*Zack*
Następnego dnia ledwo co otworzyłem oczy i zorientowałem się, że zasnąłem razem z Camila. Przeciągnąłem się na łóżku i dopiero teraz zauważyłem, że blondynki tutaj nie ma. Od razu podniosłem się z łóżka i zacząłem się za nią rozglądać. Przecież to niemożliwe żeby ktoś ją porwał, a nie byłaby chyba tak głupia, żeby znów wyjść do sklepu i nic nie powiedzieć. A może by była? Zbiegłem zdezorientowany na dół i usłyszałem jakieś postukiwanie w kuchni. Szybko tam wszedłem i odetchnąłem z ulgą widząc uśmiechniętą Camile przygotowującą śniadanie. Dalej zaspany wyciągnąłem z lodówki kabanosa i rzuciłem się z nim na kanape.
- Dzień dobry. - Blondynka uśmiechnęła się jeszcze szerzej i pomachała mi kuchenną łyżką.
- Cześć. - Zmarszczyłem brew i wziąłem gryza.
Coś było nie tak, bo jej nastrój był dziwnie wesoły. Powinnienem teraz usłyszeć "ty idioto jak mogłeś zasnąć obok mnie", a ona przywitała mnie milej, niż zawsze.
Zdziwiony przyglądałem się jak nuci sobie coś pod nosem, jednocześnie przygotowując sałatkę. Przeniosła się na blat po przeciwnej stronie, a mi udostępniła świetne widoki swojego tyłka w krótkich spodenkach od piżamy. Z rana nie narzekałem na takie widoki, więc ochoczo podziwiałem krajobraz przed oczami. Nagle Camila gwałtownie obróciła się w moją stronę. Już czekałem na wykład o tym jaką jestem świnią i zboczeńcem, jednak ona jedynie z uśmiechem pokiwała do mnie palcem.
- Nie ładnie, głuptasie.
W tym momencie bylem jeszcze bardziej zdezorientowany. Głuptasie? Poważnie? Albo się czegoś naćpała, albo ktoś ją podmienił na bardziej beztroski model.
- Wszystko gra? - Spytałem zdziwiony.
- Jak najbardziej i jak jeszcze nigdy. - Entuzjastycznie chwyciła miskę i w podskokach podeszła do stolika, na którym postawiła sałatkę.
Zaraz potem usiadła obok mnie i z szerokim uśmiechem zaczęła zajadać śniadanie. Jej dziwne zachowanie dalej nie dawało mi spokoju.
- Pytam całkiem poważnie.
Spojrzałem na nią oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
- No dobra, skoro musisz wiedzieć to ojciec zgodził się, abym została w mieście. Pod warunkiem, że zgodzisz się mnie pilnować.
Wiedziałem, że jej zachowanie musi mieć jakieś drugie dno.
- Skąd pewność, że się zgodzę? - Zmarszczyłem brwi.
- Bo Alex będzie Ci kazał to zrobić. - Dumnie się uśmiechnęła.
Blondynka czuła się zbyt pewnie, ale ja już miałem plan jak to zmienić.
- Nie zgadzam się. - Założyłem ręce na piersi i spoważniałem, na tyle ile mogłem.
- Słucham? - Jej szczęka o mało nie dotknęła kolan.
Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, ale wtedy wszystko bym popsuł.
- Wyglądam jak opiekunka? - Uniosłem brew, wczuwając się w swoją role.
- Zack! Przestań mnie wkurzać!
- Było trzeba spytać mnie wcześniej. - Przewróciłem oczami.
- Zaraz będzie tu mój ojciec. Już mu powiedziałam, że się zgodzisz. Zack, proszę. - Spojrzała na mnie błagalnie.
Chciało mi się śmiać, ale postanowiłem się jeszcze trochę zabawić.
- Bez rozmowy ze mną?
- Myślałam, że to tylko formalność.
W tym samym momencie usłyszałem pukanie do drzwi. Już wiedziałem kto stoi po drugiej stronie. Camila spojrzała na mnie swoimi przerażonym, a jednocześnie błagalnym wzrokiem.
