Undertale: Lost Control ✓

By Sanselka

20.7K 1.3K 836

Zamiast tego dostałem zakończenie jakiego bym się nie spodziewał. W oddali dało się usłyszeć ciche i przeraż... More

''Prolog''
I ''Koszmar czy rzeczywistość?''
III "Irytujący głos"
IV "Sobowtór"
V "Przeprosiny?"
VI "Koniec kłamstw"
VII "Czas"
VIII ''Narastające problemy''
IX ''Wyjaśnienia'' (THE END)

II ''Nieznajomy''

2.1K 154 41
By Sanselka

Frisk

Upadając na kolana poczułam smak słonych łez. Nie byłam zdolna zamknąć ust z wrażenia. Zaczęłam się powoli wycofywać, aż uderzyłam plecami w ścianę. Wciąż naprzeciwko mnie leżała szata należącą do miłej koziej mamy.

Serce zaczęło mi szybciej bić, a pot spływał z czoła. W pierwszej chwili pomyślałam, że to znów ja, a raczej moje drugie oblicze. To nie moja robota, jestem tego pewna.

Odrzuciłam te myśl, ponieważ nie było żadnego wytłumaczenia jakim cudem to mogłaby być ona.

Wzięłam kilka głębokich oddechów i uspokajając się przetarłam oczy, wstając.

Nie wiedziałam czy mam o tym komuś powiedzieć. Nie miałam pojęcia też co z tym zrobić. Ten brak wiedzy wywołał na mojej twarzy straszne przygnębienie. Wybiegłam z ruin najszybciej jak mogłam. Wszystko się we mnie gotowało. W końcu nic nie mogę na to poradzić, a miało być tak pięknie, prawda?

Pozostaje mi tylko sprawić, by nikt już więcej nie cierpiał.

Z bujania w obłokach wybudziło mnie zderzenie z jakimś miękkim obiektem. Poczułam lekkie pieczenie na zadku. Pomasowałam to miejsce rączką, a potem zaś wstałam chwiejnie patrząc w co takiego wpadłam.

Obraz miałam rozmazany przez przeźroczystą ciecz, lecz nie dałoby się nie rozpoznać postaci w długich czerwonych włosach spiętych w kitkę.

Undyne popatrzyła na mnie z przerażeniem. Nim wydusiła z siebie jakieś słowa, rzuciłam się w jej objęcia.

Odwzajemniła uścisk nadal pozostając zszokowana moim zachowaniem.

Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek widział taką rozpacz na mej twarzy. Ryba wytarmosiła kosmyki mych bujnych włosów. 

- Hej mały punku. W porządku, nie musisz płakać. Undyne tu jest więc możesz odetchnąć z ulgą. - Pociągnęłam nosem ostatni raz i odsunęłam się od niej, aby spojrzeć jej prosto w oczy. Niestety odwróciłam wzrok, ponieważ nie chciałam mówić o tym co widziałam. Uznałam, że lepiej będzie jeśli teraz to przemilczę.

- Po prostu.. tak bardzo się za wami stęskniłam. Za tobą i Alphys. - Na całe szczęście czerwonowłosa nie była na tyle inteligentna, żeby stwierdzić, że kłamię. Pokiwała głową na znak, że rozumie i z uśmiechem na twarzy dodała.

- W takim razie na co czekamy! Nasza kumpela już uszykowała na dzisiejszy wieczór tonę filmów anime! - Kąciki moich ust uniosły się, aby pokazać zadowolenie.

- Z chęcią przyjdę. - Oznajmiłam poprawiając swój sweterek. Przyda mi się trochę ciepła, a poza tym miałam dopilnować, by nikomu nic się nie stało. Lepszej okazji na spędzenie z przyjaciółmi wolnego czasu, a zarazem ich ochrony nie dostałam.

- A co z Toriel? Podobno wczoraj zasiedziałaś się u kościstych braci. - Akurat poruszyła nie chciany temat, ale szybko coś wymyśliłam. 

- Ostatnio jest trochę zajęta, a ja muszę też trochę pobyć u was, prawda? - Undyne patrzyła na mnie nie ufnie, lecz nie minęło kilka sekund, a jak zwykle pogodnie mi odrzekła.

- Dobra! W takim ruszajmy! - Podskoczyłam pokazując entuzjazm, choć w głębi serca dalej byłam rozdarta. Bałam się, że to się znów komuś przytrafi. Nie chcę powtarzać tego wszystkiego po raz kolejny. Minęło sporo czasu od tamtych przykrych wydarzeń. Żyję mi się z nimi dobrze i wcale nie jest nudno. Gdyby tylko wtedy nie zżarła mnie ciekawość..

Kilka minut później znaleźliśmy się przy domu dinozaura. Po zadzwonieniu dzwonkiem, ukazała się Alphys nieco zaskoczona moim przybyciem.

- Yo, nie spodziewałaś się tego dzieciaka tak jak ja, co nie? - Rozbrzmiał głos czerwonowłosej.

- Och, ależ to miło z twojej strony Frisk, że nas odwiedziłaś. Jasne, że możesz dołączyć na nasz maraton, ale nie jestem pewna czy przypadnie ci do gustu. - Wymieniłam z nią wzrok myśląc czym mogę ją przekonać, żebym została.

- Z całą pewnością! Kocham anime! - Wykrzyczałam, cała w skowronkach, udając, że nic się nie stało. Mimo tego, że byłam załamana.

- S-skoro tak to zapraszam. - Odsunęła się na bok robiąc mi i swojej dziewczynie przejście. Obie weszłyśmy do środka.

Nawet nie zauważyłam, a zaczęło już robić się późno. Nie chciałam wracać do ruin. Nie do szczątek swojej rodziny.

