Tak bardzo nie chce Cię kochać

By krolowawyobrazni

32.6K 1.1K 123

Camila, blondynka o nadzwyczajnej duszy i usposobieniu, które emanuje dobrocią... On to Zack. Czarnowłosy, t... More

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41 (przedostatni)
Rozdział 42

Rozdział 35

546 21 4
By krolowawyobrazni

*Zack*

O 9 rano rozbrzmiał się budzik. Szybko go wyłączyłem, żeby nie obudził Cam. Ja sam ledwo zmrużyłem tej nocy oczy. Nie udało mi się na dobre zasnąć. Ciągle myślałem, co będzie dalej? Czy ona mi to kiedyś wybaczy? Czy ja sam sobie pozwolę to wybaczyć? Jak sobie poradzi? Jak zareaguje? Te wszystkie pytania bez odpowiedzi nie pozwalały mi spać.
Podniosłem się z łóżka, chwyciłem świeże ubrania i po cichu skierowałem się do łazienki. Wziąłem orzeźwiajacy prysznic, przebrałem się i bylem gotów. Ruszyłem na dół żeby przygotować śniadanie. Wyciągnąłem z lodówki chleb, szynkę, masło i inne produkty, po czym zacząłem przygotowywać kanapki. Kiedy już skończyłem odstawiłem talerz na stół, a Cam jak na zawołanie właśnie zeszła z góry.

- Cześć. - Uśmiechnęła się zaspana, a ja nie mogłem się powstrzymać i czule ją pocałowałem w czoło.

Wiem, że nie powinnienem, ale nie mogłem się powstrzymać.
Od razu cała się zarumieniła. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo to lubiłem.

- Dzień dobry - Odwzajemniłem jej uśmiech - Coś dla nas przygotowałem.

Wskazałem głową na stół, a Cam entuzjastycznie usiadła na kanapie i zabrała się za jedzenie. Zająłem miejsce obok. Ja sam nie bylem głodny. Wciąż myślałem o tym, co zaraz będę musiał zrobić i ze to wszystko za chwile miało się skończyć. Nie chciałem tego, ale wiedziałem, że robię to dla jej dobra. Może kiedyś będzie mi to w stanie wybaczyć.

- O czym tak myślisz? - Jej pytanie wybiło mnie z rozmyśleń.

Ogarnij się Zack, bo zaraz wszystko popsujesz! - Zganiłem się w myślach.

- O tym jak pięknie wyglądasz. - Przybrałem najbardziej szczery uśmiech na jaki potrafiłem się zdobyć w tym momencie i objąłem ją ręką.

Znów cała się zarumieniła, a ja miałem ochotę zacząć ją całować. Po tych ponętnych, a zarazem takich delikatnych ustach. Schodząc coraz niżej delikatnymi muśnięciami w stronę jej szyi. Cam wyglądała tak, jakby myślała dokładnie o tym samym. Wpatrywała się w moje oczy czekając na mój ruch. Stop! Nie mogę tego robić!
Wziąłem wdech i przywróciłem się do pionu.

- Jak się spało? - Spytałem rozwiewając ciszę.

Musiałem coś zrobić. Jej spojrzenie nakłaniało mnie do złego. Nie wiem co się ze mną działo. Powoli sam przestawałem nad tym panować.

- Bardzo dobrze. Wygodnie, ciepło i blisko Ciebie.

Na jej słowa mocniej wtuliłem ją w siebie. Żeby tylko wiedziała jak bardzo chciałem ponownie z nią zasnąć. Powoli stawało się to moim największym marzeniem. Docierała do mnie coraz większa świadomość tego, że to nasze ostatnie śniadanie, że to była ostatnia noc, że nie zobaczę więcej jej uśmiechu i złości. Miałem ochotę zadzwonić do Stevena i to wszystko odwołać. Tak bardzo nie chciałem jej tracić....

- Tak właściwie to dokąd mnie dziś zabierasz? - Cam ponownie wyrwała mnie z rozmyśleń.

Na jej pytanie dosłownie mnie sparaliżowało. Przełknąłem ślinę, która zastygła mi ze stresu w gardle i starałem się zachowywać normalnie.

- Nie mogę Ci powiedzieć. Tak właściwie to zaraz musimy wychodzić. Zbieraj się. - Zdobyłem się na lekki uśmiech i wstałem z kanapy.

