Tak bardzo nie chce Cię kochać

By krolowawyobrazni

32.6K 1.1K 123

Camila, blondynka o nadzwyczajnej duszy i usposobieniu, które emanuje dobrocią... On to Zack. Czarnowłosy, t... More

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41 (przedostatni)
Rozdział 42

Rozdział 24

555 28 1
By krolowawyobrazni

*Zack*

Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 9:15. Właśnie stałem pod domem Cam. Zacząłem naciskać klakson w samochodzie. Blondynka powinna tu być 15 minut temu. Ile można się pakować? Nie mogła zrobić tego wczoraj? Przewróciłem oczami.
W końcu zobaczyłem jej uśmiechnięta posture w drzwiach. Trzymała w ręce torbę na kółkach, do tego na jednym i drugim ramieniu dwie inne, a w ręce trzymała reklamówkę z zapakowanym jedzeniem i termosem. Wysiadłem z auta żeby jej pomóc, bo szpital nie jest po drodze, a pewnie tam byśmy skończyli, jeśli sama by to doniosła do auta.

- Słyszałem, że to miały być tylko trzy dni, a ty się spakowałaś jak na miesiąc czasu. - Rzuciłem zabierając od niej torbę na ramię i tą na kółkach.

- Tak, ale pewnie żadna z dziewczyn nie pomyśli o wzięciu zapasowych ubrań, kosmetyków, czy czegokolwiek, a nie chce żeby coś poszło nie tak. - Nie czekając na mnie podbiegła do samochodu - Szybciej, bo jesteśmy spóźnieni z wyjazdem!

- Było trzeba spakować się wczoraj. - Przewróciłem oczami.

Najpierw mówi żeby się nie spóźnić, a potem sama jest spóźniona.

- Wleczesz się z tym jak ślimak!

Na jej słowa parsknąłem śmiechem.

- To zaraz będziesz niosła to sama!

Dziewczyna zaczęła się smiac, a ja zażenowany pokręciłem głową.
Spakowałem bagaż do auta i zająłem miejsce kierowcy. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy.

- Wiesz, serio to co wczoraj powiedziałeś było miłe. - Cam uśmiechnęła się lekko, a ja po raz enty przewróciłem oczami.

W końcu przez nią oślepne.

- Ciesze się, ale to był impuls, wiec jak możesz to nigdy więcej mi tego nie przypominaj.

- Dobrze, tylko się z tobą droczę.

- Ah tak? - Spojrzałem na nią z cwaniackim uśmiechem i puściłem kierownice.

Byliśmy już na cztero-pasmowej autostradzie, a ruch był wyjątkowo niewielki, wiec nie martwiłem się tym, że auto zjeżdża na inny pas.

- Zack! Co ty robisz?! Złap tą kierownice! - Cam zaczęła krzyczeć, a ja rozbawiony założyłem ręce za głowę.

Auto wciąż zjeżdżało w prawo i było już coraz bliżej krawędzi drogi.

- Zack! Proszę! - Błagalnie na mnie spojrzała.

- A będziesz się dalej ze mną droczyć?

- Nie, już nie będę. Obiecuje! Złap tylko tą cholerną kierownice!

Cwaniacko się uśmiechnąłem i wróciłem do prowadzenia pojazdu. Skupiłem się na drodze, a Cam przestała krzyczeć. Zamiast tego zapatrzyła się w krajobraz za szybą. Jechałem autostradą przez kolejną godzinę, az zrobiło się jakoś za cicho. Spojrzałem na blondynkę, a ona spała jak zabita. Ciekawe co robiła w nocy? Chociaż chyba lepsze to niż słuchanie jej ciągłego gadania. Uśmiechnąłem się pod nosem i w dalszym ciągu skupiłem na trasie. Jechałem dalej przed siebie jeszcze jakieś 4 godziny, aż dotarliśmy na miejsce. Byliśmy w miejscowości z dostępem do morza, a jednocześnie bogatej w lasy. Nie było tu zbyt wielu turystów i tego typu atrakcji, co jak dla mnie było wielkim plusem. Nie lubiłem tłumów ludzi przepychających się między sobą.
Wjechałem w uliczkę gdzie mieliśmy rozłożyć namioty. Dookoła był tylko las i kawałek łąki.