- Niech Ci będzie. - Puściłem jej oczko, na co jej wyraz twarzy złagodniał.
Wstałem z kanapy i ruszyłem na przedpokój. Otworzyłem drzwi jej ojcu, ale ku mojemu zdziwieniu on zamiast wejść do środka wskazał żebym to ja wyszedł na zewnątrz. Dokładnie tak zrobiłem i zamknąłem za sobą dom. Nie do końca wiedziałem co takiego chce mi przekazać, że aż musimy być sami. W końcu zaczął:
- Zack. Jesteś jedyną osobą, której ufam w sprawie mojej córki - Spojrzał na mnie poważnie - Pomimo to jak się ostatnio zachowałem wobec Ciebie, za co przepraszam, to nie mogę w ten sam sposób darzyć zaufaniem nikogo. Nawet mój własny syn mnie rozczarował. Wiem, że będzie z tobą bezpieczna, pomimo to dla kogo pracujesz.
- Dzięki, to miłe. - Przetarłem ręka włosy.
Nie do końca wiedziałem co miałem powiedzieć. Dobrze, że się nie domyślał jaki mam wobec niej prawdziwy plan, bo wtedy ta rozmowa wyglądałaby pewnie całkiem inaczej.
- Pamiętaj, że jak tylko będziesz chciał to możesz zacząć pracować dla mnie. Zawsze znajdę dla Ciebie miejsce za to co dla nas robisz. - Lekko się uśmiechnął.
Zdziwiłem się jego propozycją.
- Dz- dzięki, będę pamiętać. - Odwzajemniłem uśmiech i już chciałem wracać do domu, gdy Richards chwycił mnie za ramie.
- Jeszcze jedno. Może to głupie i wiem, że nie, ale gdybys Ty i Camila... No wiesz. Coś więcej. To byłbym dumny mając takiego zięcia.
- Richards, nie przesadzaj! - Szturchnąłem go w ramie.
O co im wszystkim chodziło? Najpierw Stev, potem Rebeka, a na końcu ojciec Cam. Jedyne co mnie łączyło z blondynką to zlecenie od Alexa. Nie zamierzałem bawić się w poważne związki, nie miałem na to czasu i ochoty.
- No nic, pora na mnie. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuje. - Poklepał mnie po ramieniu i ruszył do samochodu.
Czekałem przed domem, aż odjechał i wróciłem do środka. Camila siedziała na kanapie i nerwowo bawiła się palcami. Od razu gdy wszedłem zerwała się z miejsca i podbiegła w moją stronę.
- I co? Zgodziłeś się?!
- Oczywiście, że nie. - Starałem się zachować powagę, ale widząc jej mine nie dałem rady.
Zacząłem się śmiać. Blondynka mocno się we mnie wtuliła.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje i jeszcze raz dziękuje! - Pisnęła radośnie i pocałowała mnie w policzek, na co ja zmarszczyłem brwi.
Jej naprawdę chyba coś strzeliło w głowę.
- Będziesz musiała mi się długo odwdzięczać. - Puściłem jej oczko i ruszyłem w stronę stolika.
Chciałem zjeść sałatkę, którą blondynka przygotowała przed moim wyjściem.Nagle Cam chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła z powrotem w swoją stronę.
- Już nawet mam pomysł. Zrobie dziś imprezę. Zaproszę znajomych, Ciebie i twoją siostrę też. Pasuje? - Szeroko się uśmiechnęła z tymi swoimi tańczącymi w oczach iskierkami.
W sumie dawno nigdzie nie byłem. No i zawsze mógłbym się zabawić z jakąś koleżanką blondi.
- Pasuje, a teraz sorry, ale umieram z głodu.
Nie czekając dłużej ruszyłem w stronę jedzenia.
*Camila*
Zack ruszył w stronę kuchni, a ja usłyszałam kroki na schodach. Oczywiście po chwili pojawiła się moja "ulubiona" Rebeka. Wzięłam wdech i z udawanym uśmiechem zwróciłam się w jej stronę. W końcu obiecałam ją też zaprosić na impreze.
