Tak bardzo nie chce Cię kochać

By krolowawyobrazni

32.2K 1K 123

Camila, blondynka o nadzwyczajnej duszy i usposobieniu, które emanuje dobrocią... On to Zack. Czarnowłosy, t... More

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41 (przedostatni)
Rozdział 42

Rozdział 14

612 27 0
By krolowawyobrazni

*Camila*

Wstałam rano i podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozciągnęłam zaspane ciało i otworzyłam oczy. Myślałam, że oglądałam z Zackiem telewizje, a potem... No właśnie. Co było potem? Zmrużyłam na chwilę oczy i zasnęłam, a teraz znalazłam się z powrotem w łóżku na górze. Nie wierze, że zaniósł mnie tu z własnej, dobrej inicjatywy, żeby było mi wygodnie. Zwlekłam się z łóżka i zeszłam na dół. Chciałam się dowiedzieć, co go skłoniło do tego „gentelmanskiego" czynu, bo nie uwierzę, ze dobre intencje. Zauważyłam go śpiącego na kanapie. Podeszłam bliżej i zaczęłam wymawiać jego imie coraz to głośniej, ale on spał jak zabity. Z otwartymi ustami wyglądał jak dziecko. Uroczy, beztroski, nawet całkiem słodki i widząc go w takiej pozycji, nawet by mi do głowy nie przyszło, że to morderca. Nie marnując dłużej czasu ruszyłam do lodówki. W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Chwyciłam za rączke i pociągnęłam do siebie, a w tym momencie moja mina zrzędła. Jak ten człowiek utrzymuje tak dobrą formę mając w lodówce kilka opakowań kabanosów, trzy jajka, ketchup, majonez i frytki, które napewno nie są tu od wczoraj. Zażenowana pokręciłam głową i zamknęłam urządzenie w którym zwykli ludzie, przeważnie trzymają jedzenie. Ale przecież Zack nie może być jak zwykli ludzie nawet w kwestii odżywiania, a ja byłam coraz bardziej głodna. Chwilę zastanawiałam się nad tym co teraz powinnam zrobić, aż wpadłam na genialny pomysł. No bo przecież nie wiadomo ile będzie spał. Może zrobię mu niespodziankę i kupię coś do jedzenia? Wbiegłam na góre, ubrałam dresy i koszulke, a potem skierowałam się do wyjścia. Po cichu zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w strone sklepu. Wczoraj po drodze udało mi się jeden wypatrzeć i jeśli dobrze pamiętam w ciągu 20 minut powinnam być z powrotem. W końcu co może się stać?

*Zack*

- Kurwa! - Wychodząc z sypialni trzasnąłem za sobą
drzwiami i skierowałem się do następnych.

Czy ta dziewczyna nie może chociaż jeden raz nie narobić problemów?!
Trzasnąłem kolejnymi i jednocześnie ostatnimi na tym piętrze drzwiami. Znów jej nie było. Zbiegłem po schodach z powrotem na piętro niżej. No jakby mogło być inaczej? Przecież ta blond czupryna zawsze się w coś wpakuje.

- Przysięgam, że dziś ją zabije. - Wysyczałem przez zęby, właściwie to sam do siebie.

Drzwi były otwarte od środka, więc sama musiała stąd wyjść. Tylko dokąd? Jeśli chciała uciec to wystarczyło jedno słowo, a teraz nie wiem, czy znów jej ktoś nie porwał. Chwyciłem z wieszaka kurtkę i kluczyki z komody, a potem wróciłem do salonu po telefon na stoliku. Spojrzałem na wyświetlacz i zauważyłem, ze szukam jej już jakieś 40 minut. Zajebiście. Ten dzień nie mógł się zacząć lepiej. Skierowałem się do wyjścia, po drodze gasząc wszystkie światła i otworzyłem drzwi, a wtedy moim oczom ukazała się mała, wredna zguba.

- Czy Ci się coś w głowie poprzewracało?!

- Nie, ale wydaje mi się, że coś się poprzewracało w twojej lodówce. - Jak nigdy nic minęła mnie w drzwiach z siatką zakupów w ręce - Wychodzisz gdzieś?

Przewróciłem oczami.

- Ciężko było zostawić kartkę albo napisać sms-a?

- Nie wiem gdzie gentlemanie trzymasz kartki, a poza tym myślałam, że zdążę wrócić zanim się obudzisz.

- Gentlemanie? - Uniosłem brwi, na co zaczęła się śmiać.

O co jej chodzi?

- To bardzo miłe, że wniosłeś mnie do góry.

- Co? - Zmarszczyłem brew - Ah, tak! Po twoich oskarżeniach, co do Arona wolałem żebyś nie spała blisko mnie. Jeszcze byś mnie oskarżyła o gwałt.

