Wampir&Czarodziej (bxb)

By GhelexiLenelox

36K 2.5K 1K

Od dwudziestu lat wampiry muszą żyć w ukryciu, ponieważ moc czarowników się rozwinęła i stała na tyle potężna... More

bohaterowie
mapa
początek wojny między wampirami a ludźmi
nieznajomy na granicy vesos
moja piękna istota
jeszcze jeden wariant odpowiedzi
zagadka świętego drzewa
nasze drogi kiedyś się jeszcze skrzyżują
nie każdego możemy pokochać
opowieść o wiecznym uczuciu
moment zdmuchnięcia świec
ze snu trzeba się wybudzić
jak mogę odebrać ci życie
teraz jesteś największym zagrożeniem
wszystko i wszyscy należą do vesos
jest coś, czego się boję
bursztynowa kraina
utrata kontroli
czas się skończył
powrót do życia
głos ludu
własność króla
czemu tu jesteś
spotkanie przeciwieństw
przyjęcie zaręczynowe
królowa vesos
klęska czarodzieja
osaczenie nieśmiertelnego
chcę zapomnieć kim jestem
miłość nie zna rasy
wampir ze wschodu
odnalazłem cię
nowy towarzysz
podjęcie decyzji
zdjęcie maski
powrót do przeszłości
rozpoczęcie planu
droga do lochu
odejdźmy stąd razem
dlaczego, czarodzieju
strumień i chatka
uczę się żyć bez niego
największa miłość
obalenie wszelkich barier
niezapowiedziany gość
deklaracja wojny
ostatnia noc
nigdy się nie spotkamy
wojna czy poświęcenie
kto jest zdrajcą
topniejący śnieg
zakazane zaklęcie
poświęcenie w imię królestwa: część pierwsza
poświęcenie w imię królestwa: część druga
poświęcenie w imię królestwa: część trzecia
ZOSTANIE WYDANE
oto kim naprawdę jestem
to ostatni rozkaz
posłowie

prywatny świat pewnego czarodzieja

1K 75 20
By GhelexiLenelox

• • •




Czarodziej zostawił ciało nieprzytomnego chłopaka w osobnym pokoju, a sam udał się do własnego lokum, do którego nie mieli wstępu nawet jego najbardziej zaufani słudzy: Fennis i Yamiss.

Mężczyzna przekroczył próg pokoju, a drzwi same zamknęły się za jego plecami pozostawiając czarodzieja w małej, lecz pełnej przepychu komnacie. Ciemne barwy ścian, podłogi i sufitu ozdabiały błyszczące kamienie, wiszące przy obrazach koraliki, naszyjniki i amulety. Kilka zapalonych świec ogrzewało chłodną tonację pomieszczenia i lewitowały wokół biurka, które stało w cisnym kącie tuż przy tysiącu ksiąg. Cadis zrzucił z siebie szatę, zdjął również marynarkę i pozostał w białej koszuli, która ukradkiem uchylała się przy klatce piersiowej odsłaniając jej niewielką część.

Mężczyzna położył się na łóżku wyłożonym kilkunastoma poduszkami i przymknął na moment swe oczy, które nie widziały tej ciemności od dwóch dni. Cadis czuwał nad swoim królem przez dwie noce, odparł atak wampirów, uratował życie władcy, a następnie ruszył na patrol, przerywając tym samym wyprawę do Świętego Drzewa.

Był pozbawiony sił, które jak najszybciej musiał odzyskać. Zwłaszcza teraz, gdy dowiedział się o planach wampirów ze Wschodu. Zaatakowały Alessandra Darte XVI, miały czelność wypełznąć ze swych nor i dopuścić się przerwania pokoju.

Czarodziej poza sprawami związanymi z królestwem musiał dopilnować również swoich spraw, a dodatkowo teraz przyszło mu wziąć pod opiekę nieznajomego młodzieńca.

Cadis przyłożył rękę do czoła i po chwili, aby odciąć się od tłamszących go myśli, ruchem ręki zapalił kadzidła, które gładziły jego nozdrza swym uzależniającym zapachem. Czarodziej wziął do ręki również papieros umieszczony w drewnianym ustniku. Mężczyzna o białych włosach zaciągnął się ziołowym, mocnym smakiem używki i gdy wypuścił dym z ust poczuł upragniony spokój. Odprężył się i zamarzył przez moment o gorącej kąpieli w źródłach nieopadal Świętego Drzewa. Wiedział jednak, że w tym czasie musiał się zadowolić tylko okrągłą wanną, która również była skryta w jego małym, prywatnym świecie.

