Cyber Sex || Ziam

By ResaBittersweet

335K 21.4K 12.2K

Liam Payne to dwudziestoczterolatek, który ma wszystko. I to dosłownie. Jest dyrektorem ds. sprzedaży w jedne... More

1.1
1.2
INFORMACJA
1.3
1.4
1.5
1.6
1.7
1.8
1.9
1.10
1.11
1.12
1.13
1.14
1.15
1.16
1.17
1.18
1.19
1.20
1.21
1.22
1.23
1.24
1.25
1.26
1.27
1.28
1.29
1.30
1.31
1.32
1.33
1.34
1.35
1.36
1.37
1.38
1.39
1.40
1.41
1.42
Liebster Awards
1.43
1.44
1.45
1.47
1.48
1.49
1.50
1.51
1.52
1.53
1.54
1.55
1.56
1.57
Kiedy pojawi się druga część i parę innych ogłoszeń

1.46

4.3K 325 249
By ResaBittersweet

Mój mały konkursik wygrywają dwie osoby:

- otherworld_mar bo panna Steele w push-upie to piękny widok 😂

<Ogłaszam zbiórkę na bieliznę typu push-up dla biednych desek. Nie bądźcie obojętni, gdzieś tam na świecie są dziewczyny, u których nawet Liam nie odnajdzie cycków>

- larryftbizzlex bo jako pierwsza znała prawdę, jeszcze zanim pojawił się ten rozdział

Zwyciężczynią gratukule i proszę o przesłanie w prywatnej wiadomości imion dla waszych bohaterów. Dajcie też parę cech charakteru i opis kim ma być w cyber seksie np. przyjaciółką Liama itp.

Ogłoszonko! Wiele osób pyta się o kolejny rozdział. Rozdziały pojawiają się systematycznie co 2-3 dni, chyba, że coś mi akurat wypadnie, to trwa to trochę dłużej. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie już jasne ;)

Miłego czytania xx

Drzwi się otworzyły, ale zamiast zobaczyć w wejściu Zayna, stanął twarzą w twarz z uśmiechniętą...

... mendą, którą kiedyś nazywał swoim przyjacielem. (Żodyn nie spodziewał się Louisa. Żodyn oprócz larryftbizzlex!)

- Cześć, Liam. Dobrze, że jesteś. Właśnie wpadłem wytłumaczyć Zaynowi, że źle wszystko zrozumiał, a ty możesz pomóc mi wszystko wyjaśnić.

- Pomoc to ja ci mogę, ale spaść ze schodów. - Mruknął i wyminął szatyna. Zdezorientowany rozejrzał sie po mieszkaniu. Nie wiedział gdzie iść, a nie miał zamiaru pytać się o drogę Louisa. - Zayn?

- W salonie! - Usłyszał głos chłopaka i poszedł w kierunku, z którego dochodził.

W środku zastał nietypowy widok. Zayn siedział na wpół ubrany w ciuchy, na wpół w piżame i zajadał się czipsami, oglądając jakiś latynowski serial.

- Nie jesteś jeszcze gotowy?

- Byłem. Ponad godzinę temu, a potem Perrie i Harry wyszli na miasto, a ja wciąż czekałem. Więc stwierdziłem, że wypadło ci coś ważniejszego. - Liam miał ochotę zaprzeczyć, w końcu to Zayn był najważniejszy, ale powstrzymał się. Ale z niego tchórz. - Później przyszedł Louis, William, królowa Anglii... czy jak tam woli się nazywać...

- Wystarczy Lou. - Mruknął szatyn, wchodząc do pokoju.

- ... I chciał mi coś wytłumaczyć, ale pojawiłeś się ty. Myślałeś, że będę na ciebie czekać półtorej godziny?

- Nie miałem czasu się nad tym zastanawiać! Cały czas myślałem tylko czy wyglądam odpowiednio, czy będziemy mieć o czym rozmawiać... Przepraszam. To ja już pójdę. - Odwrócił się do tyłu.

- Liam. - Zayn wstał z kanapy i chwycił go za nadgarstek. - Nie każ mi się prosić, żebyś został. To twoja wina, że się spóźniłeś.

