-Weź to... #23

85 8 15
                                    

Dalej wahaliśmy się, czy to napewno bezpieczne.
-Raczej nic nie powinno nam się stać...-powiedział niepewnie mój przyjaciel. Ja sądziłam inaczej.
-A jeśli coś nam się stanie?...
-Taka opcja też jest...ale przecież damy radę...?
-Tylko jak my tam wejdziemy?-zastanowiłam się przez chwilę.-Chodźmy na dziedziniec akademii.
Powoli i ostrożnie stawialiśmy kroki. Bardzo bałam się, że coś może nam się stać, że ten okropny wynalazca skrzywdzi Alberta.
Byliśmy tuż pod dziedzińcem, kiedy nagle w jednym z okien zobaczyłam...Letycje i Kornela?...
-Hej, Albert, zobacz to Letycja i Kornel, co oni tam robią?
-Oni są w akademii? Jakim cudem on ich nie dopadł?-moj przyjaciel i ja byliśmy zaskoczeni i zdezorientowani.
-Lepiej chodźmy.-powiedziałam i pociągnęłam chłopaka.
Weszliśmy najciszej jak mogliśmy do akademii. Gdy przeszliśmy przez kilka korytarzy Albert złapał mnie za nadgarstek i zasłonił mi ręką buzię, razem schowalismy się do małego pokoju, który znajdował się najbliżej.
Spojrzałam lekko w lewą stronę i zobaczyłam przechodzącego przez korytarz Golarza. Starałam się nawet wstrzymać oddech, żeby tylko nas nie usłyszał.
Gdy odszedł na bezpieczną dla nas odległość, odetchnęłam z ulgą, naprawdę się bałam, ale wiedziałam, że muszę znaleźć wujka.
-Może jednak wrócimy...
-Albert, przecież musimy znaleźć mojego wujka, tylko on wie jak to wszystko zakończyć.
Powoli wyszliśmy z pokoju, nie wiedząc gdzie mamy się udać. Ustaliliśmy, że lepiej będzie się nie rozdzielać. Szliśmy razem przez kręte korytarze, wchodząc przy tym do każdego napotkanego pokoju, tylko aby znaleźć pana Kleksa.
-Hej...Psst...-nagle usłyszalam szepty zachodzące z jednego z pokoi.
Natychmiast pociągnęłam Alberta za rękę i szybko poszłam do pokoju.
Jak się okazało ten pokój był pomieszczeniem którego szukaliśmy od dobrych kilku godzin.
-Wujku...-podbieglam do niego i go przytuliłam.
-Ado...Dobrze że jesteś, wiedziałem, że dasz radę.-on również mnie objął.-Dobrze widzieć was znowu razem.-powiedzial i uśmiechnął się.
Spojrzalam na Alberta z uśmiechem, który lekko odwzajemnił.
-Wujku, czy ten wynalazca coś ci zrobił?
-Nie, Ado...-mowiąc to sięgnął ręką do kieszeni i wyjął z niej...rękawiczki których używałam, kiedy ratowałam akademię.-weź to...pomoże ci.
-Ale w jaki sposób to ma mi pomóc?
-Czy pomogło ci ratując akademię?-kiwnęłam głową.-w takim razie pomoże ci jeszcze wiele razy...a teraz już idźcie, on w każdej chwili może tu przyjść.
-Ale nie mogę cię tu zostawić...
-Proszę...idźcie...
Z niechęcią przytaknęłam głową i najciszej jak umieliśmy wyszliśmy z pokoju.
Po niedługim błądzeniu znaleźliśmy wyjście z budynku.
Szliśmy już przez las, gdy nagle zapytałam:
-Zrozumiałeś co mówił?
Mój przyjaciel odwrócił się w moją stronę.
-Co mówiłaś?
-Czy zrozumiałeś...hej, wszystko dobrze? Jakoś dziwnie się zachowujesz.
-Wszystko jest dobrze...o co chciałaś mnie spytać?
Popatrzyłam na niego i ponownie zapytałam:
-Zrozumiałeś co mówił pan Kleks?
-Zrozumiałem tyle, że uratujesz akademię.
-Tyle też zrozumiałam.-zamyślilam się.-tylko w jaki sposób mają mi w tym pomóc te rękawiczki. Dzięki nim mogę się tylko zmniejszać i powiększać...to nie ma sensu...
-Może ma jakiś sens...tylko ukryty.
Resztę drogi przeszliśmy w milczeniu.
Gdy w końcu dotarliśmy, wokół nas zebrały się wszystkie dzieci.
-Jak było?!
-Znaleźliście coś?!
-Co to?!
Przekrzykiwali się jeden przez drugiego.
-Spokojnie, wszystko wam opowiemy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej!🌷
Przepraszam, że nie było rozdziałów, ale wiecie jak jest z moim "napewno"🌟
Więc teraz informuje was, że nowy rozdział pojawi się w środę lub jutro🤍
W poniedziałek mam uro więc napewno nie będzie💟a moje chęci są praktycznie zerowe✨
Jeszcze raz was przepraszam i dziękuję za wszystkie głosy i komentarze 🫧

Co wydarzyło się później?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz