» wanna be my kitty? | muke ✔️

By skymichael

124K 12.6K 7.2K

» Kochanie, Ty palisz? » Czy palę? Palę okazyjnie papierosa, a ty spalasz moje serce każdego pieprzonego dnia... More

» wanna be my kitty?
» lame duck
» baby boy
» compliant
» charming
» mikey
» cuddler
» embarrassed
» ticklish
» adorable
» daddy
» shy
» important
» sensitive
» sweet
» adorable peach
» hot
» emotional
» kitty+
» mine
» lovely kitten
» horny+
» vulnerable
» sweetheart
» indrawn 1.0
» indrawn 2.0
» lippy
» lover
» you're my end

» cute

5.1K 530 324
By skymichael

[:uroczy]

Michael

Obudziłem się następnego ranka w okolicach godziny siódmej. Był piątek, a ja standardowo zaczynałem lekcje o ósmej. Molly leżała wtulona w moje ramię. Wyglądała tak uroczo, że aż żal było mi ją budzić. Ostatecznie jednak podniosłem się do pozycji siedzącej i szybko włączyłem laptopa, chcąc zobaczyć, czy Luke coś mi odpisał.

Tak naprawdę to nie wiedziałem co we mnie wstąpiło, by pisać do niego o takie rzeczy, ale działałem pod wpływem impulsu, po tym co powiedziała do mnie mama. Tak serio to nie miałem najmniejszej ochoty wchodzić w jego towarzystwo.

Odświeżyłem stronę i spojrzałem na okienko konwersacji w prawym dolnym rogu.

"Przeczytano: czw., 18:56"

Aha. Fajnie. Super. Ignoruj mnie. Zapomnij, że zrobię Ci zadania.

Odłożyłem laptopa na stoliku i niechętnie się podniosłem. Rzuciłem wzrokiem na moją kotkę, która w najlepsze spała na mojej poduszce. Uśmiechnąłem się lekko i skacząc na jednej nodze ruszyłem kierunku krzesła, na którym znajdowała się sterta moich ubrań. Chwilę zajęło mi znalezienie tank topu z sex pistols, ale ostatecznie ją znalazłem, założyłem na siebie, wsunąłem czarne jeansy i w ślimaczym tempie zszedłem na dół. Mama siedziała w kuchni pijąc herbatę.

- Michael, zrobiłam ci już śniadanie. Zakładaj buty i zaraz jedziemy.

Wymusiłem uśmiech, założyłem trampka (dosłownie), poprawiłem włosy w lustrze i oparłem się o szafkę w przedpokoju, czekając na mamę.

- Michael zapomniałbyś śniadania - powiedziała mama.

Włożyłem kanapki do torby i ruszyłem w kierunku wyjścia. Cholernie świeciło słońce, a moje czarne ubrania szczególnie je przyciągało. Zająłem swoje miejsce, położyłem kule na tylnym siedzeniu, zapiąłem pas i za nim się obejrzałem byłem już w budynku szkoły...

***

Wszystkie lekcje w szkole, jak to w piątki bywa dłużyły się w nieskończoność. Podczas już ostatniej godziny, siedziałem skupiony na temacie omawianym przez profesorkę. Robiłem notatki, podkreślając ważniejsze słowa. 

Gdy tylko zabrzmiał dzwonek, spakowałem szybko swoje rzeczy i skierowałem się korytarzem do swojej szafki. Wrzuciłem całą zawartość plecaka do środka i idąc o kulach wyszedłem przed szkołę.

Dziś wyjątkowo nie odbierała mnie mama, a to oznaczało podróż do domu zatłoczonym autobusem. Wyciągnąłem z kieszeni iPoda, założyłem słuchawki i nawet nie zdążyłem usiąść na ławce, bo autobus już czekał na przystanku. Przyspieszyłem trochę tempo, kupiłem bilet i zająłem wolne miejsce. 

