Wampir&Czarodziej (bxb)

Autorstwa GhelexiLenelox

39.8K 2.9K 1.1K

Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna... Więcej

bohaterowie
mapa
początek wojny między wampirami a ludźmi
nieznajomy na granicy vesos
prywatny świat pewnego czarodzieja
moja piękna istota
jeszcze jeden wariant odpowiedzi
zagadka świętego drzewa
nasze drogi kiedyś się jeszcze skrzyżują
nie każdego możemy pokochać
opowieść o wiecznym uczuciu
moment zdmuchnięcia świec
ze snu trzeba się wybudzić
jak mogę odebrać ci życie
teraz jesteś największym zagrożeniem
wszystko i wszyscy należą do vesos
jest coś, czego się boję
bursztynowa kraina
utrata kontroli
czas się skończył
powrót do życia
głos ludu
własność króla
czemu tu jesteś
spotkanie przeciwieństw
przyjęcie zaręczynowe
królowa vesos
klęska czarodzieja
osaczenie nieśmiertelnego
chcę zapomnieć kim jestem
miłość nie zna rasy
wampir ze wschodu
odnalazłem cię
nowy towarzysz
podjęcie decyzji
zdjęcie maski
powrót do przeszłości
rozpoczęcie planu
droga do lochu
odejdźmy stąd razem
dlaczego, czarodzieju
strumień i chatka
uczę się żyć bez niego
największa miłość
obalenie wszelkich barier
niezapowiedziany gość
deklaracja wojny
ostatnia noc
nigdy się nie spotkamy
wojna czy poświęcenie
kto jest zdrajcą
zakazane zaklęcie
poświęcenie w imię królestwa: część pierwsza
poświęcenie w imię królestwa: część druga
poświęcenie w imię królestwa: część trzecia
ZOSTANIE WYDANE
oto kim naprawdę jestem
to ostatni rozkaz
posłowie
każda twa postać

topniejący śnieg

338 33 28
Autorstwa GhelexiLenelox

• • •





Na Wschodzie oddział Azriela walczył zaciekle z czarodziejami. Ludzie magiczni wychodzili z pobliskiego lasu, atakowali z ukrycia używając najpotężniejszych mocy, aby tylko zniszczyć jeden z czterech filarów wojska Selene.

— Azrielu! — krzyknął podwładny wampir wracający z misji.

— Co się stało, Beneran? Co z królem?

— Nasz pan uniknął ataku wroga, jest cały i dalej walczy.

— A gdzie Selle i Dana?

Wampir spuścił głowę w dół, a Azriel już wiedział, że tylko Beneranowi udało się powrócić z raportem o sytuacji rozgrywającej się w centralnej części doliny.

— Przykro mi... to stało się tak szybko. Osaczyli nas.

— Skup się, Beneran! — Azriel zwrócił się do podwładnego dosadnie, chcąc przywrócić go do porządku po tej stracie. — Jesteśmy na wojnie! Oddamy cześć poległym w odpowiednim czasie, a teraz walcz ramię w ramię ze mną. Selene żyje i to najważniejsze. On nie przegra, musisz w to wierzyć. Nieważne w jak beznadziejnej sytuacji się znaleźliśmy. Wygramy!

Młodszy z krwiopijców kiwnął głową i przybrał formę wampirzą szykując się do ataku wroga.


***



Selene odpierał niezliczone ataki czarodziejów, którzy z centrum starali się go ściągnąć w kierunku Południa. Król wampirów walczył powołując się na swą siłę, refleks i zmysły, których stabilność na nowo została zaburzona.

Wszystko to przez słowa Azriela, który powiadomił go o stratach, a także planie wyruszenia do Neres. Selene niezwłocznie pozbawił go tej opcji. Wampiry nie mogły zaatakować bezbronnej wioski, aby się pożywić. Wierzył w swój lud. Pomimo tego, że został zdradzony przez wielu nadal posiadał w sercu wiarę w jednostki. Lecz i ta struktura zaczęła się sypać jak piasek ulatniający się między palcami. Selene starał się trzymać wszystko w ryzach, nie mógł pozwolić sobie na słabość, nawet jeśli w grę wchodziła zdrada przez jego najbardziej zaufanego towarzysza. Problemem stała się nieufność wobec Azriela i jego zapewnień.

Mężczyzna skinął głową i nim odszedł powiedział, że wstrzyma się ze szturmem na Neres, a także nie pozbawi życia cywilów. Selene jednak się nie uspokoił, a strach o życie Este przysłaniała trzeźwość myślenia. Chaos w jego umyśle trwał. Zaczynał się zatracać, przez co kilka ciosów wroga go dosięgnęła. Selene krzyknął z bólu wydając z siebie nieartykułowany dźwięk przypominający stłumiony ryk dzikiego zwierzęcia. Oczy władcy błysnęły jasnością, w której pojawiły się cząstki światła.

Te same oczy przyjrzały się turlającej po polu bitwy głowie jednego z jego poddanych. Czarodzieje używali swej siły i wiedzy, aby zniszczyć wrogów Vesos. Nie mieli litości. Odcinali głowy, palili, zanurzali w ich ciałach zatrute ostrza.

Choć Alessander, znakomity szermierz i urodzony wojownik, wycofał się z otwartej walki tak wrogów nie brakowało. Czarodzieje mieli przewagę o czym świadczyły krzyki pobratymców Selene, ich syczące dźwięki nawołujące do szturmu, odgłosy samobójczych ataków na ludzi. Podejmowali decyzje i ginęli. Bronili się, lecz pod naporem tak wielkiej magii i liczebności osłabli.

Wobec Selene czarodzieje zachowywali bezpieczną odległość i powoływali się na nieczyste zagrania. Tylko w taki sposób mogli zdołać pokonać najstarszego wampira, który mimo ciężko odniesionych ran nadal potrafił ustać na nogach i zabijać. Protoplasta wydał z siebie kolejny ryk i błyskawicznie pozbawił życia czwórki ludzi magicznych, którzy nawet nie zdążyli mrugnąć, a już byli martwi.

Krew polała się, oszroniona trwa została dodatkowo ozdobiona szkarłatem.

Po wykonaniu tego manewru Selene upadł na kolano tracąc równowagę. Czarodzieje zdołali go zaatakować. Cios nadszedł zza jego pleców. Władca splunął krwią, ale jego komórki prędko się zasklepiały ratując mu życie i dodając siły.

— Selene! — kobiecy głos rozbrzmiał w oddali, a wtedy do nozdrzy wampira dotarł zapach świeżej krwi.

Mężczyzna o biało-szarych włosach wziął głębszy wdech, a wtedy nad jego głową przeskoczyła Messele wraz ze swoim oddziałem. Jego była kochanka w pełnej dyspozycji i z wielkim poczuciem do obrony króla wystąpiła przed niego atakując czarodziejów.

— Wasza Wysokość! Proszę się skierować na Południe i odpocząć kilka minut!

— Zostanę tutaj — powiedział i walcząc u boku czerwonowłosej szybko udało im się pokonać żołnierzy wrogiej armii.

Część z nich się wycofała, a w ich miejsce mieli nadejść kolejni.

— Dziękuję, Messele.

— Panie...

— Wracaj na stanowisko. Musimy utrzymać szyk. Wyślij także kilkoro wampirów, aby wspięli się do jaskiń i ewakuowali cywilów.

— Ale...

— To rozkaz.

Messele powstrzymała się od dalszej dyskusji, zacisnęła zęby i wróciła na tyły armii wampirów orientując się, że czarodzieje przedarli się nawet u podnóża gór.

Selene oddychając z trudem przyglądał się polu bitwy, które zaczynało wyglądać tak samo jak dwadzieścia lat temu. Krew, polegli ludzie po obu stronach, krzyki, odcięte kończyny, płomienie palonych ciał, przebłyski magii, wybuchy, płacz...

