Było okej

By insomniaq

2K 82 25

More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
16.
17.
19.
Podziękowania
Wazne

18.

56 3 1
By insomniaq

Ledwo zjadłam śniadanie. Ale musiałam przyznać, że bez zwracania wszystkiego co zjadłam do toalety, było mi lepiej. Ale musiałam kiedyś to zrzucić.

Szykowałam się na przyjście Archera. Musiałam zakryć wszystkie ślady zmęczenia na mojej twarzy. Wiedziałam, że aktualnie siedział w szkole wraz z moim bratem. Oby nic mu nie powiedział.

Gdy skończyłam się malować, było po czternastej. Korektorem zakryłam cienie pod oczami, które w ostatnich dniach zmniejszyły się, co mnie niebywale cieszyło. Nie było widać śladu zmęczenia na mojej twarzy, z czego byłam zadowolona. Blado się uśmiechnęłam.

Posprzątałam trochę w pokoju i otworzyłam okno. Około piętnastej ubrałam się. Wybrałam dzisiaj czarne dżinsy i czarny top. Wzięłam czarne rękawki. Ubrałam srebrny łańcuszek z krzyżykiem. Włosy związałam w kok. Położyłam się i czekałam na jego przyjście. W między czasie zaczęłam myśleć, że muszę o wszystkich sytuacjach powiedzieć moim przyjaciołom. Czułam, że jestem im to winna. Ostatanio nie mamy zbyt dobrego kontaktu, a takie spotkanie może to uratować.

Z przemyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się, ponieważ Archer nigdy nie dzwonił. Nie zastanawiając się nad tym, zeszłam na dół. W korytarzu zastałam mamę.

- Kto przychodzi? Przynieść ciasto?

- Em.. Archer i nie krój ciasta - odpowiedziałam lekko zmieszana.

- Dobrze, jakbyście coś potrzebowali to wołajcie - uśmiechnęła się i wróciła do kuchni. W całym domu czułam ciasto. Piekła.

Podeszłam szybko do drzwi i je otworzyłam. Ujrzałam Archera, który wpatrywał się prosto we mnie.

- Cześć, wchodź - chłopak wszedł i skierował się od razu na górę. Szybko do niego dołączyłam.

Gdy już byliśmy w pokoju, zamknęłam drzwi i spojrzałam na chłopaka. Stał niedaleko mnie i patrzył wprost na mnie. Zlustrował moje całe ciało i zatrzymał się na oczach. Widziałam jak otwiera usta by coś powiedzieć, ale szybko do niego podeszłam i się wtuliłam. Czułam się dobrze.

- Dziękuję.

Przyłożyłam głowę w zagłębienie jego szyi. Czułam jego zapach. Palił przed chwilą, ale nawet to mi nie przeszkadzało.

- Za co?

Byłam pewna, że zmarszczył brwi.

- Za to, że przyszedłeś. Dobrze zrobiłeś - mówiłam bez namysłu. Po chwili się delikatnie odsunęłam od niego, ale tak, by dalej czuć jego bliskość.

***

Archer:

Leżeliśmy wtuleni w siebie. Nie wiem ile czasu minęło, ale na dworze było już ciemno. Wdychałem zapach Laury, który był dla mnie ukojeniem. Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy z tego, kim dla mnie jest.

- Archer.

- Hm? - mruknąłem w jej włosy. Rozwaliłem jej koka, przez co była na mnie zła, ale szybko jej przeszło.

- Bo mi się nuudzi - powiedziała i podniosła głowę, by na mnie spojrzeć. Jej ciemnobrązowe oczy wyrażały wszystkie emocje. Mogłem wszystko zobaczyć. Czy kłamała czy mówiła prawdę.

- A co chciałabyś robić?

W San Jose - tutaj mieszkaliśmy - nie było nic ciekawego. Było to miasto, gdzie kradzieże były cały czas. Trzeba było uważać kilkukrotnie bardziej, ponieważ nawet w centrum handlowym mogli cię okraść z telefonu, który trzymałeś w ręce. Tak już było.

- Pójdźmy do galerii. Dawno nie byłam - oznajmiła nagle. Kiwnąłem głową.

Wstałem i wziąłem ją za rękę. Zeszliśmy na dół i spotkaliśmy jej mamę.

- Dzień dobry.

- Cześć, dokądś się wybieracie? - zapytała uprzejmie kobieta.

- Idziemy do galerii - odpowiedziała jej Laura, a ja na nią spojrzałem. Wyglądała naprawdę ładnie z rozwalonymi włosami.

- Dobrze. Uważajcie na siebie. Masz pieniądze? - Laura kiwnęła głową.

Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do mojego auta. Usiadłem za kierownicą i zapiąłem pasy. Popatrzyłem na dziewczynę, która bardzo dobrze wyglądała w moim czarnym Porsche. Zajebiście dobrze.

W pewnym momencie Laura odwróciła głowę w moją stronę. Zmarszczyła brwi.

- Co?

Uśmiechnąłem się.

- Nie mogę popatrzeć na ciebie?

- Możesz. Ale nie widzę.. nie ważne - odwróciła wzrok, a ja wyczułem, że coś jest nie tak. - Możemy już jechać?

- Ważne. I nie, nie możemy wyjechać. Wyjedziemy wtedy, kiedy powiesz mi to, co chciałaś powiedzieć - powiedziałem stanowczym tonem. Dziewczyna dalej na mnie nie patrzyła. Coś jest na rzeczy.

- Czyli nigdy - mruknęła cicho pod nosem.

Odpuściłem temat teraz. Wrócę do niego w momencie, który będzie odpowiedni. Zacząłem jechać w stronę centrum. Niebo było ładnie różowe. Spojrzałem na godzinę. Dwudziesta piętnaście.

Dojechaliśmy do galerii. Zaparkowałem na parkingu i wyszliśmy z samochodu. Wziąłem Laurę za rękę. Dziewczyna odwzajemniła uścisk. Weszliśmy do galerii. Patrzyłem na wszystko wokół, jednak tylko o Laurze myślałem. Co chciała powiedzieć? Jak się czuje? Było wiele pytań, ale zero odpowiedzi.

- Chcesz iść do Kfc? - zapytałem. Byłem głodny, ale chciałem też sprawdzić co odpowie Laura.

Zatrzymaliśmy się przed Kfc. Spojrzałem na dziewczynę. Patrzyła w niezidentyfikowany punkt przed sobą. Widziałem, że nie wie co odpowiedzieć.

- Nie jestem głodn..

- Dlaczego to sobie robisz? - powiedziałem nie wytrzymując już. - Jesteś idealna. Nie niszcz siebie głodząc się. To ci nie pomoże.

Popatrzyła na moje tęczówki. Nie chciałem żeby robiła sobie aż tak wielką krzywdę.

- Mogę spróbować zjeść, ale nie obiecuję - powiedziała cicho. Przytuliłem ją i przymknąłem oczy.

Podeszliśmy do kas samoobsługowych.

- Co bierzesz? - zapytałem.

Dziewczyna, która stała obok mnie tylko wzruszyła ramionami.

- Weź mi frytki i colę.

Chciałem powiedzieć żeby wzięła więcej, ale zdecydowałem, że dopilnuję żeby zjadła całe to.

Kilka minut później nasze zamówienia były już gotowe. Dla siebie wziąłem kilka nóżek Kentucky i małego shake'a. Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy jeść. Patrzyłem na Laurę, by sprawdzać czy je. Jadła, ale było widać, że nie chce.

Dopijałem swojego shake'a i pilnowałem dziewczyny. Została jej końcówka frytek.

- Nie dam rady więcej - powiedziała.

- Zostało mało. Dokończ to, proszę.

Laura cicho westchnęła. Powoli zjadła, a ja byłem z niej dumny.

Wyrzuciliśmy śmieci i poszliśmy wzdłuż galerii.

- Jestem dumny - przytuliłem ją. Dziewczyna posłała mi blady uśmiech.

Nie minęło kilka minut, a usłyszałem jej głos.

- Muszę do toalety.

Nie. Nie może. Zabraniam jej.

- Później pójdziesz, wytrzymasz. Idziemy do mnie?

- No nie wiem.. masz jutro szkołę, Archer, a jest już późno. Wolę żebyś się wyspał - oznajmiła dziewczyna. Miałem ochotę przewrócić oczami, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem.

Nie chciałem zostawiać jej samej.

- Nie przejmuj się mną, poradzę sobie.

Wziąłem ją na ręce i wyszedłem z budynku. Skierowałem się w stronę auta.

***
Laura:

Nastała sobota. W poniedziałek miałam wrócić znowu do szkoły, a bardzo nie chciałam. Wszystko miałam nadrobione, więc mogłam odpoczywać.

Zeszłam na dół po wodę, ponieważ przez ten tydzień mama ściśle kontrowała moją dietę. Mimo moich myśli, by się pozbyć tego jedzenia, coś mnie powstrzymało. A raczej ktoś. Zaczynałam z powrotem normalnie jeść, a raczej starałam się.

- Wyspałaś się?

- Tak - skłamałam. Mama siedziała przy stole i pracowała. Utkwiła swój wzrok na mnie, skanując mnie.

