Tak bardzo nie chce Cię kochać

By krolowawyobrazni

32.6K 1.1K 123

Camila, blondynka o nadzwyczajnej duszy i usposobieniu, które emanuje dobrocią... On to Zack. Czarnowłosy, t... More

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41 (przedostatni)
Rozdział 42

Rozdział 19

620 25 3
By krolowawyobrazni

*Zack*

Następnego dnia ledwo co otworzyłem oczy i zorientowałem się, że zasnąłem razem z Camila. Przeciągnąłem się na łóżku i dopiero teraz zauważyłem, że blondynki tutaj nie ma. Od razu podniosłem się z łóżka i zacząłem się za nią rozglądać. Przecież to niemożliwe żeby ktoś ją porwał, a nie byłaby chyba tak głupia, żeby znów wyjść do sklepu i nic nie powiedzieć. A może by była? Zbiegłem zdezorientowany na dół i usłyszałem jakieś postukiwanie w kuchni. Szybko tam wszedłem i odetchnąłem z ulgą widząc uśmiechniętą Camile przygotowującą śniadanie. Dalej zaspany wyciągnąłem z lodówki kabanosa i rzuciłem się z nim na kanape.

- Dzień dobry. - Blondynka uśmiechnęła się jeszcze szerzej i pomachała mi kuchenną łyżką.

- Cześć. - Zmarszczyłem brew i wziąłem gryza.

Coś było nie tak, bo jej nastrój był dziwnie wesoły. Powinnienem teraz usłyszeć "ty idioto jak mogłeś zasnąć obok mnie", a ona przywitała mnie milej, niż zawsze.
Zdziwiony przyglądałem się jak nuci sobie coś pod nosem, jednocześnie przygotowując sałatkę. Przeniosła się na blat po przeciwnej stronie, a mi udostępniła świetne widoki swojego tyłka w krótkich spodenkach od piżamy. Z rana nie narzekałem na takie widoki, więc ochoczo podziwiałem krajobraz przed oczami. Nagle Camila gwałtownie obróciła się w moją stronę. Już czekałem na wykład o tym jaką jestem świnią i zboczeńcem, jednak ona jedynie z uśmiechem pokiwała do mnie palcem.

- Nie ładnie, głuptasie.

W tym momencie bylem jeszcze bardziej zdezorientowany. Głuptasie? Poważnie? Albo się czegoś naćpała, albo ktoś ją podmienił na bardziej beztroski model.

- Wszystko gra? - Spytałem zdziwiony.

- Jak najbardziej i jak jeszcze nigdy. - Entuzjastycznie chwyciła miskę i w podskokach podeszła do stolika, na którym postawiła sałatkę.

Zaraz potem usiadła obok mnie i z szerokim uśmiechem zaczęła zajadać śniadanie. Jej dziwne zachowanie dalej nie dawało mi spokoju.

- Pytam całkiem poważnie.

Spojrzałem na nią oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.

- No dobra, skoro musisz wiedzieć to ojciec zgodził się, abym została w mieście. Pod warunkiem, że zgodzisz się mnie pilnować.

Wiedziałem, że jej zachowanie musi mieć jakieś drugie dno.

- Skąd pewność, że się zgodzę? - Zmarszczyłem brwi.

- Bo Alex będzie Ci kazał to zrobić. - Dumnie się uśmiechnęła.

Blondynka czuła się zbyt pewnie, ale ja już miałem plan jak to zmienić.

- Nie zgadzam się. - Założyłem ręce na piersi i spoważniałem, na tyle ile mogłem.

- Słucham? - Jej szczęka o mało nie dotknęła kolan.

Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem, ale wtedy wszystko bym popsuł.

- Wyglądam jak opiekunka? - Uniosłem brew, wczuwając się w swoją role.

- Zack! Przestań mnie wkurzać!

- Było trzeba spytać mnie wcześniej. - Przewróciłem oczami.

- Zaraz będzie tu mój ojciec. Już mu powiedziałam, że się zgodzisz. Zack, proszę. - Spojrzała na mnie błagalnie.

Chciało mi się śmiać, ale postanowiłem się jeszcze trochę zabawić.

- Bez rozmowy ze mną?

- Myślałam, że to tylko formalność.