- O już jesteśmy! - Krzyknęła entuzjastycznie Cam.

Nawet nie wiem, kiedy się obudziła.
Podjechalem kawałek dalej i zatrzymałem samochód na poboczu. Na miejscu stały dwie dziewczyny z których jedna to Chloe i dwóch chłopaków. Wszyscy stali nad paleniskiem i próbowali je rozpalić, wrzucając do niego wszystko co się da. Mialem ochotę wybuchnąć śmiechem. Widać, że kompletnie się na tym nie znali. Wysiadłem z samochodu i zacząłem wyciągać rzeczy z bagażnika, a Camila wybiegła z auta jak poparzona, prosto w ramiona swoich znajomych. Świetnie, a wiec zrobię to sam. Przewróciłem oczami i zacząłem wyciągać torby.

- Zack, zostaw to narazie i chodź poznać moich znajomych! - Krzyknęła entuzjastycznie blondi.

- Chwila. - Położyłem bagaż pod drzewem, gdzie było już kilka innych i zamknąłem pilotem auto.

Chciałem ominąć "wielkiego zapoznania", bo raczej nie bylem typem towarzyskiego człowieka i stanąłem z boku klikając coś na telefonie, ale Camila nie mogła sobie odpuścić. Podbiegła do mnie i chwyciła mnie za rękę, ciągnąc w stronę swoich znajomych.

- Zack, to jest Nathaniel, Dominic i Caroline. Chloe juz znasz.

- Cześć wszystkim. - Uniosłem rękę w górę i udałem zadowolonego.

Wszyscy mi entuzjastycznie odpowiedzieli i po chwili każdy zabrał się za rozkładanie swojego namiotu. Oczywiście nieporadna blond istota zrzuciła wszystko na mnie i to ja musiałem rozkładać nasz namiot sam. Wbrew pozorom było to całkiem łatwe. Połączyłem ze sobą kilka rurek i naciągnąłem materiał, a namiot był gotowy. Skończyłem najszybciej ze wszystkich i z rozbawieniem im się przyglądałem. Chloe i Dominic o mało się przy tym nie zabili. Dziewczyna ciągnęła w swoją stronę, a on swoją i cały czas musiał coś po niej poprawiać. Po jakiejś godzinie wszystko było już gotowe, wiec usiedliśmy z piwem przy ognisku. Zaczęliśmy wszyscy ze sobą rozmawiać i nawet ja dogadalem się z Nathanem, chociaż z poczatku bylem sceptycznie nastawiony. Dołączył się do nas Dominik i razem opowiadalismy sobie najlepsze żarty jakie zrobiliśmy. Dziewczyny odeszły gdzieś na bok, ale nie bardzo nam to przeszkadzało.

*Camila*

Cieszyłam się, że Zack sie dogadał z chłopakami. Chociaż miałam pewność, że nie zabije żadnego z moich znajomych. Czego chyba obawiałam się najbardziej. Kiedy odeszlysmy juz na tyle daleko żeby nas nie słyszeli, przysiadlysmy na jakimś pniu. Caroline od razu zaczęła wypytywać mnie o Zacka. Od razu zauważyła, że z mojej strony emanuje uczucie w jego stronę. Chciała się wszystkiego dowiedzieć. Zastanawiałam się, czy to naprawdę aż tak widać.

- ... Z początku miałam go dość, ale z czasem go polubiłam i nie mam pojęcia, czy nie za bardzo. Chloe mówi, że on mnie też, ale mi się tak nie wydaje. - Skończyłam swoją opowieść. 

- Kochana, nie przyjechał tu bez powodu. - Caroline położyła dłoń na moim ramieniu i pocieszycielsko się uśmiechnęła.

- Czuje się jak jego praca. Ktoś mnie porwie, on musi mnie ratować i tak w kółko.

- No właśnie! - Krzyknęła Caroline - Jesteśmy tak jakby na wakacjach, a my dalej nie nabrałyśmy na nic chlopakow. To może porwanie?