- Wiem. Dasz się jakoś przekonać, żeby dać mi kolejną szansę?

- Którą? Setną? - Odparł Zayn z gorzkim uśmiechem.

- Ja tu wciąż jestem, chłopcy. - Próbował bezskutecznie zwrócić ich uwagę Louis.

- Jestem w stanie prosić nawet o tysięczną, jeśli będzie taka potrzeba. Jesteś tego wart.

- A co jeśli mnie nie przekonasz?

- Mam znowu wbić na twoje wykłady jako model?

Zayn prychnął.

- Ani się waż to powtarzać. Cała moja grupa widziała twojego kutasa!

Uśmiech na twarzy Liama pojawił się mimo jego woli.

- Czyżby ktoś był o mnie zazdrosny? - Spytał, unosząc jedną brew.

- Muszę znaleźć bluzkę i możemy jechać. - Zmienił temat Zayn i odwrócił się do tyłu szukając czegoś na kanapie.

- Mieliśmy porozmawiać! - Wtrącił się Louis, stając obok Liama.

- Wybacz, ale chyba sobie poradzimy sami. - Odparł Zayn, łapiąc leżącą na oparciu bluzkę. Szybko ściągnął z siebie górę od piżamy, a Liam wykorzystał okazję i przyjrzał się jego chudemu, ale dobrze zbudowanemu ciału. Zauważył, że nie tylko on zainteresował się roznegliżowanym chłopakiem. Louis gapił się na jego plecy jakby były kawałkiem szynki, a on nie jadł od tygodnia.

- Masz chłopaka. - Mruknął do niego i zakrył mu oczy dłonią. Ingnorując ciche protesty szatyna, uwolnił go dopiero gdy Zayn był już przebrany. - Nie gap się na niego w taki sposób.

- Twój kutas wbijał mi się w udo. I to niby ja gwałciłem Zayna spojrzeniem? - Syknął Louis, gdy Zayn opuścił pomieszczenie w poszukiwaniu swojego telefonu.

- Twój kutas ma Nialla.

- A twój Sophie! - Louis powiedział to szeptem, ale w ten sposób, że Liam miał wrażenie, że wydziera się na całe gardło. Tego było za wiele. Chcąc stłumić wyrzuty sumienia, które wywołały słowa szatyna, zacisnął prawą dłoń w pięść i zbliżył się do chłopaka.

- Czyli tak to chcesz rozwiązać? Niech ci będzie. - Louis stanął w rozkroku i rozłożył ręce
Gdyby nie sytuacja w której się znaleźli, Liam wybuchłby śmiechem. To chucherko próbowało udawać groźnego. Dawało to mniej-więcej taki efekt, jak warcząca chichaua.

- Co wy odpierdzielacie? - W pokoju pojawił się Zayn i od razu stanął między nimi. - Jestem gotowy. Louis wraca do siebie, a my jedziemy. Nie ma dzisiaj mordobicia.

- Przepraszam, Zayn. - Mruknął Liam, ale gdy Zayn się odwrócił pokazał Louisowi język. Louis odwdzięczył się tym samym.

- Bardzo dojrzałe, Louis. - Zayn odwrócił się akurat, żeby przyłapać szatyna na gorącym uczynku.

- Ale to Liam... Mniejsza. Ja już sobie idę. Na razie.

- Nie będziemy tęsknić! - Zawołał za nim Liam.

- Dałbyś mu spokój. To twój przyjaciel.

- Spierdolił sprawę.

- Pomógł nam. Gdyby nie on może musielibyśmy spędzić nic w areszcie w towarzystwie twojego dziwnego wujka.

- To brat mojej matki, nie dziwne, że jest zdrowo pogrzany. W końcu to ta sama krew.

- To nie zmienia faktu, że powinieneś pogodzić się z Louisem.

- Czasem tęsknię za tym idiotą. - Przyznał niechętnie Liam. - Nie mam z kim wygłupiać się na spotkaniach zarządu.

