Nie pożałujesz

Por Mankaryna

30.7K 4.3K 1.3K

Niezwykła historia o sile miłości. Życie bywa trudne, a cierpienie to nieodzowny element. Czasem gorzej już b... Más

Słowem wstępu
Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 37
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Rozdział 51
Rozdział 52
Rozdział 53
Rozdział 54
Rozdział 55
Rozdział 56
Rozdział 57
Rozdział 58
Rozdział 59
Rozdział 60
Rozdział 61
Rozdział 62
Epilog

Rozdział 3

488 69 3
Por Mankaryna

Teo

Nie zachowałem się jak stalker. Ruszyłem za Bellą dlatego, że wyjazd z parkingu był tylko jeden. Poza tym nie mogłem odmówić sobie widoku czarnej strzały w ruchu. Karolina zjechała w pierwszą zatoczkę autobusową. Minąłem ją i patrzyłem w lusterko, dopóki nie zniknęła mi z pola widzenia. Kusiło mnie, by zawrócić. Zamiast tego, gdy stanąłem na pasach, wybrałem na przyczepionym do kierownicy telefonie numer znajomego z Warszawy, którego córka miała dzisiaj piąte urodziny.

– No cześć, mordeczko – przywitał się. Jego głos rozbrzmiał w kasku z wbudowanym intercomem, dzięki któremu mogłem rozmawiać podczas jazdy.

– Jak się masz, staruszku? – Zaśmiałem się, wiedząc, że mój kumpel starzeje się o rok w dniu urodzin Zosi, a nie swoich.

– Kolejny rok... – odparł melancholijnie. – Odmłodzę się we wrześniu na Mazurach! – dodał z typowym dla siebie zapałem. Postanowiłem nie ciągnąć tematu naszego przyszłego wyjazdu, bo w tle usłyszałem, że mimo późnej pory kinder party w jego domu wciąż trwało.

– No i to mi się podoba, młody! Złóż Zosi życzenia od wujaszka i pozdrów Baśkę.

– Tak zrobię. Widzimy się na zlocie, po którym Baśka przestanie cię tak gorąco pozdrawiać – zażartował, dając tym samym znać, że poszalejemy. Mieliśmy umowę, że choćby skały srały, raz w roku zbieramy ekipę i jedziemy na żagle.

– To nie będzie takie proste. Ona mnie uwielbia. – Wyszczerzyłem się, chociaż nie mógł tego zobaczyć. – A powiedz jeszcze tylko, jak wyniki teściowej? – Przypomniałem sobie w ostatniej chwili, że czekała na rezultat biopsji tarczycy.

– Dobrze, to jakieś niegroźne torbiele.

– To dobrze, to bardzo dobrze, stary. Cieszę się.

– Dobry z ciebie kumpel, Teo. Dzięki.

– Do zobaczenia, mordko. Rozłącz się, bo ujarzmiam Bestię. – Gdy usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia, zawróciłem przed samym wyjazdem ze Smolca. Jednak nie mogłem się powstrzymać – musiałem sprawdzić, czy ta smutna dziewczyna nie potrzebuje pomocy. Wciąż tam stała. Podjechałem tak, by zatrzymać się za Bellą. Tym samym zająłem miejsce na środku zatoczki autobusowej. Trudno.

Zsiadłem, zdjąłem kask oraz rękawice i podszedłem bliżej... Ja pieprzę... Spodziewałem się, że coś nie tak z Bellą i dziewczyna czeka na lawetę, ale... chyba nie. Cholera, najwyraźniej miała jakiś poważniejszy problem. Byłem wzrokowcem. Widziałem przez szybę jej ból. Z reguły nie miałem problemu z zagadywaniem do ludzi, nieważne czy smutnych, czy szczęśliwych. Teraz jednak nie czułem się na siłach. To było zbyt intymne. Wycofałem się. Stanąłem przy motorze i walczyłem z mętlikiem, który wciąż narastał w mojej głowie. Nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Nie mogłem tak po prostu wkroczyć w jej prywatną rozpacz, ale jak miałem udawać, że niczego nie widziałem? Za często się teraz mówi o samobójstwach wśród młodzieży. Musiałem zainterweniować. To było silniejsze ode mnie.

