What Do You Mean?

By lucybieber94

40K 2.4K 303

Dwanaście lat. Dwanaście długich lat pozmieniało ich oboje. On już nie jest tym samym sześcioletnim chłop... More

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Przepraszam..
Rozdział 20
Powrót
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Epilog

Rozdział 19

1.1K 91 12
By lucybieber94

Z dedykacją dla babybizzle94 hahaha Hopstin 
Miłego czytania!

*Narracja trzecioosobowa*

Mówi się, że liczenie uspokaja. Pomaga opanować emocje, które próbują za wszelką cenę wyjść z nas, lecz których my próbujemy nie okazywać. Czasami jednak nawet ta odpowiednia cyfra, która zawsze przy wypowiedzeniu uspokajała nas, nie pomaga. Tak teraz również było w przypadku Justina. Próbował się uspokoić na wszelkie sposoby jednak nic nie pomagało. Liczenie, śpiewanie w myślach czy nawet wystukiwanie nieznanego mu rytmu na kolanie.

Zegarek na jego lewej ręce wskazywał już godzinę piętnastą trzydzieści, a po Hope nie było śladu. Zmartwiło to go trochę ponieważ obawiał się, że i tym razem dziewczyna nie przyjdzie i znów nie będzie można się z nią skontaktować. Jednak nie tracił nadziei. Postanowił sobie, że choćby do północy, on będzie czekał.

Siedząc tak i rozmyślając co miałby powiedzieć szatynce jak ją spotka nie zauważył podążającej w jego kierunku nastolatki. Na jej twarzy gościła niepewność. Jej ciało było całe spięte a w głowie kotłowało się mnóstwo myśli, jednak w środku czuła, wypełniającą ją euforie kiedy tylko spostrzegła znajomą blond czuprynę. Kiedy dzieliło ją kilka metrów od chłopaka, postanowiła mu się chwilę poprzyglądać.

W oczy od razu rzuciła się rozcięta warga chłopaka, dopiero po chwili ujrzała również zielone limo pod jego okiem. Pokręciła jedynie na ten widok głową i delikatnie się uśmiechnęła. Zauważyła również, że Bieber trochę schudł, a włosy nie były idealnie ułożone, lecz w kompletnym nieładzie, co nie było podobne do jej przyjaciela. Nie chcąc dłużej czekać, musnęła jego ramię, prawie niewyczuwalnie, jednak chłopak podskoczył delikatnie na miejscu i obrócił się w stronę stojącej obok dziewczyny.

Kiedy ją zobaczył, gwałtownie wstał i stanął tak, że dzielił go od niej zaledwie metr.

- Cześ..- zaczęła niepewnie dziewczyna, jednak Justin nie pozwolił jej nawet dokończyć. Chwycił ją za materiał czarnej bluzy, którą miała na sobie i mocno do siebie przytulił. Nic nie było ich w stanie rozdzielić w tamtym momencie. Ani choroba, ani przeszłość, nic. Kiedy tak stali, Hope przypomniało się jak Justin ją tak przytulał w dzieciństwie, otulał ją swoim ciałem jakby chciał uchronić jej życie od wszelkich niebezpieczeństw.

- Odnalazłem cię- przerwał ciszę blondyn i odsunął się od szatynki- I już nie pozwolę ci odejść- mówiąc patrzał się jej prosto w załzawione oczy- Już nigdy- opuszkami kciuków otarł mokre od łez policzki dziewczyny, a następnie oparł swoje czoło o jej- Obiecuje.

- Czasami nie da się dotrzymać wszystkich obietnic- wyszeptała Hope i równie intensywnie zaczęła wpatrywać się w oczy Justina- Bo czasu nie zatrzymasz- odsunęła się od niego, a on dopiero teraz zauważył jak bardzo się zmieniła.