- Cześć Rebeka. - Spojrzałam na nią, zaciskajac za plecami dłonie z nerwów.
- Czeeeść. - Zmrużyła brwi i podejrzliwie mnie zmierzyła.
- Słuchaj robię dziś imprezę, chcesz wpaść?
- Impreza u ciebie i niby tak o postanowilas zostać przyjaciółkami?
Rebeka była widocznie zdziwiona. Ja sama zresztą też, gdyby nie Zack na pewno bym jej nie zaprosiła.
- Spokojnie, to w ramach podziękowania. - Wtrącił się czarnowłosy.
- Podziękowania za co?
- Za to, że mogę tu jeszcze chwile zostać- Odpowiedziałam najmilej jak tylko potrafiłam.
Chciałam stwarzać pozory, że nie mam do niej żadnego problemu. Rebeka radośnie podskoczyła.
- W końcu coś się będzie działo! - Pisnęła zadowolona i pobiegła na schody - Muszę zaplanować w co się ubiorę.
Uśmiechnęłam się do Zacka i sama również ruszyłam na górę. Napisałam wiadomość do kilku znajomych i zaczęłam przeglądać sukienki, które miałam tutaj ze sobą. Wybrałam kilka z nich i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam przymierzać ubrania na dzisiejszy wieczór. Wybrałam granatową, obcisłą sukienkę do polowy uda. Założyłam do niej czarne rajtuzy i granatowe szpilki. Zadowolona pokręciłam lokówką włosy i zrobiłam mocniejszy niż zwykle makijaż. Właściwie to zazwyczaj nie używałam żadnych kosmetyków, więc w moim przypadku każdy makijaż można było uznać za mocniejszy. Zeszłam juz gotowa na dół pospieszyć resztę.
- No nareszcie! - Warknęła oburzona Rebeka, gdy ja schodzilam z ostatniego schodka.
- O co ci znowu chodzi?
Czarnowłosa siedziała już gotowa i umalowana z Zackiem na kanapie. On też wyglądał całkiem nieźle. Miał na sobie czarną opinającą się o jego mięśnie koszulkę i jeansy. Właściwie, on zawsze wyglądał dobrze. Rebeka jak zawsze miała na sobie czerwoną, krótką sukienkę i bardzo wysokie czerwone szpilki.
Zack spojrzał w moją stronę i postukał się palcem po nadgarstku, pokazując ze chodzi o czas. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam, że minęły 2 godziny. Była już 14, a musieliśmy jeszcze dojechać do mojego domu, wszystko przygotować i o 19 mieli być pierwsi goście.
- O kurde! 2 godziny. - Spojrzałam zdziwiona na rodzeństwo.
Sama nie miałam pojęcia, że zajęło mi to tyle czasu.
- No właśnie, wiec rusz swój zgrabny tyłeczek, bo zgaduje, że trzeba jeszcze wszystko przygotowac.
Zack nie czekając na odpowiedz ruszył w stronę przedpokoju. Rebeka zaraz za nim. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do białego samochodu czarnowłosej. Dziewczyna razem ze mną usiadła z tyłu, a Zack zajął miejsce kierowcy. Jej obecność obok sprawiała, ze nawet nie miałam ochoty się odzywać. Patrzyłam jak zahipnotyzowana w szybe i tylko czekałam, aż będziemy na miejscu i się od niej jak najdalej odsunę. Czy była siostrą Zacka, czy dziewczyną nie zmieniało faktu, że była pustą lalą i jej nie lubiłam. Wreszcie dojechaliśmy. Wszyscy przekroczyliśmy próg mojego domu i każdy z nas wybrał sobie coś do roboty. Rebeka zajęła się drinkami, a ja porządkami. Tylko Zack kręcił się z telefonem w ręce, udając że jest zajęty. Można się było tego po nim spodziewać. Gdy skończyłam sprzątać zabrałam się za przekąski. Zrobiłam zawijane tortillę z szynką, serem i warzywami na zimno. Do tego otworzyłam kilka paczek chipsów i zrobiłam dwie sałatki gyros. Całe jedzenie ustawiłam gotowe na stole i w końcu mogłam uznać, że wszystko jest skończone.