- Pogadaj z nim jak najszybciej. I jabyś mógł, daj mu delikatnie do zrozumienia, że skoro ma chłopaka, to niech odpierdoli się od Harry'ego.

- Ten idiota spodobał się Louisowi? - Liam zaczął poważnie wątpić w zdolności oceny swojego przyjaciela. - On ma Nialla. Może nie jest im łatwo, ale Lou poza nim świata nie widzi.

- To dziwne, bo przy Harrym zachowuje się jakby to on był całym jego wszechświatem.

- Pogadam z nim. Obiecuję.

- Dzięki.

- To co, idziemy?

- Jasne.

Wyszli na korytarz, a Liam pomógł Zaynowi ubrać kurtkę. Nie był pewny czy tak wypada, ale na randkach z dziewczynami zawsze tak robił, a one nie narzekały.

Zeszli na dół i wsiedli do limuzyny. Zayn podał Eamesowi adres. Kierowca nic nie odpowiedział, tylko spojrzał w lustrze na Liama, uśmiechając się do niego porozumiewawczo, po czym Liam zasunął dźwiekoszczelną szybę ze szkła weneckiego, a mężczyzna uruchomił silnik.

Liam ukradkiem spojrzał na Zayna. Chłopak bawił się brzegiem swojej kurki. Miło było mieć świadomość, że nie tylko on jest zestresowany ich wyjściem.
W tym momencie Zayn uniósł wzrok, a ich spojrzenia się spotkały. Liam zarumienił się. Właśnie został przyłapany na gapieniu się. Świetny początek ich pierwszej "randki".

- Co tak patrzysz?

- Mam co podziwiać. - Zayn uśmiechnął się delikatnie, a Liam postanowił zmienić temat, żeby nie pogrążyć się jeszcze bardziej. - Ładnie wyglądasz, chociaż po naszej wczorajszej rozmowie spodziewałem się, że założysz strój sekretarki. - Roześmiał się, ale zamilkł natychmiast, gdy dostrzegł pytający wzrok Zayna. - Pisałeś mi wczoraj, że pomożesz mi w papierach i przebierzesz się za sekretarkę, pamiętasz?

- Ale my wczoraj przestaliśmy pisać zaraz po tym jak ustaliliśmy termin. Z resztą później na godzinę pożyczyłem telefon Perrie, bo ona nie miała kasy na koncie, a musiała z kimś-tam coś tam załatwić.

- Niemożliwe. - Zayn wyciągnął mu telefon i pokazał wiadomości. Faktycznie ostatnią wiadomość jaka miał zapisaną dotyczyła dnia ich wyjścia. - Po tym pisaliśmy jeszcze pół godziny.

Liam włączył swojego iPhone'a i włączył ich konwersacje. Zayn chwycił telefon i zaczął czytać l. Rumieniec, który pojawił się na jegi policzach, czerwieniał z każdym słowem. Gdy skończył, spojrzał na Liama, a ten spuścił wzrok przypominając sobie co takiego tam pisał.

- To nie ja to pisałem, tylko Perrie. Nie martw się, jutro ją za to zamorduje.

- Na jakiś dziwny sposób ona próbuje nam pomóc. - Próbował bronić ja Liam. Polubił tą blondynkę o bystrym spojrzeniu, chociaż już raczej się nie zaprzyjaźnią. Po tym co jej pisał, nie będzie w stanie się do niej normalnie odezwać.

- Nie potrzebujemy niczyjej pomocy.

- Naprawdę? To wszystko jakoś ciężko nam idzie.

- Liam?

- Tak?

- To co pisałeś... Pisałeś to na serio?

- Yhmm...

Od krępującej odpowiedzi uratował go Eames, który uchylił szybę i oznajmił:

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale jesteśmy na miejscu, proszę pana.

- Już wychodzimy. - Szyba się zasuneła, a Liam odpiął pas. - Mam nadzieję, że ten twój pub jest warty mojego czasu. - Próbował powiedzieć to poważnym głosem, ale na jego ustach mimowolnie pojawił się uśmiech.