Jej ciemniejsza karnacja stała się bledsza, podchodziła nawet pod szarość, Justin również uznał, że jest bardziej sucha. Oczy, piękne czekoladowe oczy, stały się wyblakłe i teraz towarzyszyły im również wory, które były bardzo zauważalne, chłopak pomyślał, że może dziewczyna się nie wysypia, i nie był daleki prawdy. Zawsze różane usta, obecnie były oszpecone przez rany, które były spowodowane przygryzaniem ich, oraz były znacznie suchsze niż zazwyczaj. Blondyn również zauważył znaczne ubycie na wadze młodej Brown, która chyba próbowała nieudolnie ukryć to pod większymi ubraniami, jednak nie uszło do uwadze wszystkich. Jednak najbardziej Bieberowi rzuciła się czapka na głowie dziewczyny, która zasłaniała jej grube włosy, co najdziwniejsze żaden kosmyk nawet nie wydostawał się spod niej.

Dopiero wtedy Justin zaczynał kojarzyć wszelkie fakty. Zaczynał rozumieć nagłe zniknięcie Hope, krwawienia z nosa, złe samopoczucie oraz docierało do niego czemu dziewczyna nosi na głowie czapkę. Jednak jeszcze nie był w stanie dopuścić tego w pełni do siebie.

- Co masz na myśli?- zaczął niepewnie, jakby bał się odpowiedzi. Do jego oczu zaczęły napływać łzy, które próbował dusić w sobie. Czas jakby zaczął zwalniać dla nich obydwojga.

- Justin.. Ja.. Ja umieram Justin- wydusiła z siebie po chwili Hope- I nie da się mi pomóc- kończąc zdanie z jej oczu znów zaczęły wypływać łzy. Jednak nie była sama, kiedy do blondyna dotarło znaczenie jej słów i uświadomił sobie, że jego przypuszczenia nie są już tylko złudzeniami, również przestał powstrzymywać łzy. Zacisnął mocniej pięści, jednak w żaden sposób nie pomagał mu to w opanowaniu ich.

Po krótkiej chwili podszedł do Hope i mocno ją do siebie przytulił.

- Nie możesz się poddawać- powiedział- Nie teraz. Nie gdy cię odzyskałem- wyszeptał i pocałował jej czoło. A z ust Brow wydał się głośniejszy szloch, który próbowała stłumić, poprzez wtulenie się w bluzkę chłopaka- Jestem z tobą i nigdzie się nie wybieram. Ale ty też nie możesz się poddać- odsunął się od niej i zaczął uważnie przyglądać się jej twarzy. Zmęczonej i smutnej twarzy. Jednak dla niego dalej była śliczna, wyjątkowa, była dla Justina kimś kogo nigdy nie chciałby stracić- Hope- zaczął nie pewnie- Ja.. Jesteś piękna- dokończył po chwili i uśmiechnął się słodko do dziewczyny. Jednak nie było to co chciał jej powiedzieć, wiedział jednak że nie jest jeszcze w pełni gotowy.

Hope słysząc to zaczerwieniła się i otarła mokre smugi z twarzy chłopaka, po czym stanęła na palcach i cmoknęła go w policzek.

- A ty jesteś wyjątkowy- wyszeptała i mocniej wtuliła się w klatkę przyjaciela, jednak od czasu kiedy go odnalazła i lepiej poznała, chciała żeby nie był tylko jej dziecięcą miłością. Lecz prawdziwą.. Jednak prawda jest taka, że nie może tak być- przynajmniej tak się jej wydawało- ponieważ ona ma niedługo umrzeć i nic, ani nikt tego nie zmieni.



- Mówisz poważnie?- nie dowierzała Hope, której usta i oczy rozszerzyły się w kształcie litery "o" i intensywnie wpatrywały się w chłopaka. Rozmawiali już tak od ponad godziny, dziewczyna czuła się lepiej niż kiedykolwiek. Nie myślała o chorobie, o przeszłości czy nawet przyszłości, liczyła się dla niej teraźniejszość, którą spędzała w towarzystwie Justina, oczywiście również opowiedziała mu o białaczce, on natomiast odrzekł, że będzie dobrze i znajdzie dawcę, chodź by miał on pojechać na koniec świata. Chłopak opowiadał jej o wszystkim co wydarzyło się po jej odejściu. Głównie to o związku Holly i Danego.