Podszedłem do wozu od strony kierowcy. Chciałem zakryć oczy, by dać jej jakiś komfort, że niby nic nie widzę, ale jednocześnie musiałem patrzeć na to, co robię. Złapałem za klamkę Belli i zanim zdążyłem się rozmyślić, otworzyłem drzwi. Karolina pisnęła z przerażenia. Zapomniałem wziąć to pod uwagę.

– Cholera. Przepraszam. – Uniosłem ręce i popełniłem poważny błąd, bo spojrzałem w jej wielkie zapłakane oczy. Wszedłem z buciorami w jej prywatną strefę, widziałem to. Zrobiło mi się gorąco ze zdenerwowania. Nie miałem pojęcia, na czym polegał jej problem i nie chciałem tak jej zostawić. Przyłożyłem wolną dłoń do czoła i pomasowałem skroń, by pobudzić swój mózg do życia. – Nie chciałem cię przestraszyć... Przypadkiem... przypadkiem... zauważyłem... Bellę – zacząłem się jąkać. – Nie pozwolę ci prowadzić w tym stanie.

– Nic... mi... nie... jest – wyłkała i pociągnęła głośno nosem.

– Przesuń się, odwiozę...

– Boże! Zostaw mnie samą! – krzyknęła niespodziewanie, jakby naraz odzyskała werwę.

– Nie – wypaliłem pewnie. Musiałem jej pomóc, odwieźć ją bezpiecznie do domu. Nie mogła prowadzić! Zauważyłem, że nieświadomie bawiłem się wilgotnymi od spoconych dłoni kluczykami i nie potrafiłem przestać.

– Nie? – zdziwiła się. – Jak to... – pociągnęła znów nosem – ...nie?

– Po prostu... nie. – Otworzyłem szerzej drzwi i przykucnąłem. Położyłem obok dziewczyny kluczki, by przestać się nimi nerwowo bawić. Spojrzałem na nią spokojnie. Patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, wyraźnie zdumiona. Przynajmniej przestała płakać. – Posłuchaj. Nie znamy się, ale nawet ślepy by zauważył, że nie powinnaś być teraz sama, a już na pewno nie powinnaś prowadzić.

– Jakbyś nie widział, to właśnie dlatego nie prowadzę – zakpiła. – Zostaw mnie.

– Jestem tylko obcym gościem, którego nigdy więcej nie zobaczysz, więc pozwól sobie pomóc. Dla mnie to nic wielkiego, a ty cała się trzęsiesz.

– Boże! – Oburzyła się. – Serio nic mi nie jest. Dziękuję za troskę, ale... – Sięgnęła do klamki. Chyba naprawdę myślała, że mnie ot tak spławi. – Chcę zostać sama! – dodała podniesionym głosem.

Westchnąłem. Może przesadzałem, a ona histeryzowała tak tylko dlatego, że w sklepie nie było ulubionych lodów.

– Dobra, ale pamiętaj, nie ma takich problemów, których nie da się rozwiązać, młoda. Głowa do góry, będzie dobrze. – Wstałem, a ona momentalnie zatrzasnęła drzwi i ruszyła z piskiem opon.

Nie pozostało mi nic innego jak czekać...

Seguir leyendo

También te gustarán

202K 11.8K 43
Cicha i spokojna, dobrze się uczy. Gaby w szkole jest mało znaną dziewczyną. Co się stanie jeżeli któregoś dnia zaczepi ją Maxsymilian? Typowy badboy...
108K 3.4K 34
Przez całe życie żyłaś jak zupełnie normalna dziewczyna... Wiedziałaś, że ojciec zajmuje się szemranymi interesami, a twój brat - Bruno ma pójść w je...
528K 3K 11
"Nie igraj ze mną Gabriello. Nawet w bajkach, potwory nie głaszczą swych ofiar. One pożerają je żywcem." "Jesteś Moja. Zacznij się do tego przyzwycz...
1.1K 67 14
Dark Romance, Slow burn Nadeszły niebezpieczne czasy dla sycylijskiej mafii, co gorsza aktualny Boss Giovanni D 'Angelo nie jest w stanie sprostać za...