W tym samym momencie usłyszałem pukanie do drzwi. Już wiedziałem kto stoi po drugiej stronie. Camila spojrzała na mnie swoimi przerażonym, a jednocześnie błagalnym wzrokiem.

- Niech Ci będzie. - Puściłem jej oczko, na co jej wyraz twarzy złagodniał.

Wstałem z kanapy i ruszyłem na przedpokój. Otworzyłem drzwi jej ojcu, ale ku mojemu zdziwieniu on zamiast wejść do środka wskazał żebym to ja wyszedł na zewnątrz. Dokładnie tak zrobiłem i zamknąłem za sobą dom. Nie do końca wiedziałem co takiego chce mi przekazać, że aż musimy być sami. W końcu zaczął:

- Zack. Jesteś jedyną osobą, której ufam w sprawie mojej córki - Spojrzał na mnie poważnie - Pomimo to jak się ostatnio zachowałem wobec Ciebie, za co przepraszam, to nie mogę w ten sam sposób darzyć zaufaniem nikogo. Nawet mój własny syn mnie rozczarował. Wiem, że będzie z tobą bezpieczna, pomimo to dla kogo pracujesz.

- Dzięki, to miłe. - Przetarłem ręka włosy.

Nie do końca wiedziałem co miałem powiedzieć. Dobrze, że się nie domyślał jaki mam wobec niej prawdziwy plan, bo wtedy ta rozmowa wyglądałaby pewnie całkiem inaczej.

- Pamiętaj, że jak tylko będziesz chciał to możesz zacząć pracować dla mnie. Zawsze znajdę dla Ciebie miejsce za to co dla nas robisz. - Lekko się uśmiechnął.

Zdziwiłem się jego propozycją.

- Dz- dzięki, będę pamiętać. - Odwzajemniłem uśmiech i już chciałem wracać do domu, gdy Richards chwycił mnie za ramie.

- Jeszcze jedno. Może to głupie i wiem, że nie, ale gdybys Ty i Camila... No wiesz. Coś więcej. To byłbym dumny mając takiego zięcia.

- Richards, nie przesadzaj! - Szturchnąłem go w ramie.

O co im wszystkim chodziło? Najpierw Stev, potem Rebeka, a na końcu ojciec Cam. Jedyne co mnie łączyło z blondynką to zlecenie od Alexa. Nie zamierzałem bawić się w poważne związki, nie miałem na to czasu i ochoty.

- No nic, pora na mnie. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuje. - Poklepał mnie po ramieniu i ruszył do samochodu.

Czekałem przed domem, aż odjechał i wróciłem do środka. Camila siedziała na kanapie i nerwowo bawiła się palcami. Od razu gdy wszedłem zerwała się z miejsca i podbiegła w moją stronę.

- I co? Zgodziłeś się?!

- Oczywiście, że nie. - Starałem się zachować powagę, ale widząc jej mine nie dałem rady.

Zacząłem się śmiać. Blondynka mocno się we mnie wtuliła.

- Dziękuje, dziękuje, dziękuje i jeszcze raz dziękuje! - Pisnęła radośnie i pocałowała mnie w policzek, na co ja zmarszczyłem brwi.

Jej naprawdę chyba coś strzeliło w głowę.

- Będziesz musiała mi się długo odwdzięczać. - Puściłem jej oczko i ruszyłem w stronę stolika.

Chciałem zjeść sałatkę, którą blondynka przygotowała przed moim wyjściem.Nagle Cam chwyciła mnie za nadgarstek i pociągnęła z powrotem w swoją stronę.

- Już nawet mam pomysł. Zrobie dziś imprezę. Zaproszę znajomych, Ciebie i twoją siostrę też. Pasuje? - Szeroko się uśmiechnęła z tymi swoimi tańczącymi w oczach iskierkami.

W sumie dawno nigdzie nie byłem. No i zawsze mógłbym się zabawić z jakąś koleżanką blondi.

- Pasuje, a teraz sorry, ale umieram z głodu.

Nie czekając dłużej ruszyłem w stronę jedzenia.

*Camila*

Zack ruszył w stronę kuchni, a ja usłyszałam kroki na schodach. Oczywiście po chwili pojawiła się moja "ulubiona" Rebeka. Wzięłam wdech i z udawanym uśmiechem zwróciłam się w jej stronę. W końcu obiecałam ją też zaprosić na impreze.