- Myślisz, że w takiej sprawie bym cię kłamał?- zaśmiał się blondyn na widok twarzy dziewczyny.

- Nie wierze!- krzyknęła dziewczyna- Muszę ich zobaczyć- wstała gwałtownie, jednak po chwili tego pożałowała kiedy poczuła, że zaczyna się jej robić słabo. Nagle pobladła a jej ciało stało się jak z plasteliny, nie mogła sama ustać na nogach. Na szczęście Justin od razu to zauważył i złapał dziewczynę, którą potem usadził na swoich kolanach, głaszcząc uspokajająco policzek. Hope po chwili otworzyła zamknięte przez ten cały czas oczy i spojrzała się prosto w karmelowe tęczówki przyjaciela, od których w tym momencie biło zmartwienie i troska- Już dobrze- wyszeptała i delikatnie się uśmiechnęła.

Justin jednak nie był tego taki pewny. Już wcześniej zauważył, że dziewczyna jest bardzo osłabiona, podejrzewał, że może być o spowodowane niedożywieniem, bo był pewien na 99%, że Hope często nie je. Nagle wpadł mu do głowy genialny pomysł.

- Wiesz- zaczął mówić z głupim uśmieszkiem na twarzy- Niedaleko widziałem lodziarnię na kółkach, co ty powiesz na to?- powiedział radośnie, aż Hope głupio było odmówić. Gdyby to zrobiła, poczułaby się jakby odebrała dziecku lizaka.

- Myślę, że to dobry pomysł!- wykrzyknęła i wstała, tym razem powoli i ostrożnie, z kolan chłopaka.

- To idziemy- na twarzy chłopaka pojawiła się zwycięska mina, na co szatynka delikatnie się zaśmiała.


Idąc tak rozmawiali o wszystkim i o niczym. Justin kontynuował jej historię miłości Holly i Dana, do której mówiąc skromnie, dziewczyna się w ogromnym stopniu przyczyniła. Również poruszyli temat szkoły, za co chłopak dostał po uszach od dziewczyny.

- Coś ty powiedział?!- krzyknęła Hope, na co Justin odskoczył od niej na dobre dwa metry, w obawie przed swoim życiem- Powtórz!- rozkazała dziewczyna.

- Ja.. Ja, że.. No.. Pow.. Mówiłem, że szkoła..- widząc wzrok dziewczyny, zobaczył w nim płomienie i swoją postać jak zostaje rozerwana na strzępki przez drobne rączki przyjaciółki. Zaczął się zastanawiać co ma powiedzieć- Jest bardzo potrzebna- skłamał, ponieważ dotarło do niego, że każda inna odpowiedź byłaby dla niego próbą samobójczą.

- Mam taką nadzieje- odpowiedziała spokojnie Hope, a na jej twarzy zagościł znów ten uśmiech. Justin odetchnął z ulgą i otarł czoło z niewidzialnego potu, co wywołało falę śmiechu i obojga.


Dalsza droga minęła im już spokojnie. Śmiali się, cieszyli się swoim towarzystwem. Kiedy dotarli do celu, jakim była lodziarnia, postanowili wziąć lody kręcone o smaku wanilii i czekolady.


- Mmm- mruknęła Hope, wywołując na twarzy Justina ogromny uśmiech, ponieważ on już zjadł swojego loda i wiedział, że  dziewczyna chce mu zrobić na złość- Jesteście pyszne- wyszeptała, jakby do lodów i wzięła gryza wafelka, brudząc sobie tym samym nos, czego nie poczuła.

- Masz coś na nosie niezdaro- wyśmiał ją Justin na co Hope trochę się speszyła, chciała szybko zetrzeć lody z nosa, jednak chłopak ją zatrzymał- Poczekaj- mówiąc to wytarł śmietankową masę z czubka nosa swojej przyjaciółki, a następnie spróbował ją- To nie fair! Masz lepsze!- odrzekł oburzony chcąc rozweselić trochę dziewczynę, co oczywiście udało mu się.