Wampir wysunął pazury i już chciał sam zmierzyć do lasu, w którym ukrywał się Alessander, lecz nagle, kątem oka dostrzegł czyjąś postać. Selene odczuł chłód tajemniczości. Spojrzał w kierunku białowłosego mężczyzny odzianego w czarne, zdobione szaty i długą pelerynę. Brwi władcy drgnęły, ponieważ rozpoznał czarodzieja spośród tysięcy ludzi magicznych. Znał potęgę tego młodzieńca, pamiętał doskonale jak jako chłopiec, Cadis Michael Darco, zabijał jego braci i siostry w Rinerenie. Cechowała go bezwzględność i nienawiść wobec wampirów ze Wschodu. Tak przynajmniej myślał dopóki nie zobaczył Cadisa u boku Rilana. Czarodziej wydawał się być szczęśliwy w jego towarzystwie, zupełnie inny.

Właśnie te momenty dały Selene do zrozumienia, że czarodziej z jakiegoś powodu nienawidził tylko jego.

— Gdzie jest Rilan? — zapytał, mimo wszystko nie mogąc być pewien, że czarodziej nie udawał swej sympatii wobec Rilana.

Cisza ze strony Cadisa sprawiła, że Selene zaczął się martwić. Władca stanął twarzą w twarz z czarodziejem, który wysunął z rękawa sztylet ze złotą rękojeścią. Selene na chwilę skupił wzrok broni, ale było coś ważniejszego, coś o czym musiał wiedzieć.

— Co mu zrobiłeś?

— Rilan jest cały i zdrowy — wyznał, a Selene nie spostrzegł w tych słowach kłamstwa, a zdenerwowanie.

Cadis wydawał się być urażony tą sugestią. Nigdy nie skrzywdziłby Rilana.

Król odetchnął z ulgą i choć mógł się uspokoić, przystąpić do walki, tak jednak nie potrafił. Jego przeciwnikiem w końcu był Cadis, najpotężniejszy z czarodziejów gwardii królewskiej Vesos, ale także... mężczyzna, którego pokochał Rilan.

— Twoja śmierć jest konieczna — wyznał, zaciskając mocniej dłoń na sztylecie. — Dziś polegniesz, a wraz z tobą wszystkie wampiry ze Wschodu. Poznacie nasz ból.

Selene zmrużył oczy, nie do końca rozumiejąc jego słowa.

— Nie będę z tobą walczył.

— Musisz. Wyzywam cię, królu wampirów.

Cadis nie miał ochoty na żadne rozmowy i przystąpił do walki bez chwili zwłoki. Czarodziej utworzył w dłoni jasną kulę i cisnął ją w kierunku Selene. Wampir zdołał uniknąć tego ataku, choć siła wybuchu była na tyle silna, że zniosła go kilka metrów dalej.

Odłamki rozcięły jego twarz i ubranie, ale rany zdołały się zasklepić. Selene przyjrzał się z oddali czarodziejowi, który nie zamierzał odpuścić. Był śmiertelnie poważny i gotowy na to, aby stać się tym, który odbierze życie protoplaście rasy wampirzej. Determinacja Cadisa była tak silna, że Selene poczuł ją całym sobą, jak i przytłaczającą skumulowaną magię płynącą od białowłosego. Król wampirów doskonale znał tę siłę, w jego rękach przez lata dzierżył ten przedmiot i wiedział, że Cadis stał się nowym posiadaczem zakazanego zaklęcia.

— Walcz ze mną! — krzyknął. — Walcz i się nie powstrzymuj! Pokaż swą prawdziwą twarz!

