Nie wiedziałem dlaczego akurat byli w moim pokoju. Zobaczyłem Dylana który klęczał nad jeszcze przytomnym Shane'm. Uklęknąłem nad nim i wziąłem ręce Dylana żebym teraz ja mógł uciskać ranę.
-Dobrze się spisałeś, idź odpal auto i wsiądź do tył. Ja będę prowadził i go położę z przodu.
-Dobrze -odpowiedział ledwo słyszalnie
Wziąłem rękę bliźniaka i przylożyłem do rany żeby chociaż trochę ucisnął ranę gdy będę go podnosić.
-Shane nie śpimy tak? Jeszcze troszkę -Podniosłem go a ten wykrzywił twarz w grymasie bólu.
-Boli -wyszeptał
-Tak, wiem że boli, ale to dobrze znaczy że kumasz co się dzieje -kłamałem
Wsadziłem go do auta tak żeby nogi miał na siedzeniu pasażera, a głowę na moich nogach. Jedna ręką zacząłem przyciskać ranę. Wyjechaliśmy z posesji, mój brat coraz mniej kontaktował.
-Shane -poklepałem go twardo po policzku- nie ma spania.
Ten zamrugał powiekami i odzyskał trochę przytomności.
-Zostaw -powiedział
-Shane już niedaleko wytrzymaj chwilkę -Dylan odezwał się po raz pierwszy odkąd weszliśmy do auta
Byliśmy w połowie drogi gdy temu zamknęły się oczy. Nie mogłem nic zrobić, klepałem go po policzku i nic to nie dało. Przylożyłem dwa palce do jego szyi by czuć że jego serce dalej pracuje.
-Tony co z nim?
-Stracił przytomność. Jego serce ledwo pracuje, za minutę będziemy na miejscu.
Zaparkowałem przy samym wejściu. Wziąłem go na ręce i zaniosłem pod salę operacyjną, spod której zabrali go na operację. Przy sali jego serce przestalo pracować. Dylan stał za mną kiedy oparłem się o ścianę i zrobiło mi się słabo. Podparłem się na nim a ten zaprowadził mnie do sali. Byliśmy cali we krwi brata, ale jakoś się tym nie przejmowalysmy. Gdy byliśmy już w sali, mój organizm nie wytrzymał i zemdlałem.
POV: DYLAN:
Kurwa. Ledwo zdarzyłem go złapać i położyłem go na wolnym łóżku. Will momentalnie stanął obok mnie i zaczął nim lekko potrząsać. Ten chwile później się obudził.
-Dylan podejdź na chwilę -odezwał się najstarszy brat -Czemu jesteście we krwi?
-Shane ma operacje -powiedziałem cicho
-C-co? -zapytała Hailie
-Znalazłem go z nożem w brzuchu. Wydaje mi się że to była próba samobójcza
-Nie, nie to niemożliwe
-Dziewczynko da rade jest silny. Na pewno powie nam co się stało.
Hailie się mocno do mnie przytuliła, na co ja odwzajemniłem uścisk.
-Zadzwonię do Adriena i po ciebie przyjedzie dobrze? Musisz odpocząć dziewczynko
-Nie chce
-Malutka jutro rano wrócisz dobrze? -tym razem jej ulubiony brat próbował ją przekonać
-Yhy
Chwilę później Hailie pojechała z Adrienem. Ja podeszłem do młodszego brata który teraz siedział na krześle a obok niego stał Will. Tony mu coś tłumaczył.
-Nie wydaje mi się żeby próbował się zabić. -powiedział -Ten nóż był dziwny. Nie mamy takich w kuchni
-Twierdzisz ze ktoś mu to zrobił? -zapytał Will
-Tak mi się wydaje. Wydaje mi się że mógł wejść do mojego pokoju oknem. Mam je bardzo często otwarte, albo to ja miałem być na jego miejscu
-Twierdzisz ze ktoś chciałby cię zabić? -zapytałem
-Nie wiem to jest możliwe -odpowiedział
Dalej rozmawialiśmy w czwórkę a Ja z Tonym opowiedzieliśmy co się dokładnie stało i co widzieliśmy.
