teach me how to love you [tae...

By xiumeh

72.8K 9.9K 1.8K

"am I in love with you or am I in love with the feeling?" uwagi: schizofrenia, samookaleczenie (troszkę) More

Prolog
I
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
Epilog

XI

4.2K 722 212
By xiumeh

Jungkook stał oparty plecami o drzwi mieszkania Taehyunga, kiedy te nagle się otworzyły. Czyjeś ręce zacisnęły się wokół jego pasa, tak mocno, że na ułamek sekundy zrobiło mu się niedobrze, jakby był na rollercoasterze, który właśnie ruszył pędem w dół z najwyższego punkt całej trasy.

Odchylił głowę do tyłu i spojrzał na chłopaka, który go obejmował. W sumie było mu to obojętne, czy był to Taehyung, czy Jimin, ale wolał jednak sprawdzić, kto go dotyka. Zobaczył tylko zniszczone kosmyki włosów w kolorze miodu.

- Puść - powiedział tylko, a uścisk natychmiast zelżał.

Taehyung zdążył się już przekonać, że mimo tego, że jest starszy, to on musi słuchać Jungkooka, a nie odwrotnie. Czasami czuł się jak dziecko młodszego, a czasami jak jego pies, i nadal nie wiedział, którą wersję wolał, chyba najbardziej chciałby czuć się po prostu jak jego chłopak.

Jungkook odzyskał równowagę, wyciągnął telefon z kieszeni i przeniósł się na bladożółtą ścianę naprzeciwko drzwi. Nie raczył już drugi raz popatrzyć na blondyna, który podparł się o klamkę, prawie ją łamiąc, i tak sterczał, przyglądając się posępnie ruchom bruneta.

Młodszy przejechał palcem kilka razy wzdłuż ekranu telefonu, a potem przyłożył go do ucha i zaczął powoli krążyć wzdłuż niewielkiego korytarza (tak niewielkiego, że drzwi Taehyunga minął 5 razy w ciągu 20 sekund oczekiwania na połączenie).

- Jin? - Prawie podskoczył, kiedy chłopak po drugiej stronie w końcu odebrał.

Blondyn rzucił wzrokiem na Jeona który teraz uśmiechał się, jakby przed chwilą nic takiego się nie stało. Może wcale się nie stało, może to znowu tylko gra jego cholernego umysłu.

- Ta randka jest jeszcze aktualna? - Wypowiadając te słowa, brunet skrzyżował spojrzenie ze starszym, aby móc nacieszyć się jego reakcją.

Taehyung od zawsze był słaby, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, a to, co teraz czuł, było skrzyżowaniem obydwu bóli naraz. Miał ochotę wrócić biegiem do salonu, wtulić się w Jimina i mu się wypłakać (bo o żyletce już nie było mowy, młodszy pozbył się jej już dawno temu), ale wiedział, że nie może. Zawiódłby i siebie samego, i Jungkooka.

- Mhm, pasuje - uśmiechnął się brunet, zatrzymując się w połowie korytarza. - Do zobaczenia.

- Czyli rozumiem, że nie chcesz? - mruknął Taehyung, kiedy Kook schował wreszcie telefon.

- Proszę?

- Czyli rozumiem, że nie chcesz chodzić z wariatem? - Tym razem powiedział to znacznie wolniej, dając Jungkookowi czas na wyszukanie każdego słowa w osobnym słowniku.

- Mam na imię Jungkook. - Chłopak pomachał ręką przed twarzą starszego, jakby faktycznie miał przed sobą wariata.

- Wiem. - Taehyung przewrócił oczami. - Jeon Jungkook - westchnął.

Jungkook naprawdę chciał coś odpowiedzieć, cokolwiek, tak jak wtedy, kiedy Taehyung napisał mu, że wychodzi ostatni z piekarni. Zrobił krok wstecz.

- Mam jutro randkę, załatw sobie inną opiekunkę. - To było najlepsze ze wszystkich "chamskich" odzywek, jakie przychodziły mu do głowy.

- Nie zabieram opiekunek na randki. - Taehyung zwinnie opanował sytuację, aż sam był z siebie w tamtej chwili dumny.