- To co? Trzeba wypić drinka za dobrą zabawę. - Rzuciłam zadowolona biorąc szklankę ze stołu.
Już nawet nie denerwował mnie fakt, że przygotowała go Rebeka, ani sama jej obecność.
- W końcu coś mądrego! - Dziewczyna złośliwie się uśmiechnęła i również chwyciła napój.
Zaraz za nią poszedł czarnowłosy i zrobił to samo.
- Żebyś w końcu coś wyrwała! - Zack standardowo rozbawiony puścił mi oczko i oproznił całą szklanke jako pierwszy.
Rebeka jedynie głupio zachichotała i również wszystko wypiła. Przewróciłam na jego słowa oczami i chciałam wziąć łyka swojego drinka, kiedy drzwi od domu głośno trzasnęły. Odstawiłam alkohol i przerażona spojrzałam na Zacka. On jedynie zasłonił palcem usta pokazując, żebym była cicho. Rozglądałam się na wszystkie strony, kiedy usłyszałam kroki z przedpokoju. Zaczęłam oddychać szybciej, a moje serce biło coraz mocniej ze strachu. Kroki wydawały się być coraz bliżej nas, kiedy nagle do pokoju wskoczyła Chloe.
- Niespodzianka! - Pisnęła moja przyjaciółka i rzuciła mi się na szyję.
Odetchnęłam z ulgą na widok, że to tylko ona.
- Chloe wystraszylas mnie!
- Przepraszam, ale musiałam to zrobić! - Brunetka zaczęła się głupio śmiać- Możecie już wejść!
Na jej słowa do domu weszło kilku znajomych z mojej szkoły. Między nimi widziałam Caroline i pare innych znajomych twarzy. Chloe chwyciła drinka, tym samym przypominając mi o moim. Stuknęłyśmy się szklanki i upiłyśmy napój. Ludzie rozeszli się w zabójczym tempie po domu. Kilka osób tańczyło, a kilka wyszło na ogród. Inni stali w grupkach i rozmawiali.
- Mamy nowego ucznia w klasie! - Rzuciła entuzjastycznie moja przyjaciółka.
- Jak to? Kto to taki? - Spytałam zaciekawiona.
Pewnie gdybym ostatnie dni chodziła do szkoły sama bym o nim wiedziała.
- Nieziemsko przystojny brunet z niebieskimi oczami. Pozwoliłam sobie go zaprosić. Chodź przedstawię Ci go.
Chloe nie czekając pociągnęła mnie w stronę parkietu.
*Zack*
Od razu kiedy zleciał się tłum ludzi zacząłem poszukiwanie towarzyszki na wieczór. Przeczesywałem oczami parkiet, ale poza średnimi blondynkami, które już widziałem wcześniej na imprezach nie rzuciła mi się żadna z nich w oczy. Mój wzrok przyciągnęła bawiąca się sama przyjaciółka blondynki. Choni, czy jak jej tam było... Podszedłem do niej i chwyciłem ją za biodra, kołysząc nas przy tym w rytm muzyki. Na mój widok oczy dziewczyny od razu zrobiły się większe. Doskonale wiedziałem, że jej się podobam, a że w pobliżu nie było żadnej innej panienki, no to cóż... Postanowiłem zrobić Camili na złość.
- Jak się bawisz Choni? - Puściłem jej oczko.
- Ch-Ch-chloe. - Wymamrotała ledwo nabierając powietrza.
- Tak też może być.
Na moje słowa głupio się zaśmiała
- Każdemu się zdarza, a jak sprawy z Camilą?
Zmrużyłem zdziwiony brwi.
- Jakie sprawy?
- No wiesz Ty i ona.
- Co ja i ona?
Znów się zaczynało... Musiałem już dość słuchania o blondi. Jedyne co w niej lubiłem to robić jej na złość i to wszystko. Czemu wszyscy tak się tego uczepili?
- Pasujecie do siebie. Myślałam, że coś między wami będzie.