- Wątpisz w to? - Zayn puścił wargę, którą już dłuższy czas molestował zębami, a Liam przyłapał się na myśli, że chciałby po raz kolejny poczuć jego usta na swoich. - Jestem studentem i wiem...

- Jak się najebać jak najmniejszym kosztem. - Dokończył za niego Liam.

- To... prawda, ale wiem też, gdzie napić się dobrze. A ten irlandzki pub może pachnie zbyt bardzo irlandzko, a jego właściciel ma zbyt irladzkie poczucie humoru, ale za to ma najlepsze irlandzkie alkohole w bardzo irlandzkich cenach.

- Zgubiłem się, gdy za trzecim razem powtórzyłeś "irladzkie".

Zayn wywrócił oczami.

- Po prostu tam wejdźmy, to się przekonasz jak warto było tu przyjechać. - Zayn chwycił go za nadgarstek i wyciągnął z auta. Gdy zrozumiał co zrobił, od razu puścił jego rękę i spojrzał się w bliżej nieokreślonym kierunku, unikając spojrzenia Liama. Payne miał ochotę ponownie złączyć ich dłonie razem i pokazać Zaynowi, że nie ma nic przeciwko, ale zrezygnował - niepewny jak powinien postąpić. Zamiast tego ruszył w kierunku zabytkowego budynku, przy których drewnianych drzwiach kołysał się znak z nazwą pubu. Zayn poszedł za nim, a gdy przepuscił go w drzwiach i sam wszedł do niewielkiego wyłożonego drewnem holu w półmroku dostrzeg znajomą postać.

- Cześć, Niall. - Obok blondyna pojawił kolejny jego znajomy. - Hej, Josh.

- Siemka. - Odparł mężczyzna. Horan milczał i wyglądał na zmieszanego ich spotkaniem. - Co tu porabiasz? To nie jest raczej lokal na twoim poziomie.

- Przyszedłem tu z kumplem. - Obaj mężczyźni spojrzeli na Zayna, który mruknął coś, co można było uznać za ciche przywitanie. - A wy?

- Yyy... Mieliśmy spotkać się tu z Louisem, ale Tomlinson znowu nie mógł się pojawić. Czy te sprawozdania są ci naprawdę tak konieczne? Chłopak w końcu zakończy swój żywot w połowie wypełniania pierwszego załącznika.

- Dziwne, bo widzieliśmy się z nim niedawno i nic nie wspominał o nawale pracy.

- No bo właśnie po rozmowie z wami sobie o tym przypomniał, a my byliśmy już na miejscu, więc wypiliśmy po jednym i teraz wracamy do domków. Co nie, Niall?

Blondyn skinął głową, podziwiając czubki swoich butów. Josh chwycił go za nadgarstek - tak jak wcześniej Zayn Liama - i pociągnął go w stronę wyjścia.

- Czyli to jest wybranek Louisa? - Spytał Zayn, ściągając z siebie kurtkę.

- Yep. Niall Horan.

- A ten drugi, który raczej nie był Louisem Tomlinsonem? - Liam nie miał pojęcia o co może mu chodzić.

- Josh. Nie pamiętam nazwiska. Jest zastępcą Louisa w firmie. Są kumplami. Nie tak dobrymi jak my... zanim się pokłóciliśmy, ale się przyjaźnią.

- Miło, że przyjaciel zajmuje się twoim chłopakiem pod twoją nieobecność. Idę zająć stolik. Rozbierz się w końcu.

Fakt, rozmawiając z Zaynem, zagapił się i dalej stał w kurtce. Wszedł do głównej sali, gdzie delikatne światło sączyło się z żyrandola w kształcie koła od wozu. Cały wystrój sali przypomniał mu połączenie wiejskiej chaty i fabryki z okresu epoki wiktoriańskiej. W końcu wypatrzył Zayna przy stoliku za rogiem, który był blisko baru i daleko od reszty gości. Usiadł po przeciwnej stronie i spojrzał na menu. Składało się z irlandzkiego piwa, jeszcze większej ilości irladzkiego piwa, parę łaskawie dodanych nazw nie-irladzkiego piwa, irladzkiego whiskey i innych mniej znanych irlandzkich alkoholi. Do jedzenia mieli frytki i kurczka na tyle sposobów, że nawet KFC by się powstydziło. Typowa studencka knajpa, ale nie miał zamiaru powiedzieć o tym Zaynowi. Nie chciał go zranić, zrobił to już tyle razy.