Po ponad trzydziestu minutach podróży zapchanym i nieklimatyzowanym autobusem oraz śmierdzącym facecie, który usiadł obok mnie, wysiadłem z pojazdu, ciesząc się, że przystanek znajdował się dwie minuty od mojego domu. Pociągnąłem klamkę w dół. Drzwi były jednak zamknięte. W tej chwili cieszyłem się, że rano nie zapomniałem wziąć moich kluczy. Przekręciłem zamek i wszedłem do środka, natychmiast ściągając przepoconą koszulkę. Nienawidzę autobusów.

Przekręciłem się na plecy, włączyłem telewizor i zacząłem skakać po kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego. W domu rozległ się dzwonek. Co mnie podkusiło je zamknąć? Nie łaszcząc się na założenie koszulki, wziąłem kule i ruszyłem w kierunku drzwi, chcąc je otworzyć.

- Mamo, tak trudno było wziąć klu...

Nawet nie dokończyłem, bo zamarłem, widząc, że to nie była mama. Przynajmniej nie moja. W drzwiach stała Liz wraz z Luke'm. Myślałem, że zaraz zapadnę się pod ziemię. Próbowałem udawać, że nie widzę przeszywającego wzroku Luke'a, bo mojej nagiej klatce piersiowej.

- Cześć Michael - powiedziała kobieta, uśmiechając się do mnie. Nie byłem w stanie nic z siebie wydusić. - Jest twoja mama?

- Po...powi...powinna za...zaraz być - wydukałem, przełykając głośno ślinę. - We...wejdźcie.

Otworzyłem szerzej drzwi, a moje kule opadły na ziemie. Luke podał mi je, śmiejąc się pod nosem. Gdyby nie obecność jego mamy, oberwałby nimi prosto w krocze.

- Podać coś do picia? - spytałem, chcąc być choć trochę uprzejmy. Ponownie założyłem na siebie przepoconą koszulkę.

- Michael nie rób sobie problemu - powiedziała Liz, siadając przy stole w kuchni.

Liz od czasu do czasu przychodziła do mojej mamy. Pracowały przecież w tej samej firmie. Ale do cholery jasnej, co robi z nią Luke? Nigdy wcześniej go tutaj nie było, bo jak to twierdziła jego mama - uczy się. Prędzej uwierzę w świętego Mikołaja, a nie w to, że ten idiota dotknąłby książkę. Jednego czego się uczy to może nowych sposobów, by poderwać dziewczynę na jedną noc.

- Wodę - powiedział Luke, szczerząc się głupkowato.

Wyciągnąłem z szafki szklanki i mógłbym przysiąc, że czułem na sobie wzrok tego pajaca. Położyłem na stole naczynia i niezręcznie zająłem miejsce przy stole, starając się zachowywać normalnie. To w jaki sposób Luke mi się przyglądał onieśmielało mnie.

- Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci to, że zabrałam ze sobą Luke'a - zaczęła kobieta. Ależ skąd pani Hemmings.

- Nie ma problemu - odpowiedziałem, chcąc brzmieć jak najnormalniej.

Usłyszałem, jak drzwi od mieszkania się otwierają, a już po chwili w kuchni stała moja mama. Poderwałem się natychmiast z miejsca i powiedziałem ciche 'idę na górę, jestem zmęczony'.

Położyłem się na swoim łóżku, standardowo rzucając kule na dywan. Natychmiast przybiegła do mnie Molly, która akurat w tak upalny dzień była czystym przekleństwem.

- Jesteś gorąca - mruknąłem cicho, patrząc na nią.

- Kto jest gorący? - usłyszałem głos za sobą, niechętnie się odwróciłem.

- Na pewno nie ty - odpowiedziałem, drapiąc Molly za uszkiem. - Co ty tu robisz?

- No wiesz, powiedziałeś, że zrobisz za mnie zadania - powiedział siadając na krawędzi łóżka. Nie odpowiedziałem. - Zróbmy to tak. Ty zrobisz coś dla mnie, a ja zrobię coś dla ciebie.