Na jej słowa zacząłem się śmiać.
- Wydaje Ci się.
Miałem już zdecydowanie dość słuchania o Cam i to w takim kontekście. Powiedziałem brunetce, że zaraz wrócę i poszedłem po drinka. W tym samym czasie do moich oczu trafiła świetna laska przy stole. Blondynka z długimi nogami, dużymi piersiami i tyłkiem. Nic więcej mnie w niej nie interesowało. Miała wszystko czego dziś potrzebowałem. W mojej głowie zapaliła się zielona lampka, wiec nawet nie czekając odstawiłem szklankę i ruszyłem w jej stronę.
- Hej, jestem Zack. Jak się dziś bawisz? - Obdarowałem ją zabójczym uśmiechem.
Dziewczyna odpowiedziała mi tym samym. W sumie z bliska też była bardzo ładna.
- Paula jestem. Trochę tu nudno.
- Chodź, umile Ci jakoś ten wieczór.
Pociagnąłem ją za rękę w stronę parkietu. Zaczęliśmy tańczyć. Muzyka akurat trochę spowolniła. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, a ona w odpowiedzi zaczęła się o mnie ocierać. Pozwalałem sobie na coraz więcej, zjeżdżając ręką coraz to niżej po jej plecach.
- Może być jeszcze milej. - Szepnąłem jej do ucha.
- A co proponujesz? - Przybliżyła się do mnie bliżej.
- Chodź, pokaże Ci. - Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę schodów.
Zdziwiony zauważyłem jak Cam wchodzi tam z jakimś gościem. Przez co przyspieszyłem. Nie uwierzę, że idzie się z nim bzykać. Pomimo to bylem ciekaw co będą robić. Gdy byliśmy na górze para była już zamknięta w pokoju Camili. Widząc zamknięte drzwi wszedłem do sypialni jej ojca obok. Doskonale wiedząc co robię. Pozbyłem się z poznanej laski sukienki i oparłem ją o ścianę, tą za którą był pokój Cam. Zacząłem schodzić z pocałunkami coraz niżej, a ta niewinna istota tak jak chciałem, zaczęła kusząco i równie głośno pojękiwać, co z pewnością było słychać za ścianą. Zacząłem całować ją jeszcze namietniej, a rękoma masować jej zajebiste cycki, a efekt standardowo spełnił moje oczekiwania. Zaczęła jeczec z rozkoszy jeszcze głośniej, kiedy to usłyszałem walenie w sciane z pokoju obok. Uśmiechnąłem się pod nosem i szybko zdjałem z siebie koszulke, po czym nową koleżankę położyłem na łóżku. Widziałem, że była już gotowa by zacząć, zaczęła chwytać za mój rozporek i rozpinać mi spodnie. W tym samym momencie usłyszałem pukanie do drzwi. Podniosłem się z udawanym zawiedzeniem i skierowałem w stronę źródła dźwięku.
- Załatwię to skarbie i juz do ciebie wracam. - Uśmiechnąłem się fikuśnie do seksownej koleżanki.
Podszedłem w stronę drzwi i lekko je uchyliłem, tym samym pokazując siebie i swoja nagą, seksowną klatę.
* Camila*
Juz czekałam, żeby go naprawdę opieprzyć, kiedy otworzył drzwi będąc prawie nagim. Nie miał na sobie koszulki, a spodnie zatrzymały mu się na kolanach. Z jego bokserek odstawała zmężniała cześć jego ciała. Odskoczyłam w tył i zasłoniłam oczy rękoma.
- Ty,ty... Wstrętny idioto! - Zaczęłam krzyczeć - Ubierz się jak otwierasz drzwi i ucisz koleżankę, bo probuje rozmawiać!
Poznaje kogoś nowego, a Zack musi mi utrudnić nawet chwile rozmowy na osobności.
- Ja się tylko dobrze bawię, jak to na imprezie. Pa słoneczko. - Wrednie się uśmiechnął i zamknął mi drzwi przed nosem.