W pozycji półleżącej docisnął głowę do jednej z największych poduszek i miał ochotę pogrążyć się w upragnionym śnie, lecz wtedy usłyszał głosy dochodzące z poprzedniego pomieszczenia.

Cadis otworzył niechętnie oczy, zawiedziony, że sen musiał odłożyć na później. Mężczyzna podniósł się z pościeli, a kadzidła wnet zgasły. Odurzający go zapach zaczął zanikać, a czarodziej powolnym krokiem zaczął kierować się w stronę pokoju, z którego dochodziły niepokojące odgłosy. Ubrania lądowały kolejno na ciele Cadisa, a gdy już był ponownie ubrany w eleganckie szaty nadane mu przez króla stanął w progu patrząc na nieznajomego, który stał w pozycji obronnej w rogu pokoju. Otoczony był przez dwa płomyki, które starały się go uspokoić.

Sytuacja się odmieniła, gdy cała trójka spojrzała na przybyłego Cadisa.

— Mój panie! — Yamiss podleciała na ramię czarodzieja i zaczęła się żalić. — Ten młodzieniec to nie człowiek, to jakaś zwierzyna.

— Prawda, panie, prawda! — dodał Feniss. — Gdy tylko otworzył oczy odskoczył od nas i nie zamierza się uspokoić. My mu mówimy, że nic mu nie grozi, a on dalej patrzy na nas podejrzliwie.

— Tylko noża mu w ręce brakuje.

— Tak, tak.

— Niewychowany, tak się odwdzięczasz naszemu panu za pomoc?

Chłopak o czarnych włosach spojrzał na czarodzieja, a Cadis uczynił dokładnie to samo. Patrzeli na siebie, badając wzajemnie każdy ruch, pojedyncze kosmyki włosów, jakby starając się wyczytać wszystkie tajemnice skrywane w dwóch odrębnych duszach.

Nagle, jakby po wybudzeniu się z transu, nieznajomy chłopiec odziany w skromne szaty wyprostował swoją postawę i uciekł wzrokiem od właściciela tejże posiadłości.

— Pan... uratował mnie?

— Właściwie to chciałem cię zostawić tam gdzie zemdlałeś. To moi słudzy przekonali mnie, abym przyjął cię pod swój dach.

Nieznajomy spojrzał na dwa płomyki, które zalały się rumieńcem. W przypadku Fennisa na polikach stał się bardziej czerwony, a Yamiss przybrała ciemny odcień niebieskiego.

— Dziękuję — powiedział, co wydawało się być szczere.

— Wreszcie jakieś maniery — burknęła Yamiss, która ucieszyła się skrycie z wdzięczności młodzieńca.

Chłopak poczuł się spokojniejszy i doszedł do wniosku, że rzekome niebezpieczeństwo było tylko w jego wyobraźni. Spanikował i przeszedł do defensywy, ponieważ przebudził się w nieznanym mu miejscu, a tuż obok niego znajdowały się istoty wlepiające w niego swe ślepia.

— Co to za miejsce, panie? — chłopak zaczął się rozglądać po przytulnym pokoju przypominającym dom starszej babci.

Jedynym co go wyróżniało, było łoże umieszczone w centrum pomieszczenia.

— Pozwól, że w ramach wdzięczności za ratunek to ty odpowiesz na każde moje pytanie — czarodziej spojrzał na czarnowłosego chłopca z wyższością.

Cadis nie spodziewał się, że po swoich mocnych w wydźwięku słowach ujrzy uśmiech na twarzy młodzieńca.

— Zgoda — odparł radośnie. — Spodziewałem się, że będę spłacał ten dług przez lata — skinął głową okazując swój szacunek. — Pytaj, panie. Chcę spłacić swój dług.

Białowłosy podniósł brwi zaskoczony. Zauważył, że zachowanie nieznajomego zmieniło się diametralnie odkąd poczuł, że nie groziło mu niebezpieczeństwo. To zapaliło w umyśle Cadisa ostrzegawczą lampkę i miał prawie pewność, że tajemniczy chłopak znaleziony w lesie czegoś się bardzo obawiał.

— Jakiej jesteś rasy?

— Człowiekiem — chłopak wydawał się posmutnieć i dodał: — Niemagicznym — by po ułamku sekundy znów trysnąć energią i spojrzeć bezpośrednio w oczy Cadisa, który nie był na to przygotowany. — A ty, mój panie? Jesteś elfem? Ale nie masz takich uszu jak one, za to włosy... Zatem jesteś czarodziejem. Przepraszam! Nie powinienem pytać.

— Nie powinieneś.

Twarz czarodzieja pozostała niewzruszona.