- Pójdę zamówić. - Zapytał, odrywając wzrok od ulotki. - Co chcesz?

- Guinnessa.

- Już się robi. - Liam podszedł do lady i kiwnął na barmana. - Dwa razy Guinness.

- Sie robi, a znasz ten dowcip i Guinessie? Nie, to ja ci opowiem. Słuchaj, młody. - Batman wyciągnął dwa szklane kufle i wytarł je przewieszoną przez ramie szmatką. Liam dziękował Bogu, że mężczyzna nie splunął na szkło, w celu jego dokładniejszego umycia. - Pewnej nocy pani McMillen otwiera drzwi i widzi najlepszego przyjaciela swojego męża, Paddiego, który stanął w progu. „Witaj Puddy, ale gdzie jest mój mąż? Przecież poszedł to z tobą do fabryki piwa?"
Paddy potrząsnął głową „Ah, pani McMillen, w fabryce piwa miał miejsce straszny wypadek, pani mąż wpadł do kotła z Guinnessem i zatonął".
Pani McMillen zaczyna płakać."Oh, proszę więcej nie mówić, czy on przynajmniej szybko odszedł?".
Paddy potrząsnął głową - „Nie całkiem - wychodził trzy razy, żeby się wysikać". He, he, he!

Liam wywnioskował, że ma do czynienia z właścicielem pubu.

- Bardzo zabawne. Mogę moje piwa? - Liam spojrzał na gotowe kufle nadal stojące poza jego zasięgiem.

- Przyszedłeś tu z Zaynem? Nie rumień się tak, dobrze widzę, że siedzi sam i się na Ciebie gapi. Lubię cię chłopcze, więc dostaniesz małą radę od Byrnesa. Jeśli liczysz na coś więcej niż jedną noc, to się rozczarujesz. Dawno go tu nie widziałem, ale w szczytowym momencie Zayn bywał tu co drugi dzień, oczywiście za każdym razem z innym mężczyzną. Nie zrozum mnie źle, lubię Zayna, nawet teskniłem za ta jego twarzą aniołka, ale kutas złamał już dużo serc, więc nie chce by to się powtórzyło.

- To co między nami jest nie powinno pana obchodzić. Proszę oddać mi piwa i wziąć zapłatę. Bez napiwku.

Liam wziął piwa i ruszył do ich stolika. Nie obchodziły go słowa barmana. Z drugiej strony... uważnie przyjrzał sie twarzy Zayna, który z zamyśleniem przyglądał się jakiemuś wiszącemu na ścianie obrazowi przedstawiającemu jakąś dziewiczą irlandzką łąkę. Zayn był piękny i mógł mieć każdego, więc nic nie stało mu na przeszkodzie w znalezieniu nowego faceta chętnego na spotkanie na jedną noc.

Siadł przy stole, a gdy Zayn uśmiechnął się do niego, zanim przyłożył zimną szklankę do swoich ust, cała jego niepewność została zepchnięta w najciemniejsze zakamarki jego umysłu.

Sam pociągnął pierwszy łyk piwa. A potem drugi. I kolejne. Musiał przyznać, że piwo było dużo lepszej jakości, niż obsługa.

*******************
Tematy ich rozmów były bardzo różne: od ich rodzin, przez pracę i uczelnie, po plany na jutrzejszy dzień. Zayn obiecał, że jutro pojawi się w posiadłości Payne'ów i wznowi pracę nad projektem.

Po paru piwach postanowili przerzucić się na whiskey, a Zayn przypomniał sobie, że to on powinien był stawiać, ale Liam szybko odwrócił jego uwagę komentarzem na temat obrazu łąki, której wcześniej przyglądał się Malik. Zayn zaczął interpretować obraz, a on spokojnie podszedł do baru i opłacił kolejne parę kolejek, przy okazji ignorując współczujące spojrzenie szefa.

- Następnym razem ja wybieram lokal. - Mruknął, siadając przy stoliku i podsuwając Zaynowi jedną ze szklanek wypełniąnych złotobrunatnym płynem i kostkami lodu.

- A ta pastereczka to symbol pierwotnej, dzikiej żądzy... Następnym razem? Jeśli będzie następny raz, możemy spędzić go nawet w kościele. Zdrowie! - Krzyknął i wypił swój alkohol duszkiem. Liam wziął łyk swojej whiskey, nie chcąc pozostać w tyle.

**********************
Parę szklanek i parę tematów dalej, wywiązała się rozmowa na temat związku Liama i Sophie

- Zaynie?

- Hmmm?

- Ale nie jesteś o nią zazdrosny?

Zayn parsknął pijackim śmiechem. Liam do niego dołączył, chociaż nie za bardzo wiedział co ich tak rozbawiło.

- Nieeeeee. Sophie to Sophie. Logiczne, że nie zrezygnujesz z narzeczonej dla seksu ze mną. - Liam zagryzł wargę, czyli właściciel miał rację; Zaynowi chodziło tylko o jednorazową przyjemność, a on był na tyle naiwny, by uwierzyć, że Zayn naprawdę jest w nim zakochany. - Ups, powiedziałem to na głos? - Przekrzywił głowę na bok. - Jestem pijany. - Zachichotał.

- Chodzi ci tylko o jedną noc? - Liam próbował skupić myśli, a nie było łatwe, zważywszy na to ile już wypił.

- Neee. Ale nie przeszkadza mi bycie twoim kochankiem. Louis mi powiedział, że tylko tego chcesz.

- Powiedział?

- To można było wywnioskować z konte... konta... kon... chuja... tekstu!

- A to właśnie nie tobie chodzi o seks? - Nic już z tego nie rozumiał. W głowie strasznie mu szumiało. Mógł tyle nie pić.

- Każdemu facetowi chodzi o seks. Ja chce się z tobą pieprzyć, ale naprawdę cię lubię jako osobę i chyba cię... Po co ja ci to mówię, skoro ty i tak nie czujesz tego samego do mnie? - Zayn wplątał palce w swoje włosy w geście bezsilności.

- Czego nie czuje? Zapachów? (Szczera rozmowa przy piwku, czyli jak dwóch idiotów nie umie wyznać uczuć na trzeźwo, a co dopiero pod wpływem. Koniec komentarza autorki. Przepraszam za wpierdolenie się w akcję.) To też powiedział ci Louis?

- To było, kurwa, w kontekście! - Zayn westchnął. - Pierdolić to wszystko. Powiem wprost: pragnę cię choćby w tej obrzydliwej toalecie z drzwiami bez zamka, ale preferowałbym łóżko. Nie mam nic przeciwko jednorazowej sprawie, ale wolę żebyśmy to powtarzali. Najlepiej jak najczęściej. I nie przeszkadza mi to żeby to zostało między nami. Wiesz w stylu tydzień z Sophie, a weekend ze mną. Seks i przyjaźń. Prosty układ.

- I ci to wystarczy?

Zayn przez chwilę się wahał, ale w końcu skinął twierdząco głową. Liam miał ochotę wstać i wykrzyczeć Zaynowi w twarz, że jemu taki układ nie pasuje wcale, a wcale. Chciał powiedzieć, że przyjaźń to za mało i pragnie więcej, ale zamiast tego zrobił największy błąd życia i powiedział tylko:

- Do mnie, czy do hotelu?

- Do ciebie.

Wyszli z sali, a Liam spuścił wzrok, gdy barman spojrzał na niego z wyraźną dezaprobatą. W korytarzu szybko zapiął kurtkę i był gotowy, gdy zauważył, że Zayn nie umie sobie poradzić z z zapięciem swojej. Przysunął się do niego i chwycił zamek. Pojedyńcze szarpnięcie wystarczyło. Liam zapiął zamek do końca, bo na dworze było zimno i nie chciał, żeby chłopak zmarznął.

