-Tato?... #14

77 8 16
                                    

-Naprawdę?...-czas w tym momencie się dla mnie zatrzymał.
-Tak, wieże jej.
To było za dużo. Wyszłam, a wręcz wybiegłam z biblioteki...
Nie...nie...-szeptałam do siebie. Jednak wciąż miałam nadzieję, że to będzie zwykły , głupi żart...
Krzyknęłam z rozpaczy i bezsilności.
-Ado wszystko dobrze?!-poszedł do mnie mój wujek
-Nic nie jest dobrze!...
-Co się stało?...
-Cały świat chcę widzieć ch0lerną perfekcję!...Letycja nią jest...ale to ona posunęła się do...do próby morderstwa...
-Ona chciała kogoś zabić?...
-Mnie...ona chciała mnie zabić...
-To niemożliwe, jeszcze niedawno była u mnie i mówiła, że bardzo chciałaby cię poznać.
-Widzisz, nawet ty...
-Nie mogę nic zrobić bez dowodów.
-Zostaw mnie...
Nie umiałam sobie tego poukładać, nie zmieściłoby mi się to w głowie i nawet nie próbowalam tego tam zmieścić.
Położyłam się na łóżku, patrzyłam w sufit.
-Nigdy im nic nie zrobiłam...a oni osądzają mnie o coś takiego?...-mowilam do siebie.-nie mam już przyjaciół z którymi mogłabym porozmawiać...
-Masz mnie...-usłyszalam głos za sobą.
Przy moim łóżku stał...mój tata...
-Tato?...
-Zawsze możesz ze mną porozmawiać, o czym tylko zechcesz.
-Moi przyjaciele...oni mi nie wierzą...myślą, że zrobiłam coś okropnego...a ja nigdy bym tego nie zrobiła, nigdy!...
-Myślę, że powinnaś szczerze z nimi porozmawiać...-odwrocilam się w jego kierunku, ale już go nie było. Zniknął.
Znów zaczęłam płakać.
-Proszę, proszę, nasza Ada zasmucona?
Do pokoju weszła Letycja. Nie miałam siły, żeby spojrzeć jej w oczy.
-Czego znowu ode mnie chcesz?...przez ciebie każdy myśli, że chciałam ci coś zrobić, to dla ciebie za mało?...
-Chcialabym się tobą jeszcze troszkę pobawić...-uśmiechnęła się podle.-...sprawię, aby Albert cię znienawidził, z resztą jak każdy.
-Jesteś potworem!...
-Kto zabroni mi to robić? Każdy już uwierzył w moją niewinność...nawet ty za niedługo uwierzysz...
Wtedy do pokoju wszedł pan Kleks.
Letycje upadła na podłogę a ja usiadłam.
Ch0lera, teraz to wyglądało tak, jakbym zepchnęła ją z łóżka.
-Profesor Kleks! uratował mnie pan przed nią, ona zepchnęła mnie z łóżka, a ja chciałam tylko porozmawiać...-zaczęła płakać. Nie wie jak ona mogła tak postąpić.to było nieludzkie zachowanie!
-Letycja! nie boli cię nic? wszystko dobrze?-ona miała rację, wszyscy jej wierzą, bez wyjątku.-Ado, musimy poważnie porozmawiać.
-Nie chcę z tobą rozmawiać!-krzyknęłam.
Wybiegłam z pokoju i poszłam na dziedziniec. Każde dziecko patrzyło na mnie krzywym spojrzeniem, to było okropne.
Szłam na ten sam pomost, na którym byłam kilka godzin temu, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta dziewczyna postanowi zniszczyć mi życie.
-Tato...jeśli to słyszysz...chcę ci powiedzieć...że bardzo cię kocham...i nie chce żebyś znów odchodził...-po cichu płakałam, już nic nie miało sensu...
-Kochanie...jeśli chcesz by ci uwierzyli, musisz walczyć!...akademię uratowałaś...siebie również możesz uratować...
-Tato...masz rację! czemu od razu o tym nie pomyślałam!
Wstałam z pomostu i pobiegłam do akademii.
-Najpierw muszę z nimi porozmawiać.-pomyślałam.
Jako pierwsza osobę z którą musiałam wszystko omówić był...Albert.
-Widzieliscie gdzieś Alberta?-spytałam wchodząc do jednej z sal lekcyjnych. Oczywiście nikt mi nie odpowiedział, uważali mnie za wariatkę.
Wychodząc z sali usłyszałam tylko ciche:
-Tylko uważaj, żeby go nie zabić...
Coś we mnie pękło, już nie byłam wesoła, ale nadal szukałam przyjaciela.
Przechodząc przez korytarze zobaczyłam uchylone drzwi do jednego z pokoi.
Gdy do niego weszłam zobaczyłam chłopaka siedzącego nad szkicownikiem.
-Hej...Albert możemy pogadać?


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo!💞
Macie rozdział na dobranoc⭐☄️
Kolejny będzie chyba jutro około 17.00/18.00💗
Dziękuję za wszystkie głosy🫶

Co wydarzyło się później?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz