~trzy dni później~
* Camila *Od tamtego popołudnia, kiedy Zack wyszedł, nadal się do mnie nie odezwał. Nawet nie wpadł sprawdzić, czy wszystko ze mną okej. Tym głupim pomysłem straciłam w jego oczach jakakolwiek wartość, jeśli w ogóle coś kiedyś znaczyłam. Zresztą nie tylko ja wyszłam na tym źle. Jamie dowiedział się o urodzinowej grze w butelkę Chloe i ją zostawił. Konkretnie chodziło o jej pocałunek z Zackiem, którego świadkiem było pół szkoły. Czułam się trochę winna, bo to ja dałam jej takie wyzwanie. Z kolei Chloe czuła się winna mojej kłótni z Zackiem.
W każdym razie obydwie jak na zawołanie zostałyśmy same. Moja przyjaciółka na jakiś czas wprowadziła się do mnie i miałyśmy zamiar jakoś podnieść się wzajemnie na duchu. Jednak zamiast tego opłakiwałyśmy Zacka i Jamiego, otwierając co chwila kolejną butelkę alkoholu z barku mojego ojca, a było tam na prawdę sporo pysznych rzeczy.- Widać, że Ci na nim zależało. Nawet za Aronem, który Cię zdradził tak nie płakałaś. - Stwierdziła Chloe.
- Czasem na prawdę potrafił być zabawny i kochany. Był też zaradny i opiekuńczy, a do tego uroczo głupkowaty. - Na same wspomnienia lekko się uśmiechnęłam.
Zaraz potem zdałam sobie sprawę, że to wszystko już minęło i upiłam duży łyk szampana, którego właśnie kończyłyśmy dopijać.
- Jestem pewna, że mu też zależało, a ta cała Rebeka namieszała mu w głowie. Cam, Ty się zakochałaś w zabójczo przystojnym facecie.
- Chloe, ja sama nie wiem czy go kocham, czy nie. Wiem tyle, że nudno, smutno i okropnie źle mi bez tego idioty. - Wzięłam zrezygnowany wdech i ruszyłam w stronę barku ojca.
Wyciągnęłam z niego tym razem butelkę martini. Mój tato ma naprawdę dobry gust do alkoholu. Chociaż nie mam bladego pojęcia jak mu to wytłumaczę, gdzie cały jego alkohol wyparował. W sumie to był teraz mój najmniejszy problem.
- Już wiem! - Krzyknęła entuzjastycznie Chloe, na co podskoczyłam przerażona.
- Nie strasz mnie!
Dźgnęłam ją w ramię, a ona wcale się tym nie przejmując wstała na proste nogi i wyciągnęła mi z rąk butelkę, stawiając ją na stole obok.
- Już wiem co zrobić żebyś przekonała się czy kochasz Zacka. Tym razem nie będziemy wymyślać żadnych porwań i tym podobnych. To musi się udać! - W jej oczach pojawiły się te znajome, podekscytowane iskierki.
Już wiedziałam, że znów zaplanowała coś szalonego.
- Obiecujesz, że nie będzie żadnych porwań?
- Tak, tak, tak! Zaufaj mi! - Podskoczyła zadowolona jak dziecko, a ja jedynie wzruszyłam ramionami na znak zgody.
Nie wiem co takiego wymyśliła i szczerze mam nikłe nadzieje, że to się uda, ale w końcu nie mam już nic do stracenia, wiec co mi szkodzi spróbować.
- W takim razie chodź, musimy zrobić z Ciebie laskę.
Moja przyjaciółka chwyciła jedną ręką mój nadgarstek, w drugą złapała butelkę martini i pociągnęła mnie w stronę mojego pokoju.
- Chloe, co ty wyprawiasz?! - Krzyknęłam biegnąc za nią po schodach, ale ona już była zbyt przejęta realizowaniem swojego planu.
Nie wiem czemu znów się zgadzam na jej pomysł. Ciekawe co teraz wymyśliła?
* Zack*
Trzy dni zajebiście się bawiłem i to bez blondynki obok. Spędziłem naprawdę kreatywny czas w różnych miejscach. Po wyjściu od Camili pojechałem do baru w środku miasta, gdzie napodziala się na mnie fajna laska, a ja przecież nie mogłem od tak jej zostawić i nie skorzystać z okazji. Przedwczoraj odwiedziłem z Rebeką klub jej kolegi, a wczoraj byłem ze Stevenem w naszym ulubionym lokalu, żeby obejrzeć mecz. Chcąc nie- chcąc tam też spotkałem fajną laskę, no i jakoś tak wyszło, że z meczu pamietam niewiele. Żeby nie powiedzieć, że nic. Całe szczęście dziś nigdzie się nie wybierałem, a w telewizji była akurat powtórka wczorajszego spotkania sportowego, które mnie ominęło.
CZYTASZ
Tak bardzo nie chce Cię kochać
RandomCamila, blondynka o nadzwyczajnej duszy i usposobieniu, które emanuje dobrocią... On to Zack. Czarnowłosy, tajemniczy, stanowczy i bardzo nie lubi, gdy coś nie idzie po jego myśli... Co z tego wyniknie?