Musiałem to zrobić, bo inaczej bym pękł. Musiałem jak najszybciej od niej odejść. Jej bliskość nakłaniała mnie do tego żebym się rozmyślił. Wiedziałem, ze nie mogę. To była jedyna szansa żeby mogła przeżyć. Bylem dla niej teraz największym zagrożeniem.
Udałem się do łazienki. Zamknąłem za sobą drzwi i puściłem wodę w kranie. Miałem wrażenie, że moje myśli są tak głośne, że słychać je aż w salonie. Opadłem na ziemie i schowałem głowę w kolanach. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Musiałem się ogarnąć. Nie mogłem pozwolić sobie żeby się rozpaść. Nie teraz. Wszystko zależało ode mnie. Jej życie zależało ode mnie. Musiałem być silny. Nie dla siebie, ale dla nas, a przede wszystkim dla niej. To było tak cholernie trudne. Po raz kolejny traciłem coś na czym mi zależało i to było tylko moja wina. Gdybym wtedy posłuchał Stevena i odpuścił... Gdybym nie rozpoczął kolejnej misji to wszystko mogłoby się potoczyć inaczej. Bylem sam sobie winny. To wszystko było moją pieprzoną winą. Musiałem ponieść konsekwencje.

- Możemy już jechać?- Usłyszałem głos Cam z pod drzwi.

Przetarłem wilgotne oczy ręka i podniosłem się z ziemii. Zakręciłem kran i wziąłem kilka uspokajacych wdechów. Będzie dobrze. Musi być. Po prostu musi.
Złapałem za klamkę, a moim oczom ukazała się entuzjastycznie na mnie spoglądająca Camila. Jej wyraz twarzy mówił, że nie może się już doczekać wspólnego wyjścia. Ten widok mnie tak cholernie rozbił. Gdyby tylko wiedziała jak dużo mnie to kosztuje. Tak bardzo bym chciał żeby czytała mi w myślach i dała jakąś wskazówkę. Pomysł, który podpowie jak tego uniknąć. Tak bardzo tego nie chciałem.

- Coś nie tak? - Położyła mi rękę na ramieniu i spojrzała w oczy.

Jej wyraz twarzy przybrał zatroskany charakter, ale czy ja tego chciałem? Za chwile miałem ją tak cholernie zranić, że nie chciałem żeby się już teraz zaczynała martwić. Zebrałem się sam w sobie i znów przybrałem uśmiech.

- Wszystko w porządku. Idziemy?

- Tak! Już nie mogę się doczekać! - Ruszyła pierwsza w stronę przedpokoju i zdjęła z wieszaka dwie kurtki.

Podała mi moją narzutę i ubrała swoją. Uśmiech nie schodził z jej twarzy. Wyglądała jak zawsze uroczo. Było w niej tyle entuzjazmu, ile nie zdążyłem poznać przez całe swoje życie.
Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta. Od razu obrałem kierunek dworca. Nie bylem w stanie się odezwać, bo cały czas myślałem o tym co zaraz ma nadejść. Nie wiedziałem jak zareaguje, nie wiedziałem nawet co powiem. To było straszne, a kilometry dzielące mnie z przepaścią co chwile się zmniejszały.
W końcu dojechaliśmy. Zająłem miejsce na parkingu najbliżej wejścia. Wysiadłem z samochodu i podszedłem od strony Cam, aby otworzyć jej drzwi. Wyszła na zewnątrz i podejrzliwie się na mnie spojrzała. Już wiedziałem, że zaczyna się domyślać. Cały czas miałem wrażenie, że to zły sen.

- Skoro mamy samochód to dlaczego jesteśmy na dworcu? Wyjeżdżamy gdzieś? - Zmarszczyła zdziwiona brew.

Nie mogłem wydobyć z siebie ani słowa. Pokręciłem jedynie przecząco głową.

- Zack, w tej chwili powiedz mi o co chodzi?! Po co mnie tu przywiozłeś?!

Wziąłem wdech i chwyciłem z kieszeni w kurtce kopertę w której znajdował się jej bilet.
Od razu ją rozpakowała i spojrzała na mnie jeszcze bardziej zdezorientowana.

- Co to jest?!

- Twój bilet. - Zdobyłem się na te dwa słowa, które kosztowały mnie więcej niż wszystkie pieniądze świata.

- A gdzie jest twój bilet?! Co to wszystko ma znaczyć? Możesz mi to jakoś wytłumaczyć?! - Zaczęła krzyczeć, a jej oczy stały się wilgotne.

