolicznościach. Ale ta sytuacja i to wszystko co gadają o niej ludzie sprawia, że to staje się co najmniej dziwne i krępujące. Już nie raz spotkałem się z bajkami na temat życia seksualnego Libby. To całkiem śmieszne jeżeli słucha się tego z boku. Potrafią wymyśleć tak niestworzone rzeczy na temat jej doświadczenia w tych sprawach. A prawda jest taka, że ta dziewczyna nie ma go ani trochę.

Libby jest dziewicą. Doświadczenia ma zero.

I z jakiegoś powodu bardzo się tego wstydzi.

- Wyzwanie - powtarza twardo.

Nikt się nie odzywa. Zoe wzdycha i przewraca oczami.

- Okej - mamrocze pod nosem i krzyżuje dłonie na piersiach. Myśli przez kilka kolejnych chwil, aż nagle jej twarz rozświetla się w zadowoleniu z samej siebie - Musisz pocałować Matta, albo Justina - mówi i uśmiecha się złośliwie.

Dziewczyna unosi brwi, a ja zamieram.

- Co? - duka.

- Właśnie, co? - powtarza po niej Matt.

Zoe chichocze na ich reakcje, a ja nie wiem nawet co miałbym jej odpowiedzieć.

- Chciałaś wyzwanie - odpowiada wzruszając ramionami.

Libby patrzy się najpierw na mnie, a później na Matta. Jej twarz nie wyraża nic więcej niż panikę i zdezorientowanie.

- Wybierz kogoś innego - mówi Libby.

Zoe kręci głową i znowu chichocze.

- Nie, Matt albo Justin - zacięcie trzyma się przy swoim.

Libby wzdycha i niechętnie przysuwa się bliżej naszej dwójki. Czuję jak wraz z jej bliskością moje serce zaczyna bić coraz szybciej. Patrzę się na nią i próbuję zrozumieć co dzieje się właśnie w jej głowie. O czym myśli?

- Nie musisz tego robić - odzywa się Carter widząc jak nietypowa i dziwna jest sytuacja.

- Właśnie, że musi! - wtrąca Zoe. - Zasady, to zasady.

Blondynka skupia swój wzrok na mnie i moich oczach.
- To jest głupie - mamrocze przekleństwa pod nosem.
Zaciska na moment usta w wąską linię i bierze głęboki oddech. Ja i Matt siedzimy obok siebie, więc gdy przysuwa się jeszcze bardziej tak naprawdę nie mamy pojęcia co ma zamiar zrobić. Skanuję jej twarz, patrzę na delikatne, ledwo widoczne piegi rozsypane po jej nosie i policzkach, na usta... Różowe, pełne usta, które całowałem jeszcze miesiąc temu. Libby kręci lekko głową i dokładnie w momencie, w którym przechodzi mi przez myśl, że tak cholernie bardzo chcę, aby to mnie pocałowała, nachyla się nad Mattem i przyciska swoje usta do jego. Wszyscy robią przysłowiowe ,,Aww".

Czuję się tak jakbym dostał z pięści w brzuch. Mam wrażenie, że przez jedną sekundę zapominam jak się oddycha. Matt kładzie dłoń na policzku Libby i pogłębia pocałunek, na co ludzie zaczynają cieszyć się jeszcze bardziej.

Nie mogę przestać patrzeć.

Cholernie beznadziejne uczucie rozpływa się po moim ciele sprawiając, że włącza się we mnie jakiś nieuzasadniony rodzaj złości. Zaciskam szczękę i walczę z tym co dzieje się w mojej głowie. Z tym czego nie rozumiem.

Po prostu uraziła moją dumę. Wolała całować Matta.

Blondynka uśmiecha się, gdy chłopak lekko przegryza jej wargę, a ja mam ochotę zwymiotować. Ciemnowłosy chichocze i zakłada jej blond włosy za ucho.

Ileż, kurwa, czułości.

Libby całująca Matta dosłownie kilka centymetrów przede mną to ostatnia rzecz na jaką miałbym kiedykolwiek ochotę patrzeć.

Zmuszam się do tego, aby odwrócić wzrok.

Dopijam piwo, które zostało w butelce i odkładam je gdzieś na podłogę. Opieram się dłońmi o ziemię i wstaję ze swojego miejsca.
Nagle przypominam sobie o Lily. Muszę ją znaleźć.
Tak. Koniecznie muszę ją znaleźć, pewnie już tu jest.
Łapię kontakt wzrokowy z Carterem, który posyła mi dziwne, nieodgadnione spojrzenie, którego nie potrafię rozszyfrować.
Kręcę nieznacznie głową na znak, że ma za mną nie iść.

Mając gdzieś to jak to wszystko wygląda odwracam się na pięcie i odchodzę jak najdalej od tego miejsca.
Jak najdalej od Libby całującej Matta.

Weiterlesen

Das wird dir gefallen

4.1M 221K 98
Właśnie skończyłam lekcje i szłam do domu. Jednak ja to ja i musiałam odpisać mojemu nowemu znajomemu. Jeśli mogę go tak nazwać. Szybko chciałam odpi...
16.9K 1.2K 23
Miłości nie da się zdefiniować. Musisz tego doświadczyć aby to zrozumieć. Harry i Louis są tego doskonałym przykładem. Ten pierwszy, pod każdym wzglę...
2.2K 61 6
Maddie Torres to nastolatka z silnym temperamentem. Ma 17 lat i jak każdy w tym wieku chce imprezować razem z przyjaciółmi. Co, jeśli pewnego, wydawa...
3.3K 133 36
Lilith Claire nigdy nie czuła się tak, jakby chciała. Zawsze ukrywała prawdziwą siebie, bo nigdy nie była kochana. Zawsze była cieniem samej siebie...