Wzdrygnęłam się słysząc za plecami swoje imię.

- A cóż to za mina Frisk? Źle się bawisz? Jeśli chcesz możesz- Przerwałam jej wpychając do swoich ust masę popcornu, żeby nie dać łzom spłynąć po moich policzkach.

- Ależ skąd! Świetnie mi tutaj. - Powiedziałam praktycznie nie zrozumiale, a chwilę później zrozumiałam, że ładowanie takiej ilości pokarmu nie jest zbyt dobre. Z trudem udało mi się to połknąć, ale na szczęście żadna z dziewczyn nie zwróciła uwagi na moje zachowanie. Bardziej były zajęte sobą. Nie chciałam im przeszkadzać, ale trochę nie miałam gdzie się podziać.

Strasznie mi zależało na tym, aby zostać na noc. Jednak na prawdę nie miałam zamiaru się nikomu narzucać. Jeśli pójdę do Papyrusa, Sans zacznie coś podejrzewać. Jego raczej nie da się oszukać.

Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Podskoczyłam i wychyliłam się, żeby zobaczyć kto przyszedł. Ryba poszła otworzyć, a Alphys grzebała w płytach.

- Siemka! - Rozpoznałam głos dobrze mi znanej postaci.

On był ostatnią osobą, którą chciałam teraz widzieć. Zerwałam się z kanapy i schowałam za zasłoną.

- Wpadłem spytać czy nie macie może makaronu? Sklepy są już zamknięte, a mojemu bratu się skończyły i nie ma co zrobić na kolację. - Undyne położyła ręce na biodrach, marszcząc brwi.

- Hej Sans. Przeszkadzasz i nie, nie mamy żadnych klusek.

- Och. Rozumiem w takim razie nie będę zakłócał spokoju. - Puścił oczko do drugiej przyjaciółki, która odwróciła się zawstydzona, po chwili dało się usłyszeć huknięcie drzwi.

Czerwonowłosa wróciła do salonu, a ja wyszłam z ukrycia.

- Frisk. Wciąż chcesz zostać na naszym maratonie? - Spytała sympatycznie Alphys, wkładając płytę do napędu CD.

- Jeśli to nie problem. - Popatrzyłam przez chwilę na jej partnerkę, która raczej wolała pobyć sam na sam ze swoją dziewczyną.

- Och nie patrz tak na mnie. Jasne, że możesz tutaj zostać. - Uspokoiła mnie Undyne.

- Ale na jedną noc. - Dopowiedziała uśmiechając się.

Wcale nie miałam ochoty zostawać dłużej, chociaż przyjemnie się na nie patrzyło.

Następnego ranka zwaliłam się z kanapy strasznie nie wyspana. Przetarłam powieki i rozejrzałam dookoła. Moje ulubione kumpelki, smacznie spały więc postanowiłam wyjść nie budząc ich.

Byłam okropnie głodna. Zdecydowałam przejść się do ruin i coś zjeść. Musze zrobić porządek z ubraniem koziej matki. Jeśli będzie tam tak leżeć, to jeszcze ktoś ją znajdzie.

Idąc samotnie przez las, do którego słabo wpadały promienie słoneczne. Usłyszałam dziwny szelest tuż za sobą.

Odwróciłam się, ale niczego nie dojrzałam. Postawiłam krok do przodu chcąc ruszyć dalej, ale cała zostałam sparaliżowana usłyszawszy nieznajomy głos.

- Nie powinnaś mu ufać. - Rozglądałam się nerwowo wokół siebie w celu zlokalizowania źródła dźwięku.

- Jeszcze wspomnisz moje słowa, dziecię. - Spojrzałam na prawo. Wydawało mi się, że dochodzi z krzaków. Wręcz się na nie rzuciłam, lecz niczego tam nie znalazłam.

- Kim jesteś!? - Popatrzyłam w górę, ale jedyne co ujrzałam to błękitne niebo i czubki drzew.

Cisza.

Nic nie zrozumiałam z tego co owa osoba miała zamiar mi przekazać. Postanowiłam to zignorować, zaś po tym co się ostatnio dzieje było to wyjątkowo trudne.

Wreszcie po paru minutach wyszłam z upiornego gąszczu i znalazłam się w snowdin. 

Wędrowałam uliczkami, aż zatrzymałam się napotykając po raz drugi niepokojący odgłos. Tym razem dochodził zza rogu. W bocznej alejce dostrzegłam kilka małych potworków. Nie znałam ich, ale wiedziałam,  że to tutejsze dzieciaki z miasteczka. Mnóstwo ich tutaj lata. Najbardziej w oczy rzucała się znajoma sylwetka. Kościotrup o niezwykłej sile podniósł psychokinezą jednego z nich i rzucił na ścianę.

Wystraszona zatkałam usta i przełknęłam ślinę. Nie wierzyłam własnym oczom. On by czegoś takiego nie zrobił.

Wycofywałam się, ciągle słysząc jęki maluchów. Sans stał do mnie tyłem wiec mnie nie zauważył.

Uznam, że mi się przywidziało. Może mam jakieś schizy po tym co się stało? Nigdy nie uwierzę w to co widziałam.

- A powinnaś.



                                                                    C.D.N

Continue Reading

You'll Also Like

659K 2K 31
Oneshots 18+!! Nic, co tu zawarte, nie jest prawdziwe Pojawiają się lesbian, ale gay raczej nie. Czytasz na własną odpowiedzialność. Zapraszam.
59.6K 2K 120
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
28.8K 997 18
3 Tom książki "ty i ja" On-Wielki i potężny alfa watahy wilczego księżyca jego wataha jest najpotężniejsza na świecie, jest uwodzicielem i nie zna sk...
1.2K 103 50
ktoś musiał pierwszy!