- Cześć Rebeka. - Spojrzałam na nią, zaciskajac za plecami dłonie z nerwów.

- Czeeeść. - Zmrużyła brwi i podejrzliwie mnie zmierzyła.

- Słuchaj robię dziś imprezę, chcesz wpaść?

- Impreza u ciebie i niby tak o postanowilas zostać przyjaciółkami?

Rebeka była widocznie zdziwiona. Ja sama zresztą też, gdyby nie Zack na pewno bym jej nie zaprosiła.

- Spokojnie, to w ramach podziękowania. - Wtrącił się czarnowłosy.

- Podziękowania za co?

- Za to, że mogę tu jeszcze chwile zostać- Odpowiedziałam najmilej jak tylko potrafiłam. 

Chciałam stwarzać pozory, że nie mam do niej żadnego problemu. Rebeka radośnie podskoczyła.

- W końcu coś się będzie działo! - Pisnęła zadowolona i pobiegła na schody - Muszę zaplanować w co się ubiorę.

Uśmiechnęłam się do Zacka i sama również ruszyłam na górę. Napisałam wiadomość do kilku znajomych i zaczęłam przeglądać sukienki, które miałam tutaj ze sobą. Wybrałam kilka z nich i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam przymierzać ubrania na dzisiejszy wieczór. Wybrałam granatową, obcisłą sukienkę do polowy uda. Założyłam do niej czarne rajtuzy i granatowe szpilki. Zadowolona pokręciłam lokówką włosy i zrobiłam mocniejszy niż zwykle makijaż. Właściwie to zazwyczaj nie używałam żadnych kosmetyków, więc w moim przypadku każdy makijaż można było uznać za mocniejszy. Zeszłam juz gotowa na dół pospieszyć resztę.

- No nareszcie! - Warknęła oburzona Rebeka, gdy ja schodzilam z ostatniego schodka.

- O co ci znowu chodzi?

Czarnowłosa siedziała już gotowa i umalowana z Zackiem na kanapie. On też wyglądał całkiem nieźle. Miał na sobie czarną opinającą się o jego mięśnie koszulkę i jeansy. Właściwie, on zawsze wyglądał dobrze. Rebeka jak zawsze miała na sobie czerwoną, krótką sukienkę i bardzo wysokie czerwone szpilki.
Zack spojrzał w moją stronę i postukał się palcem po nadgarstku, pokazując ze chodzi o czas. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i zobaczyłam, że minęły 2 godziny. Była już 14, a musieliśmy jeszcze dojechać do mojego domu, wszystko przygotować i o 19 mieli być pierwsi goście.

- O kurde! 2 godziny. - Spojrzałam zdziwiona na rodzeństwo.

Sama nie miałam pojęcia, że zajęło mi to tyle czasu.

- No właśnie, wiec rusz swój zgrabny tyłeczek, bo zgaduje, że trzeba jeszcze wszystko przygotowac.

Zack nie czekając na odpowiedz ruszył w stronę przedpokoju. Rebeka zaraz za nim. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do białego samochodu czarnowłosej. Dziewczyna razem ze mną usiadła z tyłu, a Zack zajął miejsce kierowcy. Jej obecność obok sprawiała, ze nawet nie miałam ochoty się odzywać. Patrzyłam jak zahipnotyzowana w szybe i tylko czekałam, aż będziemy na miejscu i się od niej jak najdalej odsunę. Czy była siostrą Zacka, czy dziewczyną nie zmieniało faktu, że była pustą lalą i jej nie lubiłam. Wreszcie dojechaliśmy. Wszyscy przekroczyliśmy próg mojego domu i każdy z nas  wybrał sobie coś do roboty. Rebeka zajęła się drinkami, a ja porządkami. Tylko Zack kręcił się z telefonem w ręce, udając że jest zajęty. Można się było tego po nim spodziewać. Gdy skończyłam sprzątać zabrałam się za przekąski. Zrobiłam zawijane tortillę z szynką, serem i warzywami na zimno. Do tego otworzyłam kilka paczek chipsów i zrobiłam dwie sałatki gyros. Całe jedzenie ustawiłam gotowe na stole i w końcu mogłam uznać, że wszystko jest skończone.

- To co? Trzeba wypić drinka za dobrą zabawę. - Rzuciłam zadowolona biorąc szklankę ze stołu.

Już nawet nie denerwował mnie fakt, że przygotowała go Rebeka, ani sama jej obecność.

- W końcu coś mądrego! - Dziewczyna złośliwie się uśmiechnęła i również chwyciła napój.

Zaraz za nią poszedł czarnowłosy i zrobił to samo.

- Żebyś w końcu coś wyrwała! - Zack standardowo rozbawiony puścił mi oczko i oproznił całą szklanke jako pierwszy.

Rebeka jedynie głupio zachichotała i również wszystko wypiła. Przewróciłam na jego słowa oczami i chciałam wziąć łyka swojego drinka, kiedy drzwi od domu głośno trzasnęły. Odstawiłam alkohol i przerażona spojrzałam na Zacka. On jedynie zasłonił palcem usta pokazując, żebym była cicho. Rozglądałam się na wszystkie strony, kiedy usłyszałam kroki z przedpokoju. Zaczęłam oddychać szybciej, a moje serce biło coraz mocniej ze strachu. Kroki wydawały się być coraz bliżej nas, kiedy nagle do pokoju wskoczyła Chloe.

- Niespodzianka! - Pisnęła moja przyjaciółka i rzuciła mi się na szyję.

Odetchnęłam z ulgą na widok, że to tylko ona.

- Chloe wystraszylas mnie!

- Przepraszam, ale musiałam to zrobić! - Brunetka zaczęła się głupio śmiać- Możecie już wejść!

Na jej słowa do domu weszło kilku znajomych z mojej szkoły. Między nimi widziałam Caroline i pare innych znajomych twarzy. Chloe chwyciła drinka, tym samym przypominając mi o moim. Stuknęłyśmy się szklanki i upiłyśmy napój. Ludzie rozeszli się w zabójczym tempie po domu. Kilka osób tańczyło, a kilka wyszło na ogród. Inni stali w grupkach i rozmawiali.

- Mamy nowego ucznia w klasie! - Rzuciła entuzjastycznie moja przyjaciółka.

- Jak to? Kto to taki? - Spytałam zaciekawiona.

Pewnie gdybym ostatnie dni chodziła do szkoły sama bym o nim wiedziała.

- Nieziemsko przystojny brunet z niebieskimi oczami. Pozwoliłam sobie go zaprosić. Chodź przedstawię Ci go.

Chloe nie czekając pociągnęła mnie w stronę parkietu.

*Zack*

Od razu kiedy zleciał się tłum ludzi zacząłem poszukiwanie towarzyszki na wieczór. Przeczesywałem oczami parkiet, ale poza średnimi blondynkami, które już widziałem wcześniej na imprezach nie rzuciła mi się żadna z nich w oczy. Mój wzrok przyciągnęła bawiąca się sama przyjaciółka blondynki. Choni, czy jak jej tam było...  Podszedłem do niej i chwyciłem ją za biodra, kołysząc nas przy tym w rytm muzyki. Na mój widok oczy dziewczyny od razu zrobiły się większe. Doskonale wiedziałem, że jej się podobam, a że w pobliżu nie było żadnej innej panienki, no to cóż... Postanowiłem zrobić Camili na złość.

- Jak się bawisz Choni? - Puściłem jej oczko.

- Ch-Ch-chloe. - Wymamrotała ledwo nabierając powietrza.

- Tak też może być.

Na moje słowa głupio się zaśmiała

- Każdemu się zdarza, a jak sprawy z Camilą?

Zmrużyłem zdziwiony brwi.

- Jakie sprawy?

- No wiesz Ty i ona.

- Co ja i ona?

Znów się zaczynało... Musiałem już dość słuchania o blondi. Jedyne co w niej lubiłem to robić jej na złość i to wszystko. Czemu wszyscy tak się tego uczepili?

- Pasujecie do siebie. Myślałam, że coś między wami będzie.

Na jej słowa zacząłem się śmiać.

- Wydaje Ci się.

