Wampir&Czarodziej (bxb)

By GhelexiLenelox

39.7K 2.9K 1.1K

Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna... More

bohaterowie
mapa
początek wojny między wampirami a ludźmi
nieznajomy na granicy vesos
prywatny świat pewnego czarodzieja
moja piękna istota
jeszcze jeden wariant odpowiedzi
zagadka świętego drzewa
nasze drogi kiedyś się jeszcze skrzyżują
nie każdego możemy pokochać
opowieść o wiecznym uczuciu
moment zdmuchnięcia świec
ze snu trzeba się wybudzić
jak mogę odebrać ci życie
teraz jesteś największym zagrożeniem
wszystko i wszyscy należą do vesos
jest coś, czego się boję
bursztynowa kraina
utrata kontroli
czas się skończył
powrót do życia
głos ludu
własność króla
czemu tu jesteś
spotkanie przeciwieństw
przyjęcie zaręczynowe
królowa vesos
klęska czarodzieja
osaczenie nieśmiertelnego
miłość nie zna rasy
wampir ze wschodu
odnalazłem cię
nowy towarzysz
podjęcie decyzji
zdjęcie maski
powrót do przeszłości
rozpoczęcie planu
droga do lochu
odejdźmy stąd razem
dlaczego, czarodzieju
strumień i chatka
uczę się żyć bez niego
największa miłość
obalenie wszelkich barier
niezapowiedziany gość
deklaracja wojny
ostatnia noc
nigdy się nie spotkamy
wojna czy poświęcenie
kto jest zdrajcą
topniejący śnieg
zakazane zaklęcie
poświęcenie w imię królestwa: część pierwsza
poświęcenie w imię królestwa: część druga
poświęcenie w imię królestwa: część trzecia
ZOSTANIE WYDANE
oto kim naprawdę jestem
to ostatni rozkaz
posłowie
każda twa postać

chcę zapomnieć kim jestem

543 53 47
By GhelexiLenelox

• • •




Cadis budząc się po długich godzinach ujrzał przed sobą niewyraźny obraz. Poczuł zarówno zimno, jak i ciepło dobiegające ze strony paleniska Gdy zamrugał kilkukrotnie i zorientował się, że leżał tuż obok jeziorka w ramionach Rilana ponownie zamknął oczy, a jego usta drgnęły w lekkim uśmiechu.

Rilan czuwając nad czarodziejem przez cały czas bez przerwy również się rozpromienił, a cały jego niepokój uleciał jak pierwszy dym po rozpaleniu ogniska. Wampir otarł czoło Cadisa nasiąkniętą zimną wodą szmatką, a wtedy mężczyzna o białych włosach spojrzał na młodzieńca lustrując go i skupiając się na twarzy, która zaczęła przybierać ten piękny kolor różu.

— Nic ci się nie stało? — zapytał Cadis

Rilan dotknął policzka czarodzieja smukłymi palcami zapominając o szmatce, która spełniał swe zadanie i skutecznie zbiła gorączkę. Jego dotyk, odmienny niż poprzednio, został zaakceptowany.

Wampir się uśmiechnął.

— To ja powinienem się zapytać jak się czujesz.

Cadis po wypoczynku, przebudzeniu się po zażyciu środków odurzających, ziół i fajki usiadł przy wampirze, który od razu uciekł od niego wzrokiem.

— Widziałem cię w towarzystwie innego wampira — w głowie wciąż ukazywały mu się te przykre obrazy. — Wyglądało to tak jakby ci się narzucał.

Rilan się zawstydził i odczuł żal, ponieważ kilkoro z ludu Selene zostało pojmanych tamtej nocy.

— Azriel to jeden z najstarszych wampirów... Jest porywczy, ale dba o nasz lud — wyznał.

— Czemu bronisz kogoś, kto zmusił cię do zostania wampirem? — Cadis ujął Rilana za dłoń, chcąc otoczyć go bezpieczeństwem. — Czy zrobił to ten cały Azriel?

