Nie pożałujesz

By Mankaryna

40.9K 5.2K 1.3K

Życie bywa trudne, a cierpienie to nieodzowny element. Czasem gorzej już być nie może. Niezastąpionym może ok... More

Słowem wstępu
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog

Rozdział 14

535 85 5
By Mankaryna

Karol


Po półgodzinnych namowach uległam Teo, by iść z nim do siostry. Od początku bardzo podobał mi się ten pomysł, ale nie miałam śmiałości się wpraszać. Poddałam się, dopiero gdy zagroził, że przyśle do mnie Kamilę ze specjalnym zaproszeniem. 

I tak staliśmy przed jej domem, a ja się stresowałam, ale jednocześnie byłam też podekscytowana. Poznawanie ludzi kiedyś przychodziło mi z łatwością, ale odwykłam od tego. Jednak natury nie da się oszukać. Brakowało mi kontaktów międzyludzkich. Cieszyłam się więc, że Teo przerwał najgorszy okres mojego życia. 

– Nooo w końcu! Moja zupa. – Ciężarna kobieta, gdy tylko otworzyła drzwi, wbiła wzrok w garnek. – O Jezu, przepraszam, Kamila jestem – przedstawiła się natychmiast, gdy mnie dostrzegła, choć tak naprawdę nie musiała. Raz, że dzięki opowieściom Teo czułam się, jakbym ją znała, a dwa, że była bardzo do niego podobna. A raczej on do niej, bo urodził się później. – O Jezu, jakie ty masz obłędnie błękitne oczy! – pisnęła, przypatrując mi się z zachwytem.  Podziękowałam i odwdzięczyłam się komplementem związanym z uśmiechem Kamili, który łudząco przypominał uśmiech Teo. Szybko zauważyłam między nimi nie tylko wizualne podobieństwo. Kobieta niemal wciągnęła mnie do mieszkania, jednocześnie wylewając z siebie potok słów. Była serdeczna, trochę chaotyczna i bardzo autentyczna. 

Boże, klony – pomyślałam i próbowałam się nie śmiać, gdy bez ceregieli zapytała, ile mam lat, czym się zajmuję i co lubię. 

Po szybkim i intensywnym wywiadzie w przedsionku przeszliśmy do przestronnego salonu. Próbowałam ostentacyjnie nie patrzeć na ścianę obwieszoną w całości fotografiami, ale mimowolnie przykuwały mój wzrok. 

– Stary, następnym razem radzę ci porównać Kamę do arbuza. Ich nie trzeba gotować. – Usłyszałam męski głos dobiegający z innego pomieszczenia. 

– Mężuuuusiu... – zawołała nad wyraz miło Kamila. – Czy ty powiedziałeś arbuz? – dodała, chichocząc. 

– O szlag! Nie, absolutnie nie powiedziałem... – Mężczyzna urwał, gdy wszedł do pomieszczenia i natknął się na mnie. – Oo! Ty musisz być Wiktoria. Wiele o tobie... 

– To Karolina, głąbie – wcięła się Kamila. Na całe szczęście, bo już wystarczająco głupio się poczułam. 

– A to głąb. – Teo zwrócił się do mnie, wskazując palcem faceta. – A także mój najlepszy przyjaciel i mąż mojej siostry, ale aktualnie głąb pasuje najlepiej. – Puścił mi oczko i pokazał język zmieszanemu koledze. 

– Przyjmuję ten tytuł bez słowa sprzeciwu – powiedział Krzysiek pokornie. 

– Spocznij już, Krzychu. – Teo poklepał go po ramieniu. – To słynny Karol, kumplujemy się. Na pewno się nie obraziła, ale nie mogłem się powstrzymać. A z Wiktorią już koniec. 

– Ciekawe czemu? – Kamila podłapała temat. 