Młodszy chłopak zachichotał i wsunął wilgotne dłonie do kieszeni. Nie zauważał postępów schizofrenika, ciągle z nim przebywając, dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Taehyung wcale nie potrzebuje już, żeby prowadzać go za rękę.

- Co to ma znaczyć?

- To, co słyszałeś.

- Zaprosiłeś gdzieś Jimina? - Jungkook nie był pewien, czy jego złość już przeszła, czy może była po prostu w początkowym stadium, z jednej strony chciał jeszcze chwilę podrażnić chłopaka, a z drugiej wiedział, że nie może przesadzać.

- Nie utrudniaj mi, Jungkook - jęknął blondyn, spuszczając bezradnie głowę.

- Tylko pytam.

- Poczekaj chwilę. - Taehyung położył ręce na ramionach młodszego, jakby próbował wbić go w ziemię. - Ale nie odchodź, proszę.

Taehyung wleciał z powrotem do mieszkania, zostawiając drzwi otwarte na oścież. Miał nadzieję, że jeśli tak zrobi, to jakoś wpłynie na decyzję Jungkooka. Był zdesperowany, okay?

- Nie miałeś przypadkiem gdzieś już sobie iść? - warknął do Jimina, narzucając mu na głowę jego płaszcz.

- Uspokój się, to ty przed chwilą wyznałeś mi miłość. - Rudzielec wysłał mu całusa, ociężale wsuwając ramiona w rękawy.

- Zamknij się. - Taehyung zrzucił go z kanapy i popchnął w stronę korytarza. - Mogłeś mnie powstrzymać.

- Mi tam się podobało. - Jimin założył swoje skórzane trzewiki, nawet ich nie zawiązując.

Uważał, że wiązanie i rozwiązywanie butów to strata czasu, dlatego zawsze tylko wpychał sznurówki do środka butów, a potem narzekał, że go obcierają.

- Powodzenia - szepnął do Taehyunga, klepnął go lekko w plecy (blondyn i tak dotknął się odruchowo za klatkę, by sprawdzić, czy jego płuca są na miejscu) i wyszedł, żegnając się z Jungkookiem jedynie kiwnięciem głowy.

- Wejdziesz? - uśmiechnął się jasnowłosy do chłopaka, czekającego w drzwiach. (Jednak nie uciekł - sukces!)

Jungkook minął niepewnie lokatora, zsunął buty i ustawił je obok kolekcji butów Taehyunga, stojącej pod ogromną szafą, zajmującą praktycznie cały korytarz. Swój płaszcz, fasonem trochę podobny do płaszcza Jimina, powiesił na małym haczyku i odwrócił się przodem do starszego.

- Więc?

- Herbaty? Kakao? Wody? Kawy niestety nie mam. - Taehyung zwiewnym krokiem znalazł się w kuchni.

- Nie trzeba, dziękuję.

- Ciastek, chleba, kostki cukru? - Kręcił się po kuchni, przetrzepując wszystkie szafki, tak naprawdę nie wiedział, co w nich ma, co mu Jungkook nakupował, oprócz czterech paczek płatków do mleka w różnych smakach.

- Taehyung - syknął zniecierpliwiony chłopak.

- Wybacz. - Cała energia jakby została wypompowana z blondyna. - Usiądziesz?

Jungkook usiadł na miejscu, na którym wcześniej siedział Taehyung, kiedy oglądał z Jiminem ten głupi film. Specjalnie usiadł właśnie tam, wiedział, że chłopak nie lubi, kiedy ktoś zajmuje jego stronę sofy.

Taehyung wzdrygnął się lekko i usiadł najbliżej bruneta, jak tylko mógł. Siedział mu praktycznie na kolanach.

- Jestem ci wdzięczny, że codziennie rozgniatasz mi tą tabletkę, żebym mógł ją jakoś wziąć, ale nie musisz już tego robić - zaczął zupełnie znikąd.

- Nauczyłeś się połykać?

- Nie do końca - zawahał się blondyn. - Ostatnie kilka porcji wywaliłem.

- Bo?

