The witch with a sense of hum...

By noemiharpia

25.1K 1.5K 246

W skrócie: Zgryźliwy Derek, ciekawski Stiles, wkurzona czarownica i zaklęcia w ziołowych herbatkach. beta - @... More

WAŻNE INFO
0. Gdy się wkurzy więcej niż jedną wiedźmę
1. Efekt długotrwałej wstrzemięźliwości...
2. Na Czarownicy urok, Stiles zapomniał!
4. Gdziekolwiek będziesz, będę tam ja...
5. Pijany ze szczęścia
6. Katastrofa o poranku
7. Co za dużo to nie zdrowo!
8. Tak po prostu miało być.

3. Pytasz: Dlaczego tak dużo się zmieniło...

2.2K 160 20
By noemiharpia

Rozdział sprawdzony przez betę ;)

Hej piszcie swoje opinie :D Nie tylko pod najnowszym rozdziałem, ale pod każdym w którym coś się wam spodoba to nie tak, że wolno to robić tylko pod ostatnio dodanym :D.

PS. Każdy komentarz karmi moją kapryśną wenę :D!


***

Stiles zaczynał wątpić, że Hale kiedykolwiek wypuści go samego z loftu. Jeśli gdziekolwiek wychodził, to Derek mu towarzyszył. Od ponad miesiąca, czyli od czasu tej przeklętej czarownicy, nie miał zbyt dużo czasu do przebywania w samotności. Przecież obiecał sobie, że wybije sobie z głowy i serca tego cholernego wilkołaka, ale jak miał to zrobić teraz, kiedy ten był dla niego cały czas miły i obchodzi się z nim jak ze zgniłym jajkiem. Nie, żeby Stiles szczególnie tęsknił za byciem podduszonym, szarpanym i rzucanym na ściany, bo akurat brak zbędnych siniaków na ciele bardzo go cieszył. Jednak coś się zmieniło w Dereku i nawet on to zauważył. Hale chodził dziwnie zamyślony i nieobecny, a kiedy młodszy pytał go, czy coś się stało, zbywał go półsłówkami.

Z kolei wilkołak nie mógł sobie znaleźć miejsca, bo przez to, co się między nimi wydarzyło, a czego Stilinski nie pamiętał, chciał cały czas być możliwie jak najbliżej młodszego. Tylko że nie mógł, bez wcześniejszego wyjaśniania chłopakowi tego, co się stało. Scott pacnął go w głowę i stwierdził, że Derek powinien powiedzieć Stilinskiemu prawdę od razu, to teraz nie mieliby takiego problemu.

– Niech ktoś mi da trochę cierpliwości, bo moja się kończy! – To było pierwsze, co powiedział Isaac, kiedy wyszedł z pokoju Stilesa. Szatyn siedział tam obrażony odkąd Derek nie pozwolił mu na samotny spacer po terytorium watahy, tłumacząc to potencjalnym niebezpieczeństwem.

Raczej żadne zagrożenie na niego tam nie czyhało, odkąd w okolicy można było spotkać tyle wilkołaków... Ale Hale wolał być nadopiekuńczy, niż po raz kolejny narazić nastolatka na niebezpieczeństwo. Sam Stilinski miał na sobie zapach chyba każdego ze stada i naprawdę nie sądził, żeby jakiekolwiek stworzenie było na tyle durne, żeby wedrzeć się na teren sfory, i zaatakować zwykłego człowieka. Jednak Derek powiedział nie, a kiedy Stiles zaczął się z nim kłócić, najzwyczajniej zamknął go na klucz.

Gdy wilkołak już ochłonął, musiał przyznać, że odrobinkę przesadził, bo przecież mógł dyskretnie i z oddali pilnować chłopaka. Zdawał sobie sprawę, że przyzwyczajony do dużej przestrzeni Stilinski zamknięty od ponad miesiąca u niego w domu powoli wariuje i będzie dobrze, jeśli nie zadźga go na śpiąco...

– Co jest? – zapytał z westchnieniem Hale.

– Odmawia jedzenia, dopóki nie wyjdzie chociaż na chwilę z domu. – Derek wiedział, że było źle, bo skoro wiecznie nienajedzony Stiles odmawiał jedzenia, to musiał być bardzo zdesperowany do opuszczenia jego domu. Jeszcze trochę i prawdopodobnie zacznie skakać z okien, byleby tylko się wydostać. Dlatego poddał się i zaczął kombinować: co miał zrobić, by jednocześnie chłopak był zadowolony z chwili wolności i stuprocentowo bezpieczny. – Może po prostu pozwól mu wyjść ze Scottem? To pewien kompromis. On będzie pod ochroną, spędzi trochę czasu z przyjacielem, który na pewno zdoła go osłonić w razie kłopotów?

– Tak, to chyba będzie okay – powiedział cicho, chociaż w ogóle nie podobała mu się perspektywa wypuszczenia chłopaka. Bał się, że ten do niego już nie wróci. Wiedział, że jego zachowanie było dla Stilesa całkowicie pozbawione sensu, ale on nie potrafił inaczej. Znalazł swoją kotwicę i już więcej nie musiał polegać na własnym gniewie, aby zachować człowieczeństwo. Wystarczyła mu sama obecność Stilinskiego, nawet jeśli ten bez przerwy na niego wrzeszczał i wyzywał od bezmózgich kłębków sierści...

– Pójdę z nim pogadać – mruknął, a Isaac uśmiechnął się pod nosem.

Lahey dostrzegał to, jak Hale zmienił się od czasów tej przeprawy z czarownicą i chociaż starszy wilkołak mu się do niczego nie przyznał, domyślił się, co się wtedy wydarzyło. Chciałby jakoś pomóc Derekowi, szczególne biorąc pod uwagę, że ostatnio coś się działo ze zdrowiem Hale'a. To nie były jakieś wielkie zmiany: częściej bywał zmęczony czy senny. Tak naprawdę potrzebował co najmniej dwie godziny snu więcej niż dotychczas. No i Isaac parę razy słyszał odgłos wymiotowania, co prawda parę razy to był Stiles i w tym wypadku mogłaby być to niestrawność czy stres związany z chwilowym uwięzieniem. Jednak raz czy dwa zdarzyło się to też Derekowi, a Lahey był przerażony, bo wilkołaki podobno nie chorują na ludzkie choroby i bardzo się bał, że to jakaś klątwa albo coś innego, co zabija Dereka...

Może przez oddanie statusu alfy coś się z nim stało i teraz jego organizm nie dawał sobie rady z wilkiem? Takie i inne niepokojące wizje nawiedzały blondyna. Parę razy próbował zacząć jakoś temat, bo nie chciał dalej snuć domysłów, ale zawsze rozmyślał się pod twardym spojrzeniem bruneta. Musiał coś zrobić, bo jeszcze trochę, a zwariuje z niepokoju. Gdy w końcu znalazł rodzinę, w której dobrze się czuł, nie miał zamiaru pozwolić na utratę chociaż jednego osobnika ze stada. Nie miał tu na myśli tylko wilkołaków, ale też pozostałych – Stilesa czy jego ojca, który prawił im kazania po równo, jakby obaj byli jego rodzonymi synami. Melisę, matkę Scotta, która cały czas podrzucała mu jakieś ciekawe książki czy własnoręcznie zrobione szaliki. Dlatego Isaac był bardzo zdeterminowany, aby dowiedzieć się, co dolegało Derekowi, bo to jemu zawdzięczał wszystko i wszystkich.

Stwierdził, że zapytanie Deatona nie było złym pomysłem.

Kiedy Hale wyszedł po schodach na piętro, a chwilę później zniknął w pokoju Stilinskiego, Isaac zgarnął ze stołu kluczyki od Camero, a z wieszaka swoją kurtkę. Ruszył, zanim Derek zdążył zarejestrować jego nieobecność i to, że Lahey pozwolił sobie pożyczyć jego ukochany samochód.

***

Derek nieszczególnie wiedział, jak miał zacząć rozmowę ze Stilesem. Jeśli o niego chodzi to najchętniej zostawiłby wszystko tak jak jest. Wolałby, żeby nastolatek siedział bezpieczny w jego domu, ale zdawał sobie też sprawę, że Stiles potrzebował czasami od niego odpocząć. Buntownicza natura Stilinskiego nie pozwoli mu usiedzieć zbyt długo w miejscu. To cud, że wytrzymał aż tyle. Hale wiedział jednak, że jeśli nic się nie zmieni chłopak spróbuje wszystkiego, nawet najgłupszego i najbardziej szalonego sposobu, żeby tylko wydostać się z zamknięcia. Dlatego niechętnie, ale jednak musiał pozwolić mu na odrobinę swobody. Nie miał jeszcze pojęcia, co zrobi za dwa miesiące, kiedy to zacznie się rok akademicki. Z tego, co mówił mu Scott, Stilinski dostał się na Columbię, a Nowy York trochę przerażał bruneta. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek chociażby pomyśli o ponownym zamieszkaniu w tym hałaśliwym miejscu, jakim był NY. Wiedział jednak, że dla młodszego to spełnienie marzeń i że sam Stilinski idealnie pasował do tego miasta. Był on tak samo żywy i pełen kolorów jak Nowy York. Po cichu rozważał wyprowadzkę razem ze Stilesem, ale najpierw musiał jakoś odkręcić działanie czaru albo po prostu powiedzieć młodszemu o tym, co się wydarzyło, a przede wszystkim o swoich uczuciach. Tylko jak miał to zrobić, skoro nawet w myślach go to przerażało. Jednak kiedy wszedł do sypialni Stilesa, nigdzie go nie widział, ale z łazienki słychać odgłos wymiotowania i Dereka oblały zimne poty, bo pomimo jego ochrony młodszemu coś dolegało. Bez pukania wślizgnął się do pomieszczania i od razu jego wyczulony nos zaatakował ostry, nieprzyjemny zapach. Stilinski siedział obok toalety, na jego czole zebrało się kilka kropel potu, a na dodatek był blady jak śmierć i oddychał ciężko.