Chloe i Caroline złowrogo się uśmiechnęły i zaczęły pocierać swoje ręce,  ale ja nie byłam co do tego taka pewna.

- A co jeśli Zack wezmie to na poważnie?

- Nie weźmie! - Krzyknęła Chloe i juz nie miałam nic do powiedzenia, bo razem z Caro zaczęły wszystko dokładnie planować.

W końcu stanęło na tym, że ja z Chloe uciekamy do baru na plaży. Caroline krzyczy i przywołuje chlopakow, a później kieruje ich do nas, na co zaczynamy się głośno śmiać. Nie byłam przekonana, ale przecież chodziło tu o zabawę. Nikt nie miał zamiaru naprawdę się chować.
Tak jak było w planie z Chloe pobiegłyśmy do tutejszej dyskoteki, a reszta należała do Caroline.

*Zack*

Razem z chłopakami siedzieliśmy dalej popijając swoje piwa.

- Ja za to jak chodziłem do podstawówki to bałem się dostawać dobre oceny, bo mi siostra powiedziała, że nie urosnę i będę jak dexter! Tak się tego bałem, że na dyktandzie specjalnie pisałem żołędzie przez „rz" - Rzucił Nate, na co wybuchlem śmiechem.

Jego siostra musiała być naprawdę dobrą laską, bo historie, które opowiadał o tym jak go wkręcała w dzieciństwie były na prawdę najlepsze! Nie pamietam, kiedy ostatni raz tak się uśmiałem.
Nagle usłyszeliśmy wrzask tej drugiej blondynki, jak jej tam... Caroline, czy jakoś tak.

Wszyscy w równym tempie zerwaliśmy się w jej stronę. Dziewczyna stała przerażona, trzęsąc się przy tym jak galaretka. One wszystkie są takie same, poważnie.

- Co jest? - Spytał Nate i przytulił ją do siebie.

Widać gołym okiem, ze między nimi jest coś więcej, niż tylko koleżeństwo. Jednak dziewczyna dalej panicznie się trzęsła ze strachu. Miała wilgotne oczy, jakby zaraz miała się rozpłakać.

- Ktoś porwał Chloe i Cam, jakiś gruby, brzydki Pan. Biegłam za nimi, ale on był szybszy. Pomóżcie! On może je zgwałcić albo coś im zrobic! Chyba był pijany!

- Co? W którą stronę pobiegli?

Teraz i ja się przejąłem.

- O tam! - Wskazała palcem w głąb lasu.

Spojrzałem na las, który rozciągał się wzdłuż i wszerz. Mogły być na prawdę wszędzie.

- Dobra ja z Nathanem pójdziemy ich szukać w lesie, a wy idźcie brzegiem plaży i uważajcie na siebie. - Rzuciłem do wszystkich i pociągnąłem za sobą Natha. 

- Ale jazda! - Rzucił z "bananem" na twarzy, że aż ja nie mogłem sie powstrzymać i zacząłem się śmiać.

- Jeśli nic nie znajdziemy widzimy się za godzinę w barze na plaży! - Krzyknęła Caroline i razem z Dominic'iem ruszyła w stronę ich poszukiwań.

Zaczęliśmy chodzić po lesie i się rozglądać. Nie było żadnego śladu blondi, jej przyjaciółki, ani grubego kolesia. W ciągu godziny przeszliśmy caly las jakieś 3 razy. Świetnie! Przyjechałem ją bronić i od razu zgubiłem. Na dodatek 5 godzin drogi samochodem od domu. Alex będzie wściekły jak nigdy.
W końcu zrezygnowani skierowalismy się na plażę, tam gdzie mieliśmy się spotkać, jeśli nie uda się nikogo znaleźć. Doszliśmy do baru i z daleka zauważyliśmy wszystkich razem, dobrze bawiących się przy barze. Łącznie z naszymi zgubami Oboje spojrzeliśmy na siebie pytająco i podeszlismy bliżej.

- Wyście się czasem nie zgubily? - Uniosłem podejrzliwie brew, na co wszyscy wybuchli śmiechem.

- Daliście się wkręcić! - Rzuciła Cam i ponownie wszyscy zaczęli się śmiać.