POV:HAILIE:
(Scena wzorowana z Hellish Soul)
Jechaliśmy z Adrienem w stronę jego domu. Nie jechaliśmy jakoś bardzo szybko, jednak w pewnej chwili znacznie przyspieszył.
-Zapnij pasy -powiedział
-Co się dzieje?
-Ktoś za nami jedzie. Zaraz się zatrzymam i do niego wyjdę. Zapasową broń masz w schowku, ale ty nie wychodź.
Zatrzymał się i wyszedł. Rozmawiał z kimś kto miał na sobie maskę. O cholera. Wzięłam broń i wyszłam po cichu z samochodu. Usłyszałam ich rozmowę.
-Pierw udało mi się doprowadzić do wypadku Vincenta, później zaatakowałem jego brata Tony'ego w jego domu, teraz mam zlecenie na ciebie.
-To nie był Tony tylko jego brat bliźniak. Wydaje mi się że twoje zlecenie się nie uda.
Gdy szlam w ich stronę przypadkiem nadepnęłam na gałąź. Adrien odwrócił się i otworzył usta, ale zanim zdarzył coś powiedzieć napastnik przeszedł do Ataku. Chwycił Santana za kark a gdy się odsunął nie miał w ręce noża. Adrien popatrzył na mnie a później na nóż w swoim brzuchu. Spadł na kolana. Ja momentalnie podniosłam pistolet do góry i zanim zdarzył cokolwiek zrobić strzeliłam w serce.
Kasłanie obudziło mnie z transu. Adrien był pochylony do ziemi i pluł krwią. Wszystkio w niej było, ja, on, ale to nie miało znaczenia. Oparłam jego głowę o swoje ramię, a kiedy opuścił bezwładnie głowę miałam ochotę go zdzielić.
-Gdzie masz telefon? -krzyknęłam
Adrien pokręcił głową.
-Nie zdążysz Hailie.
-O nie! Nie uciekniesz odemnie kurwa. Nie uciekniesz ode mnie rozumiesz?
Zaczęłam przeszukiwać jego bluzę, gdy wkońcu znalazłam telefon szybko go wyjęłam.
Dłoń Adriena sięgnęła mojej twarzy.
-Jesteś piękna
-To nie jest kurwa czas na komplementy! Zaraz będzie pomoc wytrzymaj.
Odblokowałam telefon, ale widziałam że ma jakiś kod.
-Kod! Podaj mi kod!
-Twoja data urodzenia -powiedział cicho
Wykręciłam numer 911. Ratownicy mieli 5 minut. W pięć minut mogło się tyle stać. Delikatnie położyłam go na ziemię a jego głowę dałam na swoje kolana. Było coś o czym nie mogłam przestać myśleć. On miał mnie na tapecie. Miał za hasło moją datę urodzenia. Wiedziałam, że dzisiejszej nocy tak łatwo nie usnę. Zdjelam z siebie bluzę i mocno przycisnęłam ją do jego rany. Santan nie wydał żadnego jęku który sygnalizował by że cierpi. Wpatrywał się we mnie,a z każdą minutą jego oddech był coraz płytszy.
Będąc w takiej sytuacji człowiek uświadamia sobie jak życie jest kruche, jak łatwo je stracić. Uciekając jego ranę czułam się jakbym traciła jakąś część siebie. Nie mogłam patrzeć w jego oczy bo widziałam jak ich blask gaśnie, jak stają się puste.
-Nie zamykaj oczu
-Postaram się -wydusił
-To się staram, bardzo
-Volim te dušo
Kiedy chciałam zapytać co to znaczy usłyszałam sygnał karetki. Fala ulgi przepłynęła przez moje ciało. Ratownicy podeszli do Adriena i zabrali go do szpitala.
///////////
-volim te dušo -po chorwacku znaczy "kocham cie, mała"
Są tu sceny wzorowane na "Rodzina Monet Perełka 2.3" i "Hellish Soul"
Dzisaj też mi się nudziło, ale więcej ich dziś na będzie. Nie jestem w stanie powiedzieć kiedy będzie następny rozdział bo mam dużo na głowie.