— Nie, to nie był on, ale... Azriel chciał tego — Rilan przełknął ślinę, a czarodziej wyczuwając jego strach przysunął się bliżej. — Selene zgodził się, że będę wampirem linii krwi Azriela, lecz... stało się coś czego nikt nie mógł przewidzieć... — chłopak wyraźnie się zasmucił, a myśl o przeszłości skutecznie ściągała go w dół.

— Chcesz mi o tym opowiedzieć? — dłuższa cisza zwiastowała zastanowienie, które w końcu zostało przerwane.

Rilan wreszcie przełamał swój strach i popatrzył na człowieka, w którym niespodziewanie się zakochał. Patrzył na niego z uwagą, czuł ciepło jego dużej dłoni na własnej skórze i przyznał z dumą, że uwielbiał ten dotyk. Pomimo wielu przeciwności, splótł palce z tymi należącymi do Cadisa, jakby bez słów, tylko za pomocą małego gestu chciał przekazać wszystko, co czuł w tej chwili. Pragnął brnąć dalej w nieznane, być przy czarodzieju nie zważając na ostrzeżenia i zakazy Selene. Był gotów złamać zasady i ruszyć dalej, pchnąć tę relację naprzód odsłaniając kawałek swojej historii.

— Trafiłem do Rinerenu, gdy byłem jeszcze niemowlęciem — Rilan wiedział, że potwierdził domysły ludzi z Vesos, ale nie chciał ukrywać tego faktu przed Cadisem. Nie przed nim. — Cokolwiek sobie pomyślisz w tym momencie musisz wiedzieć, że ludzie Selene nie są barbarzyńcami. To mój własny gatunek mnie porzucił, matka zostawiła na ulicy na pewną śmierć. Zawinęła w pieluszki i wystawiła w deszczową, zimną noc. Tam odnalazł mnie Selene... zabrał do Rinerenu wraz z innymi sierotami i wychowywał je w swym królestwie.

— Karmił się na was...

— Krew była niewielką zapłatą za to, że dał nam dom, schronienie, w późniejszych latach pracę i przede wszystkim miłość... Oddawaliśmy mu krew za pełną zgodą. To był nasz wybór — Rilan powiedział to przez zaciśnięte zęby, ale zdążył ochłonąć i kontynuować. — Selene nas nie przemieniał. Dawał nam wszystko, a po osiągnięciu dojrzałości, szesnastu lat, wypuszczał z Rinerenu i nakazywał żyć pośród swej rasy. Niektórzy opuszczali jego królestwo później, lecz mnie czekał inny los...

— Dlaczego?

— Bo byłem śmiertelnie chory... Nadworny lekarz nie dawał mi żadnych szans na przeżycie, dlatego...

— Przemieniono cię w wampira, żebyś mógł żyć.

Rilan pokiwał głową na boki.

— Nie... wybrałem śmierć niż wieczne życie — powiedział, wcale nie czując się z tego dumy. — Nie chciałem zostać wampirem. Po usłyszeniu diagnozy rozmawiałem z Selene wielokrotnie, sprawy się skomplikowały jeszcze bardziej, gdy dowiedział się o wszystkim Azriel... On już wtedy zaczął darzyć mnie uczuciem i chciał, abym z nim zamieszkał w jego osobnym pałacu. Obiecywał, że się mną zajmie i przemieni, gdy mój stan naprawdę się pogorszy, lecz ja... nie chciałem ani wieczności, ani jego...

Cadis obawiał się najgorszego, ale prawda zaskoczyła go jeszcze bardziej.

— Selene wziął stronę Azriela. Obiecał, że to on mnie przemieni i będę jego linii krwi. Oczywiście król o wszystkim mnie powiadomił, starał się przemówić do rozsądku i odwieść od śmierci, ale ja się zbuntowałem i pewnego dnia po pracy uciekłem z Rinerenu w stronę gór Asso. Dotarłem do lasów przy zboczu gór i chciałem się w nim ukryć, a potem pokonać szczyty i... umrzeć w samotności patrząc na gwiazdy... Mój stan był w zaawansowanym stadium, czułem potworny ból i nie byłem pewien czy uda mi się w ogóle przejść las — powiedział i zacisnął wargi. — Nie udało mi się — szepnął. — O zmierzchu, gdy starałem się pokonać rzekę, zaatakowały mnie wilki. Zaczęły szarpać moje ciało, próbowały udusić... jeden z nich wbił swoje kły w moją szyję i zacząłem intensywnie krwawić. Nagle coś je spłoszyło... uciekły w popłochu, lecz ja byłem świadomy, że ulatuje ze mnie życie. Z uchylonymi ustami, z olbrzymim trudem starałem się złapać powietrze do płuc, ale krew zaczęła je wypełniać. Spojrzałem w tamtej chwili w stronę spiczastych czubków sosen i piękny księżyc nie orientując się, że jeden z wampirów znalazł się przy moim boku. Byłem gotów umrzeć, czekałem na to, ale wtedy moje ciało nawiedziła druga fala przeraźliwego bólu, dwóch kłów, które wbiły się w szyję i zanurzyły głęboko. Poruszyłem ciałem i chciałem wydobyć krzyk czując jednocześnie jak moje wygryzione przez wilki wnętrzności upadły na runo... Wtedy doszło do przemiany... Do chwili, do której nie chciałem dopuścić.

— Nadal się z tym nie pogodziłeś — Cadis ułożył dłoń na policzku Rilana, a chłopak kiwnął zgodnie głową.

— Nie jestem gotów na wieczność... — Rilan spojrzał na czarodzieja ze łzami w oczach.

— Panie nasz!

Rilan odsunął się od Cadisa na dźwięk głosu, nagłego echa dochodzącego zza drzew. Czarodziej ze złością spojrzał w stronę dwóch płomyków, które nieprzychylnie skarciły wzrokiem Rilana.

— Czego chcecie? — Feniss i Yamiss byli tu intruzami.

— Panie, musimy zdać raport.

— Mówcie zatem.

Yamiss przeniosła na moment wzrok na Rilana i odmówiła.

— Niestety nie możemy tego zrobić w obecności wampira ze Wschodu.

— Macie informować mnie o wszystkim niezwłocznie. Rozkazuje wam.

— Ale panie... to przecież zdrada.

— Rilan jest moim towarzyszem! Jestem jego panem! — wykrzyknął i dopiero po krótkiej chwili dotarło do niego, jakich słów się dopuścił.

Nie mógł ich jednak odwołać, dlatego wraz z sługami przekroczył próg prywatnego świata i słuchał raportu płomyków. Słowa docierały do niego jak z oddali, w głowie słyszał przebiegły głos Alessandra, który dał mu wybór, jednocześnie nie pozwalając mu wybrać innej ścieżki. Miał nad nim władzę, był jego królem, któremu musiał służyć... Dorastając w Vesos u boku szlachty, regenta, króla Lesse Darte III, sam otrzymał tytuł, pozycję i uznanie wychodząc przed szereg pozostawiający pospólstwo za plecami. Czuł tę wyższość, dowodził ludźmi i czarodziejami, miał swe sługi. Trudno mu było wyzbyć się przyzwyczajenia, które pękło, gdy nazwał Rilana poddanym...

— Kazałeś nam śledzić, nasz panie, wampira imieniem Azriel — Cadis skupił się bardziej na ich raporcie, przypominając sobie o proszku, którym go posypano i wsłuchał się w to, co do powiedzenia miał Feniss. — Niestety czarodzieje króla pojmali go wraz z resztą krwiopijców. Obecnie przebywa on w lochach i czeka na egzekucję.

— Egzekucję?