Cadis zbliżył się do Selene, który bił się z własnymi myślami. Nie chciał umierać, pragnął z głębi serca powrócić do Neres i raz jeszcze spotkać się z ukochaną. Nie mógł polec również ze względu na swą pozycję i odpowiedzialność, która spoczywała na jego barkach. Był pierwszym z wampirów. Był symbolem nadziei dla istnień, które się od niego nie odwróciły. Jeśli chciał przeżyć, musiał przystąpić do walki.

Selene wystawił pazury, jego kły wysunęły się przybierając postać prawdziwej maszyny do zabijania. Drapieżnika, który wreszcie zbliżył się do Cadisa i już chciał wyprowadzić atak, ale odbił się boleśnie od bariery, którą czarodziej się osłonił.

Wampir upadł na ziemię i przeturlał się po bruku obsypując trawę śniegiem i szronem. Jego indywidualna zdolność osłabła po tym ataku.

Cadis wyprostował się jeszcze bardziej i wreszcie podszedł do Selene, który nie chciał walczyć w stu procentach. Naiwnie liczył na cud, że oboje zdołają przetrwać i wyjść z tej bitwy cało. Nie mógł zabić czarodzieja. Gdyby to uczynił nigdy więcej nie śmiałby spojrzeć w oczy Rilana.

— Gdzie podział się ten, który mordował bezlitośnie? — zapytał, a Selene wyraźnie widział jego napięte mięśnie, zaciśnięte zęby oraz mordercze spojrzenie przepełnione na wskroś nienawiścią.

— Odszedł — powiedział.

— Bardzo wygodna odpowiedź. Umycie rąk. To nic nie da. Zawsze będziesz dla nas największym koszmarem.

— Posiadasz zakazane zaklęcie, ale nie użyłeś jego mocy do walki ze mną — zauważył. — Cokolwiek planujesz z nim zrobić, przestań. Ta magia cię zabije. Jest zbyt potężna nawet dla ciebie.

— Zamilcz — wycedził, tłumiąc złość. — Zniszczyłeś całe moje życie.

Selene ponownie nie zrozumiał przekazu tych słów, ale nie zamierzał się bronić. Nienawiść czarodzieja była tak silna, nieokiełznana. Nie miał szansy na tłumaczenie, a tym bardziej nie chciał tego robić, gdy dostrzegł pojedyncze łzy w oczach Cadisa.

— To przez ciebie... — szepnął. — To przez ciebie nie mogę być z Rilanem... Całą wieczność będę cierpiał. To twoja wina.

— Cadis.

— Nie wypowiadaj mojego imienia.

— Rilan cię potrzebuje.

— Milcz, potworze... i umieraj.

Cadis podstępem na kilka sekund zdołał unieruchomić ciało Selene i zadrasnąć jego policzek zatrutym ostrzem. Wampir odczuł skutki trucizny niemalże natychmiast, gdy tylko metal dotknął jego skóry, ale nie bez powodu przetrwał tyle stuleci. Czarne linie pojawiły się na jego twarzy i szyi, a następnie z całych sił uderzył czarodzieja między żebra przebijając jego barierę i posyłając kilkadziesiąt metrów dalej. Cadis uderzył o głazy tracąc dech i wylądował na ziemię wypuszczając ostrze, które wypadło mu z ręki.

Selene chciał za nim ruszyć, pozbawić go przytomności i ukryć, ale odczuł uporczywe zawroty głowy, a w prawym oku utracił wzrok. Obraz rozmył się błyskawicznie aż w końcu pozostała tylko czarna plama. Wampir złapał się za twarz i starał się odbudować komórki, ale okazało się, że trucizna była o wiele silniejsza niż ta, w której ostrze zanurzył Alessander. Cadis zdołał go zranić, a co gorsza pozbawić błyskawicznej regeneracji.

— Mój panie! — Selene spojrzał przed siebie i ujrzał jak z oddali przybiegł do niego Aris.

— Wojsko w centrum upada. Moje wampiry przegrywają...

— Panie! — Selene nagle wyrwał się z amoku, który go ogarnął i dostrzegł, że Aris był roztrzęsiony.

— Co się dzieje?