- A daj już spokój! Spójrz jaka piękna pogoda!

Dziewczyna wyciągnęła miskę i zaczęła wbijać do niej jajka, które wyciągnęła z reklamówki z zakupami. Cały czas uśmiechała się przy tym jak głupia. Bylem zdezorientowany jej zachowaniem. Co ona kombinuje?

- Z czego się tak cieszysz?

- Przypomniała mi się twoja mina jak spałeś. Miałeś usta otwarte jak niemowle, czekałam tylko aż zaczniesz ssać kciuka. - Dziewczyna zaczęła głośno się śmiać.

Po co w ogóle zadałem to pytanie?
Przewróciłem oczami i usiadłem na kanapie. Chwyciłem pilot i zacząłem szukać w telewizji czegoś ciekawego.

- Lubisz omlety?! - Usłyszałem zza ściany.

Zmarszczyłem na jej słowa brwi. Była zdecydowanie za miła.

- A co chcesz odkupić swoje winy omletem?!

- Być może. - Blondynka podstępnie się uśmiechnęła.

- Niech będzie, głodny jestem.

Długo nie musiałem czekać, a na stoliku przede mną znalazł się talerz z pachnącym omletem. Cam usiadła w fotelu obok. Od razu zabrałem się za jedzenie.

- Tylko się nie przyzwyczajaj!

Na jej słowa zacząłem się śmiać.

- Zapomnij. Ja mam od tego ludzi. -Uśmiechnąłem się z uznaniem- Tak właściwie to Ci się udało.

- Co mi się udało? - Spojrzała na mnie zdziwiona.

- Odkupić swoje winy za poranny spacer.

- W takim razie rozumiem, że śniadaniem namówiłam Cie na późniejsze zakupy?

- Słucham?!

Ona chyba żartowała. To dlatego była taka miła od samego rana.

- Jutro Chloe ma urodziny, a ja muszę wyglądać naprawdę dobrze. Prosze Cię. Obiecuje, że nie będe Cię męczyć jak poprzednim razem.

- A dostanę zaproszenie? - Cwaniacko się uśmiechnąłem.

- Niech Ci będzie.

- No to stoi.

Dziewczyna na nic nie zważając ruszyła na piętro.

- A naczynia?! - Krzyknąłem za nią, ale odpowiedziało mi jedynie moje echo.

Jak zawsze mnie nie słuchała. Już chyba zdążyłem się przyzwyczaić. Wstałem z miejsca i zabrałem puste talerze do zmywarki. Złożyłem koc pod którym spałem na kanapie. Wyłączyłem telewizor i wszedłem po schodach na góre. Wszedłem do sypialni i wyciągnąłem z szafy świeże spodnie i koszulkę. Ruszyłem do łazienki na przeciwko.

- Wyjdź stąd!!! - Na wejściu ogłuszył mnie przeraźliwy krzyk.

Blondynka stała pod prysznicem, akurat tyłem. Nie mogłem się powstrzymać żeby nie spojrzeć. W końcu jestem normalnym, zdrowym facetem.

- Muszę przyznać, że masz całkiem niezły tyłek.

- Wyjdź stąd! - Zasłoniła swoje ciało dłońmi.

Rozbawiony wyszedłem z pomieszczenia. No trudno. Będę musiał wziąć prysznic w łazience na dole. Nie przywykłem do tego.

*Camila*

- Co za idiota! - Wymamrotałam pod nosem i owinęłam się ręcznikiem.

Czy on myśli, że jeśli jestem u niego w domu to może robić to co mu się podoba?!
Dłużej nie czekając ubrałam przygotowane ciuchy, gdyby Zackowi znów zachciało się wejść bez pukania do łazienki. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i byłam gotowa. Ruszyłam na dolne piętro. Zack siedział już gotowy na kanapie. Nawet na niego nie patrząc poszłam ubrać buty, stojące obok drzwi. Przyszedł zaraz za mną,po drodze sięgając kurtkę i kluczyki od auta. Razem wyszliśmy z domu i wsiedliśmy w samochód. Zack odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę galerii handlowej. Minęło jakieś 20 minut i byliśmy już na miejscu. Wysiadłam z auta i ruszyłam w stronę wejścia, dopóki nie zatrzymał mnie głos z tyłu.

- Pamiętaj, że kategorycznie odmawiam jakiejkolwiek pomocy!

- Jesteś tutaj tylko kierowcą.

- Pamiętaj, że zawsze możesz wracać na piechotę. - Widząc jego złośliwy uśmiech nie miałam ochoty odpowiadać.