– Pewnie miała za długi jakiś palec u nogi – zakpił Krzysiek, rozbawiając tym Teo. – Czy może cię ograniczała? Albo nie, już wiem: pewnie jak każda zdrowa i normalna kobieta chciała czegoś więcej niż kolejnej randki z kolegą... – W ten sposób potwierdził to, co już wiedziałam, mianowicie że mój Teo to straszny babiarz. 

– Tak naprawdę to nie wiem. Powiedziała, że to nie to. – Teo zaspokoił ciekawość wszystkich zgromadzonych. 

– Czyli trafiłem. – Krzysiek uniósł pięść w geście zwycięstwa. 

– Dzięki za troskę – zakpił – ale nie musi ci być przykro. Właściwie nie jestem pewny, czy potrzebna mi kobieta, skoro zamiast użerać się z ich humorami mogę pograć z Karolem na pegasusie. – Teo objął mnie i przycisnął do swojego boku. – A do tego jeszcze robi najlepsze masaże pod słońcem – żartował w najlepsze, a ja uśmiechałam się uprzejmie, ale tak naprawdę było mi jakoś smutno. Z jednej strony cieszyłam się, że ofiarował mi zaufanie i jedyną relację, na jaką mogłam sobie pozwolić. Tylko że z drugiej jeszcze bardziej niż zwykle pragnęłam być normalna. Kumpel, no fajnie, ale ten kumpel pociągał mnie nie po kumpelsku. 

– Ty też wolisz z nim grać i masować jego próżny tyłek czy masz chłopaka? 

– Chciałbym w tym miejscu przypomnieć, jak przez lata nagabywaliście mnie, żebym ogarnął swój pracoholizm i teraz, kiedy w końcu dałem za wygraną, będę wysłuchiwać takich epitetów pod adresem swojego tyłka? – Teo nadąsał się i udawał urażonego. 

– Braciszku... mieliśmy na myśli kilka godzin pracy mniej, a nie całkowite zbijanie bąków. 

– Dobra, może zjemy, bo widzę, że gdy mój siostrzeniec jest głodny, wychodzi z ciebie jakiś nieczuły potwór. 

Usiedliśmy do stołu i dla odmiany zaczęliśmy normalną rozmowę. Kama z podekscytowaniem opowiadała o upragnionej i jak się okazało wyczekiwanej ciąży. Kochała każdy przybywający kilogram i eksponowała swój brzuch z dumą. Jej brodaty mąż wpatrzony był w nią jak w obrazek. Aż miło być świadkiem czegoś takiego. Teo to szczęściarz i w pełni zdawał sobie z tego sprawę. Nawet nie zerkał na telefon, gdy ten dzwonił już kolejny raz. Wyciszał połączenia, jakby czas z rodziną był święty. 

– Nie poznaję cię. – Kamila wbiła w brata czujny wzrok. – Wszystko z tobą w porządku? 

– No a jak – odpowiedział wesoło. 

– Przestałeś pracować przez całą dobę, okej. Pozbyłeś się węża z kieszeni, a nawet zacząłeś wydawać kasę za bardzo, okej. Ale ignorowanie telefonu... to już jest podejrzane, braciszku. Co jest? 

– Moja siostra jest w ciąży, detektywie. Korzystam więc z czasu, bo niedługo może być zbyt zajęta, żeby przyjąć swojego brata w spokojnych warunkach – odgryzł się. 

– I tak będę cię mieć na oku. – Uniosła dwa palce i wskazała nimi swoje oczy, a po chwili jego. 

– Dobra, jak nie chcesz wózka, to go oddaj. – Pokazał jej język. 

– Przecież powiedziałam, że wydawanie kasy jest okej. Jedynie te telefony mnie zastanawiają – broniła się ze śmiechem. 

– Kobiety... Jak wam dogodzić... – Teo westchnął i objął mnie ramieniem. – Dobrze, że mam ciebie, Karol. 