— Wasza Wysokość, Azriel nakazał swemu oddziałowi ruszyć do Neres. Uznał, że to jedyna szansa, aby pozyskać siły i przetrwać wojnę z ludźmi.

— Co takiego...? Przecież mu zakazałem! Dostał rozkaz!

— Azriel zwrócił się do podwładnych mówiąc, że... to tylko ludzie. Nasi wrogowie.

— Gdzie on jest? Gdzie Azriel?

— Już skierował się na Południe...

— Nie... — jego stłamszony głos wyrwał się z ust. — Nie.

Nie możesz. Nie atakuj... Azrielu... Błagam, nie.

Selene rozkojarzony i skupiony tylko na Este minął Arisa chcąc opuścić pole bitwy. Zapomniał o ofiarach, o swym ludzie, o masakrze, która rozgrywała się w dolinie u podnóża gór Asso, a także o powinności... Chciał zrzucić diadem z głowy i stać się zwyczajnym młodzieńcem, który mógł żyć i cieszyć się beztroską codziennością. Pragnął porzucić szaty, zrzec się praw do rządów i zniknąć. Marzył o tym, aby znów znaleźć się w małej chatce obok strumyka, wtulić się w ramiona kobiety, która — jak za pomocą magii — potrafiła zdjąć z niego ból wszystkich stuleci.

Selene postawił kilka kroków naprzód patrząc w stronę Południa, do którego za wszelką cenę pragnął się udać. Przerażenie i strach o Este odebrały mu trzeźwość myślenia. Selene zapomniał o otaczającej go wojnie, a także o wrogu, który znalazł się przed nim i przeszył jego ciało nasączonym trucizną sztyletem.

Wampir uchylił usta, diamentowe źrenice rozszerzyły się, a ich blask przygasł czując jak trucizna zaczęła rozprzestrzeniać się po organizmie. Ostrze utkwiło w piersi. Przeraźliwy ból zaatakował od środka i osłabił go na tyle, że nie mógł złapać tchu.

Selene ułożył dłoń na ręce napastnika, a następnie podniósł wzrok i spojrzał mu w oczy; w jasnoniebieskie ślepia, w których ujrzał małego chłopca na polu bitwy. Pośród porzuconych ciał, krwi i mordu. Krew pociekła z jego ust i z uczuciem klęski oraz żalu przyglądał się czarodziejowi czując jednocześnie ulgę, że to on poniósł klęskę.

— Za Emerestię! — powiedział, z całych sił zacisnął dłonie na rękojeści sztyletu i pchnął go jeszcze mocniej, czując jak cal po calu ostrze zanurzyło się w lodowatym ciele władcy.

Selene patrzył mu bez przerwy w oczy przyjmując na siebie każdą winę, o którą go posądzano. Wampir trzymając dłoń na tej Cadisa zacisnął na niej palce i ostatkiem sił wbił ostrze jeszcze mocniej przebijając ciało na wylot.

Cadis uchylił usta z wrażenia i spojrzał na Selene z szokiem. Po chwili odczuł ciężar ciała wampira, który osunął się na ziemię. Król wampirów leżał na plecach i starał się nie zadławić krwią, której gromadziło się coraz więcej.

— Rilan tutaj jest — szepnął, wyczuwając zmysłem kogoś nowego w dolinie.

Cadis słysząc o tym odwrócił wzrok od władcy i odszedł w swoją stronę mając do wypełnienia jeszcze jedno zadanie, które do końca miało pozbawić go człowieczeństwa.

Selene leżąc na zimnym podłożu wpatrywał się w dal. Jego wzrok stawał się coraz słabszy, a obraz rozmyty, lecz w oddali zdołał dostrzec ducha w kapturze. Jednego z najbardziej tajemniczych mężów. Przyglądał mu się trzymając zakrwawioną dłoń na klatce piersiowej tuż obok ostrza, a pod kapturem zobaczył twarz, której nigdy by się nie spodziewał.