Weszłam do centrum i skierowałam się w stronę swojego ulubionego sklepu z ubraniami. Ostatnio też właśnie tu robiłam zakupy. Przepchałam się między regałami i zatrzymałam przy dziale z sukienkami. Wybór był tak duży, że nie mogłam się zdecydować. W moje oczy wpadła beżowa, czarna i czerwona sukienka. Ruszyłam do przebieralni i obejrzałam się w każdej z nich. Beżowa kreacja odpadła na samym początku, to zdecydowanie nie był mój kolor i krój. Z kolei dwie pozostałe były tak samo piękne. Patrzyłam na nie dłuższa chwile i nie mogłam żadnej wybrać. Postanowiłam zaryzykować i spytać Zacka. W końcu co mogło się stać? Wybór był tylko między dwiema sukienkami. Potrzebowałam wybrać jedną z nich. Wyszłam z przymierzalni i ruszyłam w jego stronę.

- Już możemy stąd jechać? - Spytał zniecierpliwiony.

- Jasne, że tak. Tylko jakbyś mógł mi powiedzieć, która z nich wybrać. - Wskazałam mu obie sukienki, które brałam pod uwagę.

- Ostrzegałem. - Zack na nic nie zważając chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę zaplecza sklepu.

- Co ty wyprawiasz?! - Spytałam zdziwiona.

- Pomagam Ci wybrać sukienkę.

Próbowałam zapierać się nogami, ale nic to nie dawało. Zack miał zdecydowanie więcej siły. Podeszliśmy do drzwi z napisem „wstęp tylko dla pracowników" i Zack bez wachania je otworzył, a następnie wciągnął mnie do środka. Byliśmy na korytarzu w którym były gabinety z różnymi napisami. Minęliśmy magazyn, pokój służbowy, kuchnie pracowniczą i zbliżaliśmy się do ostatniego gabinetu kierownika.

- Co ty wyprawiasz, Zack?!

- Zobaczysz. - Złośliwie się uśmiechnął i chwycił za klamkę ostatniego pokoju.

Byliśmy w gabinecie właściciela sklepu. Na środku pokoju stało biurko przy którym siedziała jakaś Pani. Kobieta natychmiast podniosła wzrok z nad sterty papierów.

- Przepraszam bardzo, ale tu nie ma wstępu dla osób nieupoważnionych.

-  Tak, wiemy. My się po prostu zgubiliśmy i już stąd wychodzimy. - Próbowałam pociągnąć Zacka w tył, ale on ani drgną.

- Wcale, że nie. Przyszliśmy tu, ponieważ koleżanka nie może się zdecydować, którą z sukienek wybrać. Pani jest tutaj specjalistą, więc na pewno uda się jej pomoc .

- Zack! - Wysyczałam przez zęby.

Już wiedziałam, że chodzi mu o to żeby mnie za wszelką cenę skompromitować.

- Daj spokój! Już dostałam nauczkę. Chodźmy stąd. - Wyszeptałam mu błagalnie do ucha.

- To teraz powtórz moje słowa.  Zack nie jest i nigdy nie będzie moim stylistą.

- Zack nie jest i nigdy nie będzie moim stylistą. Błagam Cię już wystarczy, chodźmy stąd.

- Nie chce państwu w niczym przeszkadzać, ale jeszcze chwila, a zadzwonię po ochronę. - Wtrąciła się kobieta.

Znów pociągnęłam Zacka w stronę wyjścia, tym razem ruszył za mną.

- Jesteś nienormalny! - Warknęłam, gdy byliśmy już na korytarzu.

- Ale przystojny.

Gdybym na niego spojrzała, jestem pewna, że szeroko by się uśmiechał. Idiota.

- Twoje wady, zakrywają ten jedyny atut!

- Tak na poważnie to weź czerwoną.

Zatrzymałam się w miejscu i spojrzałam na niego.

- Nie mogłeś tak od razu?!

- Mogłem, ale tego nie zrobiłem. - Głupio się uśmiechnął i ruszył dalej.

Podeszliśmy do kasy i zgodnie ze słowami Zacka wzięłam czerwoną sukienkę. Zapłaciłam za nią i udaliśmy się do wyjścia.

- Skoro zakupy już mamy za sobą, to może weźmiemy coś do jedzenia? - Odezwał się Zack.

Na jego słowa mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Chociaż raz mówisz coś sensownego, ale nie mam już sił. Może weźmiemy na wynos?

- Sushi, czy coś wietnamskiego?

- Zdecydowanie sushi. - Ze smakiem oblizałam usta.

Uwielbiałam japońskie jedzenie.

- Chociaż w jednym się zgadzamy - Również się uśmiechnął  - W takim razie pójdę zamówić, a Ty możesz się jeszcze rozejrzeć. Za 15 minut spotkajmy się tutaj.