Zaczęłam w nie walić rękoma, a wtedy zamkną je zamkiem od środka. Co za kretyn! Ja mu pokażę. Odeszłam od pomieszczenia i weszłam do gabinetu, gdzie tato trzymał zapasowe klucze. Zaczęłam grzebać w stercie pudeł, pudełek, ubrań i innych dupereli, wywalajac wszystko po kolei. Już miałam zrezygnować, kiedy usłyszałam krzyki dobiegające z pokoju gdzie był Zack. Brzmiało to mniej więcej tak jak w rzeźni przy uboju świni. Zażenowana pokręciłam głową i zaczęłam jeszcze intensywniej szukać kluczy. Nie będzie ze mną zadzierał i to w moim własnym domu! Zaczęłam przeglądać wszystko jeszcze raz dokładniej, bo gdy potrzebowałam to nigdzie nie było durnego kawałka metalu. Szukałam, szukałam i szukałam, az z pokoju wyszedł zadowolony, rozczochrany Zack, a za nim blondynka, która kojarzyłam ze szkoły. Krzyki automatycznie ucichły. Pożegnali się namiętnym, a jak dla mnie wstrętnym pocałunkiem i dziewczyna zeszła na dół. Od razu podbiegłam w jego stronę żeby mu wygarnąć.
- Ty kretynie! Jesteś u mnie w domu, wiec masz się zachowywać! - Krzyknęłam wkurzona.
Natomiast Zack jak zawsze stał dumnie się uśmiechając, a moje słowa nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia.
- To miłe, że tak się dla mnie poświęcasz.
Zmarszczyłam czoło, bo nie miałam pojęcia o czym mówi.
- Poświęcam?
- Zrezygnowalas z kolegi, żebym tylko nie przeleciał panienki. - Zack zaczął się śmiać.
W tej chwili mnie olśniło. Wbiegłam do swojego pokoju, gdzie wcześniej czekał na mnie brunet, ale już go tam nie było. Przez te durne klucze całkowicie o nim zapomniałam.
- Nienawidzę Cię! - Warknęłam i wróciłam na pięcie do gabinetu ojca.
Narobiłam tam niezłego bałaganu. Musiałam posprzątać. Czułam, że jutro jeszcze bardziej nie będę miała na to sił. Powkładałam dokumenty i inne rzeczy ojca do kartonów w których były, zanim je porozwalałam i gotowe. W pomieszczeniu znów panował porządek, a przy okazji sama się trochę uspokoiłam. Zamknęłam drzwi od pokoju i ruszyłam na dół. Nie było tam już nikogo poza Chloe, która siedziała sama na kanapie. Usiadłam obok niej, zmęczona tą całą sytuacją.
- Gdzie goście? - Spytałam po chwili.
- Już wszyscy poszli, jest prawie 7.
Zdziwiona spojrzałam na zegarek i faktycznie. Była 6:45. Nawet nie wiedziałam, kiedy to zleciało. Przez Zacka zepsułam sobie swoją własną imprezę.
- A jak z Gregorem, tym brunetem? - Wybiła mnie z zamyśleń Chloe, na co ja zrezygnowana pokręciłam głową.
- Zack zaczął jak zwykle zaczął robić mi na złość i całkowicie o nim zapomniałam. Kiedy sobie o nim przypomniałam, już go nie było.
- Wiesz co myśle? Że Zack robi to wszystko żeby zwrócić twoja uwagę.
- Może i ciut go polubiłam, ale wątpię żeby coś do mnie poczuł. - Spojrzałam na nią z zagubioną miną.
Chyba faktycznie zaczął mi się podobać. Chciałam to z siebie wyprzeć, ale nie potrafię. Cały czas o nim myśle.
- Wiem jak to sprawdzić! - Chloe entuzjastycznie podskoczyła, a ja spojrzałam na nią zaciekawiona.
Jednocześnie cieszyłam się, że mam przy sobie taką osobę jak ona. Zawsze mogłam na nią liczyć. Usiadłam wygodniej i spojrzałam w jej stronę. Widziałam na jej twarzy, że już wszystko sobie zaplanowała.