Wszyscy, oprócz mnie i Nathana. Nam nie było do śmiechu. Nasze nogi wchodziły nam w tyłki. Zrobiliśmy jakieś 100 kilometrów.

- Dobrze się bawiłyście? - Rzucił mój kompan i zajął miejsce przy barze.

- Jesteście nienormalne. - Przewróciłem oczami i zająłem miejsce obok niego.

Chwile wszyscy siedzieliśmy i wróciła normalna atmosfera. Dziewczyny cały czas się z nas śmiały i Dominic również, bo Caroline od razu powiedziała mu o tym, że nas wkręciła, gdy tylko się od nas oddali. Cały czas myślałem jak im się odpłacić, aż w końcu wpadłem na pewien pomysł.

- Stary, trzeba się im odwdzięczyć za tą akcje. - Szepnąłem do ucha Nathanowi.

- A wiesz, że myślałem o tym samym. Mam w torbie kilka sztucznych robali i innych. - Nath szeroko się uśmiechnął.

- To rozumiem, że Dominic je zagada, a my jesteśmy tak zmęczeni, że idziemy się napić przy ognisku? - Przybrałem cwaniacki wyraz twarzy.

- Dokładnie. Jak ty mnie znasz. Gdzie ty byłeś przez moje całe życie?

- Chciałbym Ci zadać to same pytanie. - Poklepałem go po ramieniu i wstałem od baru.

Tak jak mówiliśmy tak też zrobiliśmy. Dominic zagadał dziewczyny, a my niby zmęczeni poszliśmy do namiotow. Szybko wzięliśmy sztuczne ryby, pająki i robale, które Nath miał ze sobą i rozrzuciliśmy w namiotach. Może pomysł był słaby i standardowy, ale zawsze to jakaś zemsta. Jutro wymyślimy coś lepszego.
Gdy juz skończyliśmy otworzyliśmy piwo i usiedliśmy przy ognisku, a po chwili wróciła reszta. Dziewczyny był już zmęczone, wiec chcialy iść spać, a my z chłopakami "przypadkiem" chcieliśmy jeszcze posiedzieć. Wszyscy się pożegnaliśmy i laski weszły do namiotów, a po chwili był jeden wielki krzyk. Wybuchliśmy śmiechem i przyblismy sobie zwycięskie, męskie piątki. Po jakis 15 minutach sami byliśmy już zmęczeni, wiec położyliśmy się spać do swoich namiotów. Ja spałem z blondynką, Nathan oczywiście z Caroline, a Dominic z Chloe. Wszedłem do środka, ściągnąłem koszulke i spodnie, po czym w samych bokserkach położyłem się obok Cam.

- dziękuję. - Wymruczala zaspana.

- Za co? - Na jej słowa zdziwiony zmarszczyłem czoło.

- Za to, że nikogo nie pobiles, ani nie zabiles i dogadales się z ludźmi.

- Za kogo ty mnie masz? Przecież to jaką wykonuje prace nie oznacza, ze chodzę po świecie i zabijam każdego kto mi nie pasuje.

- Wiem, nie o to mi chodziło. Po prostu dziękuję, że jesteś. Dobranoc.

Teraz zdziwiłem się jeszcze bardziej. Dziękuje, że jesteś? Co to miało znaczyć?

- Dobranoc. - Odpowiedziałem i wygodnie się ułożyłem.

Continue Reading

You'll Also Like

1.2M 8.1K 12
Ellie Morgan to dziewczyna sponiewierana przez ojca alkoholika, niemalże przyzwyczajona do tego rodzaju życia. W pewnych okolicznościach spotyka pięc...
2.3M 142K 55
''Martwe serce kocha najmocniej'' ⚠ SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC.
4.4M 173K 62
POPRAWIONE ROZDZIAŁY 5/56 - Nienawidzę, gdy palisz - wyznał, a ja przewróciłam oczami. - Każdy czasem musi - wzruszyłam ramionami. - Nienawidzę pat...
2.6M 16.1K 5
❝ Wszystko co przynosi rozkosz jest moralne ❞ ⚠ SCENY EROTYCZNE, PRZEKLEŃSTWA, PRZEMOC ⚠