Ujrzał tam samego siebie.

Selene patrzył na niego z niedowierzaniem, początkowo sądził, że to halucynacje spowodowane przez truciznę, lecz po chwili... w końcu zrozumiał, kto stał za tym wszystkim. Kto był zdrajcą... Usta ducha wygięły się w uśmiechu, który zniknął, gdy tylko usłyszeli oboje znajomy głos.

— Selene! Selene!

Duch w kapturze wmieszał się w tłum i zniknął, a do upadłego króla wampirów podbiegł Rilan. Młodzieniec widząc sztylet, krew i uchodzący z ciała Selene wampiryzm przeraził się śmiertelnie i nie wiedział co począć. Błądził wzrokiem, szukał w głowie słów Ezry, który nauczał go co nieco medycyny, lecz z paniki i roztrzęsienia nie potrafił zrobić niczego.

Selene jednak wiedział, że umiera.

— Rilan... mój chłopcze — z trudem złapał dech, a wtedy młodzieniec złapał go za rękę i przyciągnął do policzka.

— Nie, nie... Selene. Mój panie... Błagam, nie zostawiaj mnie. Obiecuję, że wrócę do was i nigdy przenigdy już nie ucieknę. Tylko proszę, nie umieraj... Przepraszam, mój panie. To moja wina... to ja powiedziałem Cadisowi, że mam zakazane zaklęcie... To wszystko przeze mnie... Wasza Wysokość...

— Tak musiało być, Rilan — czarnowłosy podniósł wzrok i ukazał Selene zapłakaną twarz. — Kiedyś to zrozumiesz.


— Nie! Ty nie zasłużyłeś na to! Nie na śmierć!

— Rilan...

— Wybacz mi, panie! — łza spłynęła po ich palcach. — To ja zbliżyłem się do Cadisa. To ja...

— To nic, Rilan. Wybaczam mu ten czyn.

— Nie bądź dla mnie tak łaskawy!

— Rilan. Kochasz go?

Chłopak nagle szerzej otworzył oczy i patrzył na władcę z niedowierzaniem. Selene poznał odpowiedź nim została wypowiedziana.

— Cadis mnie oszukał. Wykorzystał... odebrał mą krew. Przyszedł także po ciebie... — mówiąc to spojrzał na ranę, która nigdy nie miała prawa się zagoić. — A mimo wszystko... — zacisnął zęby i odczuł wstyd. — Nie potrafię go znienawidzić...

Selene uśmiechnął się delikatnie i czując na sobie dotyk Rilana poznał również jego ukrytą zdolność. Dlatego król go odepchnął od siebie i odparł:

— Zatem go ratuj...

Rilan znów pełny zaskoczenia spojrzał na króla.

— Nie popełnij tego samego błędu co ja. Myślałem, że chroniąc cię od uczuć do człowieka jestem w stanie cię uratować. Myliłem się. Tylko prawdziwe uczucie przetrwa całą wieczność. Gdybym tylko zrozumiał to wcześniej... wtedy zostałbym z Este — powiedział szczerze. — Przeżyłem wiele wojen, bitew, rozczarowań, upadków, zwycięstw, lecz nigdy takiej miłości — uniósł kąciki ust wyżej, a krew polała się po jego brodzie. — Proszę... gdy wojna się zakończy... pójdź do niej. Chroń ją przez całe jej życie.

Rilan zapłakał i skinął głową nie mogąc się przygotować na moment, w którym Selene zabraknie na tym świecie.

— Idź, Rilan.

— Nie mogę cię zostawić....

— Tutaj nastanie mój koniec. Dlatego biegnij za nim. Ruszaj, nim będzie za późno. Cadis z pewnością chce wykorzystać moc zakazanego zaklęcia, z którą nie ma prawa się równać.

— Ale...

— Ratuj go, Rilan.