- Bo czułem się lepiej, myślałem, że jestem już normalny, że mogę nie brać tych głupich leków, że to przeszło, wiesz, jak grypa.

- To tak nie działa, Taehyung.

- Taehyungie - poprawił Jungkooka starszy. - Wiem już, że tak nie działa, zdążyłem właśnie zauważyć, przepraszam - stęknął, zastanawiając się jakie są szanse, że Jungkook nie zabierze dłoni, kiedy on dotknie jej swoją.

Chyba były dosyć spore, bo młodszy pierwszy złapał go za rękę i ścisnął ją, tamując prawie cały przepływ krwi.

- Mów dalej.

- Naprawdę wydaje mi się, że cię kocham i tym razem to nie moja choroba. - Nieśmiały uśmiech pojawił się na twarzy Taehyunga.

- Nie mów tak, jakby to była twoja własność - zaśmiał się cicho brunet, miał dziwne poczucie humoru, ale nie przeszkadzało to starszemu, lubił patrzyć na śmiejącego się chłopaka.

- Nie mam pojęcia jak mogłem wziąć Jimina za ciebie, przecież on nie jest nawet w połowie taki przystojny - słodził dalej Taehyung. - Widocznie tak bardzo cię kocham, że mój umysł pokazuje mi ciebie nawet w rzeczach w ogóle ciebie nie przypominających. Weźmy na przykład taki nóż, nie jesteś chyba seryjnym mordercą, ale nóż kojarzy mi się z tobą, laptop mi się z tobą kojarzy, ława - jasnowłosy zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.

- Skończ, rozumiem. - Jungkook usiadł bokiem i podwinął nogi na kanapę.

- To jak, z którym piekarzem idziesz jutro na rankę? - Czarnowłosy chyba szybko nie przywyknie do otwartości drugiego chłopaka, a już na pewno nie do takich tekstów.

- Z tym ładniejszym.

Taehyungowi zrobiło się przykro, oczywiste było, kogo Jungkook miał na myśli. Wszystkie starsze panie pytają Jina czy nie jest przypadkiem modelem. (Taehyunga pytają tylko, czy nie chciałby zniżki do nowego fryzjera w mieście.)

Skulił się, jak zwykł to robić i popatrzył na młodszego ze smutkiem.

- Przepraszam, że byłem dla ciebie takim problemem, naprawdę myślałem... nie wiem, nie mam pojęcia, co ja sobie myślałem. - Głos mu zadrżał, co było sygnałem dla Jungkooka, że nie może dłużej przeciągać, jeśli nie chce przez kolejną godzinę uspakajać starszego chłopaka.

Uniósł głowę Taehyunga do góry, żeby móc popatrzyć na jego (jeszcze na szczęście suche) oczy. Przysunął się do niego, jeszcze mocniej ściskając jego rękę i pocałował go nieśmiało w usta.

Usta blondyna były szorstkie i popękane, ale to nie wpływało ani trochę na poziom przyjemności pocałunku. Jungkook po chwili trochę się rozluźnił i złapał (swojego, już na pewno) chłopaka za kark.

Jak na pierwszy prawdziwy pocałunek, taki w którym i Taehyung miał też swoją rolę (i nie tylko kija do całowania), poszło mu całkiem nieźle. Pomrukiwania Jeona tylko dodawały mu pewności siebie.

- Nigdy nie byłeś nawet najmniejszym problemem. - Jungkook pierwszy się oderwał, ale tylko dlatego, że miał problemy z zaczerpnięciem powietrza. Wgramolił się na kolana starszego i zetknął ich czoła razem. - Zawsze byłeś nagrodą.

Continue Reading

You'll Also Like

70.8K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
361K 20.7K 68
- hyung.. zakochałem się - a ładna jest przynajmniej? - zakochałem się w tym gówniarzu - że ty zrobiłeś co, Jungkook?! rankingi: #1 Taekook |310119 #...
21K 3.1K 16
[Skonczone] Grupa przyjaciół na wakacyjnym wyjeździe, inspirowane Bon Voyage, ale z horrorowym twistem w tle :) długość: 15/15 pairing główny (i istn...
16.3K 748 27
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...