Była wsciekla, a jej spojrzenie malowało jedynie ból. Już wiedziałem, że wszystkiego się domyśla i liczy, że zaprzeczę, że ją jakoś zatrzymam, a ja? Ja musiałem to zrobić. Znów przeze mnie cierpiała. Miałem ochotę zapaść się pod ziemie.
Przełknąłem głośno ślinę i po raz kolejny zebrałem się w sobie, chociaż rozpadałem od środku.

- To jest twoje nowe życie.

Widziałem jak z jej oczu zaczynaja wypływać łzy. Miałem ochotę otrzeć je ręką, ale nawet na to nie bylem w stanie się teraz zdobyć. Patrzyłem jedynie na jej twarz, która nie wyrażała nic poza bólem. Tak cholernie mnie to raniło.

- Jak to nowe życie? Czyli to wszystko nic dla Ciebie nie znaczyło? Po prostu się mną zabawiłeś?! - Spytała rozpadając się na moich oczach.

Łzy, które spływały po jej policzkach były wielkości ogromnych, deszczowych kropli. Było mi jej tak strasznie żal. Nie umiałem jej nawet tego powiedzieć. Każde wypowiedziane słowo sprawiało, że umierał kawałek całego mnie.

- Musisz wyjechać. - Ledwo wydukałem z siebie te dwa słowa.

Jej spojrzenie zmieniło się w chłodne. Obróciła się na pięcie i nic nie mówiąc ruszyła w stronę peronu. Patrzyłem jak odchodzi i czułem jak jakaś cześć mnie idzie razem z nią. Teraz do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie bylem się już w stanie powstrzymac. Cam znikła za wielkimi drzwiami dworca, a ja po prostu się rozpłakałem. Jak małe dziecko. Nie umiałem temu zapobiec. Oparłem o samochód i całkowicie się temu oddałem. Miałem gdzieś kontrolowanie emocji o którym zawsze powtarzał mi Alex, miałem gdzieś swój honor przed przechodniami, którzy na mnie spoglądali. Ból, który czułem zawładną całym moim ciałem.
Resztkami sił zająłem miejsce kierowcy i odjechałem. Z moich oczu wciąż leciały łzy, które zasłaniały mi drogę. To było tak strasznie niesprawiedliwie. Miałem tyle czasu i nie potrafiłem go wykorzystać. Ciagle była obok, a ja jak największy dupek niczego nie dostrzegałem, a teraz? Teraz po prostu ją straciłem. Jej chłodne spojrzenie właśnie to mi uświadomiło. Przegrałem. Przegrałem już wszystko to, co znaczyłem w jej oczach.
Zająłem miejsce pod domem i pospiesznie wszedłem do domu. Nie zwracając uwagi na stojącą w kuchni Rebeke chwyciłem z barku butelkę whisky i zacząłem  dudnić je wprost z karafki. Znikała coraz większa zawartość alkoholu, a ja wciąż czułem ten sam ból. Kompletnie nic mi nie pomagało. Mój cały świat właśnie się skończył.

- Zack! Cholera! Co Ty robisz?! - Rebeka podbiegła do mnie i wyrwała mi z rąk butelkę.

Czułem jak alkohol uderza mi do głowy. Opadłem bezwładnie na kanapę. W tym momencie mogłem umrzec. Już nic się dla mnie nie liczyło. Zostałem sam.

Continue Reading

You'll Also Like

501K 35.9K 50
Powiązania z mafią nigdy nie wychodzą na dobre, nawet jeśli jest twoją rodziną. Jocelyn prowadzi sklep z płytami. Nie jest to najbardziej dochodowy...
227K 7.2K 35
~prawo, prywatna szkoła, grupka przyjaciół, nielegalne wyścigi, Dallas, wpływowi ludzie i zatargi~ W TRAKCIE KOREKTY I REDAGOWANIA Nadine Mason jest...
98.4K 5.7K 23
Hongbin to płatny zabójca, który ma jedną zasadę: nie zabija niewinnych. Nim zdecyduje się wykonać zlecenie, obserwuje ofiarę i dokładnie sprawdza je...
774K 1.9K 4
Bycie księżniczką rosyjskiej mafii jest przereklamowane. Rai wie o tym doskonale. Kontrola rodziców i braci to nie jedyne jej zmartwienie, bowiem od...