-Coś jest nie tak #3

89 6 11
                                    

-Jesteś pewna że to Albert ?-spytał pan Kleks.
-Przecież…-zastanowiłam się głęboko nad jego słowami. Jeśli miałabym się przyjrzeć chłopakowi ,mogłabym dostrzec cechy których mój przyjaciel nie posiadał.-Masz rację wujku, z nim jest coś nie tak, tylko nie potrafię mu tego udowodnić ,myśli że jeśli wygląda jak Albert to może się pod niego podszywać? Ale z drugiej strony, co jeśli to on? może być poprostu przewrażliwiony-po tej długiej wypowiedzi zachciało mi się pić.
-Wujku mogę się napi…
-Ciii, To będzie nasz pierwszy test.- uciszył mnie profesor Kleks.-poproś Alberta o szklankę wody.
-Dobrze-w taki sposób wcieliliśmy nasz plan w życie.
-Albert-podeszłam do niego.-czy mógłbyś mi przynieść szklankę wody?
-Potrzebna jest ci w tym momencie? Bo wiesz rozglądam się po akademii…-chyba zorientował się ,że powiedział coś nie tak.
-Po co się rozglądasz ? Przecież już tu byłeś...
-Oczywiście przyniosę ci szklankę wody-przerwal mi i już go nie było.
-ohhh wujku, nie udało nam się.-odpowiedziałam  zasmucona.-nie ujawnił się.
-Ado, spróbuj zrobić mu test, przy innej okazji, za pierwszym razem prawie nic się nie udaje.- wtedy przyszedł Albert , wraz ze szklanką wody. Podszedł do mnie i popatrzył mi w oczy .
-Dzię…-miałam mu podziękować kiedy ten zamiast podać mi ją do ręki postawił ją zwyczajnie na stole, zrozumiałam, chciał mi zrobić na złość.
-Wujku zbieramy się, możesz wylać wodę.-uśmiechnęłam się do profesora. Teraz to ja zrobiłam mu na złość.
Wychodziliśmy właśnie z akademii , Albert miał mi chyba za złe to co zrobiłam.
-Dlaczego to zrobiłaś?!-miał na myśli wodę.
Nie odpowiedziałam mu, i nigdy nie spodziewałabym się tego co zrobi. W akcie zemsty popchnął mnie na schody. Upadłam na kolana, a dzieci które bawiły się własnie na dziedzińcu podbiegły do mnie i pytały czy wszystko ze mną w porządku.
-Albert… -nie chciałam go więcej widzieć ,ale musieliśmy jakoś wrócić do domu-…zbieramy się…
Szliśmy do miejsca w którym pojawiliśmy się po zatańczeniu do melodii. Szłam daleko od "mojego przyjaciela" teraz nie miałam wątpliwości że to nie był chłopak którego kiedyś poznałam, który był bardzo miły i sympatyczny dla mnie, z którym spędziłam połowe czasu w akademii, to nie on, on zginął, tam wtedy na krze lodu.Ten robot…Albert był człowiekiem, prawda?
Po kilkunastu minutach byliśmy w domu, mama pytała się mnie, dlaczego kuleje, czy stało się coś poważnego.
-Wszystko jest w porządku, poprostu…poślizgnęłam się na schodach gdy wychodziłam z szkoły.
Nadszedł wieczór razem z chłopakiem położylismy się do łóżek ,on najwidoczniej miał w nosie jaką krzywdę mi robił. Nie chodzi o to popchnięcie…
Ja starałam się by dla niego wszystko było niemalże idealne, a on miał to głeboko w poważaniu.
Przez całą noc płakałam, myślałam , o tym wszystkim
-Przecież kiedy tu przyszedł był…taki miły…dlaczego teraz jest taki okropny?…-zasnęłam, nie chciałam więcej o tym myśleć.
Gdy wstałam Alberta nie było w łożku. Poszłam do mamy zapytać czy gdzieś wychodził
-Mamo Czy Albert wychodził gdzieś rano?
-Tak kochanie, zapytałam go czy potrzebuje czegoś ,że wychodzi z domu sam, bez ciebie. Odpowiedział żebym się nie martwiła, i nic nie mówiła, że szybko wróci, nie ma go od 06.30
aż do teraz.
-Która jest godzina?-spojrzałam na zegarek, była 08.49 .

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka🦋💘
Tez tak trochę krótki trochę długi rozdział,w następnym będzie się działo więcej 😻🤫zmieniam zasady wstawiania rozdziałów ,bedą codziennie,chyba że nie zdąże przez szkołe 🤧
Kocham to pisać💗

Co wydarzyło się później?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz