Co wydarzyło się później?

Galing kay Albeeercik

2.2K 183 274

Ada właśnie otworzyła drzwi ,po tym jak skończyła się jej impreza urodzinowa.zobaczyla tam pewnego gościa...j... Higit pa

-Czy to naprawdę on? #1
-Akademia #2
-Coś jest nie tak #3
-Podstęp #4
-Zgubienie #5
-Rozmowa #7
-UWAŻAJ! #8
-Czy on naprawdę tego nie rozumiał? #9
-Mamo... #10
-Mam tego dosyć #11
-Naprawdę... #12
-Nigdy! #13
-Tato?... #14
-Noż w plecy #15
-Co?...#16
-Co ja teraz zrobię? #17
-Pomocy! #18
-Po prostu powiedz!...#19
-Ciii...#20
-jej już nie ma... #21
-Oh...#22
-Weź to... #23
-Ukryty sens #24
🅞︎🅖︎🅛︎🅞︎🅢︎🅩︎🅔︎🅝︎🅘︎🅔︎
-Kim jesteś...? #25

-Dlaczego?... #6

76 6 8
Galing kay Albeeercik

Gdzie ja byłam? To...ja jestem w akademii!?
-Halo!
-Ada! Jak dobrze, że się obudziłaś, nie wiem gdzie jest Albert.-powiedzial pan Kleks.
-Musze go znaleźć! Mam nadzieję że on go nie dopadł...
-Kto? jesteście w jakimś niebezpieczeństwie?
-To znaczy...ten Golarz...Filip? tak chyba miał na imię...
-Czy on wam coś zrobił?
-On...stworzył Alberta...
-To on go stworzył? musimy jak najszybciej go odnaleźć!
Musiałam poradzić sobie sama, mój wujek musiał opiekować się dziećmi, które wciąż były w akademii.
Dotarłam do świata realnego. Musiałam pobiec do mamy i jej wszystko opowiedzieć.
-Mamo! ktoś porwał Alberta!
-Ada? przecież ten chłopak siedzi w twoim pokoju.
-C-co?
Nie zwracając już uwagi na to co dalej mówi mama popędziłam do pokoju.
-A-Albert?
-Tak...długo cię nie było, wiesz?
-Byłeś u Golarza ?...
-Nie-wiedziałam, że kłamie. Ja to poprostu czułam.
-Albert...spójrz mi w oczy...czy ON ci coś zrobił?
-Ada...pomóż mi proszę...-po tych słowach upadł na podłogę.
-Hej...obudź się.
-Coś się stało?-powiedział to bez emocji, tak samo jak...
-Albert...on znowu przejął nad tobą kontrolę...musisz spędzić kilka dni w łóżku.
-Nic nie muszę.
-Prosze cię...
-Niech ci będzie.
Musiałam porozmawiać z tym Golarzem.
-Gdzie idziesz?-chyba trochę się uspokoił, był jakby...zmartwiony?
-Porozmawiać z twoim...po prostu porozmawiać.

Wyszłam na dwór, stawiałam spokojne, wolne kroki.
Muszę zapukać. Drzwi się otworzyły.
-To ty.-uśmiechnął się szyderczo.-co tu sprowadza taką dziewczynę?
-Przyszłam...porozmawiać.
-Ze mną? O czym?
-O...Albercie...
-O tym głupim robocie? jeśli chcesz to niech będzie, porozmawiamy.
-Nie mów tak o nim. To nie ty jesteś robotem, który jest kontrolowany, jest po prostu zmęczony życiem i nie wiadomo kiedy jego wynalazca go zabije do ch0lery!
-Dobra właź.-machnął ręką a ja weszłam do środka.-siadaj
-Dlaczego...dlaczego robisz mu to wszystko?
-Uważaj bo się popłaczesz. Odpowiadając...po prostu...to nie twój interes.
-Czy ty nie wiesz jaką krzywdę mu tym robisz?-jego mina mówiła sama za siebie.-O mój boże, ty nie masz pojęcia...
-Słuchaj dziewczynko, jeśli nie masz mi czegoś do zaoferowania, do możesz w tej chwili wyjść.
-On jest na skraju wytrzymania...czy ty tego nie rozumiesz. Ty...ty jesteś potworem.
-To jest mój wynalazek i mogę robić z nim co tylko mi się podoba.-prychnął.-jesli myślisz że od tak, po rozmowie z małą dziewczynką przestanę bawić się moim wynalazkiem, to grubo się mylisz.
-Dziekuję. Wypuść mnie.
-Nie będę ukrywał, rozmawiało nie się z tobą...jak to delikatnie ująć?...nieprzyjemnie.
-Wy-cho-dzę
-Spokojnie, złość piękności szkodzi.
-Tobie widać już zaszkodziła.-powiedziałam i wyszłam.
Gdy byłam już w mieszkaniu zajrzałam do Alberta.
-Hej, wszystko w porządku.
-Hej,jak narazie jest dobrze, bynajmniej tak mi się wydaje.
-Pokaż się.-potknęłam się, upadłam na łóżko w którym leżał mój przyjaciel. Upadłam prosto na niego.-przepraszam...-zarumienilam się.
-Nie musisz przepraszać...-widzialam, że on również się zarumienił.
-No to dobrze się czujesz.-nie wiedziałam zabardzo jak zacząć rozmowę po tej niezręcznej ciszy.
-A co do tej dziewczyny...
-Albert możemy porozmawiać później?
-Jasne...
-Musze na chwilę wyjść, i jeszcze raz cię...przepraszam.
-Do zobaczenia- powiedział z uśmiechem.
-Zajrze do ciebie...później.
Musiałsm się uspokoić i poszłam do miejsca obok laboratorium.
Oparłam się o jeden z słupów i rozmyślałam.
Kiedy Albert ze mną rozmawiał, robił to z taką lekkością, a ja natomiast musiałam robić przerwy co dwa słowa, bo zwyczajnie bałam się jego odpowiedzi.
Jemu podobała się jakaś dziewczyna...a ja...nie miałam nikogo oprócz mojego najlepszego przyjaciela, mamy i pana Kleksa. Dzieci z którymi uczyłam się w akademii, mieszkały kilka tysięcy kilometrów ode mnie.
Postanowiłam że wrócę już do domu, chciałam zobaczyć Alberta. Szłam chodnikiem gdy nagle ktoś przycisnął mnie do ściany, to był Vincent.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello💞
Następny rozdział pojawi się jakoś o 14.00🫶
W 8 lub 9 rozdziale ujawnię kto jest dziewczyną do której Albert coś czuję🤫💖


Ipagpatuloy ang Pagbabasa

Magugustuhan mo rin

66.6K 3.4K 41
OPOWIADANIE W TRAKCIE KOREKTY "Nie ukrywam, że gdyby ktoś się mnie zapytał, jak spieprzyć sobie pierwszy dzień, w pracy, to podałabym przynajmn...
2.7K 228 19
Will dzięki pomocy swego mentora zdołał zrozumieć swój błąd i na nowo otworzyć swe serce. Ale czy na pewno? Niewątpliwie zaczął patrzeć na niedaleką...
3.5K 373 131
Zło zostaje pokonane - dzięki Niebiosom i zgodnie z planem. Po wielu latach walki z okrutnym plemieniem szczurów królestwo elfów może wreszcie cieszy...