Nie czekając na odpowiedz Zack ruszył w kierunku restauracji. Rozglądałam się dookoła po sklepach i zauważyłam winiarnie. Uwielbiam wina. Bez zastanowienia weszłam do środka i zaczęłam przeczesywać półki. Charlotte z 1995. Pycha. Długo nie myśląc wzięłam butelkę i podeszłam do kasy. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu, kierując się w miejsce spotkania z Zackiem. Jeszcze chwile na niego czekałam, kiedy podszedł do mnie z zapakowanym na wynos sushi.

- Poważnie? - Uniósł brew i spojrzał na wino, które trzymałam w rękach.

- Nawet nie wiesz jakie to dobre. - Oblizałam z uznaniem usta.

- To alkohol dla bab. - Parsknął śmiechem.

- Czy ja wyglądam na mężczyznę?

- Noo... Wiesz... W sumie trochę tak.

Dźgnęłam go w ramie i zaczęliśmy się oboje śmiać. Nie wiem jak on to robił, że miał same cechy ciamajdy, a radził sobie ze wszystkim tak dobrze. Może po prostu miał szczęście?
Stanęliśmy na ruchomych schodach i zjechaliśmy na parter. Potem wyszliśmy z budynku przez obrotowe drzwi. Auto Zacka stało zaraz obok. Spakowałam do bagażnika torbę z sukienką i zajęłam miejsce. Czarnowłosy siedział już w aucie. Odpalił silnik i ruszyliśmy w stronę jego domu. Cały czas trzymałam butelkę alkoholu w dłoniach i nie mogłam się doczekać, aż ją wypije. Już tak dawno nie miałam okazji napić się dobrego wina, że zapomniałam jak smakuje. Gdy dojechaliśmy pod dom, wzięliśmy rzeczy z samochodu i weszliśmy do środka. Zack od razu rozsiadł się przed telewizorem ze swoją porcją sushi i włączył jakieś nudne kanały. Kłócenie się z nim o pilota i tak nie miało sensu. Był ode mnie silniejszy, a ja nie miałam żadnych szans. Znalazłam w szafce nad zlewem lampkę i nalałam sobie do niej wina. Usiadłam na krześle przy blacie w kuchni i zajadając swoje sushi, popijałam je przepysznym alkoholem. Potem polałam następną lampkę i kolejną, aż przestałam sama je liczyć. Wino było przepyszne.

*Zack*

Przełączałem pilotem po kanałach i szukałem czegoś ciekawego. Nie wiem po co kupiłem kablówkę z ponad tysiącem kanałów, skoro i tak nie było co oglądać.  Dzwoniłem do Steve'a, czy nie ma ochoty się spotkać, ale mowił, że jest czymś bardzo zajęty. Blondynka siedziała sama w kuchni klikając coś na swojej komórce. Nie pozostawało mi nic innego jak skorzystać z jej towarzystwa.

- Trzymasz się? - Spojrzałem na lampke, którą już z milion razy opróżniła.

Gdy popatrzyła w moją stronę wiedziałem już, że jest w doborowym nastroju.

- I nie puszczam. - Głupio się zaśmiała.

- Dlatego właśnie nadal jesteś dziewicą. - Teraz i ja zacząłem się śmiać.

-Przynajmniej nie wkładam swojego członka we wszystko, co przyniesie wiatr

- Chyba wieje, chcesz być następna? - Nie wytrzymałem i wybuchłem jeszcze większym śmiechem.

To jak uwielbiam ją denerwować jest nie do opisania. Chociaż zazwyczaj to ona wyprowadza mnie z równowagi.

- Jesteś głupi.

- A ty pijana i ledwo pełnoletnia.

- Nie chce się denerwować. Idę spać. Dobranoc.

Blondynka nadąsana wstała z miejsca i ruszyła na piętro domu. Teraz nie pozostało mi już nic innego jak samemu położyć się spać. Wygodnie rozłożyłem się na kanapie i nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

Continue Reading

You'll Also Like

8.1K 626 20
,,Wszystkie wydarzenia zostawiły ogromną bliznę w mojej psychice. Blizny z biegiem czasu stają się mniej widoczne, a nawet całkowicie znikają, ale ws...
63.4K 3.4K 33
Jeden chłopak może wywrócić świat do góry nogami.Jedna tajemnica-może wszystko zepsuć. Zdrada.Nienawiść.Rozpacz.Miłość.
Prześladowana By asiula355

Mystery / Thriller

6.9K 478 23
Nastoletnia Sasha White ma duże powodzenie u chłopców, co czasem zdarza jej się wykorzystywać. Prowadzi dość zwyczajne życie, do czasu gdy czuje i...
8.8K 964 20
Ona bała się zmroku, a on nie potrafił cieszyć się dniem. Ona już dawno straciła nadzieję, a on zapomniał, jak to jest marzyć. Ona nie umiała patrzeć...