Kiedy dziewczyna się śmiała, Justin zaczął lepiej jej się przyglądać. Może nie pamiętał jej, nie pamiętał wszystkiego, jednak był pewny, że jest dla niego kimś ważnym i nie wyobraża sobie, że znów mogłoby jej zabraknąć. Nie chciał być tylko jej przyjacielem, chciał być z nią, już zawsze, chociaż i tak wydawało mu się, że to za krótko.

Hope po chwili zorientowała się, że tylko ona się śmieje. Spojrzała prosto w oczy Justin i zobaczyła w nich niewyobrażalny smutek, żal, jakby się czym zamartwiał. Widząc jego minę posmutniała.

- Co się dzieję?- zapytała niepewnie, mimo że podejrzewała, że to ona może być sprawcą jego samopoczucia.

- Nie chcę cię stracić- blondyn zaczął się do niej przybliżać- Nigdy więcej- ich twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów. Nagle z rąk Hope wypadł wafelek, a jego zawartość rozpłaszczyła się na betonowej ścieżce, jednak żadne z nich nie zwróciło na to uwagi. Oboje byli zajęci wpatrywaniu się w swoje oczy, rozpoznawaniu w nich siebie sprzed dwunastu laty. Justin widząc, że dziewczyna nie stara się odwracać wzroku przybliżył się coraz bardziej i kiedy już był wystarczająco blisko musnął jej wargi- Kocham cię Hope- wyszeptał- Bez względu na wszystko-  dokończył wpatrując się w zaszklone oczy Hope, po czym mocno do siebie przytulił.

Hope po chwili zaczęła płakać. Były to łzy szczęścia pomieszane ze smutkiem. Nie wiedziała co ma powiedzieć, kochała go? Kochała od zawsze, był on jej pierwszą i jedyną miłością. Jednak będąc z nim wiedziała, że może jedynie bardziej zranić go. Choroba zmienia, może ona nie zmieniła się jeszcze tak bardzo, ale jeśli tak będzie może krzywdzić Justina, czego nigdy by sobie nie wybaczyła.

Dlatego postanowiła w milczeniu posiedzieć, wtulona w klatkę blondyna. Justinowi to nie przeszkadzało, podejrzewał o czym myśli Hope, dlatego wolał dać jej czas, nie naciskać, bo w głębi serca wiedział, że on również nie jest małej Brown obojętny.

Czasami milcząc pokazujemy więcej uczuć, niż w milionach słów.

***
BUM! 
Wróciłam! 

Jak się podoba rozdział, Wiem może takiego się nie spodziewaliście, ale napisałam go najlepiej jak mogłam!

Chciałabym Wam serdecznie podziękować, że jesteście! W ostatnim czasie dostałam wiele miłych wiadomości i komentarzy! Jesteście tacy Kochani! 

Nie wyobrażam sobie, że mogło by Was nie być!  ;( 

Jeszcze raz Was bardzo przepraszam za tak długą nieobecność, postaram się to nadrobić, OBIECUJĘ!  ❤

Continue Reading

You'll Also Like

664K 24.2K 99
The story is about the little girl who has 7 older brothers, honestly, 7 overprotective brothers!! It's a series by the way!!! 😂💜 my first fanfic...
851K 19.4K 48
In wich a one night stand turns out to be a lot more than that.
1.4K 124 36
Part 11 of rewritten Second Chances. Jefferson Pierce thought that he was done being a superhero. Then he found himself being pulled back into the ga...
1M 35.5K 62
𝐒𝐓𝐀𝐑𝐆𝐈𝐑𝐋 ──── ❝i just wanna see you shine, 'cause i know you are a stargirl!❞ 𝐈𝐍 𝐖𝐇𝐈𝐂𝐇 jude bellingham finally manages to shoot...