Miałem już zdecydowanie dość słuchania o Cam i to w takim kontekście. Powiedziałem brunetce, że zaraz wrócę i poszedłem po drinka. W tym samym czasie do moich oczu trafiła świetna laska przy stole. Blondynka z długimi nogami, dużymi piersiami i tyłkiem. Nic więcej mnie w niej nie interesowało. Miała wszystko czego dziś potrzebowałem. W mojej głowie zapaliła się zielona lampka, wiec nawet nie czekając odstawiłem szklankę i ruszyłem w jej stronę.

- Hej, jestem Zack. Jak się dziś bawisz?  - Obdarowałem ją zabójczym uśmiechem.

Dziewczyna odpowiedziała mi tym samym. W sumie z bliska też była bardzo ładna.

- Paula jestem. Trochę tu nudno.

- Chodź, umile Ci jakoś ten wieczór.

Pociagnąłem ją za rękę w stronę parkietu. Zaczęliśmy tańczyć. Muzyka akurat trochę spowolniła. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, a ona w odpowiedzi zaczęła się o mnie ocierać. Pozwalałem sobie na coraz więcej, zjeżdżając ręką coraz to niżej po jej plecach.

- Może być jeszcze milej. - Szepnąłem jej do ucha.

- A co proponujesz? - Przybliżyła się do mnie bliżej.

- Chodź, pokaże Ci. - Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę schodów.

Zdziwiony zauważyłem jak Cam wchodzi tam z jakimś gościem. Przez co przyspieszyłem. Nie uwierzę, że idzie się z nim bzykać. Pomimo to bylem ciekaw co będą robić. Gdy byliśmy na górze para była już zamknięta w pokoju Camili. Widząc zamknięte drzwi wszedłem do sypialni jej ojca obok. Doskonale wiedząc co robię. Pozbyłem się z poznanej laski sukienki i oparłem ją o ścianę, tą za którą był pokój Cam. Zacząłem schodzić z pocałunkami coraz niżej, a ta niewinna istota tak jak chciałem, zaczęła kusząco i równie głośno pojękiwać, co z pewnością było słychać za ścianą. Zacząłem całować ją jeszcze namietniej, a rękoma masować jej zajebiste cycki, a efekt standardowo spełnił moje oczekiwania. Zaczęła jeczec z rozkoszy jeszcze głośniej, kiedy to usłyszałem walenie w sciane z pokoju obok. Uśmiechnąłem się pod nosem i szybko zdjałem z siebie koszulke, po czym nową koleżankę położyłem na łóżku. Widziałem, że była już gotowa by zacząć, zaczęła chwytać za mój rozporek i rozpinać mi spodnie. W tym samym momencie usłyszałem pukanie do drzwi. Podniosłem się z udawanym zawiedzeniem i skierowałem w stronę źródła dźwięku.

- Załatwię to skarbie i juz do ciebie wracam. - Uśmiechnąłem się fikuśnie do seksownej koleżanki.

Podszedłem w stronę drzwi i lekko je uchyliłem, tym samym pokazując siebie i swoja nagą, seksowną klatę.

* Camila*

Juz czekałam, żeby go naprawdę opieprzyć, kiedy otworzył drzwi będąc prawie nagim. Nie miał na sobie koszulki, a spodnie zatrzymały mu się na kolanach. Z jego bokserek odstawała zmężniała cześć jego ciała. Odskoczyłam w tył i zasłoniłam oczy rękoma.

- Ty,ty... Wstrętny idioto! - Zaczęłam krzyczeć - Ubierz się jak otwierasz drzwi i ucisz koleżankę, bo probuje rozmawiać!

Poznaje kogoś nowego, a Zack musi mi utrudnić nawet chwile rozmowy na osobności.

- Ja się tylko dobrze bawię, jak to na imprezie. Pa słoneczko. - Wrednie się uśmiechnął i zamknął mi drzwi przed nosem.