- Co zrobisz dla mnie? - zmarszczyłem brwi, wciąż nie spuszczając wzroku z kotki.

- Tego się jeszcze dowiesz - nie odpowiedziałem. - No już Mikey.

Po tym gdy usłyszałem, jak mnie nazwał, podniosłem na niego wzrok. Luke przysiadł bliżej mnie i Molly. Chyba chciał ją pogłaskać, ale ona nastroszyła futerko i wtuliła się we mnie, na co zachichotałem. Podobno zwierzęta znają się na ludziach.

- Daj te zadania - wymamrotałem pod nosem i podniosłem się do pozycji siedzącej. Molly wciąż leżała na moich kolanach i najwyraźniej nie chciała się ruszyć. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała.

Luke wstał i sięgnął do tylnej kieszeni, z której wyciągnął prezerwatywę i pogniecioną kartkę. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko.

- Tu masz zadania z matmy - powiedział podając mi kartkę.

- Podasz mi długopis i brudnopis z biurka? - spytałem. - Bo ze złamaną nogą i kotką na kolanach dość trudno się chodzi.

Luke zaśmiał się i podszedł do biurka. Podał mi to, o co prosiłem, kładąc także prezerwatywę, którą przed chwilą wyciągnął.

- Nie będzie mi potrzebna - powiedziałem, rzucając ją w jego kierunku. Blondyn wzruszył tylko ramionami, z powrotem wkładając ją do kieszeni.

- Wolisz bez gumek? - spytał, a ja nie odpowiedziałem. Próbowałem skupić się na treści zadania, ale było to cholernie trudne z Hemmingsem obok. - Odpowiesz mi?

- Jeśli chcesz jeszcze dziś te zadania, radzę Ci się zamknąć - mruknąłem.

Po około godzinie zostało mi już tylko jedno zadanie. Przeciągnąłem się. Moje ciało zdrętwiało od siedzenia w jednej pozycji przez dłuższy czas. Starałem się ignorować wzrok Hemmingsa, który przez ten czas nie robił nic bardziej pożytecznego niż to, że mi się przyglądał.

- Gapisz się - mruknąłem, patrząc na niego przelotnie.

- Jesteś uroczy, gdy skupiasz się na zadaniach.

Wytrzeszczyłem na niego oczy, czując jak moje policzki nabierają czerwonego koloru.

- C-co powiedziałeś? - wydukałem.

- Że jesteś uroczy, gdy skupiasz się na zadaniach - odpowiedział, wzruszając ramionami. Wstał z mojego łóżka. - Kończ już te zadania, bo wybieramy się na imprezę.

- J...jak to wybieramy? Ale że my?

- Nie mówiłem do twojego kota.

- To kotka debilu.

- Nieważne. Jeśli chcesz wkręcić się w moje towarzystwo. Pierwsze co musisz zacząć to iść ze mną na imprezę.

***
Średnio podoba mi się ten rozdział...

Miło byłoby, gdybyście napisali coś z hasztagiem: #WBMKff
skymichael

Continue Reading

You'll Also Like

4.2M 30.9K 7
Vivian znajduje się na wymianie studenckiej w Anglii. Zostaje zatrudniona jako pomoc kucharza w pałacu, gdzie poznaje sekrety i grzeszki rodziny król...
376K 21.6K 45
KSIĄŻKA BYŁA PISANA W 2017 I ZDAJĘ SOBIĘ SPRAWĘ Z ILOŚCI BŁĘDÓW ORTOGRAFICZNYCH JAK I INNYCH. KIEDYŚ MOŻE TA OPOWIEŚĆ ZASŁUŻY NA METAMORFOZE, JAK TYL...
41.7K 1.6K 40
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
1.7K 183 28
„Louis, niebo znajduje się przed Tobą. Tam mnie znajdziesz. Musisz tylko ruszyć do przodu i nie zatrzymywać się." „Ale Harry, ja się boję. Nic z tego...