- Zjedz śniadanie, marnie wyglądasz. Wszystko okej?

Nie.

- Tak. Zjem później - zaczęłam kierować się na górę do swojego pokoju. Do mojego safe place.

Zamknęłam drzwi i usiadłam opierając się o nie. Od kilku dni chciałam porozmawiać z ojcem. Kilka razy nawet pisałam do niego wiadomość, ale szybko ją usuwałam. Jakby chciał, to by się sam odezwał, prawda?

Moje ostatnie wyjście z Archerem spowodowało, że w mojej głowie stworzył się pewien mętlik. Myśli zostawały tam i nie chciały wyjść. Myślałam w kółko o tych samych rzeczach. Ból również się tam gromadził. Nie okazywałam emocji, ale za to tłumiłam je wszystkie w głowie. Wychodziło mi to na złe, ale czy ja się tym przejmowałam? Absolutnie nie.

Jedynym sposobem żeby zobaczyć czy coś czuję, było robienie sobie krzywdy. Ale powiedziałam Archerowi, że postaram się tego nie robić. Wlasnie. Postaram się.

Z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam, a przed sobą ujrzałam James'a.

- Chcesz pizzę? Bo zamawiam z Natanem - spytał się. Pewnie mama go nasłała.

- Nie, najwyżej od ciebie wezmę kawałek - powiedziałam, a on kiwnął głową i wyszedł. Odetchnęłam i wróciłam do tej samej pozycji, co wcześniej.

Po krótkiej chwili wstałam i poszłam się ubrać. Wybrałam dżinsy i szarą, oversize koszulkę oraz czarne rękawki. Pomalowałam rzęsy i rozczesałam włosy. Ubrałam moje Airforcy. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. Poinformowałam szybko mamę, że idę do sklepu.

Było już po dziesiątej, a chmury zasłaniały słońce. Było ciepło, ale gdyby nie te chmury, wszystko byłoby perfekcyjne.

Weszłam do budynku i poszłam na dział z napojami. Wzięłam energetyka i paczkę ciastek. Po zapłaceniu otworzyłam puszkę i skierowałam się w stronę domu. Nie spieszyłam się.

Gdy przekroczyłam próg domu, usłyszałam jak mama z kimś głośno rozmawia. Trochę mnie to zdziwiło, ponieważ kolega James'a był u nas w domu. Postawiłam podsłuchać, ponieważ wydawało mi się, że się z kimś kłóciła.

- Szybko przyleciałeś z powrotem - powiedziała głośniej mama. - James chciałby cię zobaczyć, ale z Laurą może być już gorzej.

Ojcem wrócił? Proszę, nie.

Owszem, na początku było mi przykro z tego powodu, ale z czasem zrozumiałam, że zrobił to, ponieważ nie chciał już z nami żyć. Znalazł lepsze osoby od nas. I to najbardziej bolało.

- Wróciłem, ponieważ chciałem zobaczyć się z dziećmi, ale skoro tak stawiasz sytuację, wrócę z powrotem i nie przyjadę już tutaj nigdy - rzekł ojciec i słyszałam jak kieruje się w stronę ganku. Cholera.

Szybko otworzyłam i zamknęłam drzwi wejściowe, by było widać, że dopiero wróciłam. Chwilę później ojciec wszedł do pomieszczenia. Z opóźnioną reakcją na mnie popatrzył.

- Laura? Cześć, co słychać?

- Nic.

Z kamienną twarzą go wyminęłam i weszłam szybko po schodach do mojego pokoju.

Zatrzasnęłam za sobą drzwi i opadłam na łóżko. Odetchnęłam głośno i przymknęłam oczy. Chciałam to wszystko przetrawić. Skoro powiedział, że już nigdy tutaj nie wróci, to dzisiaj był ostatni raz kiedy go widziałam.

I może bym się smuciła z tego powodu, ale zrozumiałam, że jak ktoś woli kogoś innego od nas, to nie przekonamy go żeby wybrał nas.

***

Hej hej to znowu ja.

Błędy będą poprawiane.

Jak sylwester?
Szczęśliwego nowego roku słońca.

Do następnego💕💕💕💕💕💕

Continue Reading

You'll Also Like

1.9K 84 8
gracelyn mallory solace has been the best friend of avery kylie grambs and maxine liu for forever. ever since avery has inherited the hawthorne fortu...
709K 2.7K 66
lesbian oneshots !! includes smut and fluff, chapters near the beginning are AWFUL. enjoy!
13.1M 434K 41
When Desmond Mellow transfers to an elite all-boys high school, he immediately gets a bad impression of his new deskmate, Ivan Moonrich. Gorgeous, my...