Rilan otarł łzy i powstrzymał kolejne czując w głębi serca, że nie mógł stracić także i Cadisa. Poczuł ten ostatni raz jak pazury władcy przesunęły się po jego skórze. Pozostawił na niej ślad, którego nikt nie był w stanie uleczyć. Rilan z trudem wstał na równe nogi i pozostawił Selene w samotności z pełną determinacją biegnąc za zapachem czarodzieja, który kierował go w stronę gór Asso.

To miejsce przerodziło się w pole bitwy, w której uczestniczyły tylko dwie osoby.








***






Selene leżąc na ziemi spoglądał na spadający z nieba śnieg i zaczął sobie przypominać momenty związane z Rilanem. Gdy znalazł go zawiniętego w pieluszki, gdy po raz pierwszy zaczął chodzić o własnych siłach. Gdy zasnął wraz z kotem w jego komnacie. Kiedy raz na dobranoc powiedział do niego ,,tato’’. Gdy zaczął dorastać i zmieniać się w przystojnego młodzieńca.

— Selene, spójrz! — usłyszał jego radosny okrzyk, a wtedy wampir otworzył oczy i wypuścił powietrze z ust.

Zimna para uniosła się w górę, a Selene ujrzał przy sobie Este.

— Este...

— Ciii — uspokoiła go. — Już wszystko dobrze. Możesz odpocząć.

— Ukochana, wybacz mi...

— Nie bój się o nic. Jestem tu z tobą. Zamknij już oczy. Zrobiłeś aż nadto.

Selene docisnął policzek do ośnieżonej trawy i przyjrzał się kobiecie, która mimo bólu zdołała wykrzesać z siebie siły na to, aby się uśmiechnąć. Jasnowłosa dotknęła go swą ciepłą, delikatną dłonią dając wampirowi ukojenie.

Selene zamknął oczy i już ich nie otworzył umierając na polu bitwy.

Wieść o śmierci protoplasty rozniosła się błyskawicznie, ale nie zatrzymała wojny.

Czarodzieje dziesiątkowali wampiry, część z krwiopijców się poddała, a duch w kapturze podszedł do poległego króla i uklęknął przy nim zdejmując nakrycie głowy. Twarz jednego z wampirów ze Wschodu nie wyrażała zadowolenia ani triumfu. Żyli w końcu ponad stulecie razem, rządząc krajem, a następnie kryjąc się pośród jaskiń.

— TY PODŁY SZCZURZE! — wykrzyknął jeden z wampirów. — SELENE CI UFAŁ JAK BRATU!

— Selene był dobrym władcą, bo wiedział kiedy umrzeć — powiedział, a wtedy czarodzieje zabili wszystkich świadków, którzy ujrzeli prawdziwą twarz ducha.

— ZDRAJCA!!!

Zabito kolejnego.

Duch w kapturze chciał pochować ciało Selene, ale musiał oddać je Alessandrowi, który wreszcie przybył na pole bitwy. Młody król zszedł z rydwanu i spojrzał na poległego wampira.

— To koniec.

— Tak, panie.

— Przywiązać go do mojego rydwanu i zawlec jego truchło po dolinie. Niech każdy zobaczy, że zwyciężyliśmy. Vesos wygrało.

— A co z buntownikami?

— Kto będzie stawiał opór, zabić. Ci, którzy chcą żyć w nowej, lepszej Maristi niech pójdą ze mną. Wyślij też sokoła do gór Arysu. Niech elfy wiedzą, że zabiliśmy ich największego wroga — Alessander spojrzał na twarz ducha. — Kto zadał mu ostateczny cios?

— Zabójcą Selene jest Michael Cadis Darco, panie.

Alessander uchylił usta, ale również szybko je zacisnął nie chcąc ukazywać przed przywódcą wampirów z Zachodu swych prawdziwych emocji.

— Rozumiem — wyznał, a następnie wszedł na rydwan i wykonał swą powinność.

Ciało Selene wleczone zostało po ziemi. Jego skóra zdzierała się, ubrania rwały, a kości łamały. Alessander pokazał wampirom swą potęgę i władzę.