Nie był pewny czy uzyskał prawdziwą informację czy został sprytnie nakarmiony kłamstwem. Pomimo tego kontynuował to małe przesłuchanie.

— Co robiłeś na terenie Vesos? Kompletnie sam, bez żadnej broni, w tak niebezpiecznej części państwa?

Chłopak uchylił lekko swoje usta i przez chwilę unikał odpowiedzi, co tylko wzbudziło większe podejrzenia wobec nieznajomego.

Próbuje mnie zmylić? Poszukuje w głowie najlepszych słów, które zamydlą mi oczy?

— Jesteś dla mnie bardzo miły, panie.

— Miły?

Wypowiedź nieznajomego sprawiła, że Fennis i Yamiss o mało, co nie wybuchnęli śmiechem. Cadis od razu zwrócił się w ich kierunku i uniósł sugestywnie brew okazując swe niezadowolenie.

— Zostawcie nas samych — powiedział.

Płomyki pędem ruszyły w stronę wyjścia, gdy tylko zgodnie z etykietą, oddały pokłon swemu panu.

W pokoju pozostał już tylko Cadis i chłopiec, który wywoływał w czarodzieju mieszane uczucia. Zwykle taka bezpośredniość względem jego osoby sprawiała, że Cadis odczuwał wewnątrz siebie wściekłość, lecz tym razem przebudziło się w nim szczere zainteresowanie i ciekawość.

— Powiedziałem coś nie tak, panie?

Cadis przyjrzał się młodzieńcowi lekko przechylając głowę w bok. Pomimo tego, że wcześniej badał go wzrokiem bezustannie to teraz zauważył, że był zdecydowanie od niego wyższy. Niemalże o głowę. Ciało chłopca było wiotkie i kruche, przez co czarodziej się zastanawiał jakim cudem pałająca w nim pozytywna energia nie rozerwała go od środka. Jeszcze nie tak dawno był nieprzytomny, z pewnością głodny, sądząc po podkrążonych oczach, a mimo tego dalej uśmiech nie znikał z jego twarzy.

Gdy pierwszy raz przyglądał się nieznajomemu, tak naprawdę wcale tego nie robił. Chłopak go nie obchodził, nie zwracał na niego uwagi, miał zamiar go wyrzucić ze swojej oazy, gdy tylko go przesłucha, lecz to się zmieniło po kilku wymienionych zdaniach. Cadis niedowierzał sam sobie, jednak nie mógł zaprzeczyć, że odczuł względem nieznajomego drobną fascynację.

— Co robiłeś w lesie? Podkreślę, że od tej odpowiedzi zależy twój los.

Chłopak znów się uśmiechnął, a czarodziej zastanawiał się czy młodzieniec wiedział w jakiej sytuacji się znajdował? Traktował tę wymianę zdań jak rozmowę dwójki dobrych przyjaciół, dlatego Cadis musiał mu uświadomić, że tak wcale nie było. Czarodziej był samotnikiem, zawsze pracował sam i nie potrzebował nikogo wokół siebie.

— To żadna tajemnica — wzruszył ramionami. — Szedłem do doliny, w której zadomowiły się bezdomne koty. To niedaleko stąd, przy jeziorku, nad którym znajduje się ogromny most. Chciałem zanieść im jedzenie tak jak zawsze, ale po drodze poczułem się bardzo senny i zmęczony. Nawet nie wiem kiedy zemdlałem.

— Czyli nie jesteś uchodźcą?

— Nie, mieszkam na Południu. W wiosce.

— Której wiosce?

— Neres, mój panie.

Cadis znał nazwy krain, miast i wiosek, więc wiedział, że Neres faktycznie leżała na Południu.

Czarodziej przeszedł kilka kroków po pokoju i podszedł do półkolistego okna, z którego widok zmieniał się w zależności od pory dnia. Teraz można było w nim ujrzeć krainę pełną kwiatów w magicznych lasach będących terytorium elfów.

— Panie? Czy mogę cię o coś zapytać? — chłopak, chciał zbliżyć się do czarodzieja, ale ten definitywnie mu tego zabronił.

— Nie podchodź do mnie.

Młodzieniec przystanął w miejscu i o mało co się nie przewrócił, ponieważ nie spodziewał się, że dostanie taki rozkaz.

Czarodziej przywołał się do porządku i nie dopuszczał do siebie żadnych więcej zmian, które w nim zachodziły. Unikał wzroku chłopca i znów stał się czujny.

— Koty, powiadasz? — na te słowa nieznajomy momentalnie się uśmiechnął i przytaknął, choć Cadis tego nie widział wyraźnie, tylko kątem oka.

— Tak! Jest ich całe mnóstwo.