— Tak, panie. Król Alessander chce ich poddać publicznej egzekucji, aby przestrzec przed kontaktami z wampirami ze Wschodu, a także ukazać siłę jaką posiada Vesos.

— To ma zmusić wampiry Selene do poddania się. Oni tego nie zrobią.

— Nie zrobią, dojdzie do wojny.

— Selene jest na straconej pozycji, ale z pewnością nie narazi się bez potrzeby. On ma plan. Musi go mieć, nie jest głupcem. Atakuje tylko wtedy, gdy jest pewny zwycięstwa, dlatego tak długo się ukrywa.

— Panie... — Yamiss spojrzała z obawą na dłoń Cadisa, która zacisnęła się tak mocno, że aż pobielała.

— Wyruszajcie do Vesos. Dołączę do was, gdy w pełni odzyskam siły. Wtedy spotkam się z królem Alessandrem i uzgodnimy taktykę ataku.

— A co z Rilanem, panie. Nie możesz tak ryzykować... nie możesz zdradzić króla.

— Ukryję go... Ukryję przed całym światem jeśli będzie to konieczne. Ruszajcie.





***






Cadis opuścił świat za białymi drzwiami i gdy odesłał je w przestrzeń otworzył ku zdziwieniu Rilana portal. Czarodziej postawił jedną stopę na jego drugiej stronie i wyciągnął dłoń w kierunku wampira, który nawet przez chwilę się nie zawahał. Chęć dowiedzenia się więcej o Cadisie pchała go w jego stronę, przyciągał go jego zapach, bicie serca i uczucia...

Kiedy przeszli przez portal, Rilan od razu rozpoznał miejsce, w którym się znaleźli. Czarodziej odszedł od niego na kilka kroków i zrzucił z siebie szatę, po czym powolnymi krokami skierował się w stronę źródła okutego bursztynowymi skałami.

— Musisz wypoczywać... Gorączka może nawrócić — Rilan zmartwił się stanem zdrowia Cadisa, ale odwrócił od niego wzrok, gdy czarodziej ściągnął z siebie czarną koszulę.

Po kilku chwilach odważył się spojrzeć na czarodzieja, gdy usłyszał lekki szum wody obijającej się o posadzkę.

— Dołącz do mnie — powiedział, zwracając się życzliwie w stronę Rilana, lecz chłopak wciąż słyszał w głowie jego poprzednie słowa: Jestem jego panem.

Mimo wyraźnego sprzeciwu rozumu, Rilan zignorował ten sygnał i zawstydzony porzucił ubrania, po czym wszedł do wody, która ku jego zaskoczeniu nie była zimna, a oscylowała w optymalnej temperaturze. Nigdy by nie przypuszczał, że oboje znajdą się w źródle, w którym niegdyś ujrzał tylko czarodzieja.

Wampir stanął blisko brzegu, z którego spuścił stopy na dno niewielkiego zbiornika, a Cadis widząc jego zakłopotanie i ręce skrzyżowane na ramionach podszedł do niego. Białowłosy chwycił go delikatnie za dłoń podprowadzając go na środek źródła, w którym emanowały złociste światła.

— Gdy po raz pierwszy się spotkaliśmy powiedziałeś, że nie jesteś mym panem — Rilan powiedział z bezradną szczerością i spojrzał w oczy Cadisa. — Kim tak naprawdę chcesz, abym dla ciebie był?

Wampir wyczekiwał odpowiedzi, która nie nadchodziła. Cisza ta była niczym przekleństwo sprowadzające jego myśli na złe tory. Znał czarodziej od prawie dwóch miesięcy, ale w tym czasie nie dowiedział się o nim niczego, co miałoby znaczenie. Zauważył tylko, że Cadis ukrywał w swym sercu wiele cierpienia. Czasem wyładowywał się emocjami na swych sługach; choć Rilan wiedział, że czarodziejowi zależało na Yamiss i Fenissie. Incydent z narkotykiem potwierdził jego przeczucia i był przekonany, że Cadis nosił na barkach olbrzymie brzemie, lecz nie chciał wymuszać na nim prawdy. Mógł na nią zaczekać.