– Taa... do usług – sarknęłam półżartem, bo jego słowa ugodziły w moją kobiecość. Na szczęście nikt już nie pociągnął tej rozmowy. Krzysiek taktownie zmienił temat na zupełnie neutralny. Gadaliśmy przez chwilę o pogodzie, a potem o zdrowym odżywianiu, w czym, z teoretycznego punktu widzenia, byłam ekspertem. Jednak to Teo miał umiejętności, dlatego wyszła nam z tego przekomiczna wymiana zdań. Droczyliśmy się jak stare małżeństwo i dopiero otwarte buzie gospodarzy, którzy przyglądali się nam w milczeniu, uświadomiły mi, że zupełnie o nich zapomniałam. Odchrząknęłam nerwowo i nie zareagowałam już na kolejną rundę przytyków. 

– Wygrałeś – poddałam się. – Zdrowa dieta polega na dostarczaniu organizmowi dokładnie tego, na co ma ochotę w danym momencie – przytoczyłam jego najgłupszy tekst. – Będę o tym pamiętać przy następnej wizycie w McDonaldzie. Zamówię podwójny zestaw, żeby zrobić coś dobrego dla swojego zdrowia. 

– Mówiłem o racjonalnej diecie, ale niech ci będzie – ty wygrałaś. Od jutra zacznę jeść pięć posiłków dziennie, tak że po południu spodziewaj się wezwania, żeby mnie reanimować, jak padnę z głodu gdzieś na ulicy. 

– Och, biedactwo – parsknęłam, a pozostali mi zawtórowali. Chwilę później znów zaczęliśmy się spierać. Tym razem gospodarze czynnie brali udział w dyskusji i opowiadali się po mojej stronie.
– Kama, przymknij dzióbek, bo powiem Krzyśkowi, jak obgryzałaś paznokcie u stóp. – Teo zaczął się bronić, gdy siostra chciała iść po rodzinny album ze zdjęciami. 

– Miałam pięć lat! – poskarżyła się ze śmiechem. 

– Kilka lat później miałaś ich... kilka lat więcej – dogryzł jej. 

– Kochanie, pamiętam jak dziś, jak w tamtym roku pod namiotem obudziłem się z nienagannym pedicurem i zastanawiałem się do końca wakacji, jak to się stało. – Krzysiek uniósł palec, jakby zagadka właśnie została rozwiązana. 

– Stała ci się wóda, skarbie! I zastanawiałbyś się o jeden dzień dłużej, gdybyś nie przespał dwudziestu godzin ciągiem – wygarnęła mu. – Nie słuchaj ich, Karola. Twoje stopy są bezpieczne. Zapewniam wszystkich, że z tym wielkim brzuchem odstawiłam obgryzanie paznokci. 

Podobał mi się olbrzymi dystans, jaki mieli do samych siebie. Jakby ktoś zapytał mnie, kim chciałabym być, powiedziałabym, że Kamilą... Ona z pewnością nie miałaby problemu z tym cholernym jednym cyckiem.

Continue Reading

You'll Also Like

552K 24K 54
Tym razem nie uciekniesz! - powiedział - Weźmiemy ślub, a jeśli spróbujesz znowu uciec, to przyciągnie Cię do ołtarza nawet siłą! Uwaga!---zawiera w...
122K 3K 28
Madison Reily~18-letnia dziewczyna, która właśnie skończyła liceum. Postanawia się wyprowadzić od swoich nadopiekuńczych rodziców, do swojego starsze...
360K 31.5K 34
OPOWIADANIE NIE BĘDZIE KONTYNUOWANE Kate Bennet nigdy nie spodziewała się, że pewnego dnia zostanie mężatką nawet o tym nie wiedząc. Postanawia odn...
791K 35.3K 54
Zachodnia Kanada, turystyczne miasteczko, a w nim liceum Canmore, któremu sławę przynosi drużyna hokejowa i reprezentacja łyżwiarzy figurowych. Nie...