- Mój bohater. - Wymruczał Zayn i chwycił go za materiał, zmuszając do pochylenia głowy. Ich usta złączyły się na moment, gdy się od siebie oderwali, Liam głośno przełknął śline, a Zayn zachichotał i wyszedł na dwór.

Jaguar stał w tym samym miejscu, gdzie z niego wyszli.

- Kazałeś mu stać tu przez cały ten czas?

- Taka jego praca. - Liam otworzył drzwi po stronie Zayna i wykorzystał okazję, żeby przyjrzeć się jego tyłkowi. Niejedna laska mogła mu go pozazdrościć.

Obszedł auto i wsiadł po drugiej stronie. Eames dopiero po chwili oderwał wzrok od czytanej akurat książki.

- Gdzie jedziemy?

- Do mnie.

Nawet pijany dostrzegł dwuznaczny uśmieszek kierowcy.

Wcisnął guzik na panelu, ale do jego uszu nie doszło charakterystyzne buczenie zasuwanej szyby. Jednak nie myślał o tym dłużej, bo poczuł ręce Zayna, które pod jego kurtką badały każdy pojedyńczy mięsień.

- Masz zimne ręce. - Mruknął przesuwając się na siedzeniu bliżej chłopaka i opierając się o oparcie kanap.

- To mi je rozgrzej. - Zayn wypowiedział to w zagłębienie jego szyi. Ciepły oddech omiótł jego rozpaloną skórę, a z jego ust wydobył się przeciągły dźwięk. Coś pomiędzy jękiem, a warknięciem. Przekręcił głowę i zainicjował pocałunek. Zayn wyplątał się z pasów, które wcześniej zapiął i usiadł okrakiem na jego kolanach. Liam włożył ręce pod jego kurtkę i przejechał nimi wzdłuż kręgosłupa chłopaka.
Po czym przeniósł dłonie na jego pośladki i ścisnął je przez materiał dżinsów. Zayn zajęczał przeciągle, ale usta Liama stłumiły ten dźwięk.

Kątem oka zaobserwował ruch, a gdzieś w tle usłyszał znajome buczenie. Może mu się tylko wydawało, ale wychwycił też cichy komentarz Eamesa.

"Nie wszyscy chcą na to patrzeć."

I później.

"Właśnie za takie coś pod koniec roku zaśpiewam o 20% podwyżkę"

Później szyba domkneła się całkowicie i Liam został sam na sam z Zaynem. Ich pocałunki stawały się coraz bardziej niechlujne, a ruchy coraz bardziej niecierpliwie. Eames dla własnego dobra powinien jak najszybciej dotrzeć do apartamentu Liama. Albo Zayn zamiast łóżkiem będzie musiał zadowolić się tylnym siedzeniem w limuzynie. Zawsze lepsze już to, niż obrzydliwa toaleta z drzwiami bez zamka.

Czy tylko według mnie w tym opowiadaniu Liam częściej myśli kutasem niż mózgiem? Chyba załatwie mu tomografie, żeby upewnić się czy chociaż coś ma w tej swojej główce -.-





















Continue Reading

You'll Also Like

3.8K 457 56
To będzie taki jakby pamiętnik mnie jako osoby genderfluid. Będę tutaj opisywać swoje myśli, odczucia, itp. Jeśli jesteś osobą genderfluid lub cieka...
4.4K 531 19
Idziemy przez życie oplatani grubymi więzami stabilizacji. To do niej dążymy podczas naszej wędrówki. Lecz czasami - tylko na chwilę - ograniczenia p...
Zakazane... By Olga

Historical Fiction

12K 538 20
II Wojna Światowa. 1942 rok. Jestem Ida Skarbek. Mam 18 lat. Jestem Żydówką polskiego pochodzenia. Moja rodzina w 1940 roku została rozstrzelona prze...
12.4K 1.5K 17
Niall: Zayn, poczebuje Cię.. Zayn: Odpierdol się Niall Wyświetlono 23:37 Autor: @Deadlove101