Zbytnia emocjonalność z początku wydała się czarodziejowi infantylna, lecz teraz uważał, że była ona pewnego rodzaju zasłoną na kryjące się za nią zło. Cadis nie ufał chłopcu, nie wiedział czy mógłby. Świat nauczył go, aby dbać o siebie. Tylko nieskalany i patrzący naprzód człowiek mógł faktycznie przysłużyć się swojemu panu.

Czarodziej rzucił na ziemię sakiewkę, w której znajdowały się mierne dary, którymi miały zostać nakarmione koty. Chłopak bezzwłocznie padł na kolana i przytulił do piersi resztki oraz spleśniały chleb.

— Dziękuję, panie. Właśnie o sakiewkę chciałem zapytać. Bez niej te biedne zwierzątka byłyby nadal głodne — powiedział, co sprawiło, że Cadis jednak nie powstrzymał się od spojrzenia na nieznajomego, który radował się .

— Sam wyglądasz jak wygłodniałe kocisko.

Czarnowłosy zaśmiał się krótko.

— Nie jestem głodny, lecz nieco spragniony, dlatego gdy dotrę do jeziora z pewnością zanurzę dłonie w chłodnej, górskiej wodzie i napiję się po długiej wyprawie.

Cadis spojrzał na usta chłopca i faktycznie, były one popękane przy kącikach. W tym przypadku uwierzył mu na słowo i sprawił, że kielich pełen wody wylądował w jego wolnej ręce.

— Naprawdę mogę się napić? — zapytał zaskoczony, a czarodziej tylko skinął głową.

— Wypij ją do dna, a następnie wyruszysz tam dokąd zmierzasz.

— Dziękuję, mój panie — chłopak znów się ukłonił, a następnie przechylił kielich i zrobił dokładnie to, o co poprosił go czarodziej.

Nawet bez jego słów, woda zniknęłaby co do ostatniej kropelki.

Nieznajomy podziękował raz jeszcze za ratunek, przyjęcie do tego domostwa i oczywiście za kielich pełen lodowatej wody.

Następnie czarodziej otworzył przed nim białe drzwi znajdujące się na jedynym korytarzu w tym świecie. Młody chłopak wybiegł na zewnątrz, gdzie zaczęło już świtać i przerzucając sakiewkę przez ramię zwrócił się raz jeszcze do Cadisa.

— Dziękuję, panie.

— W podzięce, chcę poznać twoje imię — czarodziej stał tuż przy drzwiach, które zaczęły unosić się ponad ziemię i wznosić ku górze.

— Zwą mnie Rilan — wyznał, przymykając przy tym oczy i obdarowując człowieka magicznego szerokim uśmiechem.

Rilan podniósł swe powieki i sprawił, że czarodziej znów spotkał się z jego szarymi oczami. Chłopak otworzył na moment usta, lecz równie szybko zacisnął ze sobą wargi powstrzymując się od zadania pytania.

Białowłosy jednak zdecydował, że mu odpowie.

— Cadis — powiedział, po czym drzwi zaczęły się powoli zbliżać do koron drzew, lecz nawet stamtąd czarodziej wyraźnie widział szczęście jakie wymalowało się na twarzy chłopaka.

Młodzieniec z uśmiechem zaczął iść w stronę gęstych krzewów, a Cadis stojąc na krawędzi przywołał swoje sługi i wyznał:

— Śledzić go.

Wydał rozkaz, a Fennis i Yamiss od razu ruszyli za chłopcem.












***

Pierwsze spotkanie między Cadisem a Rilanem.

Mam nadzieję, że książka Was na ten moment nie nudzi i pozostaniecie na dłużej ❤️

Do następnego Duszyczki ❤️

Continue Reading

You'll Also Like

3.1K 928 74
Say YES to YAOI, czyli to, co Smoczki lubią najbardziej - arty i zdjęcia BoysLove i Yaoi😏 Prościej mówiąc w telefonie mam wypchaną po brzegi galerię...
13.9K 1.5K 9
Odebrano mu ją. Uwięziono. Ukryto. Gdy Souline trafiła w ręce wroga, potwór czyhający pod skórą króla Ognia, wypełznął na wierzch. Ames zrobi wszystk...
831K 53.4K 191
Zostałam oskarżona o próbę zabicia mojej młodszej siostry. Nikt we mnie nie wierzył, nikt nie przyszedł mi pomóc. Nawet moja własna rodzina. Byłam...
137K 9K 22
Miłość między młodym Księdzem, a samym Szatanem? Niby niemożliwa, ale czasami łatwo zmienić niemożliwe w możliwe Romans między tą dwójką przyniesie i...