Wampiry ze Wschodu osłabły i nie miały już żadnej szansy na powstanie. Messele nawoływała oddziały do pokory, a krwiopijcy z braku nadziei oraz rozpaczy po utracie przywódcy zaczęli klękać. Ci, którzy nie godzili się na to dalej walczyli, ale ich liczebność spadła na tyle, że czarodzieje eliminowali ich z dziecinną łatwością.

Azriel zjawił się w centralnej części niezwłocznie i gdy ujrzał bezczeszczone ciało Selene chciał ruszyć do ataku, ale powstrzymał go Aris.

— Wystarczy Azrielu! — mężczyzna powalił rosłego wampira na ziemię i przycisnął jego głowę do podłoża. — To koniec!

— Jak możesz... To nasz król! To Selene!

— Teraz my jesteśmy najstarszymi, Azrielu! Uspokój się! Pomyśl o swym oddziale, o naszym ludzie!

Azriel kątem oka spojrzał na wampiry,  które przetrwały wojnę. Jak kolejno klękali przed Alessandrem, który zaczął głosić prawe słowa o pokoju i zjednoczeniu. Obiecywał zakończenie waśni poprzez publiczną klęskę Selene. Tłumaczył, że musiał go w ten sposób pokazać. Upadłego, poniżonego za wszystkie grzechy, których się dopuścił za życia. To było koniecznością według niego i tak postąpił. Pomścił śmierć swego ojca, Lesse Darte III.

Kolejne wampiry uklęknęły będąc nadal pilnowane przez czarodziejów i żołnierzy, ale z bezsilności, która ich ogarnęła zbiorowo nie zamierzali już wysuwać kłów i pazurów.

Messele odwróciła wzrok i płakała w oddali. Azriel ujrzał kobietę, zobaczył wszystkich, którzy mieli już dość takiego życia. W strachu, w męce i na wygnaniu.

Azriel zacinął mocno oczy i powstrzymał łzy, a także swą siłę, którą chciał rozgromić wszystkie oddziały armii Alessandra.

Dopiero wtedy zrozumiał jak był mały w obliczu tego, co musiał znosić Selene. Zrozumiał jego poświęcenie, a także zmęczenie, które ciążyło mu od wielu lat. Sięgając pamięcią zauważył, że jego król, jak i przyjaciel był szczęśliwy w górach. Z dala od państwowej polityki.

Pragnął tylko spokojnego życia, lecz nie mógł go otrzymać zważywszy na wszystkie oskarżenia. Wydano na niego wyrok śmierci już dawno temu.

— To koniec i początek, Azrielu — powiedział Aris.



















***

Śmierć Selene to dla mnie trauma... ale już w kolejnych rozdziałach się dowiecie wszystkiego.

W tym chapterze sporo niewiadomych, podsunięcie paru tropów, ale także budowane napięcie, które będzie towarzyszyło w kolejnych rozdziałach.

Do następnego Duszyczki ❤️

Czytaj Dalej

To Też Polubisz

108K 7.2K 59
Izuku jest 24 letnią Omegą oraz profesjonalnym bohaterem który na swój debiut musiał czekać długie pięć lat ale to wszystko za sprawą małego zielonow...
1K 168 25
Krótka, zimowa opowieść o drewnianym chłopcu oraz czarnowłosym wybawicielu, którzy starają się uratować królestwo przed Królem Myszy. Prócz tego, rob...
115K 11.7K 67
Każdy w miasteczku Sover znał opowieści o krwiożerczych wilkołakach ukrywających się w ciemnych lasach. Każda z nich wyglądała tak samo, potwór pojaw...
51.1K 3K 103
Inny tytuł; Baby Empress Dziecko z przepowiedni rodzi się, by zbawić świat. „Muszę się ożenić, żeby ratować ludzi...? Zawrę małżeństwo!" Cesarz jest...