Zaczęłam w nie walić rękoma, a wtedy zamkną je zamkiem od środka. Co za kretyn! Ja mu pokażę. Odeszłam od pomieszczenia i weszłam do gabinetu, gdzie tato trzymał zapasowe klucze. Zaczęłam grzebać w stercie pudeł, pudełek, ubrań i innych dupereli, wywalajac wszystko po kolei. Już miałam zrezygnować, kiedy usłyszałam krzyki dobiegające z pokoju gdzie był Zack. Brzmiało to mniej więcej tak jak w rzeźni przy uboju świni. Zażenowana pokręciłam głową i zaczęłam jeszcze intensywniej szukać kluczy. Nie będzie ze mną zadzierał i to w moim własnym domu! Zaczęłam przeglądać wszystko jeszcze raz dokładniej, bo gdy potrzebowałam to nigdzie nie było durnego kawałka metalu. Szukałam, szukałam i szukałam, az z pokoju wyszedł zadowolony, rozczochrany Zack, a za nim blondynka, która kojarzyłam ze szkoły. Krzyki automatycznie ucichły. Pożegnali się namiętnym, a jak dla mnie wstrętnym pocałunkiem i dziewczyna zeszła na dół. Od razu podbiegłam w jego stronę żeby mu wygarnąć.

- Ty kretynie! Jesteś u mnie w domu, wiec masz się zachowywać! - Krzyknęłam wkurzona.

Natomiast Zack jak zawsze stał dumnie się uśmiechając, a moje słowa nie zrobiły na nim najmniejszego wrażenia.

- To miłe, że tak się dla mnie poświęcasz.

Zmarszczyłam czoło, bo nie miałam pojęcia o czym mówi.

- Poświęcam?

- Zrezygnowalas z kolegi, żebym tylko nie przeleciał panienki. - Zack zaczął się śmiać.

W tej chwili mnie olśniło. Wbiegłam do swojego pokoju, gdzie wcześniej czekał na mnie brunet, ale już go tam nie było. Przez te durne klucze całkowicie o nim zapomniałam.

- Nienawidzę Cię! - Warknęłam i wróciłam na pięcie do gabinetu ojca.

Narobiłam tam niezłego bałaganu. Musiałam posprzątać. Czułam, że jutro jeszcze bardziej nie będę miała na to sił. Powkładałam dokumenty i inne rzeczy ojca do kartonów w których były, zanim je porozwalałam i gotowe. W pomieszczeniu znów panował porządek, a przy okazji sama się trochę uspokoiłam. Zamknęłam drzwi od pokoju i ruszyłam na dół. Nie było tam już nikogo poza Chloe, która siedziała sama na kanapie. Usiadłam obok niej, zmęczona tą całą sytuacją.

- Gdzie goście? - Spytałam po chwili.

- Już wszyscy poszli, jest prawie 7.

Zdziwiona spojrzałam na zegarek i faktycznie. Była 6:45. Nawet nie wiedziałam, kiedy to zleciało. Przez Zacka zepsułam sobie swoją własną imprezę.

- A jak z Gregorem, tym brunetem? - Wybiła mnie z zamyśleń Chloe, na co ja zrezygnowana pokręciłam głową.

- Zack zaczął jak zwykle zaczął robić mi na złość i całkowicie o nim zapomniałam. Kiedy sobie o nim przypomniałam, już go nie było.

- Wiesz co myśle? Że Zack robi to wszystko żeby zwrócić twoja uwagę.

- Może i ciut go polubiłam, ale wątpię żeby coś do mnie poczuł. - Spojrzałam na nią z zagubioną miną.

Chyba faktycznie zaczął mi się podobać. Chciałam to z siebie wyprzeć, ale nie potrafię. Cały czas o nim myśle.

- Wiem jak to sprawdzić! - Chloe entuzjastycznie podskoczyła, a ja spojrzałam na nią zaciekawiona.

Jednocześnie cieszyłam się, że mam przy sobie taką osobę jak ona. Zawsze mogłam na nią liczyć. Usiadłam wygodniej i spojrzałam w jej stronę. Widziałam na jej twarzy, że już wszystko sobie zaplanowała.

Continue Reading

You'll Also Like

625K 2.3K 8
Czy zakocha się w zajętym chłopaku, który nią gardzi? Życie nastoletniej Mili Rimet zdecydowanie nie jest usłane różami. Jej matka i ojczym znęcają s...
4.4M 173K 62
POPRAWIONE ROZDZIAŁY 5/56 - Nienawidzę, gdy palisz - wyznał, a ja przewróciłam oczami. - Każdy czasem musi - wzruszyłam ramionami. - Nienawidzę pat...
6.7M 231K 31
Ona go nienawidzi i chce zapomnieć, ale on robi wszystko, aby ją odzyskać. Czy na pewno uda jej się o wszystkim zapomnieć? Czy zapomni o uczuciu, któ...