Wampir oddychał płytko, a Cadis będąc tego świadomy objął jego policzki spoglądając na młodzieńczą twarz Rilana dając mu tym samym odpowiedź.

— Chcę, abyś był tylko mój. Pragnę cię mieć tylko dla siebie.

Te słowa odsłoniły go, odsłoniły łączącą ich prawdę.

Rilan patrzył na czarodzieja, będąc mu wdzięczny, że w końcu mógł być pewien tych uczuć. Poczuł jak jego palce przesunęły się po jego szczęce, a Rilan to uwielbiał. Dotyk tych dłoni.

— Wiesz dlaczego przyszedłem do ciebie tamtego dnia na polanę?

— Przecież obiecaliśmy sobie, że się spotkamy — jego naiwność czasem zdumiewała czarodzieja, ale to było jednym z wielu elementów, które Cadis lubił w czarnowłosym.

Czarodziej skupiał się na jego lśniących oczach i wziął to na poważnie.

— Przyszedłem, bo chciałem cię w końcu zobaczyć.

Rilan uchylił usta i poczuł, że Cadis zaczął się przed nim otwierać, jednocześnie chcąc ukryć to co było równie ważne. Cadis zamierzał odwrócić jego uwagę od istotnych kwestii, a wampir nie chciał mu na to pozwolić tak łatwo.

— Czemu to zrobiłeś? Dlaczego odurzyłeś się narkotykiem? Co stało się w Vesos? — pytań zadał wiele i gdy zaczął je wypowiadać doszedł do wniosku, że Cadis stracił kontrolę po rozmowie z Alessandrem.

Cadis odwrócił się do Rilana, a jego palce zsunęły się tym samym po twarzy, która nie dostała szansy na to, aby zmężnieć. Oczom wampira ukazały się blizny na plecach białowłosego. Z bliska były jeszcze bardziej szpetne i bolesne do oglądania. Rany były zasklepione, ale mocne uderzenia bicza sprawiły, że skóra była wyrwana wraz z mięśniami pozostawiając w ciele głębokie, pociągłe otwory.

— Blizny te nigdy się nie zagoją — powiedział. — Osłabiają me ciało i sprawiają, że czuję je bezustannie. Czasem, gdy ból się nasila przestaję racjonalnie myśleć — wyznał, uświadamiając sobie, że Rilan był pierwszą osobą, której o tym powiedział. — Narkotyk sprawia, że ból staje się znośny.

Rilan podszedł do niego od tyłu i objął Cadisa najdelikatniej jak tylko potrafił. Otoczył go bezpieczeństwem, którego czarodziejowi brakowało. Białowłosy spiął swe mięśnie, gdy Rilan złożył pocałunek na jednej z blizn biegnących blisko posiniaczonego kręgosłupa. Cadis zacisnął dłoń na ręce wampira i zdziwiony uchylił usta jego zachowaniem. W obecności Rilana wydawało mu się, że ból nagle zniknął, odszedł w niepamięć.

Czarodziej odwrócił się w stronę czarnowłosego i powoli, bardzo powoli, jakby nie chciał go spłoszyć, pochylił się i pocałował Rilana w usta.



















Continue Reading

You'll Also Like

270 76 75
Inni robią to ja też.
73K 2.4K 148
❗️MANHWA NIE JEST MOJA❗️ opis: Ezra przeprowadza się do swojego starego rodzinnego miasta, aby zacząć od nowa, decydując się trzymać z dala od nękani...
549K 37.4K 200
Oryginalny komiks "Out of Sight, Out of Body" Fuzzzzyy możecie znaleźć na Webtoon i na Tapas Media autora: Tapas: Fuzzzzyy Webtoon: Fuzzzzyy / Fuzzzz...