– Hej, Stiles, co jest? – zapytał Derek, a chłopak nerwowo wzdrygnął się na nagły dźwięk.

Zdecydowanie nie chciał, żeby kiedykolwiek Derek zobaczył go w takiej sytuacji. Ostatnio relacje między nimi znacznie się ociepliły, jednak nadal Hale to nie Scott, który wiedział o nim wszystko. Zresztą i tak czuł się przy starszym mężczyźnie dosyć niepewnie ze swoim wyglądem i to tylko potęgowało jego zdenerwowanie, a to z kolei sprawiało, że zalała go nowa fala mdłości. Miał wrażenie, jakby zaraz miał zwymiotować własne wnętrzności. Jednak wystarczyło mu jedno spojrzenie na twarz Dereka, żeby ze zdziwieniem zauważyć, że ten w ogóle nie zwracał uwagi na jego żałosny stan. Co prawda brwi Hale'a zmarszczone były w wyrazie niepokoju, może ktoś inny by tego nie dostrzegł, ale Stiles spędził wystarczającą ilość czasu na studiowaniu rysów twarzy ponurego wilkołaka, by umieć rozpoznawać na tej mało ekspresyjnej twarzy emocję, których głównym przekaźnikiem były właśnie brwi bruneta.

– Nie wiem – oznajmił, załamując ręce. Naprawdę nie miał pojęcia, co mu dolegało. Nie zjadł nic nieświeżego ani ciężkostrawnego. Nie mógł też złapać żadnego wirusa, bo przecież oprócz wilkołaków i ojca nie widywał nikogo. Te pierwsze były odporne na ludzkie choroby, a Szeryf nie spotkałby się z nim, gdyby chociaż kichał. W tym akurat był bardzo podobny do Dereka, aż za bardzo dbał o Stilesa. Czasami było to nie do zniesienia, bo Stiles nie był ze szkła, do cholery! Jednak tym razem trochę się tak czuł, bo żaden posiłek od rana nie zdołał się utrzymać w jego żołądku dłużej niż godzinę i był już tym naprawdę wykończony. Nie zdziwiłby się, gdyby zasnął na łazienkowych kafelkach.

– Nie mam siły – sapnął cicho, zapominając, że nie miał wypowiadać tej myśli na głos.

Derek niemal od razu do niego doskoczył. Wstrzymał oddech, bo przez zapach, który unosił się w pobliżu toalety jego żołądek skurczył się kilkakrotnie, jakby ktoś kopał go od środka. Szybko spłukał i wlał jakiś środek czyszczący o mocnym cytrynowym zapachu. Dopiero wtedy był w stanie płytko odetchnąć.

– Przepraszam – szepnął niepewnie Stiles. Oczywiście wziął jego zachowanie za złość, bo nie wyobrażał sobie, ze Hale kiedykolwiek będzie sprzątać po nim łazienkę.

– Nie masz za co przepraszać, Stiles. Tylko mam trochę silniejsze zmysły niż twoje i zapach był dosyć intensywny, że tak powiem... – Stilinski przez to jeszcze bardziej się skrępował, a kiedy Derek wyciągnął do niego rękę i pomógł mu wstać, nadal miał duże problemy ze stabilnym utrzymaniem się na nogach. Było mu okropnie głupio, ale mimo wszystko wiedział, że nie dałby rady sam i nie mógł wyrzucić wilkołaka za drzwi. Skierował się do umywalki i szybko przepłukał usta i twarz zimną wodą, niby nie zniwelowało to całkiem cierpkiego posmaku, ale nie miał siły na mycie zębów.

Hale cały czas przytrzymywał go w pasie, chroniąc przed upadkiem i Stilinski zastanawiał się, dlaczego aż tak się starał i przejmował? Może Derek myślał, że to ma coś wspólnego z tym, co zrobiła mu wtedy czarownica.

– Umm, Stiles? – Do rzeczywistości przywołał go niepewny głos wilkołaka. – Trochę śniadania zostało na twojej koszulce... – Nastolatek spojrzał na swój brzuch i faktycznie była tam całkiem spora plama.

– Fuj – jęknął, a jego policzki pokryły się dorodnym rumieńcem.

– Tak, zdecydowanie fuj. – Wilkołak zaśmiał się cicho z reakcji Stilinskiego. Zaraz, zaraz... Derek się śmiał i to nie wrednie czy złośliwie, tylko tak normalnie?! Stilinski na chwilę otworzył szeroko oczy, patrząc na starszego w szoku, a ten jak gdyby nigdy nic sięgnął do suszarki nad wanną i zdjął z niej pierwszą lepszą koszulkę. Trafił akurat na tę z postaciami z Gwiezdnych Wojen – Imperium kontratakuje. Bez pytania o pozwolenie pozbył się ze Stilesa tej obrzyganej i zmienił na czystą, a nastolatek był w zbyt dużym szoku, by w ogóle protestować. Później przez kilkanaście sekund tylko patrzyli na siebie. Kiedy brunet nieznacznie się uśmiechnął, Stilinski zachłysnął się powietrzem. Zastanawiał się, czy przypadkiem nie był śmiertelnie chory, skoro sam Derek Hale stał się dla niego tak miły.

– Prawie mogę usłyszeć trybiki pracujące w twoim mózgu – oznajmił starszy, lekko stukając palcem w czoło Stilinskiego, który popatrzył na niego spod przymrużonych powiek, oczekując jakiś dalszych wyjaśnień. – Musisz się jakoś przyzwyczaić do mojej ciągłej obecności. – Stiles zaczął lekko panikować, bo czy to znaczy, że Derek nie puści go na wymarzone studia, tylko zamknie w swoim domu?!

– Dlaczego? Rozumiem, że się obwiniasz o te czarownice. Z tego co pamiętam to ty je wkurzyłeś i pewnie przez to usunęły mi pamięć... Tylko nie rozumiem, co to ma wspólnego z tym, że teraz nie wypuszczasz mnie nigdzie samego – fuknął, zaplatając ręce na piersi. – One nadal tu są?

– Nie... a przynajmniej nie potrafię ich wyczuć – mruknął skwaszony Hale.

– W takim razie odpowiedz mi, dlaczego nie pozwalasz mi wrócić do domu? Czego tak bardzo się boisz? No i najważniejsze pytanie, co tak w ogóle mi zabrały za wspomnienia? – Kiedy Stilinski się nakręcił, to nie sposób było zatrzymać jego słowotok. A jego zdenerwowanie rosło z każdym zadanym pytaniem. Był gotowy pazurami i zębami bronić swoich studiów. To jedyne, co trzymało go przy zdrowych zmysłach. To była gwarancja na odrobinę normalności, odkąd jego najlepszy przyjaciel zmienił się w wilkołaka.

Derek przez jakiś czas spokojnie go słuchał, ale ilość pytań zaczynała go powoli przytłaczać, a emocje Stilinskiego doprowadzały go do obłędu. Byli zamknięci w małym pomieszczeniu, a od młodszego można było wyczuć wściekłość, determinację i smutek, ale pod tym wszystkim czaiła się gdzieś nadzieja i niewielka ilość podniecenia. Dlatego wilkołak uśmiechnął się szerzej. Niestety Stiles odebrał to, jako drwiny z jego osoby.

– Co się tak uśmiechasz? Bawi cię to, że niszczysz mi swoim głupim przewrażliwieniem jedyne marzenie, jakie mi jeszcze zostało?! Ja nie mogę mieszkać przez cały czas w tym nawiedzonym mieście! Zawsze chciałem zobaczyć kawałek świata, a tym czasem przez ciebie utknąłem tutaj!

– Ze mną? – Pytanie było ciche i niepewne.

Continue Reading

You'll Also Like

21K 3.6K 22
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
74.8K 3.8K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
14.2K 882 7
Severusa niespodziewanie postanawia odwiedzić ciotka Klara. Nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że Severus trochę jej nakłamał w sprawie...
21K 1.7K 19
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...